środa, 31 lipca 2019

Codziennik - upalnik, burzownik, gradownik



Na razie robię  przerywnik  od  starożytnych klimatów bo mnie  materiał zbierany do kolejnego wpisu przytłoczył swoją objętością i takie sprawozdanko na koniec miesiąca  uskutecznię. Chyba Dora wyraziła nadzieję że lipiec powinien  być  przyrodzie  i nam bardziej przyjazny niż czerwiec - no  i jak? Po  mojemu  nijak.  Ogród z trudem odżywający po suszy w ostatnich dniach był solidnie grillowany, szczęśliwa z tego powodu  to mła nie jest.  W dodatku deszcze co to miały  poprawić sytuację i nawodnić to co się jeszcze ostało przy życiu, były tak  gwałtowne  że  wypłukały mła kruszywko z podwórkowego podjazdu co naraża mła na nowe wydatki, i to wcale nie  takie które by mła cieszyły jak zakup lnianego  obrusu za pięć złociszy w lumperionku ( mła się ostatnio udało całkiem przypadkiem takowy nabyć kiedy chroniła się przed gradem - fragment uroczego wzorku na  fotce obok  ). W temacie ogrodu jest bardziej  niż średnio ale mła się nie poddała  i część wykopków czeka  już na wysyłkę. Mła się  troszki obawia  chmury na czółku  Agniechy bo jest kiepsko z akantami, irysy pojadą na pewno ale akanty? Strach się bać to ruszyć bo człowiek do końca  nie jest pewien która część  jeszcze żyje a która już zasnęła na amen.



Ze sprawek domowych - koty niegrzeczne więc ( tfu, tfu, tfu! ) zdrowe,  Małgoś - Sąsiadka bezczelnie  knująca ( chowa słodycze za słoikami z pasteryzowanym szczawiem w nadziei że  mła się w ślepia  nie rzucą ) więc też zdrowa,  mama Wujka Jo - Danka, na wywczasach nad morzem.  J jak się sześćdziesiąt lat jeździ  nad morze na wakacje to nie ma zmiłuj - brak rytualnej wycieczki mógłby zakończyć się zejściem. Poza tym jak twierdzi Wujek Jo Danka ma setny rok na karku  i to sinice powinny się jej  bać a nie ona sinic. Tym niemniej  jak się domyślacie coroczna wyprawa stulatki nad morze przypominała wszystkie misje Apollo razem wzięte, rodzina tradycyjnie czekała czy aby  Wujek  Jo  nie usłyszy w komórce  "Houston, we have a problem." . Na szczęście Wujek  Jo usłyszał  jedynie "The Eagle has landed." i odetchnęliśmy z ulgą. Danka w dobrej kondycji straszy sinice i jak stwierdziła wreszcie porządnie oddycha ( ostatnie dwa  miesiące sporo czasu musiała bidula spędzić schowana w domu przed upałem - bardzo częste wywożenie jej za miasto nie wchodziło w grę bo  trzydzieści parę stopni  mogłoby ją ubić,  z czego na szczęście Danka jako medyk  zdawała sobie sprawę i nie dulczyła o "świeże powietrze"  ).



Tak przy okazji turystyczno - rodzinnych pieriepałek to mła się zastanawia czy ona aby nie jest "się sadząca". Mła preferuje dość specyficzny sposób wypoczynku, jak to określa  Mamelon "wypoczynek męczący". No nie jest z tych co  to się uwalą nad wodą i są szczęśliwi bo na chmurki popatrzą a nawet wlezą do wody dla ochłody.  Co  nie znaczy że mła nie rozumie potrzeby tego typu wypoczywania. Jest całe  mnóstwo ludzi i to wcale niegłupich, którzy po ciężkiej pracy tylko w taki właśnie sposób są w stanie się zrelaksować.  Mła po prostu tak nie umie bo ja podeszwy swędzą i ciągle by gdzieś latała ( choć bardzo lubi kąpiele w duuużej wodzie, jest pluskaczem ).  Mła uważa  że lepsza jest szczera preferencja zalegania na leżaczku  niż udawane globtroterstwo.  Uważa że jeżeli  ktoś  chce coś zobaczyć tylko z okien  turystycznego busu bo tyle mu do szczęścia wystarczy to jest  OK, nie wszyscy muszą lizać kolumny po bazach. Denerwuje tylko mła opowiadanie o zwiedzaniu świata przez ludzi którzy spędzili dwa tygodnie w hotelowym getcie i  nie wychylili z niego nosa.  Równie dobrze mogli by przebywać do Zegrza  przekonani  że to Szwajcaria,  jak to było  u wczesnego Machulskiego.

Więc jeżeli  odnieśliście wrażenie po jej wpisach turystycznych  że mła  ma w pogardzie  leżakowanie przybasenowe, to jest to wrażenie mylne.  Mła po prostu wypoczywa inaczej bo mła lubi dużo widzieć, bo dużo wyobrażeń ( często jak się okazuje  durnych ) nosi w sobie. Jedyne co mła ma naprawdę w głębokiej  pogardzie to bycie w podróży nie wiadomo  po co, znaczy takie jakieś  nieświadome  turystyczne pałętanie się po znanych miejscówach, w sumie  bezcelowe ( bo foty na tle  to sobie można fotoszopnąć  ), bezmyślne i stadne.  Podróże coby u cioci na imieninach  błysnąć że  "Widziało się, Panie tego, ho, ho!". Tak  konkretnie  to się widziało to co wszyscy chcą zobaczyć, najważniejsze jest właśnie  "wszyscy chcą". Tak sobie myślę czasem o tej prawie pustej sali w Pałacu Lobkowitzów, w której tylko Mamelon, mła i "Sianokosy" Breughla i o tym niemalże  ucieleśnionym  Sądzie  Ostatecznym kiedy chciałyśmy dostać się po południu z  Muzeów Watykańskich do Bazyliki  Świętego  Piotra przez Sykstynę.  Myślę o  tych ludziach prowadzących wózek z najwyżej dwuletnim, ryczącym  wniebogłosy , ciężko wystraszonym  dzieckiem, którzy poczuli że koniecznie w tym  momencie życia muszą obejrzeć dzieło tego, jak mu tam,  Michała Anioła.  Myślę o tym nagłym porozumieniu wzrokowym  ze strażnikiem w Galerii  Arrasów, który litościwie rzucił "Fuggite al Gregoriano Etrusco, adesso c'è pace!". Taa... dopiero w domu dotarło do mła  że  fuggite znaczy uciekaj  a nie proszę iść.
 Na  fotkach życie  ogródkowe, życie domowe  (  obrusek okazyjny i mój pseudowypiek z marcepana ) i krótki przegląd tego co w lipcu kwitło ( marnie i w boleściach ). I to by było na tyle.

