piątek, 23 lipca 2021

Ogrodowe rozkminy - ogrody Mezopotamii - część druga

Zacznijmy od początku czyli od Sumerów. Mieszkańców Mezopotamii przywykliśmy sobie wyobrażać na podstawie asyryjsko - babilońskich  wizerunków. Wicie rozumicie, włos trefiony  henną farbowany, kolorowa odzież z włókien roślin jak i tych tkanych z sierści zwierząt, biżuteria obfita na głowie, szyi, i odnóżach, cały ten starożytny jaskrawo kolorowy i błyszczący splendor. Jednakże to obraz słabo przystający do tego jak  wyglądali ci pierwsi twórcy cywilizacji Międzyrzecza. Sumerowie byli jako prekursorzy jeszcze zieloni i to prawie że  dosłownie. Na wielu malutkich ludzkich figurkach wyrzeźbionych z kamienia mydlanego, artefaktach bezsprzecznie związanych z Sumerem, widać spódniczki  wyglądające jakby  były  z liści, noszone zarówno przez mężczyzn jak i kobiety. Ba, nie jakichś tam bidoków, tylko osoby o wysokiej pozycji społecznej. Ten facet z fotki obok był pisarzem o imieniu Dudu. Piśmienny a spódniczka u niego jak u ludów które pisma nie znają.   Hym... i tu się ujawnia "perwersja" Sumerów, może i kiedyś, zanim Sumerowie zostali  "tymi" Sumerami  te spódniczki były  liściaste  ale w czasach kiedy osiedlili się  w dolnej Mezopotamii zarówno kobiety jak i mężczyźni nosili spódniczki najpierw z owczej skóry z włosiem  powiązanym w ozdobne pęczki,  a później z owczej, spilśnionej wełny ( Grecy nazywali ten typ materiału kaunakes  ). Jeżeli odzienie z sierści zwierząt przypomina odzienie z roślin to  może świadczć o tym że dla zhierarchizowanego  społeczeństwa uprawa roślin stanowiła najważniejszą sprawę, widzieli swój świat z perspektywy uprawiacza zielonego ( zanim przeszli  od włókniny do tkania minęło pół tysiąca lat i   później co prawda jeszcze bardziej perwersyjnie ozdabiali tkaniny pęczkami frędzli które miały przypominać im wełnianą odzież, która miała przypominać im odzianko z roślin, he, he, he ) .

Od uprawy roślin  zaczęła się ich cywilizacyjna przygoda i  nawet w czasach świetności, kiedy bardzo mocno rozwinęli handel,  nigdy o tym nie zapomnieli. Co do  pochodzenia Sumerów istnieje wiele różnych koncepcji, jednakże prawie  wszyscy badacze zgadzają się w  jednym punkcie - skądkolwiek by nie przyszli umiejętność melioracji gruntów znali zanim przybyli do Mezopotamii. Musieli być zatem ludem od dawna rolniczym. Potwierdza to  sumeryjski mit o stworzeniu, w tzw. debacie  między owcami a zbożem, wygrywa chlebek. Sumerowie uważali  że  bez zwierząt czyli mięsa, mleka, wełny da się żyć, bez chleba nie sposób. Wiedzieli też  że póki nie było upraw nie było cywilizacji. " Od wschodu do zachodu słońca niech będzie wychwalane imię Zboża. Ludzie powinni poddać się jarzmu Zboża. Kto ma srebro, kto ma klejnoty, kto ma bydło, kto ma owce, zasiądzie w bramie tego, kto ma zboże i będzie tam spędzał czas". Tako się kończy zapis na glinianej tabliczce napisanej w połowie III tysiąclecia p.n.e. Podobne  to do   stosunku do  zielonego starożytnych Egipcjan.  Jasne jak słońce  że szanse  na rozwój ogrodnictwa istnieją tylko  u ludów rolniczych, pasterze nie zakładają ogrodów. Wszystkie inne ludy które pojawiły się w Mezopotamii po Sumerach przejęły od nich umiejętności uprawy gleby. W Mezopotamii były ogrody ponieważ Sumerowie podobnie jak  Egipcjanie oprócz zbóż uprawiali rośliny o znaczeniu  gospodarczym. Z czasem zaczęli uprawiać zielone dla przyjemności. Podkreślam rolę Sumerów  i ich wyższość  cywilizacyjną  ( nie mylić z kulturalną ), bo ich wpływ  na oblicze  Mezopotamii  był nieporównanie większy niż jakiegokolwiek ludu który później władał tą starożytną krainą.

