sobota, 13 stycznia 2018

Podgniły styczeń i ciemiernicze zakupy

No i mija ten miesiąc zimowy w stylu angielskim,  że tak rzecz ujmę. Mży, leje, czasem z lekka tylko sypnie, cóś tam oblodzi.  Nie żebym  bardzo narzekała, wszak paliwka  mniej idzie na ogrzanie kocich tyłków ( dobra, mojego tyłka też ).  Z drugiej strony pamiętam łagodną zimę sprzed dwóch lat po której ogrodnicy nie mieli wesoło. Ileż to roślin wówczas wygniło, a ile przedwcześnie rozbudzonych załatwiły wiosenne przymrozki! Nie chciałabym powtórki z rozrywki. Alcatraz wygląda podgniło ale trudno dobrze się prezentować pod ołowianym niebem, Sucha  - Żwirowa też nie wygląda wyjściowo - trawy  się wytrawiły, niby sterczą ale tzw. roli dekoracyjnej  nie spełniają a półkrzewy czyli szałwije lekarskie  i lawendy szarzeją w ogólnej szarości. Nie czuję urody przyrody, wolałabym już lekki  śnieżek, ale taki zakrywający niedostatki wyglądu otoczenia i niewielki mrozik - przynajmniej człowiek wiedziałby bez upewniającego porannego zerknięcia w kalendarz ( tylko raz mi się zdarzyło, jak porządnie pospałam po laj, laj, laj miałam chwilowe zamroczenie, takie właściwie na półjawie )  że to już styczeń a nie nadal listopad. No dobra, ponarzekawszy jak to rasowy ogrodnik na  pogodę i szlus!
Jak nie uprawiam ogrodu to uprawiam zakupy, znaczy poluję na poświąteczne resztki na wyprzedażach. Mamelon poluje na ciuchy pod pozorem konieczności sporządzenia ekwipunku "na Portugalię", każda z nas wygrzebuje ostatki, "koszowe" i nabywa za  niewielkie  pieniądze rzeczy na które wcześniej  nie było jej stać ( na wyprzedażach poznaje się prawdziwą cenę towaru, he, he, he ). Oczywiście bez zielonych zakupów  prawdziwych zakupów nie ma. Bez zielonego się nie liczy!



Nabywszy Alcatrazu jeszcze jednego uroczego i cudownie przecenionego o ponad połowę  ciemierniczka ( oby ten gadzi ogród jakim jest Alcatraz   go docenił ). Roślina nazywa się Helleborus x ericsmithii 'HGC Monte Christo'. To HGC to  oznaczenie serii mieszańcowych ciemierników - Helleborus Gold Colection. Ta złota rodzinka to efekt pracy faceta nazywającego się  Josef Heuger, który tak na bardzo ale to bardzo poważnie zajmuje się  w Niemczech uprawą ciemierników.   Złotą ciemierniczą rodzinkę można podzielić zasadniczo na trzy grupy: bardzo wcześnie kwitnących, królów stycznia i lutego, późnych piękności. Oczywiście niemieckich zapewnień  co do ciemierniczych kwitnień nie należy brać bardzo serio, u nas klimacik ostrzejszy i poza pojedynczymi kwiatami ciemiernika białego  nie liczyłabym na większe występy, a już na pewno na oszołamiające kwitnienie  wszelkich mieszańców.

W grupie wcześnie kwitnących rozróżnia się tzw. Christrosen czyli odmiany ciemiernikia białego Helleborus niger oraz odmianę polecaną do  świątecznych dekoracji, dość dobrze znoszącą domowe warunki  'White Christmas'. W grupie  Christrosen, nazwijmy ją bożonarodzeniowej trafiają się rośliny  zakwitające już przy końcu listopada. Odmiany 'Diva', Jacob Classic' , Jacob Royal', 'Jesko' i 'Jonas' znane mi sa tylko z fotek, natomiast odmianę 'Wintergold' poznałam osobiście. Bardzo miły dla oka ciemiernik, jego kwiaty mają zwiększoną liczbę płatków  ( choć nie nazwałabym go odmianą dubeltową to niewątpliwie jest znacznie bardziej ogrodowy  od gatunku ).

