niedziela, 21 lutego 2016

Codziennik - moje Skorupkowo

Nie da się ukryć że tempo życia nie sprzyja delektowaniu się domową porcelaną.  Gdzie tam te herbaty zaparzane w imbryczkach, gdzie kawa rozlewana z dzbanka do malutkich filiżanek. Czekoladierki w ogóle wymiotło, czy ktoś dziś jeszcze produkuje naczynia do rytuału czekoladowego?  Napoje pija się z kubków ( rany, mam całą okrutną  w odbiorze kolekcję ), to w kubkach moczą się papierowe torebki z herbatą i w nich paruje ersatzowa kawa błyskawiczna. Porcelanowe cudeńka powędrowały do kredensów, serwantek i tym podobnych schowanek. Od czasu do czasu wyciąga się je z okazji świąt czy rodzinnych imprez, lecz coraz rzadziej, w ograniczonych ilościach. Parę razy do roku myje się nieużywane skorupki i przypomina się wtedy człowiekowi  że kiedyś ta porcelanka służyła do codziennego użytku, lub co lepsza  była "od gości" czy  "od niedzieli". Dzisiaj weekend nie jest opijany w specjalnych naczynkach a niektórym gościom ( mnie na przykład ) też lepiej nie dawać do rąk delikatnej porcelany, w końcu to kruche, znacznie bardziej delikatne niż ciężkie kubasy. No i gościa nie wypada stresować, tak  jak  to czyniła Hyacinth Bucket, drżąca o podwójnie glazurowaną porcelanę  Royal Doulton ( zwyczajną, bezekscesową porcelanę, he, he ). Sama na samą z własną porcelaną czuję się jak biedna Elizabeth Warden, co to dopiero by było gdyby przyszło mi gościnnie korzystać z lepszych sztuk w czasie wizyt, he, he.






Ta moja porcelanka to żadne tam cenności, choć wśród niej jest parę "lepszych" sztuk z czasów tzw. świetności rodziny. No ale świetność rodziny to jest myta asekuracyjnie w misce plastikowej wyłożonej  dla bezpieczeństwa skorupek ścierkami, jakikolwiek napój pity z tej porcelany chyba by mi w gardle stanął. Porcelana z czasów świetności rodziny nie służy do podpijania tylko do adoracji  ( tak, tak śniadaniówka, którą Babcia Wiktoria dostała od pradziadka Romualda w 1924 roku, filiżanka  po Babci Wandzi, malutka filiżaneczka do mokki po prababce Emilii ).  Jednak oprócz "babciowych" pamiątek w moim kredensie stoi sobie porcelana zwyczajna, tzn.  taka której użytkowanie jeszcze sama z czasów dzieciństwa  pamiętam. Z tych zwyczajnych, pokazanych na zdjęciach "Wałbrzychów" i tym podobnych "Ćmielowów" czasem się i teraz okazjonalnie podpija ( albo poziomki wyjada ). Zmienia się też funkcja naczyń.  Z pojedynczych, jakimś cudem zachowanych sztuk  zwyczajnej porcelany, najczęściej niemieckiego pochodzenia,  robi się ozdóbstwa, używając stołowych naczyń jako wazoników na kwiaty ( na pierwszej focie poniżej dwa śmietankowce - ukułam ten termin od słowa mlecznik - czekają na wiosenne niezapominajki ) . Taki sam los dotknął nieliczne stare szkiełka - fiołki odoratki pięknie prezentują się w starych kieliszkach do wódek. Od czasu do czasu  "rzuca mną" w starą porcelanę, przeglądam aukcję,  poszukuję uzupełnień dla "wybitków". Ostatnio na tapecie są talerze z owocami. W domu moich pradziadków, a tatowych dziadków takowe były. Niestety zostały powierzone Tatusiowi i było jak z tym słoniem w składzie porcelany (  Tatusiowi powinno powierzać się jedynie ciężkie wyroby metalowe, armaty na przykład ). Tatusiowe działanie "na polu" porcelany można porównać do działalności moich kotów "na polu" zieleni domowej - normalnie killerstwo pełnoetatowe.