Tak przy okazji ubranek warto zastanowić się dlaczego ludzie zamieszkujący nizinne tereny leżące niedaleko  Zatoki Perskiej łazili w kożuchach (  bo te skóry to były  przeca wyprawiane na modłę kożuchową  ) a potem w spilśnionej wełnie. Dobra, wełna grzeje, wełna chłodzi ale nie aż tak, he, he, he.  Oczywiste jest  że wówczas w tym rejonie panował inny klimat, na pewno bardziej łagodny niż ten który był w w dolinie  Nilu, sąsiadującej z błyskawicznie pustynniejącą od X tysiąclecia p.n.e. Saharą. Dolne  Międzyrzecze było wymarzonym  miejscem  do uprawy roślin, dolina między dwiema dużymi rzekami niosącymi użyźniający osad, o ciepłym ale nie ekstremalnie klimacie.  No boskie warunki.  Nic  dziwnego że Sumerowie wymyślili raj, czyli Ogród Bogów.  Koncepcja raju, którą tak twórczo rozwijali ogrodnicy następnych epok w miejscach oddalonych od  Międzyrzecza o tysiące kilometrów,  najprawdopodobniej  nie przyszła z Sumerami z ich tajemniczej ojczyzny, zrodziła się w miastach południowej Mezopotamii. Trochę z tęsknoty za heimatem, że tak to określę. Sumeryjski raj znajdował się wg. badaczy albo w Dilmun w obecnej Arabii Saudyjskiej, albo w górach Libanu, albo w najstarszym sumeryjskim  mieście Eridu, albo w mieście Nipur, albo w innych miejscach   które wydają się znawcom  cywilizacji  sumeryjskiej i archeologom tymi jedynymi właściwymi. Jedno z nich nosiło nazwę Edin, ale rzecz jasna naukowcy są zdania że koncepcja  Edenu jest późniejsza ( za łatwo by było ). Jak sobie  Sumerowie wyobrażali boski ogród? Jeden z dwóch najstarszych  znanych  nam kawałków literackich  czyli "Epos o Gilgameszu" ( drugim są  "Teksty Piramid" ), powstały około 2100 p. n. e. w czasie trwania  III dynastii Ur, opisuje nam podróż Gilgamesza do cudownego ogrodu bogów, w którym bije źródło rzeki, ukryte  w  górach pokrytych   cedrowym lasem, pełnym "roślinnego życia". W micie raj utożsamiany jest z miejscem, w którym bogowie zabrali na wieczne życie deifikowanego sumeryjskiego bohatera potopu, Utnapisztima. Teraz  zrobi się ciekawiej - w ogrodzie bogów Gilgamesz znajduje wszelkiego rodzaju drogocenne kamienie, podobne do  tych z Księgi Rodzaju: "Był tam ogród bogów: wszędzie wokół niego rosły krzaki niosące klejnoty... owoce karneolu ze  zwisającą z niego winoroślą , piękne dla oka, liście lapis lazuli obwieszone gęsto owocami, słodkie do zobaczenia... rzadkie kamienie, agat i perły z morza.". Hym... pojechali. Oczywiście w micie jest i wąż i tajemnicza roślina mająca magiczne  właściwości. Taa...Trochę  tajemnicza jest sprawa rajskiego ogrodzenia, sumeryjski raj  jest niewątpliwie miejscem wydzielonym ale czy ogrodzonym? Miał dozorcę, niejakiego  Humbabę potwora, może starczył do pilnowania tych karneoli i agatów?