niedziela, 28 lipca 2019

Ogrodowe rozkminy - ogrody starożytnego Egiptu - część druga

Drzewa w ogrodach starożytnego Egiptu


Po  lekturze  dotyczącej ogrodów przyświątynnych, pałacowych  i tych zwyczajnych już wiecie że przez tak  długi okres trwania państwa roślinna szata Egiptu musiała ulec zmianie.  Nasze państwo liczy sobie ledwie tysiąc lat z haczykiem a  trudno nam dziś wyobrazić sobie  że ledwie  dwie i ponad pół setki lat temu ziemniaki wyszły z ogrodów  Jaśnie Państwa na pola. Państwowość starożytnego  Egiptu to prawie trzy tysiące lat - wieki, które przerzedziły papirusowe zarośla nad  Nilem, wykończyły hipopotamy i krokodyle. Z drugiej strony pojawiały się nowe rośliny a także zwierzęta , które z wielkich ogrodów przyświątynnych i pałacowych przenosiły się do  mniejszych ogródków by z czasem zasiedlać nie tylko  ogrody ale gospodarstwa  i pola.  Dlatego pisząc o roślinach  uprawianych  w ogrodach pozwolę sobie  uczynić podział na ogrody konkretnej epoki. W tym wpisie zajmę się drzewami. Pierwotna szata roślinna Egiptu w "temacie drzew" nie była zbyt urozmaicona za sprawą klimatu. Jak już wiecie z poprzedniego wpisu sadzenie drzew w egipskich warunkach nie zawsze było sprawą prostą. Problemy z wodą, problemy z odpowiednim  gruntem. Na ten przykład w stolicy, którą zbudował Echnaton na pustyni, pomimo zniszczeń pozostało jednak wystarczająco dużo śladów po ogrodach które mogły dostarczyć materiału do badań archeologicznych - w Achetaton sadzono drzewa w dołach wypełnionych czarną, bogatą w składniki ziemią, inaczej sadzonki nie miałyby szans. Takie czarnoziemne doły po tysiącach lat są łatwo zauważalne podczas odkrywek w pustynnym terenie. Znaczy kiedy decydowano się zaadaptować nieprzyjazne roślinności tereny ( a decydowano się  np. ze względów religijnych ) to wykonywano prace w zakresie nieznanym  w innych centrach ówczesnej cywilizacji.  Egipcjanie  pokonywali pustynię sztucznym nawadnianiem i głównie sadzeniem drzew, ponieważ gdzie drzewa tam cień, gdzie  cień tam szansa na niższe temperatury i utrzymanie się zielonego przy  życiu. Oczywiście była to nierówna walka, tym bardziej że inne działania tych ludzi np. wypas bydła na naturalnych terenach "jakoś tam zielonych" powodował pustynnienie. Do natychmiastowego przemyślenia - nawadnianie i  masowe  sadzenia drzew nie wystarczają do utrzymania status  quo a tym bardziej do polepszenia sytuacji. Trza nam ograniczać hodowle zwierząt, tym bardziej że wiąże się ona choćby z takimi moralnie paskudnymi sprawami jak  transport dalekobieżny. Drzewa pełniły więc szczególną rolę w Egipcie, były najbardziej po jadalnych trawskach cenionym zielonym dobrem.

Stare Państwo


W czasach Starego Państwa do nasadzeń w ogrodach używano głównie roślin rodzimych. Starożytni Egipcjanie chętnie sadzili przy swoich świątyniach i domach drzewo sykomory  Ficus sycomorus .  Ta miłość datuje sie jeszcze czasów predynastycznych, w zasadzie od początku  trzeciego tysiąclecia p.n.e. .  Według  staroegipskich  wierzeń sykomora to drzewo wiecznego życia, święte bo związane z boginią Hathor, której było uosobieniem. Jedno z imion bogini, to pochodzące z Memfis, brzmiało Pani Sykomory. Po śmierci niematerialne części jestestwa Egipcjan ( to nie były dusze w naszym rozumieniu, sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana ) znajdowały w sykomorzych  gałęziach schronienie, a także pokarm i wodę, które uchodziły za dar bogini. Egipska Księga Umarłych zawiera pragnienie życia po śmierci w konarach sykomory, wieczny domek na drzewie dla  tzw. ba. Zresztą według tej księgi drzewo to miało być też siedzibą bogów ( nie ma to jak odpowiednie sąsiedztwo ), a dwie sykomory rosły przy wschodniej bramie nieba, przez którą wyłaniał się bóg słońca Ra w swoim rydwanie ( znaczy pośmiertna miejscówka dla ba jak marzenie ).

No takiego drzewa to nie mogło zabraknąć w żadnym porządnym staroegipskim ogrodzie! Sykomora to nic innego jak figowiec  ośli vel  figowiec  dziki - gatunek odporny na zakusy pustyni ma bowiem szczególne zdolności regeneracyjne - jeśli wiatr odsłoni jej korzenie ona natychmiast tworzy głębiej następne , a gdy zasypie ją piasek to pień i gałęzie potrafią przekształcić się w korzenie i drzewo rośnie dalej w górę. Sykomora zapewniała w ogrodach cień, owoce i jeszcze w ramach bonusu z jej drzewa, lekkiego a odpornego na butwienie można było wykonywać tak ważne dla Egipcjan rzeczy jak trumny. Oprócz figowca oślego w Egipcie wcześnie zaczęto uprawiać figowca pospolitego Ficus carica. W stanie dzikim drzewo występowało na  Synaju ale już około  roku 2500 p.n.e. na pewno było uprawiane w dolinie  Nilu ( zachowały się płaskorzeźby przedstawiające zbiory fig ). Figowce pospolite owocowały nieregularnie i bardzo kapryśnie, Egipcjanie nie znali bowiem aż do IX - VIII wieku p.n.e. mechanizmu ich zapylania a drzewko jest gatunkiem dwupiennym i żeby wyprodukować owoce potrzebowało aż do czasów greckich udziału błonkówki z gatunku Blastophaga psenes. Dopiero Grecy odkryli metodę wspomagania zapyleń zwaną kapryfikacją. Jednym z najwcześniej sadzonych przez ludzi drzew które nie występują w naturze a są efektem krzyżowania gatunków jest daktylowiec właściwy Phoenix dactylifera. W starożytnym Egipcie uprawiano zarówno te których owoce przeznaczano na mąkę, jak i te z których pozyskiwano tzw. miód palmowy i bardzo słodkie ( po ususzeniu ) owoce. Palma daktylowa jest również rośliną dwupienną ale w tym wypadku Egipcjanie jakoś nie mieli problemów z uzyskiwaniem plonów. Z natury za to do ogrodów zawędrowała palma dum Hyphaene thebaica. Egipcjanie cenili sobie "orzeszki" a także owoce z których pozyskiwali coś na kształt melasy. Drzewo miało status świętego a było na tyle ważne że jego owoce znajdowano w darach grobowych dla faraonów.


Święte było  też drzewo z egipska zwane iszed Mimusops schimperi ,  tradycyjnie nazwane persea mimo że ze smaczliwką nie ma nic wspólnego ( często wiązane z symboliką przejścia do zaświatów - np. jego młode pędy były używane do tworzenia bukietów pogrzebowych ). To dorastające do  20 m wysokości  drzewo było chyba najświętszym drzewem w Egipcie, choć tłumaczenie nazwy iszed - drzewo szlamowe vel błotne - jakoś tak mało ze świętością współgra. Podobnie jak sykomora nosiło wdzięczną nazwę drzewa życia. Na temat uznania świętości tego drzewa w Egipcie powstało mnóstwo opracowań, ale zdaje się że temat jest jeszcze niewyczerpany. Z ikonografii można "odczytać" jego ważną rolę, często przedstawiano faraona w tzw. pełnej postaci na tle persei. Niewątpliwie było drzewem opiekuńczym władców bądź symbolizowało władcę. Cóś musi być na rzeczy  z tą władzą bo w czasach rzymskich powstała ustawa cesarza Arkadiusza zabraniająca wykopywania lub sprzedaży drzew persei w Egipcie. A teraz skąd się wzięła ta pomyłka z nazwą - persea egipska nie jest smaczliwką, choć ma większe prawo do nazwy niż dzisiejsze gatunki zebrane w rodzaju Persea. Persea to nazwa związana ze starożytnym drzewem egipskim na długo przedtem, zanim została wykorzystana do określenia botanicznego smaczliwek. Jest to stara grecka nazwa używana przez Teofrasta dla określenia  rodzaju Mimusops, znana  już około roku 320 p.n.e. .

Roślinę ponoć nazwano na cześć Perseusza, tego który załatwił był Meduzę. Krótko pisząc to smaczliwki się wzięły i podszyły! Mimusops schimperi przypomina nieco naszą gruszę, ma podobny pokrój, kwiaty, a nawet liście ( z tym że one są zimozielone ). Owoce są podłużne, nieco podobne do kształtu migdałów, duże jak gruszki i zielone jak trawa. Są ponoć słodkie i soczyste. Ta persea jest uważana za roślinę endemiczną w Egipcie i Etiopii. Moją ulubioną przypowieścią o persei jest ta w której  wielki kot z Heliopolis chroni święte drzewo przed wężem  z zaświatów Apepem. Kot rzecz jasna nie był taki sobie zwykły, to sam Ra - bóg podróżujący słoneczną barką ( oby Felicjan nigdy się nie dowiedział o możliwości boskich wcieleń, he, he, he ) . Tamaryszek bezlistny Tamarix aphylla , drzewo poświęcone Wepwawet uchodziło za to dające najlepszy cień. A to za sprawą następującego zjawiska - nocną porą gdy zwiększa się wilgotność powietrza, tamaryszek absorbuje z pary wodnej sól, która tworzy maleńkie kryształki na jego liściach. O świcie tamaryszek pokryty jest błyszczącymi kropelkami rosy. Gdy z czasem zaczyna przygrzewać słońce, woda z stopniowo wyparowuje, dając przyjemny chłód, który utrzymuje się aż do godzin południowych.


