środa, 4 grudnia 2019

Musei Vaticani - co z tym zrobić? - część druga

Gregoriańskie  Muzeum  Egipskie

Gregoriańskie Muzeum Egipskie zostało założone przez papieża Grzegorza XVI w 1839 roku. Mieści ogromną kolekcję znalezisk ze starożytnego Egiptu. Wystawiony materiał obejmuje papirus, mumie, hieroglificzne inskrypcje, słynną Księgę Umarłych i tzw. kolekcję Grassi ( to kolekcja egipskich brązów z X-IV wieku p.n.e., które  należały do ​​Carla Grassi i  które zostały przekazane Piusowi XII przez Neddę Grassi ). Są też  znaleziska  pochodzące z Villa d'Adriano w Tivoli. W  kolekcji  muzeum  posiada artefakty pochodzące  ze  wszystkich  okresów  starożytnej  egipskiej  państwowości. W  sumie obiekty  zajmują 9  dużych  sal.  Nie  wszystkie  eksponaty  pochodzą  znad  Nilu,  w  sali  III  i IV znajdują  się zabytki wykonane  na  terenie  Italii w  okresie  Cesarstwa Rzymskiego, które  naśladują przedmioty  pochodzące z  Egiptu. No  bo  Egipt  był  w  Rzymie  modny i  to  szalenie.  Apogeum  tej mody  przypadało na  koniec  Republiki i  pierwsze 150  lat n.e. . Dlatego  w  okolicach  Rzymu znaleziono  na  tyle  dużo "egipskich"  i prawdziwie  egipskich dzieł że  zdołały  one  wypełnić  niejedno  pomieszczeni w tym salę   V,  tzw.  Salę  Półksiężyca (  piękne  posągi  bogini  Sahmet i  boski pawian, to  to  co  mła  nakręciło  ).




Mła  się  przyzna   do  tego że  ma  lekki  problem  z  mumiami.  Mła  wie  że  to swoiste   dzieło  sztuki wykonane   z  ciała (  tak  jest   w  wypadku  niektórych  królewskich  mumii z  XVIII i  XIX  Dynastii )  i że  w  zasadzie to  z  człowiekiem  tak  już  niby nie  całkiem  tego  ten  ale  pod  tymi  niezliczonymi  warstwami  żywicy (  taka  starożytna  plastynacja ) są  jednak  dla   mła  wciąż nie  mogące  się  obronić  przed  wzrokiem  gapiów trupy.  Mła  ma  strasznie  głęboko w  sobie  zakodowane że z  takiej  bezbronności  trupa  nie  powinno  się  korzystać i  choć  wie  że  to  nie  jest  podejście właściwe w  przypadku  upowszechniania  wiedzy to ma  dylematy.  Z  jednej  strony  mła  sama  jest strasznie  ciekawa jak mumia powstaje,  co  dzieje  się  z  ciałem, jak  wyglądały   kolejne  fazy  procesu,  a  zarazem  czuje  się z  lekka  nieswojo  bo ma  ma  wrażenie że  wchodzi z  butami  w  czyjąś intymność (  przeca  mumie  nie  były przeznaczone  do  oglądania,  to  nie  jest  przypadek  oddania  zwłok  na  cele  nauki  czy  też  nauki   upowszechniania ). Mumie  miały  spoczywać w  komorach  grobowych i  trwać.  Tymczasem robią  za  atrakcję  w  gablotach, są  podziwiane lub  budzą  obrzydzenie ,  zwłoki  stają  się   widowiskiem, są w   zasadzie  wszystkim  tylko  nie  trupem człowieka.  Ten  bark  szacunku zwiedzających jaskrawo  widoczny,  od  zawsze  psuje  mła zwiedzanie  kolekcji  wśród  których  są  mumie. Mła  sobie  od  razu  wyobraża że  ją  też  mógłby  ktoś  wykopać, w  gablotkę  wstawić i  wystawić  na żer  ludzkim  oczom i choć  mła  jest  przekonana  że  nie słyszałaby  komentarzy zwiedzających  na  swój  temat to  jakoś  niemiło   jej  się  o  tym  rozmyśla.   Mła  co  prawda  zarządziła  sproszkowanie  swojego  zezwłoka  ale człowiek  to  sobie  zarządzać  może, los  bywa  nieprzewidywalny.