Mła pragnie wam zwrócić uwagę na pewien szczegół - koncepcja raju wiąże się z zadrzewieniem terenu. I to nie byle jakim, Sumerowie tak jak i wiele innych ludów przed nimi i po nich,  darzyli drzewa niezwykłym szacunkiem. Może jakaś metafizyka  się w nas ludziach odzywa kiedy stoimy wobec potężnych organizmów, zazwyczaj bardziej długowiecznych niż my. Taka namiastka wieczności na tej Ziemi. Mit Świętego Drzewa na pewno obecny u Sumerów nieobcy był też ich sąsiadom z Akadu czy Asyryjczykom. Wiemy  że w Akadzie a zwłaszcza w Asyrii odtwarzano ikonografię sumeryjską dotyczącą tego tematu, z czasem wypracowano nawet odrębne  formy przedstawień.  Czy  Święte Drzewo  miało takie samo znaczenie  jak dla Sumerów to odrębna sprawa, mła się jednak przychyla do zdania tych badaczy którzy uważają  że wraz  z unifikacją kultury Międzyrzecza mit o Świętym Drzewie był powszechny i jednakowy  zarówno w Asyrii jak i Babilonii przynajmniej od XVI wieku p.n.e.  Sumeryjski mit o raju od późniejszych koncepcji odróżnia obecność w nim lasu.  Był on tak ważny że pojęcia Cedrowy Las używano jako synonimicznego do Ogrodu Bogów.  Mła zastanawiała się czy aby  ta tęsknota  za drzewami, którą odczuwali też  starożytni  Egipcjanie,  nie była dla Sumerów osiadłych w dolinie aluwialnej Eufratu i Tygrysu, będącej terenem nizinnym i  w dużej mierze bagiennym, tęsknotą za miejscem z którego przyszli.

Ludom sąsiednim, kręcącym się po Bliskim Wschodzie przed osiedleniem się w środkowej i  północnej  Mezopotamii,  leśna koncepcja przypasowała.  Z drzewami byli przedstawiani władcy ( obok macie płaskorzeźbę z wizerunkiem Sargona i drzewka ) Akadu i Asyrii.  Miejsca uprawy roślin, szczególnie te w których uprawiano drzewa  były odwzorowaniem boskiego porządku. Być może w tym należy upatrywać szczególnego stosunku do ogrodów ludów  Mezopotamii. W  Kodeksie Hammurabiego, pochodząc z XVIII wieku p.n.e., znajdują się "paragrafy"  poświęcone prawnej ochronie ogrodów. Oczywiście dotyczyło to głównie ogrodów świątynnych i królewskich. Były to ogrody zarówno  prestiżowe jak i gospodarcze, niektóre z nich, na przykład w Lagasz czy  Uruk zajmowały powierzchnię 2 hektarów. Prestiżowe dlatego że w od czasu Sumerów zajmowanie się ogrodnictwem uchodziło za rozrywkę  bogatych. Świadczy o tym znane  nam z przekazów zajmowanie się  przez wielu   władców,  w chwilach wolnych od rządzenia,   pielęgnowaniem ogrodów.  Coś jak książę Karol i te jego rabarbary odmianowe, wspaniałe ogrody wypełnione  rarytetnymi roślinami dodawały splendoru.  Czy władcy Mezopotamii uprawiali te swoje ogródki osobiście to insza sprawa. Być może uprawiano je rytualnie, tak świątecznie od czasu do czasu. Na pewno władcy interesowali się  botaniką i  korzyściami uzyskiwanymi z jej lepszego poznania.