Akacja arabska Acacia arabica  vel Wachellia nilotica to roślina natywna dla Egiptu. od dawna cieszyła się uznaniem ze względu na pozyskiwaną z niej gumę arabską czyli żywicę. Guma arabska posiada działanie osłaniające i przeciwzapalne, do dziś można pomocniczo ją stosować w leczeniu biegunki i czerwonki. Zewnętrznie używana w leczeniu stanów zapalnych skóry. Egipcjanie jednak sadzili ją w ogrodach średnio chętnie, jej charakterystyczny parasolowaty kształt nie pojawia się w zbyt wielu przedstawieniach ogrodów. Akacja poświęcona była Horusowi, boskiemu synowi Izydy i Ozyrysa. No cóż, akacja była drzewem bardzo dobrze sobie radzącym na terenach z ograniczoną ilością wody zatem była dość powszechna. Dodatkowo nie była drzewem dającym zbyt wiele cienia. Zatem akację sadzono i owszem, głównie chyba jednak ze względów religijnych a nie z wielkiego upodobania. Wierzba   - od czasów prehistorycznych porastać mogło parę gatunków - Salix acmophylla  na północy w delcie  Nilu, Salix safsaf  vel Salix murconata, niewielkie  drzewko o wiecznie zielonych liściach rośnie w Egipcie głównie na południu kraju, wzdłuż  Nilu i na wyspach  nilowych. Jest drzewo wierzbowe świętym drzewem poświęconym Ozyrysowi, zaszczyt ten dzieliło czasem z tamaryszkiem pustynnym. O tym że  starożytni  Egipcjanie  świetnie znali działanie salicylanów  informuje nas pochodzący z r.1555 p.n.e. tzw.  papirus Smitha,  znaleziony w grobowcu koło Teb.

Średnie Państwo


W tzw. kontekście archeologicznym pierwsze ślady  oliwki europejskiej Olea europaea odnotowujemy w czasach XII dynastii ( mniej więcej lata 1985 - 1773 p.n.e ). Oliwki nie występują naturalnie w Egipcie, zostały do tego kraju importowane, najprawdopodobniej z terenów dzisiejszej Syrii bądź Palestyny ( tam na pewno rosły od około 3700 roku p.n.e.). Kiedy dokładnie Egipcjanie wpadli na pomysł uprawiania u siebie drzewek zamiast importowania oliwy i drewna to tak do końca nie wiadomo - uprawa drzew oliwnych i produkcja oliwy z oliwek w starożytnym Egipcie to temat mało zbadany, sporo z tym problemów i archeolodzy mają gdybania a z gdybań urastają spory. Na pewno wiemy jedynie że uprawa oliwek zaczęła mieć wymierne znaczenie ekonomiczne w okresie amarneńskim ( 1352 - 1336 p.n.e. ) czyli już w czasach Nowego Państwa. Oczywiście Egipcjanie dorobili oliwnemu drzewku religijne znaczenie, no bo jakże to tak - "na goło" , bez wsparcia  Wyższej  Instancji porastać?!  Oliwki uprawiano  na północy  i  w oazie Fajum, klimat  tam taki mniej afrykański. Dorastające do 5 m wysokości drzewko jujuba zwane też drzewem korony cierniowej lub głożyną cierń Chrystusa Ziziphus spina-christi to kolejne drzewo zagadka.   Tak do  końca  to nie jestem pewna kiedy dokładnie przybyło do  Egiptu. Czy była to końcówka   Starego Państwa, początki  Państwa  Średniego?  Zdaje się  że  przybyło do Egiptu z Nubii czyli terenów  dzisiejszego  północnego  Sudanu a z Egiptu rozprzestrzeniło się  dalej. Są tacy którzy twierdzą że  było rośliną natywną dla Egiptu  a na terenach Syrii i Palestyny pojawiło się  via  Półwysep Arabski jeszcze w czasach w których nikt  o faraonach nie słyszał. Sprawa do rozstrzygnięcia dla archeologów i botaników, ja tylko  odnotowuję że w starożytnym  Egipcie mogła porastać krzewiasta głożyna  afrykańska  Ziziphus lotus jak i drzewo korony  cierniowej. Owoce obu tych  głożyn są  mało smaczne, wymagały doprawienia miodem ale drzewo było cenione w stolarstwie, podobnie jak właściwości  lecznicze owoców i liści. Nie należy  mylić głożyny rosnącej w starożytnym Egipcie z tzw. daktylem chińskim  jak popularnie nazywa się głożynę pospolitą Ziziphus jujuba, to ta sama rodzina ale gatunek inszy.

Nowe Państwo


Drzewa dające cień i poddające się obróbce i niemurszejące  drewno,   aromatyczną żywicę i słodkie owoce  były niezwykle cenione w  starożytnym Egipcie nie dziwi  więc zatem że mimo trudności starano się sprowadzać nie szczędząc  kosztów, nie tylko nasiona ale nieraz sadzonki całkiem pokaźnych rozmiarów jak to było  w przypadku drzew kadzidlanych.  Na malowidłach  w grobowcu Ineni, architekta faraona Totmesa I ( 1504-1492 p.n.e. ) zidentyfikowano dziewiętnaście gatunków drzew rodzimych  i  tych pochodzących z importu. Ineni nie zapomniał  wyliczyć na ścianach swojego grobowca że samych sykomor rosło w jego  ogrodzie  90 egzemplarzy,  170 palm daktylowych ogródek  posiadał. No bo  Ineni był kimś, a ktosie mogły sobie pozwolić na dużą ilość drzew.  W czasach  Nowego Państwa w Egipcie nowości sadownicze ( i nie tylko ) sprowadzali głównie królowie ale rośliny się z czasem pospolitowały. Tak zadziało się w przypadku dwóch egzotów. Granat właściwy Punica granatum w starożytnym Egipcie nigdy  naturalnie nie występował, został "uogrodowany" przez Sumerów gdzieś tak w III tysiącleciu p.n.e.. Do Egiptu sprowadzony najprawdopodobniej został przy końcu rządów Hyksosów i był uprawiany  nie tylko w świątynnych  ogrodach już około 1550 roku p.n.e. Ceniono go jako drzewo dające owoce jak i roślinę leczniczą. Podobnie rzecz się miała z jabłonią domową Malus domestica, która do Egiptu trafiła w tym czasie co granaty. I z tego samego rejonu, czyli z syryjskich państewek. Egipskie jabłonie były wielogatunkowymi mieszańcami które daleko padły od swojej kazachskiej pramatki,  jednak nie wiemy czy Egipcjanie wyróżniali jakieś konkretne odmiany. Być może tak było skoro tysiąc lat później Rzymianie rozróżniali trzydzieści sześć odmian, a może i nie, bo np. u nas w Biskupinie to jakieś 800 lat p.n.e. podjadano jabłuszka leśne ale na prawdziwe szlachetne jabłonie trzeba było na terenach dzisiejszej Polski czekać aż do przyjazdu pierwszych braciszków zakonnych ( cystersów z Pforty w Turyngii którzy sprowadzili szlachetne szczepy do opactwa w Lubiążu w XII wieku ). Za to o tych egipskich jabłoniach wiadomo jedno - rodziły słodkie owoce. Nie winkowate, nie kwachy a sama słodycz według wyczytków  papirusowo - grobowych.