Przyjemniej  ogląda  się  mła   w wytwory  rąk  ludzkich,  rzadziej  się człowiek  naraża na  różne  moralne wojenki  wewnętrzne.  Mła  radośnie obejrzała   tę  słynną kolekcję  brązów Grassi,  która  gromadzi  obiekty powstałe pomiędzy  X  i  IV  wiekiem  p.n.e. . Zresztą  nie  tylko  brązy mła  urzekły, małe figurki  z  fajansu, drewna  czy  wapienia  albo  półszlachetnych  kamieni zawsze  mła  kręciły.  Spora  grupa  z  nich  to  tzw. uszebti (  od  staroegipskiego uszebt, co  można  przetłumaczyć  jako   opiekować  się ).    Te  "podstawowe"  uszebti przedstawiały mumię z dwiema motykami w rękach i workiem na plecach. Wkładano je do grobu i nakazywano pilnowanie zmarłych. Początkowo nazywano je szabti i nie wkładano do grobu więcej niż dwie figurki. To było w czasach Średniego Państwa, te szabti były spadkobiercami figurek "niewolników" z okresu Starego Państwa, z czasem zaczęły przejmować całkiem sporo tych dawnych, "niewolniczych " cech. Im dalej w las tym bardziej "niewoliczałay", za czasów Nowego Państwa dostawały narządka do ręki i do roboty. Uszebti wyobrażające nadzorców nad pracami rzecz jasna były większe. Od czasów Amenhotepa II ilość uszebti tak wzrosła że zaczęto umieszczać je nie w malutkich sarkofagach tylko w skrzynkach mających kształt kapliczki, nieraz całkiem pokaźnych. Liczbę uszebti zwiększono do 365 figurek, po jednej na każdy dzień roku. Zaganiania uszebti do roboty pilnowało 36 nadzorców, co razem tworzyło figurkową społeczność w liczbie 401 sztuk. W grobowcu faraona Setiego I, założyciela XIX Dynastii, doliczono się już 700 uszebti, a w grobowcach z Okresu Późnego ich liczba wynosiła nieraz i 1000 sztuk. Zmieniono im też nazwę, za czasów faraonów Okresu Późnego brzmiała ona uszabti co znaczy odpowiadać ( "Oto jestem" - taka formułka która miała zapewnić błyskawiczną obsługę zmarłego ).




Nazwą  uszebti  czasem określano  też amulety ( choć po prawdzie to określeniami    właściwymi są meket-ha, sa, nehet oraz udżau - to ostanie ma znaczenie podobne do słowa uszebti ), które  wkładano pomiędzy  kolejne  warstwy  bandaży  mumii. Były to między innymi figurki bóstw, przedmioty symboliczne jak głowa węża, hieroglify, m.in. wyrażające pojęcia: "ochrona”"( sa ), "życie" ( anch - tak, tak, ten słynny egipski klucz ), "trwałość" ( dżed -  jeden  z  najstarszych  amuletów, znany   już  za  czasów  Starego  Państwa ), "młodość" ( uadż ), "serce" ( ib ). Szczególną popularność osiągnęło tzw. oko Horusa ( udżat-  amulet  równie  stary  jak dżed ) symbolizujące tzw. szczęśliwe zakończenia. Innym bardzo popularnym amuletem był skarabeusz ( tzw. sercowy , czyli kładziony na sercu ) zapewniający pomyślny rezultat Sądu Zmarłych.  Nieco  radziej spotyka  amulet tit, zwany  "węzełkiem  Izydy".  To taki  kobecy  amulet, choć  dawano    go  też  na   drogę na  Pola  Jar  mężczyznom. Symbolizował płodność  i  odradzanie. Amuletem  był  też maleńki, symboliczny  podgłówek  ures (  najbardziej    znanym  jest   ten z  grobowca  Tutanchamona, bo  wykonany  z  żelaza  nieznanego  wówczas  powszechnie  w  Egipcie ). Rzecz jasna na figurki stać było zamożnych, uboższym musiał wystarczyć nagryzmolony kawałek papirusu z przedstawieniem bóstwa lub nawet kawałek bandaża mumii przodka.




