sobota, 24 września 2022

Jesień jak najbardziej oficjalna

Jesień już  tak oficjalnie, po lecie znaczy. Mła zgodnie z obietnicą zamieszcza ogrodowe zdjęcia. Niedużo ich bo mła tak po prawdzie znów nie ma czasu na ogród. No tak się porobiło że nie ma.  Mła już nawet nie planuje przekopków na październik,  bo co mła  sobie ogrodowo uplanuje to jebut i po ptokach. Jest jak jest i trudno, mła będzie miała chwastowisko zamiast ogrodu bo są sprawy ważne i ważniejsze. Ech... mamy pierwszą w naszym  kółeczku ofiarę niedogrzania, Gosia się potężnie przeziębiła. Nie że wirus czy coś, w robocie zimno było i to mimo zwijania się przy pacjentach. Naprawdę oszczędności energii dokonywane w placówkach medycznych to jest właśnie  to czego  nam potrzeba. Lepiej byłoby ustalić limit temperatury  dla mieszkań a nie w miejscach w których jest on czystym kretynizmem i niesie ze sobą więcej szkód niż pożytku. I zrobić to szybko, zanim mieszkańcy bloków wyhodują sobie superzadłużenie z powodu użytkowania energii "jak dawniej".

Mła stosuje dogrzewanie naturalne, kaloryfer widoczny na zdjęciu obok. Nie jest to grzanie najtańsze bo kocie żarło bardzo poszło w górę ale za to bardzo zdrowe i mimo opowiastek różnych nawiedzonych  o tym że koty ptaszki mordujo i dlatego w niektórych krajach wraz z ograniczeniem  kociej populacji zanikają niektóre gatunki ptoków ( że też  jakoś nikt nie zwraca  uwagi na tako zdziwno zależność i cóś tam równie cicho na temat co i raz podnoszonej przez mła roli masztów radiowych w ptasim zanikaniu, pewnie dlatego że tzw. zielone przesłanie to najlepiej przez srajfon do ludzkości trafia ) w miarę przyjazne dla środowiska. Co prawda  koty mięsożerne a tu trynd na paszę zieloną ale mła się cóś zdawa że nadchodząca zima niektóre eko pomysły sprawdzi aż miło. Zielone żarło to w naszym klimacie taki ślad węglowy za sobą w zimnych miesiącach niesie że nawiedzone pseudoekologi na samą myśl powinny sobie bohatersko świeżego zielonego odmawiać i odkryć ponownie czar kopców i kiszonek.

Mła dostarcza sobie energii za pomocą winnych gron, te owoce cóś mła ostatnio wchodzą. Żrę wszystkie winogrona na które jest promocja i jak na mła są to ilości duże. Nie kuszą mła jabłka, nie kuszą gruszki, nawet na smak śliwek cóś mła obojętna a na widok winogron mła czuje spływającą ze ślinianek ciecz. No to mła się słucha organizma i dostarcza ten cukier gronowy i insze mikroelementy. Mła się co prawda zaczęła już rozglądać za śliwkami ale takimi odpowiednimi na powidła, jak na razie nie spotkała takich, które spełniałyby w 100% jej wymogi. A to dupka nie uwiędnięta należycie, a to jakaś podejrzana miękkość  nadmierna zwiastująca restaurację robaków w okolicy pestki, a to zieleń skórki niepożądana. No cóż, mła grymasi ale mła od zawsze wychodziła z założenia  że z kiepskich owoców kiepskie przetwory. Nic to, zostaje jej dalej szukać prawdziwych śliwek na prawdziwe powidła.