Okres Ptolemejski vel Hellenistyczny

W tym czasie do Egiptu dotarło sporo nowości. Pojawiły się  śliwy i to od razu  w swej najbardziej aromatycznej  i soczystej postaci - znaczy brzoskiwnka  przybyła. Brzoskwinia Prunus persica  vel Persica vulgaris wcale nie pochodzi z Persji, wbrew temu co sugeruje  jej nazwa. Badania genetyczne sugerują, że brzoskwinie pochodzą z Chin, gdzie uprawiano je od neolitu ( najnowsze dowody wskazują, że udomowienie nastąpiło już w 6000 roku p.n.e. w chińskiej prowincji Zeijang ). W starożytności uprawa brzoskwiń przesuwała się na zachód, około roku 1000 p.n.e. brzoskwinie na pewno były już uprawiane na terenie dzisiejszego Iranu. Twierdzi się że Grecy poznali się z brzoskwinką w jakiś czas po wojnach perskich, taka legenda chodzi że Aleksander Wielki sprowadził ten gatunek do Europy po tym, jak podbił Persów, chociaż nie ma żadnych historycznych dowodów na to że tak było. W każdym razie w Egipcie brzoskwinia pojawiła się wraz z Grekami. No i z morelą Prunus armeniaca, kuzynką pochodzącą z Azji Zachodniej, której urodzie i przede wszystkim smakowi jej owoców ulegli wcześniej Grecy ( taa... jak to azjatyckie gatunki po przegranych perskich wojnach zaczęły opanowywać "greckie wybrzeża" wygryzając rodzime oliwki, ironia historii ). W Egipcie śliwy uprawiano głównie tam gdzie oliwki - na północy kraju i w Fajum. Kolejny gatunek z rodzaju Prunus który pojawił się w Egipcie to pochodząca najprawdopodobniej z Anatolii czereśnia Prunus avium. Co ciekawe gatunek Prunus cerasus mieszaniec Prunus fruticosa i Prunus avium, pod która to nazwą ukrywa się nasza zwykła wiśnia cóś nie zasmakował i się w Egipcie nie rozgościł. Wydedukowałam że Egipcjanie chyba nie przepadali za kwachami.

Za to prawdziwą karierę zrobiło nasionko owocu który nie ma miąższu. Prunus dulcis czyli migdałowiec powstał najprawdopodobniej na skutek mutacji genetycznej. Dla ludzisków szczęśliwie się złożyło że gdzieś tam w zamierzchłej przeszłości na terenach dzisiejszej Armenii i zachodniego Azerbejdżanu z rodzących wielu gorzkich migdały drzewek gatunku Prunus fenzliana jedno okazało się rodzić owoce pozbawione goryczki. Tak zaczęło się udomowienie migdałowca ( początkowo nie był szczepiony, rozmnażano go z nasion i część drzewek miała cechy rodziny matecznej - nasiona Prunus dulcis var. dulcis są przeważnie słodkie, ale niektóre pojedyncze drzewa wytwarzają nasiona, które są j gorzkie - owoce  odmiany  Prunus dulcis var. amara są zawsze gorzkie  ). Udomowione migdały pojawiają się we wczesnej epoce brązu ( około 3000–2000 p.n.e. na stanowiskach archeologicznych w Azji Zachodniej. Tak po prawdzie to mła ma podejrzenia że migdałowce mogły w Egipcie pojawić się nieco wcześniej niż inne drzewa z rodzaju Prunus, gdzieś tak w schyłkowym Okresie Późnym. Mła tak sobie wymyśliła na podstawie owocu migdałowca znalezionego w grobowcu Tutanchamona ( pogrzeb był tak mniej więcej około 1325 roku p.n.e ), prawdopodobnie sprowadzonego z Lewantu. Oczywiście od grobowego stołu faraona do egipskich ogrodów daleko ale wydaje mi się że ten pochód rodzaju Prunus rozpoczął się wcześniej niż sądzimy ( tylko dowodów nie ma bo owoce były bardzo cenione i zostały wyżarte, he, he, he ). Dobra, to są moje gdybania a nie archeologiczne prawdy prawie objawione, nie przywiązujcie jakiejś szczególnej wagi do tych migdałowych rozkmin.

Z Grekami pojawiło się też w Egipcie drzewo gruszy Pyrus communis, które zdaje się całkiem dobrze rosło na  wybrzeżu Morza śródziemnego. Co prawda  pochodzące z Zakaukazie drzewo będące wielokrotnym mieszańcem nie było  szczególnie wyróżniane, kudy tam do greckich i rzymskich zachwytów nad gruszą, Teofrast z Eresos czy Pliniusz Starszy wprost piali na temat grusz. Tak nawiasem to Pliniusz wymienił w swojej Historia Naturalis odmianę wywodzącą się z Egiptu nazywaną Aleksandria. Przypuszczam że w Egipcie uprawiano znacznie więcej odmian ale ze względów klimatycznych te drzewa, podobnie jak jabłonie, śliwy czy oliwki nie mogły być sadzone w całym Egipcie a jedynie w tej jego części w której panował klimat zbliżony do śródziemnomorskiego. W klimacie południa Egiptu prędzej udawały się banany. Tak, Egipcjanie w Okresie Ptolemejskim zapoznali się z bananem Musa paradisiaca . Banan zwyczajny jest najprawdopodobniej mieszańcem dwóch gatunków dzikich - Musa acuminata i Musa balbisiana, w stanie dzikim takowa roślina nie występuje. Banany wywodzą się z Azji Południowo - Wschodniej, do Egiptu trafiły raczej z najbliższego wschodu lub z południa niż z północy wraz z Grekami. Są takowe domniemania że z Indii via Azja Mniejsza i okolice banany gdzieś tak kole roku 327 p.n. e. trafiły do Afryki. Jednak w Egipcie ta roślina aż do czasów islamskich była raczej ciekawostką ogrodową a nie powszechnie znaną rośliną.

A teraz będzie zaskoczka - pisze tutaj o bananie jako o drzewie ale to wyłącznie przez jego rozmiary bo tak naprawdę to - tadam, tadam, banan jest byliną! Jakby kto nie wiedział jego owoce to jagody! Przy niewielkiej ilości bananów w starożytnych egipskich ogrodach raczej trudno określić czy uprawiano gatunki "mączyste" czy te deserowe. Lepiej niż bananom poszło drzewkom  z rodzaju Citrus. Pierwszy pojawił się pochodzący spod Himalajów cytron Citrus medica znany też pod nazwą cedrat. Pierwsze informacje o uprawie cedratu pochodzą z Persji i są datowane na rok 330 p.n.e. - wojska Aleksandra Wielkiego przechodząc przez Persję widziały tam gaje cedratowe, znaczy ze uprawa cytrusów tego gatunku była powszechna. Przypuszcza się że w na terenach dzisiejszego Iranu uprawę cytronu rozpoczęto około V wieku p.n.e.. W Egipcie cedraty nieźle się zadomowiły, szczególnie na północy. Uprawy innych cytrusów to sprawa późniejsza,  Egipcjanie, mieszkańcy Mezopotamii, Grecy i Rzymianie nie znali kultywarów cytrusów, żadnych tam cytryn ani pomarańczy. Starożytność miała do czynienia jedynie z cytronem!


To by tak było w skrócie o drzewach uprawianych w ogrodach starożytnego Egiptu. Rzecz jasna nie opisałam wszystkich gatunków, pominęłam wspomniane w pierwszej części wpisu eksperymenty z kadzidlą, które okazały się ogrodniczym ekscesem. Na pewno też udało się mła pominąć insze drzewka, których uprawa nie była typowa ( Myrtus communis na ten przykład, czy nawet bardziej rozpowszechniona  morwa czarna  Morus nigra  ). No wiecie, mła jest amatorką a nie Wielką Myślą. Co do obrazków - to są reliefy, płaskorzeźby i  malowidła z okresu Nowego Państwa. Głównie  grobowce w Tebach, w Beni Hassan itd. . Są też poglądowe łobabrazki ze świątyń w Karnaku i z Deir el Bahari.  No  i przede wszystkim jest papirus Hunefera z około roku 1300 p.n.e. z przedstawieniem protoplasty Felicjana. Tak bardziej szczegółowo nie będzie   bo to rozkmina ogrodowa a nie przewodnik po Egipcie. O krzewach, pnączach i bylinach uprawianych w starożytnych egipskich ogrodach będzie w części trzeciej.

piątek, 26 lipca 2019

Ogrodowe rozkminy - ogrody starożytnego Egiptu - część pierwsza

Temat w sam raz na upał, he, he, he. Dawno, dawno temu czyli trza  opowieści o ogrodach starożytnego Egiptu nadać pewne ramy.  Państwowość starożytnego  Egiptu można podzielić zasadniczo na cztery długotrwałe okresy i parę interwałów niezbyt długich.  Przyjmuje się że państwo egipskie powstało po zjednoczeniu królestw Dolnego i Górnego Egiptu, gdzieś około 2675  roku p.n.e. .  Oczywiście granice  są  płynne, na pewno nie był to tzw. świt tynicki ale dzisiejsi badacze uważają że znaleziska zaliczane  niegdyś do okresu protodynastycznego (  kultura Nagada III  ) pokrywają się czasowo z panowaniem wczesnych  dynastii ( a przynajmniej tej pierwszej ). Taki stan rzeczy charakterystyczny  jest dla całej historii wczesnej starożytności, źródełka biją niekompletnie i niekomplementarnie, że tak rzecz ujmę. Dla naszych potrzeb ogrodniczoznawczych uszczegółowienie  chronologii rozwoju państwowości egipskiej nie jest jednak tak ważne bo z najwcześniejszych czasów niewiele info o ogrodach możemy z wykopalisk wycyckać.  Dla porządku tylko ponumerujemy sobie tę egipską państwowość  żeby nam  było łatwiej po  materii się poruszać.