Oczywiście  zbiory  egipskie  z  epoki faraonów to  nie  wszystko. Cała  jedna  sala  poświęcona jest artefaktom  z  Aleksandrii, więcej  tu  ducha  Grecji  niż  Egiptu. Oprócz  egipskich  starożytności   muzeum  posiada  też  zbiory z  Palmiry i  z  terenów  Mezopotamii.  Mła  przyuważyła   fragment kamiennej  płaskorzeźby który  ją  zaciekawił  ze  względu  na  zwierzę  na  nim  przedstawione.   Jak  wiadomo  starożytne  ludy  Międzyrzecza jak  i  Egipcjanie, gdzieś  tak w  pierwszych paru  wiekach II  tysiąclecia  p.n.e. zapoznali  się z końmi.  Na  tyle  dobrze  się  zapoznali  że zaczęli  ja  zaprzęgać  do  rydwanów.  Natomiast  późno  do  nich  dotarło że  wielbłąd to jest  dopiero  zwierz  pożyteczny  bo  bardziej  niż  koń  wytrzymał   na  ciężkie  warunki pustyni.  Na  załączonej  fotce macie prawdziwego, starożytnego  wielbłąda,  z  którego   grzbietu, jak  widzicie, wcale  nie było łatwo zsiadać. Młą  wyśledziła  też wykute  w kamorze  przedstawienie  Potopu, co  prawda na  fotce  widać  odbicie  nieba  ale  w  końcu  kolor  "niebiewski "  to  kolor  wód co to padały   przez dni   i nocy  czterdzieści.  Na  Potopie  nie  wszyscy  stracili, jak  widać  ryby  się  pluszczą. Tak, tak,  nieszczęście jednych  bywa szczęściem  drugich -  dla  takich  ryb czas Potopu to  cóś  jak  dla  nas  wspominki  z ogrodu  Eden.



Gregoriańskie  Muzeum  Etruskie

Gregoriańskie  Muzeum  Etruskie  zostało założone przez papieża Grzegorza XVI w 1836 roku, w celu gromadzenia dzieł, które na początku XIX wieku zostały odkryte w  wyniku wykopalisk archeologicznych w miastach Etrurii, (  w tym czasie tereny  na  których  niegdyś  kwitła  kultura  etruska były częścią państwa papieskiego ).  Z czasem  muzeum wzbogaciło się poprzez zakupy lub darowizny, w tym  kolekcję Falcioni pozyskaną w 1898 roku ,  kolekcję Benedetto i Giacinto Guglielmi pozyskaną w 1935 roku   oraz w  roku 1987, kolekcję Mario Astarita  pozyskaną w 1967 roku (  zaprzestano kopania  bo  terytorium państwa  papieskiego    uległo  znacznemu  okrojeniu ).
Muzeum mieści się  w  22 pokojach w Palazzetto Innocenzo VIII ( budynku pochodzącym z końca XV wieku ) i w  innym  budynku którego  powstanie  datuje  się  na  wiek  XVI. Zbiory  muzealne  zawierają  artefakty z IX - I wieku p.n.e. .  Oprócz  zbiorów w  muzeum  można  podziwiać zawierają freski autorstwa Federico Barocci , Federico Zuccari i del Pomarancio . Ot, króciutko  o  muzeumie  teraz  o  jego  najsłynniejszych  eksponatach.



Absolutny  must  see  czyli  najsłynniejsza  starożytna grecka  waza  świata.  Jej  autorem był  niejaki Eksekias,  który  tworzył w  VI wiek p.n.e. .  Był  garncarzem i  malarzem, pochodził  z  Attyki.   Przypuszcza  się że  działał   od  roku około 550 p.n.e. do mniej  więcej  525 roku p.n.e.  Do dziś zachowało się jedenaście sygnowanych przez niego naczyń,  dwadzieścia pięć kolejnych jest mu przypisywanych. W czasach  Eksekiasa  na  topie  była technika czarnofigurowa.   Na  tle w kolorach  od  barwy  ciemnoczerwonej  poprzez  różne  odcienie brązu  aż do  koloru  jasnozłotego umieszczano  czarne  ornamenty   geometryczne, elementy  rodem  ze  świata  roślin,  postacie   ludzi i  zwierząt. W  technice  czarnofigurowej  efekt  uzyskiwano  poprzez  wycinanie czarnej  warstwy  wierzchniej. Dla  Eksekiasa charakterystyczne  były  zarówno doskonałe proporcje  naczyń umożliwiające umieszczanie  rysunków  bez konieczności  zamartwiania  się  o  zniekształcenia  powodowane  przez  zakrzywienie  naczyń, jak  i   rysunek cechujący się precyzją, przejrzysta kompozycja, oraz pewnym  wertykalizmem  postaci. 

