czwartek, 16 czerwca 2016

Styl country + styl ogrodowy Pieta Oudolfa - przepis własny na ogród wiejski

Ha, wróciłam znów zbyt późno na ogrodowanie! W dodatku leje więc cale moje ogrodowanie odbędzie się tradycyjnie ( w tym tygodniu ) na blogim. Wymyśliłam przepis na ogród wiejski, czy smaczny to nie wiem, bo Alcatraz jest miejski do nieprzytomności. Znaczy potrzebny pilot oblatywacz. Nawet upatrzyłam ofiary, he, he.

To kolejny post  pod ogród Agatka i jak się okazuję pod ogródki Pikutka.  Zacznę od tego że Agatek mieszka na wsi, pracuje, hoduje kozy, kury, psy i koty, ogarnia męża i dzieci, uczy się i jeszcze w tzw. wolnym czasie obrabia ogródek. Szczęśliwie się składa że Agatek nie ma nic wspólnego z galncystami, owszem rabaty pieli ale pokrzywa w ogrodzie nie wywołuje u Agatka  histerii. Ogród Agatka prowadzony jest bez udziału chemii, znaczy Agatek nie używa środków ochrony roślin a nawóz pozyskuje od kurek. Agatek lubi rośliny  różne,  darzy nieodwzajemnioną miłością azalie ale potrafi docenić też urok kwitnących Rosa multiflora czy Rosa rugosa. Tyle w  skrócie o Agatkowym ogrodzie. To jest jak widzicie ogród osoby bardzo zajętej ale starającej się mimo braku czasu stworzyć  coś ogrodowego.  U Pikutka sytuacja tylko pozornie inna, Pikutek ma dwa ogrody i oba z doskoku. Tzw. Ziemia Przodków jest dla Pikutka ogrodem właściwym, śląski ogródek to zielenina w miejscu zamieszkania. Pikutek podobnie jak Agatek ceni naturalność nasadzeń i wtopienie ogrodu w pejzaż (  Ziemia  Przodków to piękny, górzysty land ). Oczywiście Pikutek też z wolnym czasem za dobrze nie stoi, stąd te doskoki.

Pikutek czasem walczy z okrutnymi przeciwnościami glebowo- klimatycznymi,  kocha "ogniste" klimaty i nie przepada za kolorem różowym. Tereny którymi dysponują Agatek i Pikutek są naprawdę duże i "ciężkoobrabialne". Metod na zagospodarowanie tak dużej przestrzeni jest kilka, zaparczenie, zalesienie, ale mnie przyszło do głowy zrobienie ogrodu wiejskiego, czyli jak to mawiają Albiończycy "country style" przechodzącego poprzez nasadzenia w stylu Pieta Oudolfa w jakieś łączki (  pseudo lub prawdziwe ) .  Zacznijmy od tego że wydzielimy sobie te trzy strefy, pamiętając o tym że ogródek w stylu country wymaga najwięcej pracy ( pielenia, przycinania, roszad  bylinowych, wysiewów roślin dwuletnich i jednorocznych ). Strefa w stylu Pieta Oudolfa jest mniej pracochłonna składa  się z wieloletnich  traw ( początkujący ogrodnicy lepiej żeby zaczynali od traw grzecznie rosnących w kępach a nie tych  "łażących" ) i wymagających bardzo mało ludzkiej uwagi bylin. Strefa trzecia to absolutna "dziczyzna" czyli łąka ( Meg twierdzi że praca jest wymagana, znaczy nie tylko koszenie,  ale sądzę że nie jest to wieczne pielenie, he, he ). Wiadomo strefa country nie powinna być zbyt duża,  raczej bezpośrednie otoczenie domu niż  tzw. dalsze plany.