Z naszą Małgoś różnie. Przedwczoraj OK, próba wyłudzenia słodkiego, wczoraj za to miała  badania po których była wykończona i wywaliła mła po oklepaniu ze szpitala do domu, bo tak jej się spać  chciało. Oklepuję codziennie, bo trza, zapalenie ustępuje i w zasadzie to  już są ślady tylko  po nim. Jednakże jak Małgoś mła powiedziała wielka słabość ją dopadła, co mła wiąże z leżeniem i krążeniem. Małgoś  nie może się już doczekać wypiski. Ze Sławencjuszem jest troszki podobnie jak z Małgoś,  śladu po zapaleniu  nie ma ale jeszcze go potrzymają bo  mu zrobią komplecik badań, których mu się udawało nie robić przez te wszystkie lata, kiedy był zajęty szukaniem u się ulubionych chorób przewodu pokarmowego.  To zasadniczo jest dobre bo przynajmniej będzie wiedział w jakim stanie jest to co u niego  w organizmie najsłabsze  a nie wymyślał raka trzustki pomiędzy miską flaków a porcją golonki.  Tyle doniesień szpitalnych, mła ma nadzieję że w przyszłym tygodniu oba chorowitki wylądują w domu i będzie się można nimi porządnie zająć. Szczególnie przyda się to Małgoś, która zdaniem mla wymaga tygodni rehabu po tym szpitalnym zależeniu. Mła paczy podejrzliwie na koty, ale na szczęście  wyglądają dobrze i zachowują się bezczelnie, znaczy tak jak zawsze kiedy jest OK.  Mła je nastawia na przesyłanie fluidów  w kierunku zbliżonym do Drezna i  do Mefisia, niech ślą dobre wibracje. 

 
Co do  polityczności wdzierających się w nasze życie to mła się przypomniał stary dowcip o tym jak to wojska NATO zaatakowały spokojnie pracujące traktory na polach sowieckiego kołchozu. Traktory odpowiedziały zmasowanym ogniem rakietowym, po czym odleciały w kierunku Moskwy. Taa... niektóre sprawy wydajo się niezmienne. U nas w kraiku za to szopka goni szopkę, w mieście mła prawda czasu  już się zupełnie rozeszła z prawdą ekranu. Znaczy drogowcy zeszli z budów bo nikt im nie płaci. Hym... wyraźnie zanosi się na poszczenie  i to dłuuugie. Wkarw ustępuje miejsca zdziwku i przerażeniu żeby ponownie przejść we  wkarw. Ludzi którzy uważają że wyjdą bezszwankowo z tej orgii rozdawnictwa cinżkiej kasiory swoim i okruchów ludowi  jakby coraz mniej, optymiści nam topnieją jak lodowce. Ech... co robić. No gąski do kurek dohaftować.  W muzyczniku koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie.  Mła sobie dziś poczyta wreszcie porządnie znajome blogi, z herbatką.
 

35 komentarzy:

  1. Nadal obmadlamy Małgoś w intencji jak najszybszego powrotu do zdrowia i do domu.
    Jakie jest przeznaczenie hafcików urodnych? Bo żeś utalentowana wielce, to nieuzbrojonym okiem widać. Jesień przyszła, kapryśna w temperaturach, ale ładna ogólnie. Moje winogrona, ostatnie kuleczki zżeram wraz z kurami, w większości oddały swój pyszny, słodki sok, któren ja skrzętnie w butelki powlewała już na zimę. Z tego pyszny kisiel pocieszkowy jest zimową porą. Maliny ciągle owocują jak głupie i czas już się brać za zbiór orzechów, ale jakoś poweru mi brak.
    O polityczności to się już nawet człeku nie chce, zwłaszcza w kontekście nowej ustawy "O ochronie ludności", która jest ustawą z prostym przepisem, jak pozbawić ludność ciężko wypracowanej własności, wolności i godności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Ci odpowiem w kwestii hafcików. Jak Taba nie będzie miała co jeść, to se na grzybki chociaż popatrzy.
    Fluidy lecą w stronę Łodzi z Izer, u nas sytuacja chorobowa troszkę wyszła na prostą jak na razie.
    Okazało się, że nasz dereń nie tylko ma liście, ale i owoce. Uzbierałam i coś z nich zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od mła, owiec zdziesiątkowanych przez krwiożercze wilki, kotów i psów oraz drobiu równiez fluidy w kierunku Odzi i potrzebujących Szpitalnych oraz Mefiego. U nas już przymrozki rankami a i za dnia niezbyt ciepło. Wczoraj i dziś nie padało i udało się w końcu dziś ogacić komin, bo robotę wcześniej spartolono i lało się straszliwie. Juz myślałam, że będę ja musiała zwisać z dachu. Deszcz pokaże,czy tym razem jest wreszcie ok. Komin wewnątrz mus znów tynkować od nowa, bo tynk odpadł. Śliwki jeszcze na drzewie i ze dwie róże kwitną resztkami. Mgły. Jesień.
    A ogród Twój ładnie jesienny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyniki nadal kiepskie, ale coś dzisiaj Mefcio zjadł. Więcej będzie wiadomo, jak minie więcej dni antybiotyku. Dopiero dzisiaj 3 zastrzyk był. Ech. Dziękujemy za fluidy. ❤️🥺