Asyryjski król Sanherib ( 704-681 p.n.e. ) sadził egzotyczną bawełnę w pałacowym parku, gdyż sam chciał "obserwować jak z rośliny powstaje tkanina".  Podobnie jak władcy Egiptu władcy  Mezopotamii z wypraw wojennych przywozili  różne, nieznane dotąd mieszkańcom  Międzyrzecza rośliny, które starali się aklimatyzować.  Sargon I, panujący w latach 2340 – ok. 2284,  określany  jako "strażnik ogrodów" oraz "miłośnik nowych roślin",  ze swoich wypraw przywiózł do Mezopotamii  róże. Jego  botanicznej   pasji zawdzięczamy najstarsze w dziejach wzmianki o tych kwiatach. Wyprawy wojsk  oprócz  oczywistego celu jakim  było wklepanie  przeciwnikowi i zagarnięcie jego terytoriów oraz dóbr materialnych, miały na celu pozyskanie zielonego i nie tylko zielonego ( Akadyjczycy a po nich  Asyryjczycy lubowali się w odtwarzaniu krajobrazów  podbitych krajów, różne  stwory i  rzeczy w związku z tym zbierali ). Przebywający na obcych terytoriach  żołnierze – na polecenie króla – mieli zbierać miejscowe okazy botaniczne, przekazywano je uczonym  znawcom roślin, którzy szli za armią. Mła wydawa się  że ten głód  nowości, także tych botanicznych,  to raczej  dziedzictwo semickich mieszkańców Międzyrzecza po koczowniczych przodkach. Przejść i wchłonąć. No ale to jest tylko gdybanie mła,  nic popartego  dowodami twardymi  jak skała.

Najstarsze założenie ogrodowe  z czasów  Sumerów czyli z III tysiąclecie p.n.e., znamy tylko z przekazów pisanych. We wprowadzeniu do  "Eposu o Gilgameszu", tytułowy bohater, władca sumeryjskiego Uruk, mówi o jego terytorium następująco -  "Jedna mila kwadratowa to miasto, jedna mila kwadratowa to sady i jedna mila kwadratowa to wyrobiska gliny". Mła nadmienia że   w języku sumeryjskim nie było osobnych słów na określenie sadu i ogrodu – obydwa miejsca uprawy zielonego nazywano tym samym wyrażeniem Tak jak w Egipcie, tak i w Mezopotamii głównym czynnikiem warunkującym powstanie i przetrwanie ogrodów była umiejętność sztucznego nawadniania terenu. Ogrody  tworzono niemal zawsze w nieprzyjaznym  terenie który trzeba  było przystosować pod  uprawę roślin,  projektowano je tak  aby dobrze spełniały  przeznaczoną im rolę  - źródła pożywienia, miejsca sprawowania obrzędów oraz odpoczynku, rozrywki, a także miejsca o znaczeniu prestiżowym. Ze źródeł wynika że większa  część ogrodów  "żywiła raczej duszę niż ciało", znaczy że były to ogrody wypoczynkowe i ozdobne. W ogóle ogrody sumeryjskie były ogrodami miejskim, znaczy zakładano jej wewnątrz murów miast. W ogrodach tych nie mogło zabraknąć drzew, tak  ukochanych przez Sumerów  (  personifikowano je  jako bóstwo o nazywane  Ningiszzida, któremu  powierzona była piecza  nad wegetacją i które strzegło bram nieba i władało przejściem do  świata podziemnego ).