W strefie country możemy spokojnie sadzić formowane krzewy, tworzyć żywopłoty, słowem bardziej formalnie prowadzić ogród. Byliny sadzimy albo po angielsku ( klasyczne bordery czyli rabaty z roślinami sadzonymi według osiąganej wysokości - najwyżej rosnące na tyle rabaty, najniżej rosnące na jej przodzie ) albo po polsku ( styl dawnych wiejskich przedogródków - rośliny mniej więcej o tym samym wzroście, różnych porach kwitnienia - wysepki z roślin wyższych umieszczane w różnych miejscach rabaty ). Sadzimy grupowo, znaczy po parę lub nawet paręnaście sztuk jednego gatunku lub odmiany ( im mniejszego rozmiaru  roślina tym więcej sadzonek potrzebujemy ). Nie szalejemy z mnogością gatunków czy odmian.





W ogrodzie country jest miejsce na różankę tylko że nie jest to różanka klasyczna, znaczy róże w roli głównej i mało co do tego. W ogrodzie wiejskim róże mają spore towarzystwo. Na towarzystwo nadają  się zarówno byliny jak i rośliny dwuletnie i jednoroczne. Anglicy sadzą namiętnie bodziszki ( mieszańce łąkowych ), bodziszki+ róże to jest standardowy obrazek w angielskich ogrodach w czerwcu. Sadzą też w różankach irysy bródkowe ( na przedzie różanej rabaty ), wielosiły, firletki, czyśćce i lawendy. Z roślin dwuletnich namiętnie sadzą  naparstnice, a z jednorocznych szałwię muszkatołową. Różanka nadal będzie w stylu wiejskim jeżeli do różanych krzewów dodamy formowany bukszpan. Co do doboru róż do różanki to niby najlepsze byłyby róże "dzikie" , historyczne czy angielki lub nostalgiczne ale bez przesadyzmu. Nawet mieszaniec herbatni kiedy jest podsadzony bylinami znacznie zyskuje na urodzie. To o czym należy pamiętać przy podsadzaniu różanych krzewów to o  zachowaniu rozsądnych odstępów pomiędzy bylinami i różami (nie tylko walka o dobrutki z ziemi ale i przewiew wskazany żeby róże grzybka nie podłapywały ).



Na  fotkach powyżej takie bardziej uładzone nasadzenia, na fotkach poniżej rośliny nie trzymają się tak bardzo wyznaczonych im stanowisk i  tworzą wrażenie bardzo swobodnych układów ( niech to nikogo nie zwiedzie rośliny mają  wytyczone stanowiska, jedynie ich pokrój sprawia że tworzą wrażenie swobodnej plątaniny ).




Teraz jedno z moich największych odkryć podczas wypraw angielskich  - na cholerę komu  aliganckie trejaże, stelaże i inne urodne podpory! Podziwiać to  w ogrodzie trza rośliny a nie "wyposażenie" ( "Och, jakiż cudny ten system nawadniający, no a pompa to po prostu marzenie! I do tego jeszcze ten cudny trejażyk impregnowany na zielono, śliczny, aż szkoda roślinami okrywać." ) Trzy lub cztery paciory związane jak  indiańskie tipi i już mamy sam cud albiońskiego ogrodnictwa - podporę do roślin w stylu country. Puścić na to możemy wszystko - powojnki urodne, różyce pnące,  groszek pachnący, ba - pomidory! Na jakimś zdjęciu Karla Gercensa widziałam ogródek warzywny gdzie paciory pod pomidory były pomalowane na kolor pomidorowy - robiło wrażenie!