Okres zwany Starym Państwem trwał mniej więcej  od roku 2675 p.n.e.  do roku 2170 p.n.e. Przypadał na rządy I - VI dynastii. To czas budowniczych piramid - Dżosera,  Chufu zwanego z grecka Cheopsem, a także Chaefre zwanego Chefrenem i Menkaure znanego jako  Mykerinos. Ośrodek władzy znajdował się na północy Egiptu. Potem mamy Pierwszy Okres Przejściowy który  jak to w egiptologii bywa, mało konsekwentnie przypada na lata 2250 - 2050 p.n.e..

Okres  zwany Średnim Państwem trwał  od roku 2050 p.n.e. do roku 1760 p.n.e..  Przypadał na rządy XI i XI dynastii ( niektórzy rozciągają go na dynastię XIII ).  Najbardziej znanymi  władcami tego okresu są  królowie których imiona mało komu co mówią - Mentuhotepowie od I - do IV i stadko Amenemhatów.  Trzeba też odnotować że u schyłku  Średniego państwa na tronie pojawiła się pierwsza kobieta nosząca tytuł króla (  nie żony króla tylko  tytuł władcy ) - Neferusobek. Główny ośrodek władzy przesuwał się na południe, w czasach XII dynastii znajdował się w Tebach. Z początkiem dynastii nr XIII mamy do czynienia z tzw. Drugim Okresem  Przejściowym zwanym inaczej hysksoskim, którego trwanie przypada od roku 1760 p.n.e.  do roku  1565 p.n.e. ( daty nadal płynne i naukowcy radośnie się o nie  żrą ).

Okres zwany Nowym Państwem to lata 1570 lub 1565 - 1070 p.n.e., przypada na okres rządów XVIII - XX dynastii. To okres potęgi imperialnej Egiptu, czasy panowania Amenhotepów, Totmesów i  Ramzesów, a także takich faraonów jak Hatszepsut czy znany ze swojego pochówku Tutenchamon. Stolicą były Teby ale faraonowie tej epoki byli  mobilni.  Nie dość  że sami  niemal nieustannie podróżowali  z obowiązku po królestwie to jeszcze  przenosili stolicę. A to do Amarny, a to  do Tanis, a to z powrotem do Teb. Okres  nowego Państwa kończy Trzeci Okres Przejściowy zwany inaczej asyryjskim, który trwał od 1070 roku p.n.e. do roku 664 p.n.e..

Epoka Późna przypadała na lata 656 - 525 p.n.e. . Tak naprawdę to Egipt był wówczas satelickim państwem  Persji.  Jeszcze później był państwem zarządzanym przez Greków ( Okres Ptolemejski ) aż w końcu po bitwie pod  Akcjum w 44 roku p.n.e. został prowincją Rzymu.


Tak oto wygląda historia starożytnego  Egiptu w wersji instant. Teraz przechodzimy do tematu właściwego czyli do ogrodnictwa.  O ogrodach egipskich wiemy sporo, właściwie  więcej niż o jakichkolwiek innych ogrodach  w starożytnym świecie, ponieważ były one przedstawiane w grobowcach, zarówno w rzeźbie ( ogródki pogrzebowe ) jak i w ikonografii naściennej. Wiemy też że  zieleń była dla  starożytnych  Egipcjan sprawą  życiową, dlatego, choćby że istnieje wiele odniesień do drzew ogrodowych i kwiatów w zapisach hieroglificznych. Żaden ze starożytnych ogrodów nie dotrwał do dziś, nie powinno to dziwić bo z całego starożytnego Egiptu  zachowały się jedynie kamienne świątynie i grobowce. Domy wykonane z suszonej cegły mułowej, drewna i trzciny oraz ogrody wykonane z jeszcze bardziej  nietrwałego tworzywa  nie miały szans  by przetrwać tysiąclecia w  egipskim klimacie.  Ogrody starożytnego Egiptu  powstały z potrzeb żołądka, jak zawsze i wszędzie na świecie tak i tu najsampierw ogrody miały wyżywić a dopiero później cieszyć.  Te pierwsze sady owocowe i ogrody warzywne z czasem ewoluowały w ogrody z nasadzeniami  z roślin kwitnących, z zarybionymi  stawami i sadzawkami,  z tworzonymi przez nasadzenia drzew cienistymi szpalerami ( dobrze jak drzewa przy okazji rodziły owoce, przyjemne z pożytecznym  łączono -  to jest cechą charakterystyczną egipskich starożytnych ogrodów że nigdy nie były ogrodami czysto ozdobnymi ).

To oczywiste że  jak wszystko w Egipcie ogrodnictwo było uzależnione od  Nilu, to poziom jego wód decydował o możliwości uprawy - dwa najważniejsze czynniki mające wpływ na projektowanie ogrodów to ilość wody i światła słonecznego które można wykorzystać. Nil  stopniowo odkładając w corocznych przypływach szeroką warstwę ciemnej, żyznej gleby która jest łatwa w obróbce i pełna składników odżywczych, zapewniał zarówno wodę  jak i potrzebne roślinom do życia składniki ( nawóz bydlęcy był cennym opałem, to wypędzanie bydła na zżęte pola jak  już - bo słoma to był dodatek  do mułu przy robieniu cegieł  - to miało na celu wykorzystanie słomy jako paszy - Egipcjanie zbierali kłosy - a nie nawożenie pól  a już  tym bardziej położonych często wyżej niż pola  ogrodów, na pola to wypędzano kozy  i świnki tuż po wysiewie, coby wdeptały nasiona ). Wylew Nilu trwający od połowy lipca do połowy października, zapewnił niezawodny wzrost roślin przez wieki. Teraz Egipcjanie majo olbrzymio tamę, Morze Nassera  i regulujo wypływ  wody ale jeszcze nie wpadli jak regulować ilość składników odżywczych skumulowanych w wodzie w związku z tym majo problem z zasoleniem gleby. Gigantomania niby pasi do Egiptu z tym że miewa skutki uboczne. Słońca  Egipcjanie mieli zawsze dużo, do tego stopnia dużo że uznali tę gwiazdę za bóstwo.