Jego    styl  uważa  się  powszechnie   (  czyli  wśród   historyków  sztuki i  archeologów  ) za  najdoskonalszą  formę  greckiej  ceramiki  czarnofigurowej.  Często  określa  się  jego prace  jako  te  obiekty  stylu  dojrzałego. Tematem  przedstawienia na  brzuścu  amfory  jest gra  w  jakąś  grę  planszową. Grają  ze  sobą  Ajax i Achilles, obaj siedzący na niskich stołkach, pochyleni się do przodu.  Wyraźnie  wygrywa Achilles  (  ten w hełmie )   przy  którym  jak  w  komiksie  umieszczono napis  "tessara" ( czwórka ), napis "tria" ( trzy ) umieszczono obok Ajaxa. Po  drugiej  stronie  brzuśca Dioskourowie wracają do domu,  do rodziców Ledy i Tyndareosa. Niewolnik przynosi zmianę ubrania dla Kastora, Polluks, który już zrzucił swoje podróżne ubrania, bawi się z domowym  psem. Amforę  z  dwoma  uchwytami  zaliczamy  do  typu A ( posiadającego  stopę  składającą  się z  dwóch  części ). Charakterystyczną cechą  kształtu  naczynia jest duża  powierzchnia  tzw. panelu  obrazu, o  małym  stopniu  zakrzywienia. W  tym  przedstawieniu  nacięto   wiele szczegółów, szczególnie zwróćcie  uwagę na draperie i zbroje. A teraz  kropka  na  i - waza  jest  sygnowana: Eksekias egraphse m'kapoiesen ( czyli Eksekias zrobił mnie i ozdobił ). Oczywiście  od lat   toczy  się  spór  czy  to  oryginał  czy  starożytna  podróba Eksekiasa, he, he, he.  Na  razie  wygrywają  zwolennicy  oryginalności  naczynka. Oprócz  amfory  Eksekiasa   muzeum  posiada piękną  kolekcję  kyliksów ( "kielyszków" po  naszemu -  płaskie  naczynka  na  wysokiej   nóżce ).



Kolejnym  punktem  który  przyciąga zwiedzaczy  do Gregoriańskiego  Muzem  Etruskiego jest  tzw. Mars z Todi (  na  fotce   powyżej, skontrastowany  ze  zwiedzaczem  -  Mars  zdecydowanie  wygrywa ).  Pod  tą  nazwą  znana  jest rzeźba z końca V wieku  p.n.e. lub początku IV wieku p.n.e., chyba  najbardziej  znany  przykład sztuki etruskiej, będącej  pod wpływem starożytnej sztuki greckiej. Posąg powstał w Etrurii  z przeznaczeniem na umbryjski rynek, prawdopodobnie powstał w warsztacie w Orvieto ( dawne etruskie Volsinii - Volsinii było znane z produkcji brązowych figur, z których ponad 2000 zostało zrabowanych przez Rzymian w roku 265 p.n.e. )[2]. Jest przykładem etruskiej rzeźby  wotywnej,  składanej  w sanktuarium, być  może  ofiarowanej  Laranowi, etruskiemu bogowi wojny.  Posąg  pogrzebano jeszcze w starożytności, być może był to  jakiś  rytuał  religijny (  z  tymi  Etruskami  i  ich  zwyczajami  to  nie  do końca  wiadomo jak  było ). Pozostawał pod ziemią, pogrzebany pomiędzy trawertynowymi aż  do  roku   1835.  Miasteczko  Todi w  którego  pobliży  dokonano   tego  odkrycia, w  starożytności było  jednym  z  miast  na  wpół  etruskich, z  którego  kultura  tego  ludu  promieniowała  na  całą  Umbrię. Posąg  jest  bardzo  wysokiej  jakości, to  naprawdę  znakomity  stop brązu. Przedstawia jak  widzicie  wojownika w  naturalnej  wielkości,   naturalizm  przedstawienia jest  tak  daleko  posunięty   że uważa  się  iż uzbrojenie Marsa  z  Todi, jest  jednym  z najlepszych  przykładów pokazujących  uzbrojenie z  tej epoki. Niestety  posąg  jest  niekompletny, hełm  się  był  zagubił. Wojownik  dokonuje  ofiary (  tzw.  libacji, he, he, he ) przed  bitwą.  W  prawej  dłoni  trzymał  naczynie z  którego  ulewał  co  trza na  ziemię  dla  bogów, w  lewej  trzymał  włócznie.  Resztki   patery i włóczni  przechowywane  są w  gablocie znajdującej się obok  rzeźby. Napis "Ahal Trutitis dunum dede"  w języku  umbryjskim w  etruskim  zapisie  powiadamia że figura jest darem osoby o celtyckim z pochodzenia nazwisku Ahal Trutitis, co wskazuje na to że  do  starożytnego Todi zjeżdżali  różni tacy  którzy  mieli  do  załatwienia  jakieś  sprawy z  Laranem  vel  Marsem.  To  nie  było  jak  widać  lokalne  bóstewko  tylko bóstwo z  solidnym  ośrodkiem  kultu.
Powyżej    fotki  Marsa  jest cós  co  urzekło  mła, choć niespecjalnie  dużo  osób   zwraca na ten  obiekt uwagę. Piękna  grecka  kobieca głowa z brązu.