Pewną zagadką jest dlaczego w naszej rodzinie najcenniejsze porcelanki przechowuje Cio Mary, ksywa "Germańskie Koły". Być może to dlatego że Cio Mary potrafi różne rzeczy chować sama przed sobą i ma najsilniejszą na naszej rodzinie  wolę. Skorupki u niej bezpieczne, Cio pastwi się nad grubym fajansem i arcopalem ( Cio Mary potrafi tak od niechcenia rozwalić arcopal  - prawdziwy hardcore ). To u niej w kredensie znajdują się najcenniejsze cenności, u mnie zdecydowanie więcej takich atrakcji jak chiński serwis z lat sześćdziesiątych XX wieku ( cóż to był wtedy za rarytetny zakup ). Co prawda jakieś tam śliczności z angielskiej porcelany transferowej czy japońskie cudeńko z porcelany cienkiej jak skorupka jajka też się znajdą, ale nikt rozsądny w zakoconym domu nie będzie przechowywał rodzinnych skarbów. Na przykład wielkie mycie porcelany, które było okazją do napisania tego postu, wcale nie przebiegało spokojnie. Obecni przy porcelanowych ablucjach byli tylko Lalek i Szpagetka, ale i tak musiałam Lalka wyprosić z opróżnionego kredensu  a Szpagetkę przekonać że talerzyki nie stanowią preludium do wielkiego żarcia ( oglądała zaciekle czy na pewno nic na nich nie ma, a potem patrzała w moim kierunku z wyrzutem ). Szczęśliwie tym razem Okularia korzysta z usług hotelarskich ( normalnym przebywaniem w domu tego nie da się nazwać ), więc nie było zalegania w wazie do zupy ( pamiętacie takie urządzenie, he, he ).
A co ze współczesną porcelaną? Generalnie kupuję raczej kubki ale czasem zdarza mi się przyfiliżankować. Lubię małe naczynka do espresso, takie jak to na fotce poniżej. No cóż, może nie jest szalenie eleganckie, ale niewątpliwie ma swojskie dla mnie ozdóbstwo.
Dzisiejszy wpis powstał z inspiracji skorupkowym blogiem KWIATOWA 22 O SZTUCE, KULTURZE, PORCELANIE, STARYCH PRZEDMIOTACH, ŻYCIU, HOBBY, LUDZIACH I PASJI.

10 komentarzy:

  1. Zabawne: wczoraj czytałam o porcelanie (o porcelanie w kontekście herbaty: okazuje się, że są związane ze sobą na sposób inny, niż podejrzewałam, a mianowicie dobrej jakości porcelanę zaczęto importować z Chin, żeby jakoś zrównoważyć okręty załadowane herbatą), a dziś czytam o niej u ciebie! Uznałam, że to znak, żeby wreszcie napisać coś, a nie tylko czytać i czytać.

    Na ostatnie Boże Narodzenie chciałyśmy z siostrą kupić rodzicom komplet prawdziwej porcelany, żeby wreszcie przestali jeść z arko (choć mają słynne arko - takie samo mieli państwo doktorostwo w Klanie!), to sobie specjalnie zażyczyli, że ma być bez wazy na zupę - i okazało się, że znalezienie kompletu porcelany bez tej wazy, której zaiste nikt teraz nie używa, jest trudniejsze, niż się wydaje. To jak to w końcu jest z tymi wazami, używamy ich czy nie (ja nie)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że waz się używa, z tym że nie do podawania zupy. U Mamelona waza robi za ozdóbstwo kuchenne, u mnie za wazon i okazjonalnie za legowisko Okularii ( absolutnie nielegalnie ). Ostatnie podanie zupy w wazie miało miejsce ładne parę lat temu. Komplety obiadowe z porcelany jednak ciągle są uzbrajane w wazy i sosjerki, jak ktoś chce tylko talerzy to można kupić bezkompletowo. Niestety półmiski do tego też w pełnych kompletach. Mnie na szczęście porcelana obiadowa w dużej liczbie sztuk dostała się po Babci Wiktorii i Cioci Danie ( ich słynne komplety z granatowo - złotym szlaczkiem ).