Teraz zrobimy przeskok od klasycznych nasadzeń bylinowych do nasadzeń w stylu Pieta Oudolfa. Nasadzenia te to jakby ogród bylinowy  w skali makro wzbogacony o trawy. Skala jest że tak powiem parkowa, byliny hardcorowe ( te z trzech pierwszych zdjątek poniżej to są hardcorowe w UK, u nas ani cynobrówka ani  bodziszki Wallicha nie są roślinami o największej odporności ), wytrzymujące brak doglądania. Nie samymi trawami i bylinami ogród stoi, krzewy dosadzane też z tych odpornych  ( bzy Sambucus nigra o ciemnych liściach na przykład czy na bardziej  żyznych gruntach kaliny Viburnum że się tak wypiszę - w odmianach ).  Można też sadzić róże, najlepiej gatunki. Ogrody Oudolfa to ogrody krajobrazowe, nie wymagające ciągłych nawożeń i dopieszczeń. Oczywiście nie znaczy to że nic się przy tego typu nasadzeniach nie robi ale wybaczają one wiele "niedociągnięć" ogrodniczych. W takich nasadzeniach bardzo dobrze wyglądają "czyste"  gatunki bylin, takie polne margaretki ( znaczy jastrun Leucanthemum vulgare  ) czy krwawnice Lythrum salicaria. Jeżeli wykorzystamy te same gatunki sadzone w grupach, które  będą porastały też na łące kwietnej stworzymy płynne przejście od nasadzeń ogrodowych do "dziczyzny".








Zdjątka z tego wpisu to fotkowy zapis Tabazowej wyprawy do albiońskich ogrodów.

9 komentarzy:

  1. Przepiękne zdjęcia ogrodów :) Bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa pod moim adresem, ale muszę sprostować, że nie zupełnie tak jest. Mój mąż jest młodym mundurowym w stanie już spoczynku i to On działa najwięcej wokół zagrody. Ale bardzo Ci dziękuję - urosłam we własnych oczach :D.
    Mój ogród w tej chwili wygląda bardzo naturalistycznie, wręcz zapomnianie i dziko, przez sesję letnią, ale idzie już ku końcowi. Wyobraź sobie, że te moje ukochane białe dzwoneczki znalazłam jeszcze w innym miejscu, jak to dobrze, że nie miałam czasu pielić :)))))
    Więcej napiszę już jutro, na spokojnie po najtrudniejszym, dzisiejszym egzaminie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatku do mężów, partnerów i innych przyjaciół na ogół potrzebny jest pilot i ręka na przycisku, he, he. Owszem działanie jest ale koncepcje rodzą się u kierownictwa ( w tym miejscu pozdrawiam męża );-). Brak glancu wyszedł na dobre białym dzwonkom, zawsze twierdziłam że nadmierny wypiel nie jest dobry dla ogrodu. Trzymam kciuki egzaminowo.

      Usuń
  2. nie paszą mi w tym te oudolfizmy. ogródek country (w tym warzywnik) - yes, jak najbardziej, potem sad z wykoszonymi ścieżkami a potem łąka. przyjemne z pożytecznym. oudolfy i pokrewne jakoś mi się fajnie ogląda u kogoś ale żeby zaraz lecieć, kopać i sadzić to nie. dużo, bardzo dużo roboty na wstępie, potem czekanie aż się zagęści i wreszcie zostanie osiągnięty efekt zamierzony. tylko jak już będzie ten efekt to zdąży się znudzić. a w cfiszencajcie tyle pokus :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilczyco Ty masz szlacheckie ciągoty - wirydarzyk, warzywniak, sadek, łąki i las.;-) Oudolfy lubię ale że tak się wypiszę, nie w wersji kanonicznej. Znaczy uważam że jest to dobry sposób na duże przestrzenie z tym że adaptując go do naszych warunków to w dużych ogrodach zwiększyłabym ilość krzewów i drzew ( taaa, preria a tu drzewska ). Oudolfy błyskawiczne to tylko z dużych kęp traw,i z bylin ekspresowo się rozrastających ( czyściec b. i sedumy, jakieś stada rozsiewczych mikołajków - uwaga na dzielżany czy jeżówki, nawet gatunek czasem grymasi ). Cfiszencajtu i tak się nie uniknie, zakupoholizm roślinny ciężką chorobą jest. Howgh!

