wtorek, 31 grudnia 2013

Upojny Sylwester !


Mało czego tak nie znoszę jak Upojnego Sylwestra! Przymus szaleńczych zabaw to pikuś przy pirotechnicznych zamiłowaniach narodu. Jakby małpie dać brzytwę i jeszcze zaproponować koktajl amfetaminowy. Czekam aż ktoś pójdzie po rozum do głowy i jak to mawiała moja Mama "ukróci te zabawy świńskie". Ładnych parę lat temu w Łodzi zapalił się samochód wypełniony petardami i spłonął w nim żywcem trzylatek zostawiony "na momencik" przez ojca. Znam ludzi którym od petard zajęło się ogniem mieszkanie, nie dość że poparzyło psa to jeszcze stracili kupę rzeczy zbieranych po świecie, czego żadne odszkodowanie im nie zrekompensuje. O tym co dzieje się ze zwierzętami w tę sylwestrową noc to w ogóle mi się pisać nie chce bo nóż w kieszeni mam zaraz gotowy do działania. Absolutnie mi nie żal pijanych idiotów bawiących się petardami - niech urywa te łapy a nawet coś więcej, zasługują na zbiorową nagrodę Darwina. Raczej żal mi tych którzy zanęceni medialnie chcą się po prostu pobawić w grupie przy muzyczce a obrywają petardami odpalonymi w tłum przez jakiegoś przymuła z IQ w dolnych granicach normy. Moim skromnym, jędzowatym zdaniem od zabaw z pirotechniką są specjaliści. Sztuczne ognie, fajnie - tylko niech ktoś to robi z głową, odpowiada za to, pobiera sobie za to stosowne wynagrodzenie itp. A po cholerę pozwalać małorozumkowym bawić się czymś co wybucha. Większość z nich zresztą sprawia wrażenie że jest na etapie rozwoju mentalnego na jakim Zosia, mama mojej przyjacióły Doro była w wieku lat dziesięciu - zorganizowała wówczas rodzinne zabawy z miną przeciwpiechotną. Przy środkach pirotechnicznych zawsze należy zachować pełną ostrożność bo dzieło to rąk ludzkich i gwarancji 100% na to że na coś wybrakowanego nie trafimy Wielki Pirotechnik nam nie da ( piszę to ja, córka sapera). Ostrożność i promile się wykluczają, żadnej gwarancji poprawnego obchodzenia się nawet z najbardziej bezpiecznym bum bum, a co dopiero z petardami "staraganowymi"! Po prostu temu krajowi potrzebne są do szczęścia stada nawalonych ćwierćmózgów z badziewną chińszczyzną wybuchającą nie wtedy kiedy trzeba. No bez tego to nie ma sylwestrowego szczęścia. Ćwierćmózg będzie niepocieszony jak sobie petardą nie pierdyknie i ona nie zrobi fffyyyyy, bszzzzz paachhhhhh! Mam ciche marzonko żeby jakieś stadko ćwiartek zawędrowało pod tzw. strategiczny punkt i urządziło hucznego Sylwestra, najlepiej takiego z dużą ilością strat i brakiem winnych ( toż prawo mamy jakie mamy ). Może "gdzijeś tak w okolicje pana Śjenkiewicza by ich zanijosło i ów łoś litjewski rozjuszon kroki stosowne by podjął" ( np. noc Bartłomieja czyli selekcja ćwiartek, dwie pieczenie przy jednym ogniu bo i kibolstwo mogłoby się załapać ). No cóż, może wreszcie w Nowym Roku 2014 doczekam się że coś się ruszy z tymi cholernymi fajerwerkami.
I pełna nadziei życzę Wam Kochani aby i u Was w tym Nowym Roku coś dobrego się zadziało! Do Siego Kochani, do Siego!

8 komentarzy:

  1. Kasiu, całym sercem dołączam się do Twojego 'uwielbienia' dla tego dnia.
    Dnia, który tak naprawdę jest jak każdy inny (słońce wschodzi, lezie se po niebku z lewa na prawo, a potem zachodzi), a ludzie robią akurat w tym dniu ciężkie bydło* bez wyraźnego powodu. W zeszłym roku obserwowałam, jak po 'upojnym Sylwestrze' zniknęło duże stadko sikorek - kilka z nich wróciło, ale tak dużej grupy jak wcześniej już nie zobaczyłam. 'Upojną noc' co roku odchorowuje nerwowo jeden z naszych kotów - wybitnie nadwrażliwy, jak na kocie standardy. A kilka lat temu jeden z sąsiadów (nie, nie żaden młody szczyl, zamożny pan w poważnym wieku) podpalił sobie petardą żywopłot z tui - hajcowało się kilka metrów tegoż; cud, że nie sfajczył się przy okazji dom stojący obok. A ja pamiętam jeszcze sprzed kilku lat takie Sylwestry, gdzie największy hałas to były rozbijane na chodniku butelki i wydawało się to bydłem najgorszym...
    Jędze wszystkich krajów łączcie się!

    *z przeproszeniem bydła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się czy aby już nie zbiera się podpisów pod jakimś obywatelskim projektem w sprawie zakazu używania przez osoby bez przeszkoleń i licencji środków pirotechnicznych. Mam już całą grupkę chętnych do złożenia podpisów, może lepiej by nam poszło niż rodzicom szcześciolatków.

      Usuń
  2. Kolejny huczny Sylwester przeminął, wkrótce statystyki pokażą ilość urwanych członków. My, opiekunowie zwierząt tak już mamy, że ten czas mierzymy stopniem przystosowania naszych futrzaków do zjawiska. I tak właśnie odkryłam, że mój nowy stary pies bardzo źle znosi rozpasanie wszelkich domorosłych bombardierów. No to mieliśmy stres.
    Wszystkiego Ogrodowego i Innego Najlepszego w Nowym Roku 2014!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięks Fafiku! Niestety z czasem wcale nie będzie lepiej, no chyba że Su zrobi się przygłucha ( tak miało miejsce w przypadku Bomika, niestety wtedy staruszek usiłował aportować co nie trzeba ).

      Usuń
  3. Mój stary nowy czworonóg szalał juz od tygodnia, bo przecież to badziewie trzeba było przed sylwestrem przetestować. I tak mimo zatabletkowania my i odwiedzający nas znajomi mieliśmy dosyć stresujące towarzyskie spotkanie.
    A więc, jędze wszystkich krajów łączcie się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie huczeli jeszcze wczoraj, ale po ostatnich wypadkach na Bałutach zrobiło się jakby spokojniej.

      Usuń
    2. Mnie to wszystko, powiedzmy, ominęło, bo w pracy byłam i to 250 metrów pod ziemią. Wszelaką mą zwierzynę pozamykałam w raczej ciemnej stajni, ale ... no właśnie ... Ucierpiała zwierzyna dzika ! Rano, wracając "odziana" w gęstą mgłę, jaka u nas panowała, znalazłam na wjeździe do sąsiada zabitą piękną sarnę ... Kurcze, myślałam, że serce mi pęknie !!! Może to ta "moja", bidula ... ? Tak więc od dziś też "jędzą" się zwę !!! Dumnie !

      Usuń
    3. No i właśnie mi się Barashkonku nóż w kieszeni zmienił w maczetę! Zakazać tych cholernych fajerwerków. Poza imprezami urządzanymi przez miasto zero, absolutne zero, null!

      Usuń