 Ciemierniki kwitnące w pełni zimy  tę podzielono na podgrupy:  Schneerosen czyli ciemierniki dość wcześnie kwitnące - mieszańce Helleborus x ericsmithii, Helleborus x ballardiae, Helleborus x nigercors i Helleborus x lermonierae oraz   Ice N' Roses - mieszańce Helleborus x glandorfensis. Z  podgrupy Schneerosen pochodzi  mój urodny 'Monte  Christo', o lekko niebieskawych liściach, różowawym nalocie na kremowych płatkach kwiatu, sam cudek.  Odmiana ma być ponoć mniej wrażliwa na chłody niż mieszańce ericsmithii o mocno wysrebrzonych liściach.  No cóż, pożyjemy zobaczymy.  Inne znane odmiany tej grupy to : 'Joker', 'Champion', 'Camelot', 'Paradenia',  'Marlon', 'Malory', 'Shooting Star', 'Merlin", 'Sparkle',  'Pink  Frost' i 'Madame Lemonnier' ( obie na ostatku wymienione mają różowe kwiaty ). Jest też cała  podgrupka w podgrupce - seria ciemierników nazwana 'Ice Breaker' złożonych mieszańców   Helleborus x nigercors.  To hardcory, które mają odporność ciemiernika białego i zwiększoną liczbę pąków  na pędzie po ciemiernikach korsykańskich. W grupie Ice N' Roses na razie dopracowano się trzech odmian - 'Ice N' Roses White', 'Ice N' Roses Red' i uroczej 'Ice N' Roses Rose'. Ostatnia z tej grupy trafiła na moją listę chciejstw, jest  pikotka na płatkach kwiatów i serce bije mi szybciej.

Ciemierniki późno kwitnące złożone czyli wielokrotnie skrzyżowane z  innymi gatunkami mieszańce Helloborus orientalis, nazywane prawilno z łacińska Helloborus x hybridus zaliczono do grupy zwanej Lenzrosen. Ślicznych odmian od cholery i ciut, ciut, mnie w oko wpadła należycie przypikotkowana na końcach płatków i  cudnie na  nich użyłkowana  'SP Anja Oudlof'. W tym typie, tylko o zwiększonej  ilości płatków jest też odmiana  'SP Maggy'. Są też z lekka odjechane "baroki", jak nazywam ciemierniki mocno ogrodowe -  odmiany 'SP Frilly Kitty'  i  'Frilly Isabelle'. Jak widzicie za tą naszą zachodnią granica, wcale nie aż tak daleko wyrosła ciemiernikowa potęga. I dobrze, bo do tej pory człowiek smętnie spoglądał w kierunku wysp i zastanawiał się jak na ekscesy kontynentalnego klimatu zareagowałyby  ciemiernikowe krzyżówki Juliet Davis.



Dzisiejsze fotki to Mamelonowy wypiek ( Mamelon mnie zażyła wykonując makaroniki z kremem malinowym, nie wiedziałam jeść czy tylko nabożnie podziwiać to cudo ) - po degustacji doniosłam Mamelonowi składniki do ciasteczek i wyczekująco patrzę w jej kierunku ( metoda na Kaszpirowskiego - adin, dwa, tri, myślisz o makaronikach, chcesz robić makaroniki, robisz makaroniki ), mój nowy ciemierniczek ( sztuk dwie, bo na fotkach znalazł się i ten kupiony w grudniu ) i pożegnanie na rok z chowanymi do szafy  z bombkami, jedyną rzeczą która jeszcze  jakoś tam podtrzymuje w moim domu tzw. magię świąt  ( sporo nowych  nabywszy za 1/3 ceny ) .




P.S.  Żeby wpis nie był za słodki - właśnie się dowiedziałam  że bliska znajoma pożegnała się ze swoim kociambrem, szesnaście lat byli razem.  Odszedł  na jej rękach. Przykro mi bo znałam kiciulca, moja słodkiej pamięci Melania się z nim lała o dostęp  do korytarzowego okna ( pozycjonowanie się na parapecie ). Stara gwardia odchodzi i przyznam się że z niepokojem patrzę na  nie najmłodszego w końcu Lalunia.  Na szczęście Lali jakoś się trzyma, złośliwy z niego tetryk ( w stosunku do innych kotów,  mnie tylko karze udając  głuchego ) ale tfu, tfu, tfu,  zdrowie jeszcze ma nie najgorsze.

2 komentarze:

  1. U mnie mroźne powietrze, mróz ale przynajmniej świeci słońce, jedna pociecha. Od tygodnia spory mróz, do tego stopnia, że się w większości rodzinki pochorowaliśmy łącznie ze mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do nas tez przyszedł mróz, szczęśliwie niezbyt duży bo śniegu to tak na alibi dla pory roku starczy. Zdrowiej, coś u Ciebie tegoroczna zima sprzyja chorobom. Myślę że to dlatego że pogoda jest zdradziecka - skoki temperatur nam tak dają. Oglądałam Kocykowego, ależ urósł! No i jaki już cudnie rozbisurmaniony, he, he, he.;-)

      Usuń