Najstarsze zachowane pozostałości po takim  założeniu  datuje się na początek XVIII w. p.n.e. , to prawie zmierzch Sumerów. Ogród ten znajdował się na dużym wewnętrznym dziedzińcu pałacu w Mari, zwanym  z ówczesnych  źródeł pisanych jako Dziedziniec  Palm. Cechą charakterystyczną tego pierwowzoru patio był dekoracyjny zbiornik na wodę umieszczony wśród drzew palmowych. Mari leży co  prawda w Syrii, dość daleko od dolnej Mezopotamii, ale było to  miasto państwo pozostające pod silnym wpływem Sumeru ( sytuacja troszkę podobna  do  sytuacji Fenicji i Kartaginy ). To właściwie jedyne znalezisko ogrodowe, które możemy połączyć z Sumerem, jak  widzicie nader  to skromne.  Troszkę słabo, inaczej  niż w Egipcie, gdzie można się spokojnie dokopać do pozostałości ogrodowych i gdzie na podstawie ikonografii  grobowej czy skrzynek funeralnych z miniaturowymi przedstawieniami możemy jako tako odtworzyć  wygląd ogrodów. Dlaczego tak się stało? Insza kultura, insze pochówki no i niesprzyjające okoliczności przyrody a  przede wszystkim niesprzyjające okoliczności  historii. Mezopotamia  to shaker do robienia koktajli z ludów, następcy  obejmowali miejsca życia  poprzedników i modyfikowali ich założenia.  Ilość warstw i zmian w nich wielokrotnie poczynionych nieraz  w odstępie krótkiego czasu,  sprawia problem archeologom.  Jakby było mało na tych terenach zazwyczaj było cóś mało spokojnie, nawet dziś  są to miejsca konfliktów zbrojnych ( podczas wojny syryjskiej obrobiono wykopaliska w Mari, cóż,  badaniom i datowaniu  to na pewno nie sprzyja )


Jak zatem widzicie ogród sumeryjski to zjawisko  nader tajemnicze.  Możemy najwyżej spekulować jak wyglądał na podstawie późniejszych założeń ogrodowych, do których się dokopaliśmy albo po których zostały nami opisy.  Tak naprawdę nie wiemy co w ogrodnictwie  starożytnej  Mezopotamii jest dziedzictwem Sumerów a co innowacjami wprowadzonymi przez inne ludy.  Zakładamy że takie a  takie ogrody tworzono w tym i w tym czasie na terenach  takich a takich,  do końca  nie jesteśmy pewni. Tyle wiemy co się dokopiemy.   Wszystkie nasze domysły na temat roli którą  odegrali Sumerowie w tworzeniu typu ogrodu mezopotamskiego  opieramy na ich potężnej roli kulturotwórczej, która znalazła wyraz  w piśmiennictwie i tworzeniu  zrębów architektury,  która przeszła  do legendy. Nie mamy jednak  co narzekać, może nie zostawili  obrazków i  rzeźbionych świątyń ale za to zostawili Raj.

24 komentarze:

  1. No cóż, raj wystarczy aż nadto. Czapki z głów i głęboki szacunek dla nich, za słowa Cytuję Cię: "Od wschodu do zachodu słońca niech będzie wychwalane imię Zboża. Ludzie powinni poddać się jarzmu Zboża. Kto ma srebro, kto ma klejnoty, kto ma bydło, kto ma owce, zasiądzie w bramie tego, kto ma zboże i będzie tam spędzał czas".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oraz za szacunek dla drzew. To też bardzo do mnie przemawia.

      Usuń
    2. No same widzicie jakie pozytywne wzorce nam ten lud zostawił, choć nie wiem czy on tak do końca byłby dziś tryndy - w końcu zmieniali mocno środowisko. ;-D