Sztuka  etruska do mła  przemawia, choćby  gostek z  posągu   powyżej. Nieco  toporny  ale  w  pozie  ulubionej   także  przez  mła.  Etruskie  pomniki  nagrobne często  pokazują takie  radosne podejście  do życia. Nie  wiem  czy  to przeszło  do  nich  od  Greków  czy  sami  z  siebie  tak,  ale  wyraźnie  byli  prekursorami  stylu dającego  się  określić  dwoma  łacińskim  słowami -  Carpe  diem ( na fotce  obok radosna  procesja  pogrzebowa  z  etrusko -  rzymskiego nagrobka  z IV wieku p.n. e. ).  Etruskowie  tak  w  ogóle są  strasznie  tajemniczy - ich etnogeneza i pochodzenie  nie są jasne,  wiadomo że nie byli ludem  indoeuropejskim  i że  już  w  starożytności  był  problem  ze  stwierdzeniem  co  to  za  jedni. Według greckiego historyka Herodota Etruskowie przybyli do Italii morzem z Lidii w Azji Mniejszej,  z  kolei  ci  którzy  łączyli   Etrusków  z ludem  zwanym  Tyrrhenami  sądzą że  Etruskowie są  w  jakiś  sposób  spokrewnieni  z  przedgreckim  ludem  zamieszkującym wyspy  Morza  Egejskiego (  znaczy  krewni  Egejczyków,  tych  którzy  wznieśli  minojskie  pałace Krety ). W Egipcie w XIII i XII wieku p.n.e.,  za panowania Ramzesa II znano lud Tursza, morskich korsarzy, których współcześnie  część  naukowców identyfikuje z przodkami Etrusków. Powszechnie  przyjęto że  skąd by przodkowie  tego  ludu nie  pochodzili  to na wybrzeżach  Italii  osiedlili  się najprawdopodobniej około 1000 roku p.n.e. .  No a   potem  rozpełźli  się  po   Italii.

Ci przybysze pomieszali  z italską ludnością tam zamieszkałą.  To  ta  mieszanka ma  być nową  nacją, która osiągnęła tak  wielkie  znaczenie  na  Półwyspie  Apenińskim.  Ta  teoria  ma  jeden  bardzo  mocny  punkt - na pochodzenie pre - Etrusków z Azji Mniejszej lub innej części Bliskiego Wschodu wskazują badania genetyczne.  Podobnie  jak  przed greccy (  czyli  zamieszkujący  tereny   dzisiejszej Grecji  przed inwazją  Indoeuropejczyków )  przodkowie,  Etruskowie  z  lubością  zakładali  polis -  miasta  państwa ( ten sposób  organizacji  życia  społecznego przejęły  indoeuropejskie  plemiona, które  zajęły   Grecję ).  Najważniejszymi etruskimi miastami państwami Italii były: Caere, Veii, Tarquinii, Vulci, Volterrae. Etruskowie stworzyli związek miast ( najprawdopodobniej było ich dwanaście ) zwany lukumonią etruską. Kultura i cywilizacja Etrusków wywarła wielki wpływ na Rzymian, istnieje nawet pogląd że cywilizacja rzymska to nic innego tylko cywilizacja etruska pod inną nazwą i z innym językiem. No cóż, mła nie bardzo się z tym zgadza, Rzymianie to jednak było coś inszego.