Bardzo wcześnie , już u zarania  Starego Państwa  Egipcjanie zaczęli wykorzystywać wody  Nilu nie tylko do irygacji pól uprawnych. Do ogrodów położonych  na wyższym poziomie wodę przenoszono w skórzanych wiadrach, początkowo  na ramionach ogrodników a z czasem ( czyli około XV - XIV wieku p.n.e. ) z pomocą urządzenia z arabska zwanego dziś szadufem ( taki wyciągnik z przeciwwagą  jak widać  to na malowidle z grobowca człowieka o imieniu  Ipuy, który żył w czasach Średniego Państwa ). W ogrodach wykopywano szerokie kanały w kształcie litery T  lub sadzawki na różnych poziomach, miały one ułatwić gospodarowanie zebraną wodą i zapewnić jej odpowiednią ilość w czasie  przed wylewem Nilu. Najwcześniejsze ogrody składały się z  podwyższonych rabat porozdzielanych na kwadraty glinianymi ścianami ( jak  na fotce powyżej i poniżej ), w których wylewana  woda mogła wsiąkać w glebę, a niezbyt  szybko z niej wypływać. Takie ogrody położone w pobliżu kanałów służyły najpierw głównie do  uprawy  warzyw, przetrwały wszystkie okresy starożytnej historii Egiptu i w wielu miejscach tego kraju nadal tak się je uprawia, choć dziś nikt się nie bawi w budowanie glinianych ścianek - insza technika i i materiały. Ten prosty, geometryczny podział rabat nie wziął się znikąd. Egipcjanie nie tylko zbożem płacili podatki, uprawianie warzyw  na planie regularnych  figur geometrycznych ułatwiało obliczanie wielkości plonów ( tyle i tyle rozsad wchodzi na kwadrat ) i ściąganie podatków. Tak, tak, ogrody starożytnego Egiptu które  były prototypem wszystkich ogrodów w całej Europie i na Bliskim Wschodzie prawie do końca XVII wieku,  wymyślili poborcy podatków  ( no proszę i już wiem dlaczego ogrody zwane formalnymi mniej do mła przemawiajo niż te swobodnie prowadzone ).

Jak już się domyślacie  umiłowanie geometrii nie skończyło się wraz ze zmianą funkcji ogrodów, ogrody inne niż warzywniki projektowano w zgodzie ze sztywnym geometrycznym  porządkiem. W miarę możliwości dbano o  to by założenia były osiowe,  o symetrię nasadzeń co zresztą wiązało się z kwestią filozoficzno - teologiczną. Chodziło  o boginię Maat, będącą personifikacją "Wielkiego Porządku Rzeczy", siły która niczym Moc z sagi "Gwiezdne Wojny" przenikała rzeczywistość na wielu płaszczyznach ( także na tej pozagrobowej, która dla starożytnych  Egipcjan była całkiem realna bo śmierć uznawano wyłącznie za przejście do kolejnej formy życia ).  Maat utożsamiano z pojęciem równowagi a co lepiej unaocznia równowagę  niż symetria? - budowano, sadzono zgodnie z Maat, tak jak na Dalekim Wschodzie później budowano i sadzono zgodnie z zasadami Feng Szui. Tęsknota za uporządkowanym światem i natura jawiąca  się jako nieprzewidywalna i chaotyczna, tak  można w skrócie  opisać podejście starożytnych  Egipcjan do ogrodnictwa. Ogrodnicy starożytnego  Egiptu oprócz wprowadzenia Maat do ogrodów, musieli zadbać i o insze symboliczne sprawy, niektóre  dziś  dla nas nieczytelne, inne jak np. sadzenie określonych roślin przy konkretnych świątyniach zrozumiałe głównie poprzez znajomość potrzeb kultu bóstwa ( wicie rozumicie, niektóre bóstwa otrzymywały kfiotki, inne ziółka a były takie które okadzano dymem z wydzielin roślin ). Formę wszystkich typów starożytnych egipskich ogrodów dyktowały względy religijne, które odgrywały też decydującą rolę przy wyborze sadzonych roślin oraz wszystkich dekorujących je obiektów architektonicznych. Oczywiście typ i funkcja ogrodu bardzo często określały konkretny sposób komponowania, ilość elementów  pozaroślinnych składających się na ogród,   mam tu na myśli przede wszystkim wielkość kanałów i stawów, które w wielkich ogrodach przyświątynnych zajmowały sporą powierzchnię związaną ze sprawowaniem kultu ( a to hodowla krokodyli, a to kanał szeroki i głęboki coby barka z bóstwem  mogła sobie  w święto popływać ).


Starożytni Egipcjanie kochali  słońce ale prawdziwie cenili cień, chyba stąd ich wielka miłość do małej ogrodowej architektury -  do altan, trejaży z rozpiętą winoroślą i przede wszystkim  do rozłożystych drzew dających sporo cienia. Sadzenie drzew było wyznacznikiem statusu społecznego, kto miał przy domu drzewo był kimś.  Na malowidłach  grobowych można zauważyć jak o  drzewa bardzo dbano, usypywano z ziemi lub układano z cegły  mułowej podobne zabezpieczenia odpływu wody jak w przypadku rabat.  Mła to nie dziwi,  w przypadku introdukowanych w czasie Nowego Państwa drzew takie podejście wydaje się zdroworozsądkowe. Jednakże takowe obrazki spotykamy też w malarstwie nagrobnym z czasów  Średniego Państwa, a to już świadczy że  Egipcjanie dbali  nie tylko o zagramaniczne rarytety a po prostu cenili każde drzewo. Hym... do tego stopnia że drzewa miewały status boski ( co widać  na fotce powyżej -  władca  w koronie chepresz na łepetynie w objęciach  konarów  drzewa persea w towarzystwie bogini Sahmet i Thota  - wszyscy łącznie z rośliną boscy w stopniu nieznanym żadnemu celebryctwu ).

Dobra, przechodzimy do typów ogrodu występujących w starożytnym Egipcie.


Ogrody przyświątynne - znane od czasów najdawniejszych, uprawiano je w okolicy piramid a konkretnie  to przy świątyniach  grobowych faraonów, którzy byli w ich pobliżu  pochowani. Nekropole  królewskie w których codziennie sprawowano kult musiały mieć własną bazę zaopatrzenia na wypadek gdyby zabrakło z jakichś powodów konkretnych darów dla podtrzymania tego życia pozagrobowego ( warzywka, kfiotki, owoce, musiały  być, w związku z tym tam  dokąd udało się doprowadzić wodę wyrosły  grobowo - przyświątynne ogrody ). Do niedawna podtyp ogrodów  świątynnych zwanych ogrodami  grobowymi  znany nam były jedynie  z ikonografii, jednak ekipa hiszpańskich archeologów odkryła w rejonie starożytnych Teb taki ogród pochodzący z okresu Średniego Państwa ( klasyka dla urzędnika - niewielkie założenie, prostokąt podzielony na kwadraty + drzewa - to ogród z fotek nr 5 i 6 ). Ogrody przy grobach dostojników, nawet tych wysokiej rangi, nie miały dużych rozmiarów – ze względu na ograniczony obszar nekropolii. Tylko faraonowie jako bóstwa w zaświatach mogli pozwolić sobie na rozleglejszą przestrzeń grobowego ogrodu. Takie wielkie ogrody grobowe urządzano w zgodzie ze wszystkimi przepisami dotyczącymi życia w zaświatach. Drzewa sadzono w takiej ilości by tworzyły "święte gaje", które miały szczególne znaczenie w mitologii i rytuałach śmierci. Pośrodku założenia umieszczano basen lub staw, aby część zmarłego zwana ba, przedstawiana najczęściej pod postacią ptaka, mogła zaspokoić pragnienie. Dobór roślin nie był przypadkowy,  byliny obumierające i odżywające symbolizowały przechodzenie przez obumieranie do nowego etapu życia. Rzeźba i reliefy na murach przedstawiały zmarłego jako nadal żyjącego i wykonującego zwyczajne obowiązki, stanowiły jego żyjące wyobrażenie posiadające specyficzne magiczne moce. Oczywiście  nie tylko przy świątyniach grobowych zakładano ogrody, praktycznie wszystkie świątynie  egipskie posiadały ogrody, i te olbrzymie i te małe, wiejsko - majatkowe. W końcu  bóstwa wymagały przyzwoitych warunków mieszkaniowych a co to za rezydencja bez ogrodu?  Jednak można  przyjąć  że to  od  świątyń grobowych zaczęło się przyświątynne ogrodowanie.