      Usuń
  3. och, och, właśnie sobie dziergam powoli taki sam wpis ;-)
    Muszę wam powiedzieć, że wcale nie jest tak, że "jaka piękna pompa" to hardkor i abstrakcja. Nie dalej jak wczoraj potencjalny budowniczy systemów nawodnienia powiedział mi, że może nam się dobrze współpracować, bo będę projektować ogrody łatwe do nawadniania o_o a nie dalej jak w zeszłym tygodniu rozmawiałam o przeróbce ogrodu "na glanc" na "swobodny" i okazało się, że owszem wszystko ładnie, ale rabaty mają zostać na swoim miejscu (upchnięte przy płocie tuje i platany), bo nie można zmienić nawodnienia.
    Zastanowiłam się przez chwilę, dlaczego angielskie country i styl krajobrazowy są tak inne od naszych "swobodnych" ogrodów. To kwestia krzewowego dopełniacza rabat imo- u nich, jak piszesz, bezpretensjonalne czarne bzy, kaliny, derenie, u nas- 150 odmian iglaków i liściaków, każdy najpiękniejszy i wystrzyżony na kulkę, a to nie to samo, co kulki bukszpanów. No i kwestia skali, plamy bylin minimalnie 1 mkw (czyli 8- 10 szt.) są kanoniczne, my sadzimy po 3, a w całym ogrodzie kilkadziesiąt.
    Oczywiście lokowanie gadżetów na rabatach to też nasza specjalność, kto by tam kije wtykał.
    Super dobór bylinek do róż <3 wszystkie lubię i wciąż poszerzam listę. O krwiściągi np. w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziergasz bo aż się prosi w tej części sezonu ogrodniczego ( glancyści zaczynają przeżynać walkę z chwastami i wpadają w histerię ). O tej pompie to ja tak z realu, podsłuchałam swego czasu rozmowę dwóch panów przy przecudnej urody oczku wodnym ( mostki, latarenki, wystająca folia, zero roślin poza zabiedzonym nenufarkiem ). Siła pompy, firma - no bajery - cud nie ogród wodny! Tekst o trejażyku jest mój ale to licentia poetica na tekścik jednej z moich ciotek ( rodziny się nie wybiera;-) ) o płocie.
      Co do umiłowania iglactwa wszelakiego to myślę że ono wynika z warunków klimatycznych, albiońska zima a nasza zima to dwie całkiem różne pory roku. U nas naprawdę nie ma wtedy wegetacji. Nie rozumiem tylko dlaczego jeżeli już używamy nasadzeń z iglaków to musi to być natychmiast przegląd całej oferty szkółek. O dereniach białych to mi się nawet pisać nie chce bo przycinanie pędów żeby młode kolorowe czarowały zimą to jest "nie do pomyślenia", tylko kolorowolistne odmiany dereni mają szanse ( kolorek na liściach je ratuje ). Co do ilości pchanych gatunków do ogrodu to ja sama powinnam uderzyć się w pierwsi, no faktem jest sadzimy mnogo bez opamiętania. Krwiściąg lubię ten zwyczajny, łąkowo u nas porastający. Do tej pory dosadzałam do dzielżanów i rudbekii, teraz wylezę z nim do przetacznikowców.

      Usuń
  4. Tabiczku, wielki Ci ukłon za ten wpis :0. Prawie rozparła mnie duma, bo jeszcze nikt o mnie nie pisał ;). No cóż u mnie też pokutuje sadzenie małych kępek i wszędzie z nadzieją że większe plamy zrobią się same ;), ale uczę się i chłonę ogrodniczą wiedzę więc może kiedyś z dumą zawieszę oko na tym co stworzyłam. A na razie jestem niewolnikiem własnych pomysłów a natura robi swoje ;) i chyba już mnie to przerosło :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Pikutku mnie to przerosło dawno temu! Plamy same robią się wolno, niestety. Jestem w fazie nieustającego dzielenia lepszych bylin. Na szczęście czyśćce czy bodzie mnie ratują.

    OdpowiedzUsuń
  6. I właśnie w bodziszki idę ostatnio żałując nieustannie że nie ma pomarańczowych ;). Ale w ognistej zastępuję je kuklikami więc może kiedyś coś z tego będzie :)

    OdpowiedzUsuń