Na  pewno  do  Etrusków  nauczyli  się  budowania  porządnych  miast, znaczy  takich  z  kanalizacją  i  dostępem  do  wody.  Wszystko  co  dobrego   w  urbanistyce  i  architekturze przejęli   Etruskowie  po przodkach, wraz  z  dobrami  nabytymi  przez   bardzo  silne  kontakty z  polis greckimi  dali Rzymianom. Kto  wie  jakby  to  z  Koloseum  było  gdyby  nie  ten  tajemniczy  lud.  Sztuka Etrusków zawsze była pod silnym wpływem Fenicjan, Kartagińczyków i  przede  wszystkim Greków. Import grecki  ( jak to  słodkie naczynko   z  fotki  powyżej ) był  masowy, z  czasem  jednak   u  Etrusków  wykształciły  się swoiste  cechy  własnej  sztuki.  Jedynym  znanym  nam  z  imienia artystą  etruskim  jest  rzeźbiarz  zwany  Vulca. Imiona  malarzy, czy  twórców  waz  się  nie  zachowały.
 Na mła, jak to na klasycznej  sroce, wielkie  wrażenie  zrobiła biżuteria, głównie  ta greckiego  pochodzenia. Preziosi są naprawdę  piękne - ten  człek  z  uskrzydloną  istotą  ma  w  rzeczywistości  cóś  kole  1 - 2 cm wielkości.  Mła  dopiero  w  domu, kiedy powiększyła  znacznie  zdjęcia  dostrzegła  precyzję wykonania. Te granulaty, filigrany - aż  dziw  jakimi  to prostym narządkami  wykonano. Mniej mła kręcił "Pettorale della Tomba Regolini Galassi", pektorał cóś jakby na jej gust za obfity ( choć przyznaję że motywy lwów to miodzio ).




7 komentarzy:

  1. Tabazo, ja Ci powiem, że ten kunszt wykonawczy tak zadziwia, ale to tak zadziwia, żeeee, to musieli być kosmici, no, bo jak to tak😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamelon tyż doszła do takiego wniosku. Tak jej się wywnioskowało po tym jak porównała muzealne okazy z tandetną chińską biżu zalewającą kramy w okolicach Watykanu. ;-)

      Usuń
  2. Kiedyś to się ludziom chciało i to z takimi marnymi narzędziami... teraz narzędzia są a wykonanie tandetne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo teraz to majo drukarki 3D i koncepcje do d. . A robić się czyli odpowiednio wklikać dane się nie chce bo w smartfonie można obejrzeć takie ciekawości jak ta - jeden gostek wódkę pije i pije i pije. Gdzie tu czas na robotę jak postęp zachlewania trza śledzić? ;-)

      Usuń
  3. Pamiętam z dzieciństwa film o odkrywcach etruskich zabytków. Wtedy dowiedziałam się,z e coś było przed. I też było ciekawe! A cenniejsze, bo o wiele starsze!Poza etruskiego gostka przypomina moją w hamaku! ;-)
    A mumie? Jak widziałam w muzeach przed laty, to jakoś niespecjalnie o tym myślałam, ale teraz mam zdanie podobne do Twojego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się że w przyszłym roku zamierzam trzoszki więcej etruskich skarbów sobie oblookać. Do spraw mumijnych to mła też dochodziła latami, im bliżej jej do dołka tym większe ma opory coby mumie oglądać. Hym... im bliżej mumijnego punktu zalegania ( no, czasem siedzenia ) tym u mła większe zrozumienie problemu trupa wystawionego na pokaz. :-)

      Usuń
  4. Zdjęcia jak zdjęcia ale eksponaty naprawdę godne. :-)

    OdpowiedzUsuń