      Usuń
  2. Co prawda dokumentacją obrazkową nie popisałaś się, droga Tabaazo, no ale Ci wybaczę, skoro twierdzisz, że nic się nie zachowało. Fajowe te okrągłe kafelki, na ścianie wzdłuż schodów, kojarzą się z pniami drzew pokrytymi dziwną korą.
    I jeszcze napisz mi, skąd się wziął ten posążek lwa /lwicy ze zdjęcia 4 od dołu. Przepiękny i ekspresyjny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tak że się nie zachowało, tylko to co się zachowało troszki mało ogrodowe. Przeca ja tu nie będę wklejać koralików i przystrojeń głowy królowej Pu - abi ( dawniej Szub - ad, tylko że ona nie okazała się być Sumeryjką a Akadyjką importowaną do Sumeru i teraz się nazywa inaczej ) czy tabliczek klinowych. Lew a właściwie lwica to tzw. Guennol Lioness, posążek liczący około 5000 lat, podobno znaleziony w pobliżu Bagdadu. Należał do kolekcjonera, Alastaira Bradleya Martina który nabył go z kolekcji Josepha Brummera w 1948 roku. Wystawiany był w w Brooklyn Museum of Art w Nowym Jorku. W 2007 roku został sprzedany za pośrednictwem Sotheby i uzyskał drugą w historii cenę jaką zapłacono za rzeźbę - 57,2 miliona dolarów ( pierwsze miejsce na podium jeśli chodzi o rzeźbę starożytną ). Zakupił jakiś prywatny kolekcjoner, chyba brytyjski, obecnie nie jest wystawiana. Figurka powstała najprawdopodobniej w latach 3000 - 2800 p.n.e. , w tym samym czasie co koło i pismo klinowe. Podobne motywy antropomorfizowanych zwierząt, najprawdopodobniej zapożyczone od proto Elamitów, znaleziono w królewskich grobowcach z Ur. Figurka została wykonana z wapienia, mierzy troszkę ponad 8 cm wysokości. Jej nazwa została ukuta od walijskiej formy nazwiska kolekcjonera ( Martin to po walijsku Guennol ).

      Usuń
    2. No weź. Wiem że artefaktów mezopotamskich jest mnóstwo, i że tylko stricte ogrodowych niewiele.
      Dzięki za info na temat Lwicy. Jak kupię, to Ci podaruję, chcesz?

      Usuń
    3. Oczywiście że chcę, już półeczkę czyszczę. ;-D

      Usuń
    4. No to chyba muszę zacząć oszczędzać, co?

      Usuń
    5. Mła nie śmie proponować żadnych oszczędzań, toż to by chleb i woda przez najbliższe czysta lat. Mła sobie za darmoszkę na zdjątka popaczy. :-D

      Usuń
  3. A skąd wiadomo że to lwica? Brak grzywy to niewiele mówi, raz że one potrafią sobie na krzokach wytargać, a dwa to może to tygrys? Albo jaka pantera? Z pyszczka to dla mnie mruczek sąsiada, taki Mrutuś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ła yeyku, mła miała na dziś takie konkretne gryplany a przyszła z urzędu i się na troszkę, dosłownie na troszkę, przyłożyła. Kwadrans temu się obudziła. Dno! W Międzyrzeczu z dużymi kotowatymi, hym... zasługujące na ubóstwienie z powodu siły i zagrożenia jakie stwarzały dla człowieka to było tak że występowały lwy, znamy je z inszych artefaktów. Pantery czy tygrysy to pojawiły się później, za czasów państwa nowobabilońskiego. Tygrysy w pobliżu Międzyrzecza występowały od wschodniej Turcji aż do okolic Morza Kaspijskiego i do północnego Iranu ( nazwa rzeki i nazwa kota pochodzi z języka staroperskiego, to starożytni Grecy ją przejęli i nam przekazali ). Mła Guennola oglądała w necie z różnych stron, piękny jest. Rzeczywiście mrusiowaty. :-D

      Usuń
    2. Jest to lwica. Widać na pierwszy rzut oka, a i drugi też.

      Usuń
  4. Eee. Nie. Za to sporą dawkę absolutu jak na tak niewielką figurkę widzę. Jak wiadomo cała rzecz w oku patrzącego, moje lwicy nie widzi. Przyjrzałam się okiem wyspanym też ze wszystkich stron😀, co nie zmienia faktu, że Twoje oko Szanowna Agniecho widzi lwicę 😀 Może przenikliwsze😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hym... przyjmijmy że to jest któś z rodzaju Panthera z rodziny kotowatych Felidae. ;-D Kopie irysy do paczków, wszystkie kategorie, co od razu zaznaczam.