Sadzono rzecz jasna symetrycznie i geometrycznie - warzywa obok roślin ozdobnych czy ziół. Rzecz jasna w zgodzie z  religijnymi  dogmatami - roślina poświęcona konkretnemu bóstwu musiała rosnąć w odpowiednim towarzystwie.  Charakterystyczne  dla  ogrodów świątynnych i z tego co nam wiadomo niespotykane w innych typach ogrodów były  bardzo, bardzo długie szpalery z drzew.  Czasem takie szpalery  łączyły cały kompleks  świątyń, ciągnąc  się na  długość  paru kilometrów.  Same świątynie zawierały  esplanady obsadzone drzewami, można  nawet pokusić  się o twierdzenie  że tzw.  sale hypostylowe to nic innego tylko kamienna  wersja sadzonych rzędami drzew. Kiedy rzędy drzew były sadzone z dala od rzeki a to miało  miejsce w przypadku  wielkich świątyń, które zajęłyby  zbyt wiele cennego gruntu nad rzeką, studnie musiały być wykopywane niekiedy na ponad  dziesięć metrów głębokości, aby dotrzeć do wody umożliwiającej utrzymanie założenia przy życiu ( coś takiego  musiało mieć  miejsce w świątyni grobowej faraona  Mentuhotepa II, której  rekonstrukcje  graficzną i plan zamieściłam obok ). No tak ... te przyświątynne nasadzenia z drzew  często były w większym stopniu dziełem dawnego "inżyniera" niż ogrodnika.  Najstarsze dowody sadzenia drzew przed świątyniami grobowymi władców pochodzą z kompleksu grobowego Snofru, pierwszego władcy IV dynastii w Dahszur. Wiemy że wzdłuż alej rosły tam tamaryszki i sykomory, te esplanady  prowadziły do świątyni grobowej króla Mentuhotepa I, założyciela XI dynastii. No to  już wiecie kto wymyślił aleje ( jak to wyglądało możecie sobie zobaczyć na zamieszczonej  powyżej  i poniżej graficznej rekonstrukcji świątyni świątyni Horusa w Edfu, z czasów ptolemejskich ) . W okresie Nowego Państwa wraz z wyprawami wojennymi a także z wielką wyprawą handlową czyli odnowieniem  szlaku do kraju Punt,  w ogrodach przyświątynnych pojawiły się egzotyczne rośliny.



W  świątyni którą królowa Hatszepsut wzniosła w dzisiejszym  Deir el Bahari  ( to na obrazku powyżej  i obok ) oprócz świętych drzew iszed posadzono sprowadzone z  Punt drzewa kadzidłowca. Mogły to być trzy gatunki z rodzaju Boswellia - Boswellia sacra, Boswellia serrata i Boswellia papyrifera . Pozyskiwano z nich olibanum, wysuszona żywica była lekarstwem na wszystko, spalana sprawiała radość bóstwom ( nawet Jahwe w niej  gustował i Dzieciątko Jezus też ) i zapewniała trwałość mumiom. Cena specyfiku była wyższa niż cena złota, za małą ilość żywicy dawano wagowo więcej kruszcu niż wynosiła waga kadzidła. Pozyskanie tych drzewek, przewiezionych z Punt w dużych donicach  to naprawdę było coś, bo w czasach Starego Państwa sprowadzano z Punt gotowe olibanum a tu postanowiono  zacząć  uprawę drzewek kadzidłowych. Niestety kadzidla nie pokochała cóś Egiptu i ten przyświątynny  ogród botaniczny  skrzyżowany z plantacją szlag trafił. Kadzidla to taka  wredna roślinka która najlepiej rośnie w miejscach które sama sobie wybierze.  Do dziś jest problem z jej uprawą bo drzewo nie znosi przesadzania a na wysiew  w równe zagonki reaguje złośliwym niewschodzeniem. Trudno o roślinę bardziej niepasującą do stylu egipskiego ogrodnictwa. Podobną  potrzebę sprowadzania roślin z zagranicy przejawiał też pasierb, bratanek i zięć  Hatszepsut w jednym, faraon Totmes III. Był największym zdobywcą w dziejach starożytnego Egiptu, Ramzes II to  przy nim popłuczyna i mistrzu autopropagandy.



Konie z rydwanu Totmesa III naprawdę  a nie tylko na świątynnych malowidłach piły wodę z Eufratu. Jedną ze swoich szesnastu wypraw  typu "Kto tu rządzi?" Totmes poświęcił na cóś inszego niż przekonywanie azjatyckich władców że jest najfajniejszym sąsiadem jakiego mogli sobie  wyobrazić. Wojska wyruszyły nie tylko po to  by przetrzepać tak na wszelki wypadek skórę tym złośliwym brodaczom z Syrii, ale by przy okazji  "sąsiedzkiej wizyty"  sprawdzić czy aby na syryjskich ziemiach  nie rośnie coś co  można z powodzeniem uprawiać w  Egipcie. Sporo roślin musiało z godnością znieść przeprowadzkę zarządzoną przez króla  i porastać w Egipcie "lepsiejsze"  ogrody bo posiadamy ich dokładne wizerunki. Zachowały się we wzniesionej przez Totmesa III  części  świątyni w  Karnaku, dziś zwanej ogrodem botanicznym Totmesa III ( na dwóch  fotkach powyżej ).   W czasach  tego faraona świątynia Amona w Karnaku miała zdaje się  już większość ze swoich  dwudziestu sześciu tzw. ogrodów kuchennych i  prawdziwy a nie tylko wyryty w kamieniu  ogród  botaniczny, który według zachowanego napisu zawierał "Wszelkiego rodzaju piękne kwiaty i dziwaczne rośliny, które znajdują się w boskiej krainie, którą pokonał Jego Wysokość.".  Późniejsi władcy jak choćby Ramzes  II kontynuowali tę  tradycję pozyskiwania  roślin i w  Egipcie próbowano oswajać egzoty,   Nie zawsze się to udawało ale niektóre rośliny sprowadzone w  doniczkach w okresie  Nowego Państwa i w czasie Epoki Późnej spospolitowały się na tyle  że zagościły w hym... ogródkach mniej  prestiżowych. W ogrodach przyświątynnych oprócz uprawy drzew, drzew owocowych,  warzyw i kwiatów hodowano też zwierzęta. Poza zwierzętami będącymi emanacją bóstwa,  mieszkały tam zwierzęta egzotyczne. Tworzono coś na kształt ogrodu zoologicznego ku chwale bóstwa. Na obrazku poniżej rekonstrukcja świątyni Amona Ra w Ipet czyli Tebach czyli Karnaku.


Ogrody pałacowe i rezydencjonalne  - powstawały podobnie jak ogrody świątynne  już w Starym Państwie, domyślamy się że musiały być "wielkopowierzchniowe" jednak konkretne  dowody na ich rozmiar pochodzą z epoki Średniego Państwa. Wiemy na przykład  że staw ogrodowy faraona Snofru był na tyle duży że swobodnie  pływała w nim łódź obsługiwana przez dwudziestu wioślarzy,  zatem ogrody pałacowe nie ustępowały ogrodom świątynnym pod względem rozmiarów.  Idąc tym śladem należy przypuszczać że nie ustępowały też pod względem jakości nasadzeń ( egzoty ) i zwierząt ( hodowano zwierzęta niespotykane w Egipcie, lub zwierzęta których posiadanie uchodziło za prestiżowe - rola zwierzęcia  świętego przypadała w udziale zwierzętom mieszkającym przy świątyniach ).  Olbrzymie ogrody przy rezydencjach bogaczy bywały otoczone murem, pierwotnie  ogrodzenie terenu było  przypisane  do  ogrodów świątynnych i być może  do ogrodów władcy. W czasie trwania  Nowego Państwa  grodzenie zrobiło się modne. Wewnątrz ogród dzielono za pomocą systemu arkad ( z zastrzeżeniem te arkady bo Egipcjanie  konstrukcję  łuków opanowali późno i tak naprawdę niewiele o tych łukach architektonicznych ich produkcji wiemy poza tym że nie było to epokowe odkrycie pozwalające rozłożyć  inaczej  niż dotychczas ciężar budowli, w każdym razie nie wyobrażajcie sobie arkad w rzymskim stylu - to sprawa późniejsza, ledwie ostatnie trzysta lat ostatniego tysiąclecia p.n.e. ) i kolumnad, które stanowiły również tło lub podpory dla roślin. Wykorzystywano w celu podziału i utworzenia cienistych szlaków komunikacyjnych pergole. Te wszystkie elementy małej architektury ogrodowej najczęściej wykonywane były z cegły mułowej, czasem łączonej z drewnem. Kamień nie wchodził w grę ze względów teologicznych, nawet w ogrodach faraona, bo zarezerwowany był na "życie wieczne" ( faraon mógł sobie korzystać do woli z kamienia wznosząc swój dom na wieczność ale nie dotyczyło to ogrodów grobowych tylko budynków świątynnych i samego grobowca ). Pawilony w ogrodach faraonów i możnowładców były konstruowane z takiej samej cegły mułowej jakiej używano powszechnie w Egipcie, pokrywano tylko te cegły stiukiem i malowano ku uciesze oczu. Na rysuneczku znajdującym się  powyżej z boku, macie graficzną rekonstrukcję rezydencji  nomarchy.  Na pięknych rekonstrukcjach poniżej możecie zobaczyć jak wyglądał wielki staw słynnego zespołu pałacowego faraona Amenhotepa III w Malqacie ( to jest XIV wiek p.n.e. ) i pałac królewski w stolicy faraona  Echnatona w Achetaton czyli w Tel el Amarna.