    OdpowiedzUsuń
  5. Ano, jesień. W sumie to bardzo dobrze, bo lato było męczące. Tyle, że już zimnawo i człowiek chce sobie w piecu palić, jak mu dłonie marzną, a przydałoby sie nie palić, co by na jak najdłużej paliwa starczyło...Ale rozsądek swoje a zimne dłonie swoje! Trza sie ratować substytutami, bo przeca zimą nie takie chłody będą. Idą w ruch herbatki i zupki oraz tulenia do piesków, którym zawsze gorąco!
    U nas w ogrodzie sporo winogron. Pychota, tylko że jak sie duzo zje, to jelitka szaleją!:-)
    Wysyłam pozdrowienia dla wszystkich Twoich chorowitków i dla Ciebie Tabo, rzecz jasna!:-)*
    Ach, ten koncert jesienny na dwa świerszcze. Ta piosenka to prawdziwe dzieło sztuki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka :) Wpadłam pomachać. Głowa boli, nie odpuszcza i ... nie napiszę jak jest ,,do ..." bo to nie elegancko. Zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesień, jesień, ciemno, buro, ale jeszcze kolorowo. Niech zdrowieja Ci co mają zdrowieć, a inni niech nie lapią zadnych swiństw!

    OdpowiedzUsuń
  8. Fluidy z Mefciem dzisiaj już 🍀💚🍀💚🍀💚🍀💚🍀💚🍀💚🍀💚🍀💚🍀🍀💚🍀💚🍀💚🍀💚🍀🍀💚🍀🍀💚🍀💚💚🍀💚🍀🍀💚🍀💚🍀🍀🍀💚🍀🍀
    Jutro zastrzyk i docisne nasza wet bardziej

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzie info Tabo? Fluidy i myśli ciepłe dla Chorujących posyłane nieustająco.