      Usuń
    2. Skromnie proszę 😀

      Usuń
    3. Wyszły trzy duże i trzy małe, w tym odmiana która Ci się spodobała wiosną, ciapeczki. Dla Rabarabary wyszły niebieskości w trzech kategoriach. Mła dziś nie żywie, miała dzień ciężki po rozmowie z Dżizaasem, ogród był wytchnieniem. Obie się martwimy, Dżizaas karmi Dorotę niemal siłą i jeszcze Baltazarek i Tytek się pochorowały z powodu złodziejstwa ( szczęśliwie złe zostało zażegnane ), tylko Jeffik okazał się prawym charakterem. Mrutek dziś rozwalił duży słój szklany podczas rabladorowania, na szczęście nic mu się nie stało. Znaczy Mrutku bo słój to w drobiazgi. Wygląda na to że rośliny wszystkie już doma, teraz tylko paczyć a mła nie ma siły. Na razie mła czuje że namówi Małgoś do złego i zrobi z nią pijaństwo, mamy dwa piwa to odfruniemy. Mła zaleje smutki.

      Usuń
    4. Aaa, i to dlatego było krzyczenie na Mrutiego.... Rozumiem. Zdaje się że też bym krzyczała. Dobrze że obrażony kotuś cały, tak jak i Dżizasowe futra. Co do reszty wieści to ech. Najgorsza bezradność, niemożność odwrócenia złego, zaradzenia zgrozie. Nadal, mimo tego, że pięćdziesiątka mi stuknęła nie rozumiem i raczej już nie zrozumiem po co i dlaczego jest aż tak trudno.

      Sześć irysów! Matko Mrutka, no cieszę się, ale rany, chyba trzeba mi będzie zrobić napad na chaszcze.

      Usuń
    5. Mła się przestraszyła że on się skaleczył, mało mu prania tyłka z tego powodu nie zrobiła. Słój to naście złotych a Mrutek bezcenny. Dziś mu już obraza przeszła, no madka stanęła na wysokości zdania - na śniadanko o szóstej było 170 gram ulubionej puszeczki. Zjadł, odbiło mu się i postanowił mła pomruczeć. Było smyranie za uszkami, czółkowanie i ocierki. No a potem przyszła Szpagetka i Carewicz dobrze wytresowany przez Cesarzową udał się rabladorować do ogrodu. Szpagetka zechlała sto gram, uśliniła mła udeptując i kanarkując i też myknęła. Małgoś już obudzona i mła zaraz kawę wychłepcze. Jakoś trza przeżyć ten dzień dzisiejszy, mła sobie zrobi prasówkę na podniesienie ciśnienia bo piweńko moczopędne cóś jej mocno obniżyło właściwe poziomy ciśnień w rurach.

      Usuń
  5. A bo tacy ciekawscy jestesmy, doszpera sie jakis archeo i kombinuje co i jak, a jak bylo to tylko kosmici wiedzo😀
    Fajne rzeźby, tez bym przytuliła jakiegoś kotowatego, Agniecho😄😄

    OdpowiedzUsuń
  6. A ludziska to nie kosmity? Przeca w kosmosie żyjo.;-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ludziska i teraz kosmity tez, ale to co teraz nas tak nie zachwyca jak to co nieznane i stare. Lepszy stary kosmita niż teraźniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bylam w owadzie, kaktusów niet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła dziś tyż zrobiła zakupy z looknięciem na Pierdonkę ale nic na czym oko zawiesić by można. Antyczny kosmita mła się kojarzy z ET, mła się niedawno na tym złapała że jej się wydawało że ET to świeżynek, a to przeca już dziaders kosmiczny. ;-D W końcu i mła to baberia, prukiew i lamuśnica.

      Usuń