Przyjemne ogrody  - wraz z nastaniem  Nowego Państwa i rosnącym  dobrobytem społeczeństwa  posiadanie ogrodów przestało stanowić domenę najwyższych  kręgów władzy. Jak  grzyby  po deszczu wyrastały przy domach wzbogaconych  Egipcjan całkiem spore ogrody będące mniejszą kopią ogrodów pałacowych. Na własny ogród  mogli sobie pozwolić nie tylko nomarchowie, właściciele ziemscy piastujący urzędy kapłanów  grobowych  czy  ktoś równie wysoko postawiony. Ogrody zakładali urzędnicy średniego szczebla, oczywiście w rozmiarach stosownych  do zajmowanej  pozycji społecznej. Ogrody masowo uznawano za miejsce przyjemnego spędzania czasu. Nie były już tylko miejscem w którym uprawiano rośliny do czegoś potrzebne, zmieniły funkcję na coś podobnego do placu zabaw.  Takie   ogrody przyjemności stały się wspólną cechą luksusowych rezydencji a także tych mniej  luksusowych. Według obrazów grobowych z Teb z czasów  z XVIII dynastii,  ogrody tego okresu miały standardowy wygląd - staw lub  basen pośrodku założenia, zazwyczaj prostokątny, zamieszkiwany przez różnobarwne ryby i stanowiący bajorko dla ptactwa, z kwiatami lotosu w wodzie i kwiatami na brzegach.  Najbliżej stawu rosły papirusy lub rośliny ozdobne , za nimi zaś rosły mniejsze drzewa w równych rzędach i w regularnych odstępach. Duże drzewa, takie jak palmy i persee, rosły na obrzeżach ogrodu, tuż przy murze. W większych ogrodach  kolejne rzędy drzew były przedzielone  klombami. Krawędzie zbiorników na wodę były nachylone, ze schodami w dół po jednej stronie, aby ogrodnicy mogli zbierać wodę do nawadniania. Niekiedy staw  otaczały trejaże  lub tylko kolumny na których rozpięto winorośl. Czasem wokół stawu biegła jedynie  ściana ogrodzenia, która  była podporą  dla winorośli  co wcale nie przeszkadzało jej  malować w obrazy ludzi, zwierząt i  roślin. Najbardziej kompletny plan ogrodu przy rezydencji odkryto w grobie tebańskim , należącym do wysokiego urzędnika  żyjącego za czasów  Amenhotepa III. Czegóż tam  nie ma? - niczego nie brakuje, każdy element  na swoim  miejscu. Długi kanał, brama wjazdowa, drzewa masowo nasadzone  i niemal prawdziwa winnica rozpięta na trejażu. Dach rezydencji zacieniony  był markizami, małe pawilony ogrodowe były usytuowane strategicznie naprzeciw  zabudowań gospodarczych ( konkretnie magazynów ) żeby siedząc w cieniu  mieć oko na  sprawy domowe. Taka idylla klasy urzędniczej. Miejsce relaksu zaprojektowane tak by w czasie upałów spoczywać w zacienionej  altanie czy tam innym pawilonie tuż przy chłodzącej powietrze wodzie stawu czy basenu, a w czasie  chłodniejszych  dni cieszyć się  w słonecznych partiach ogrodu urodą roślin i  żywych stworzeń.  Na obrazku powyżej jest rekonstrukcja graficzna ogrodów Sennufera,  wg. rysunków pochodzących z grobowca z około 1410 roku  p.n.e..  Poniżej fragmenty malowideł z tebańskich  grobowców z  czasów XVIII dynastii ( ten drugi pochodzi z grobowca urzędnika  o imieniu Nabmun, który został pochowany około roku 1400 p.n.e. )



Ogrody pogrzebowe - to właściwie nie jest ogród sensu stricto ale jednak często spotykamy się z tym terminem  przy zdobywaniu  wiedzy  na temat ogrodniczej  historii starożytnego Egiptu. Ogrody pogrzebowe były miniaturowymi wersjami ogrodów przydomowych umieszczanych w grobowcach. Zwykle były to  otwarte skrzynki  w których części umieszczono makietę małego,  kwadratowego  pawilonu z drewnianymi kolumnami.  Boki takiej skrzynki symbolizowały mur.  W podniesionym dnie skrzynki zaznaczano  basen,  który otoczony był rzędem drzew.  Egipscy zmarli byli tradycyjnie obdarowywani przedmiotami, którymi cieszyliby się w życiu doczesnym i spodziewano się że będą cieszyć się swoimi ogrodami w  życiu po śmierci.  Napis w jednym z grobów  ładnie takie oczekiwania nam uświadamia -  "Stąpasz lekko po brzegu uroczego stawu,  Twoje serce raduje się z Twoich drzew,  orzeźwione cieniem Twoimi sykomor.  Twoje serce zaspokoiło pragnienie  wodą z Twojej studni, którą napełniłeś aby trwać wiecznie."  No, to już jest poezja! Jednym z najbardziej znanych modeli ogródków pogrzebowych jest ten  dziś znajdujący się w Metropolitan Museum w  Nowym Jorku.  To ogródek pogrzebowy pochodzący z  czasów Średniego Państwa, gdzieś z czasów XI dynastii ( około roku 2000 p.n.e. - należał do wezyra Meketre ).Już wtedy ludzie marzyli  o posiadaniu  ogrodów, o ile  nie udało  im się ich mieć w tym życiu to kombinowali żeby w tym wiedzionym  na Polu Trzcin  ogródek sobie zapewnić.


Teraz  o ilustracjach dzisiejszego wpisu.  Mam nadzieję że mła wybaczycie że one  nie zawsze odnoszą się do  ogrodów ( przynajmniej pierwsze cztery ) i że swobodnie sobie  w  ich przypadku poczynałam z chronologią (  hym... na fotce pierwszej jest kawałek  posadzki z Amarny czyli miasta faraona Amenhotepa IV, bardziej znanego jako Echnaton - władcy XVIII dynastii ).  Te cztery fotki malowideł i reliefów z czasów  Nowego Państwa to tak tylko dla ozdóbstwa. Natomiast reszta obrazków jest hym... tego... poglądowa. To zachowana ikonografia i reliefy z egipskich  grobowców i świątyń + jeden papirus.  Ponieważ obraz wart jest tysiąca słów mła pozwoliła sobie zilustrować rozkminy na temat   graficznymi rekonstrukcjami, których autorem jest Jean - Cloude Golvin. Zdaniem  mła są one  o niebo lepsze niż te komputerowe symulacje, sztywne i bez życia. Jean - Cloude jest artystą a artysta potrafi tchnąć życie we wszystkie swoje dzieła.  Tak po prawdzie to mła uważa te prace za wspaniałe! Rzecz jasna nie wszystkie plany  i grafiki  rekonstrukcyjne są jego autorstwa, do  tego czyjego autorstwa są pozostałe mła  nie udało się dojść.
W części drugiej rozkmin na  temat ogrodów starożytnego Egiptu zajmę się roślinami które w tych ogrodach sadzono.  Temat ciekawy ale jakoś powierzchownie traktowany przez autorów publikujących w necie opowiastki o ogrodach starożytności. A potem mamy zdziwności typu awokado w  starożytnym  Egipcie porastające pospołu z tamaryszkiem pięciopręcikowym. Mła postanowiła naprostować  nieco te mylne wyobrażania.