      Usuń
  2. Na 4 zdjęciu od góry, dzbanek ma takie samo ucho jak mój dzbanek z innym wzorek. Aż zajrzałam do szafki aby się upewnić bo ja jestem miłośniczką wszelkich uch i każde super ucho zapamiętam :))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. To w Wałbrzychu masowo takie ucha wytwarzali. Wałbrzych stolicą porcelanowych uch ( uchów )! ;-) Myślę że całkiem sporo "rokokowych" uszydeł było w popularnych swego czasu wyrobach z Wałbrzycha. Ten serwis z czwartego zdjątka mógł mieć parę wersji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Serwis na drugim zdjęciu jest piękny. Co to dokładnie? Podobny teraz namierzam :) Wertuję katalogi, przeglądam strony inetowe i rzeczywiście - jeśli obiadowy, to tylko z wazą w komplecie ;) ale ma to swój urok.
    Ciekawy wpis. O porcelanie mogłabym czytać i czytać.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam sięktóry to serwiś -znaczy czy drugie zdjęcie serwisu czy drugie zdjęcie w ogóle. Na wszelki wypadek podam oznaczenia obu serwisów - ten z trzeciego zamieszczonego zdjęcia ma pod koroną napis Karolina, ten ze zdjęcia czwartego pod ozdobnym W umieszczonym w okrągłym kartuszu i podkreślonym szlakiem ma napis Wałbrzych. Oba serwisy oznaczono też "made in Poland", znaczy eksportowe były. Udanych polowań porcelanowych życzę!

      Usuń
  5. po przodkach męża odziedziczyłam m.in. 18wieczny bufet (2,5 metra wzdłuż), który w połowie wypełnia serwis obiadowy, również po przodkach choć dużo młodszy od bufetu. serwis nawet nie porcelanowy, tylko fajansowy ale w cudny motyw jemioły. serwis jest na 24 osoby z tym, ze duże i głębokie talerze są zdublowane. do tego są 3 wazy, dwie sosjerki, kilka półmisków różnej wielkości, misy na salaty, patery i paterki na ciasta. z tego serwisu używamy dwa razy do roku 8 talerzy i ze dwa półmiski :D reszta czeka na kolejnych spadkobierców, to chyba już będzie taki rodzaj zabawy, które pokolenie pierwsze stłucze talerz :P resztę bufetu wypełniają kawalerskie skorupy moje i męża a osobiście mam do tego słabość. szczęśliwie nie jestem fanką kąpletów i zadowalam się dwoma egzemplarzami, za dużo rzeczy mi się podoba. oczywiście na co dzień popijamy z musztardówek (we Francji musztardę sprzedaje się często w całkiem zgrabnych szklaneczkach a nawet kieliszkach) i z kubasów z dziecięcymi idolami (angry birds, reksio, etc)
    kubas w złotą kratkę mnie się podobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kubas w biało - złotą kratkę nie jest niestety kubasem,jest malutką espressówką ( szkoda, bo kubas byłby używany częściej ). Co do pokoleniowych wytłuczków to ja już swoją normę wyrobiłam, niestety. Młodsze pokolenie jeszcze wszystko ma przed sobą. Podpijanie z musztardóweczk rozumiem, szczególnie z tych pięknie pękatych. Z tym że w szkiełku to do mnie jedynie herbaciane klimaty przemawiają ( tak, tak, była Kongresówka się kłania ). Ha, a w ogóle to przypomniałam sobie kiedy ostatnio używałam sosjerki - 5 wiosen temu! Taaa, kumplety eleganckie a proza życia.

      Usuń
  6. TabaAzo Droga,
    poszłaś na całość, jest na czym oko zaczepić. Faktycznie nie używa się teraz porcelany codziennie, choć ja zawsze gości przyjmuję porcelanowo. Znalazłam tylko wersje współcześniejsze i małe kubki fajnie i stabilnie zastępują filiżanki. Te ostatnie niektórym nie odpowiadają za mała ich pojemność, co zawsze zabezpieczam podręczną obecnością dzbanka z repetką odpowiedniego napoju. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to jeszcze nie jest całość, mycie tego wszystkiego mojego ceramicznego jednorazowe to ciężka sprawa. U mnie w użyciu najczęściej kubki, podpijam w nich sezonowo ( znaczy kubki zmieniam wraz z porą roku ). Goście też przeważnie kubkują, no chyba że są bardzo oficjalni.

      Usuń