    OdpowiedzUsuń
  10. Sorry że nie pisałam ale mam do przetrawienia po rozmowie z Małgoś. Nie jest dobrze, jest źle i to bardzo i nie ma to tak wiele wspólnego z covidem czy stanem pocovidowym a o wiele więcej z wiekiem Małgoś i krążeniem, któremu leżenie nie pomogło. Małgoś jest świadoma i zdecydowana iść w kierunku w którym mła nie chce żeby Małgoś szła. Mła rozumie jednak że w tym wypadku decyzja nie należy do niej tylko do Małgoś, którą trzymają na miejscu jeszcze tylko takie sprawy jak "teraz trzeba będzie kogoś znaleźć kto się tobą dziecko zajmie". Małgoś śpi niemal przez całą dobę, je cztery łyżki zupy, uważa że nawadnianie kroplówką to głupota i "marnotrawstwo, bo innym by się przydało" i nie życzy sobie żadnych sond do dokarmiania. Dbamy żeby było sucho, ciepło i bezboleśnie. Mła stara się być pogodna, bardzo się stara bo Małgoś sobie tego wprost zażyczyła. Sama Małgoś wydawa się być pogodzona z tym co ma nadejść, a nawet jakby wyczekująca, co dla mła nie jest dziwne bo mła takie zjawisko już dwa razy w swoim życiu widziała. Dostałam instrukcje w kwestii szarego kostiumu i rajtuz oraz butów. Wczoraj przedstawiła w ciągu pięciu minut życzenia finansowe, pokiwała nad nami głową "Kogo teraz będziecie po szpitalach odwiedzali jak umrę?", przytuliła się do ręki i zasnęła. Błyskawicznie. Cała jej aktywność to takie "po pięć minut" parę razy dziennie. Tak to wygląda i choć serce mła się kraje to mła wie że jest po Małgosinemu. Mła nie wie ile będzie trwało odchodzenie Małgoś ale wie że ona postanowiła pogodzić się z własnym ciałem i odpuścić. Może trwać dzień a może pół roku, a może jeszcze dłużej ale zachodzenie słońca już się zaczęło. Sorry że mła teraz trochę pomilczy w necie ale nie mam ochoty na pisanie ani czytanie. Muszę pobyć sama ze sobą. Kocurrku i Agniesze piszę że fluidują w ich kierunku koty. Wszystkim wspierającym ciepłymi myślami Małgoś bardzo dziękuję, nie myślcie że Wasze obmadlanie i fluidowanie poszło na marne czy coś, przeciwnie, pozwoliło na coś co nie trafia się ludziom tak często jakbyśmy chcieli - na spokojne przygotowania do witania Nieznanego. Trzymajcie się ciepło i trzymajcie kciuki za Małgoś żeby się jej udało jak najspokojniej przejść na drugi brzeg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściskam mocno i obmadlam dalej, tylko na inne intencje.

      Usuń
    2. Ciepłe myśli ślę i do Ciebie i do Małgoś!

      Usuń
  11. Przytulam bardzo i wszystko rozumiem. Trzymam kciuki za Małgoś i Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie życie. Fluidy ślemy, one się zmodyfikują zgodnie z potrzebą odbiorców.
    Całuję w czółko.

    OdpowiedzUsuń
  13. Niełatwy to czas,ale najważniejsze,że odchodzi w spokoju wśród bliskich i nie cierpi.
    Właśnie kilka dni temu słyszałam czytanie liturgiczne z Księgi Koheleta:

    "Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina
    na wszystkie sprawy pod niebem,
    Jest czas rodzenia i czas umierania,czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
    czas zabijania i czas leczenia,czas burzenia i czas budowania,
    czas płaczu i czas śmiechu,czas zawodzenia i czas pląsów,
    czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
    czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
    czas szukania i czas tracenia,czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania,czas milczenia i czas mówienia,
    czas miłowania i czas nienawiści,czas wojny i czas pokoju."
    Pozdrawiam, PaniT.

    OdpowiedzUsuń
  14. Malgos bardzo madra jest , a Ciebie sciskam i obmadlam was obie w osobnych intencjach. 💝

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odmowione . Niech Malgos idzie albo do domu albo do nieba 💝

      Usuń
  15. Przytulam, Małgoś niech po swojemu kieruje się w światłość, chociaż smutek, że juz sie godzi na to, poczuła slabość w szpitalu, otoczona chorobami i szpitalnym nastrojem. Cholera, mialam nadzieję, że powalczy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Och, z jednej strony smutno, a z drugiej- niech będzie tak, jak tego chce Małgoś, wielkim przywilejem jest możliwość pożegnania i poukładania spraw na tym świecie i odchodzenie bez zbędnego cierpienia wtedy, kiedy człowiek jest na to gotowy. Zazwyczaj najmniej gotowi są ci, którzy pozostają... Utulam, Tabo.

    OdpowiedzUsuń
  17. Niech będzie jak najłagodniej ❤️ niech będzie tak, jak sobie tego życzy.
    Mój Dziadek zawsze chciał nagle, że pyk i człowieka nie ma. I właściwie tak się stało, jak sobie życzył.
    Fluidujemy nadal ❤️🐾

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja się wyłamię z tej łagodności. Szpitale to największe skur....ństwo pod słońcem. Nie służą do leczenia, tylko do wysysania energii z chorych i ich bliskich. I trucia, takiego zwyczajnie fizycznego. Jeśli uraziłam czyjeś uczucia, przepraszam, takie mam doświadczenia, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nordstjerna, calkowicie sie z Toba zgadzam, o czym pisalam u gory. W razie wypadku i pomocy chirurgicznej owszem, nie da sie ich zastapic, ale dluzsze leczenie czyli tzw. pobyt to rownia pochyla. Chorych stamtad zabierac najszybciej jak sie da - widzialam jak powoli wykanczali i wyssali zycie z mojego Taty, widzialam jak go podtruwali, zagladzali i prowadzili prosto na droge bez odwrotu ..jak wyciagali z niego cale sily i wole zycia. A najgorsza rzecza, na ktora zgodzilam sie czego sobie nie moge wybaczyc, ale bylam wtedy nieswiadoma , to zalozenie mu sondy do podawania " jedzenia"... I Tata przez to " udogodnienie " umieral w mekach .. Do dzis placze jak o tym mysle 😢

      Usuń
    2. Dlatego napisalam, ze Malgos jest bardzo madra i nie zgodzila sie na to. Lepsze 4 lyzki prawdziwej zupy niz sonda, ktora podaja wylacznie cukier , zalozona przez nos i gardlo w traumatyczny sposob.. Tata nie mogl juz normalnie nic pic ai jesc , usta i gardlo wyschniete i we wrzodach mimo smarowania od srodka, bol, i podawanie mu pozywienia strzykawka w ilosciach jak dla malego ptaszka a nie doroslego czlowieka. ktory potrzebuje dobrego pdzywienia...a dopiero potem powiedziano mi , ze tego juz nie mozna wyciagnac... 😢😢😢

      Usuń
    3. I to jest to, co psuje fakt pogodzenia się i oczekiwania z przejściem i przejścia. Szpital wepchnął Małgoś na tę drogę, możliwe i bardzo prawdopodobne że bez niego by jej jeszcze nie wybrała. Choć temat własnej śmierci oswajała od dawna, i sobie i Tabie.

      Usuń
    4. Amen. Zgadzam się po całości ze wszystkimi przedmówczyniami. Szpital mają szansę przetrwać ludzie o końskim zdrowiu i/lub obstawieni strażą przyboczną z bliskich. Współczuję wszystkim ludziom, którzy w czasie srandemii umierali samotnie, często w olbrzymim cierpieniu fizycznym, psychicznym i duchowym i ich zrozpaczonym, bezsilnym rodzinom, które nawet nie mogły za rękę potrzymać!
      Niestety w XXI wieku hasło "uciekajta, uciekajta ludzie! doktory jado!" nic nie straciło na aktualności.

      Usuń
  19. Niech będzie po Małgosinemu...
    Długie, spełnione życie. Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Skoro pogodzona, pójdzie łatwo i spokojnie. Przytulam bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  20. Taba mocno tulę. Silna i mądra dziewczyna jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytam od kilku lat, nic nie pisałam do tej pory ale teraz ..... cóż powiedzieć....przytulam Was obie .

    OdpowiedzUsuń
  22. Fluidy wysyłamy. Choć Mefi robi jaki bunt. Inne za to nastawiam na ⛵. Szczególnie Czesia

    OdpowiedzUsuń
  23. Też tylko podczytuję czas jakiś, ale dziś ścisnęło mnie za serce, dobre intencje ślę w stronę Małgoś i Ciebie Tabo, ściskam mocno. Ewa

    OdpowiedzUsuń