Mła doma, jeszcze niewyjechana tylko zajechana akcyjnością różnistą. Zimno i deszczowo. Mła doszła do wniosku że to nie takie złe, zważywszy na naszą sytuację hydrologiczną, jednakże cóś mało majowo jest. Wicie rozumicie, szału ogrodowania ni ma. Mła bardzo, bardzo boi się przeziębienia, teraz to głównie przez namoczenie, w związku z tym doma często siedzi i na świat patrzy przez szybki. Szczęśliwie wirusa żadnego nie podłapała, tfu, tfu, tfu! Mła musi być sprawna, bo w przyszłym tygodniu wielka wyprawa pani starszej, ruszamy z Irenką do Italii. Chałupa opłacona, po weekendzie zakupuję eurosy i ujeżdżamy. Irenka podekscytowana, mła na wszelki wypadek uczestniczy w porannym mierzeniu ciśnienia żeby to podekscytowanie a raczej jego skutki szybko wyłapać. W necie przeglądam info na temat atrakcji Bergamo, pod kątem dostępności dla osób z ograniczeniami ruchowymi, mła nie chce zakatować Irenki, ten wyjazd to ma być dla niej przyjemne zwiedzanie a nie hardcore. Mła musi też sprawdzić gdzie można tak zjeść żeby Irence nie zaszkodziło, to trochę tak jak wyprawa z dziećmi, trzeba zachować ostrożność w znacznie większym stopniu niż wtedy, kiedy podróżujemy z Mamelonem same.
Przebywanie przez mła w chałupie powinno przełożyć się na porządek w domiszczu ale coś słabo się przekłada. Mła ma z tym porządkowaniem cóś takiego jak baletnica z przeszkadzającym rąbkiem spódnicy. Pojęcie porządek w domu jakoś zupełnie nie przystaje do mła, hym... w związku z osiągniętym przez mła wiekiem wygląda na to że trzeba ten niezaprzeczalny fakt zaakceptować. Skoro przez blisko sześć dych się ze mła nie udało uczynić sprzątaczki idealnej, to cóś wątpię żeby mła została nią na starość. Bordello po całości to stan, który mła przeszkadza ale daje się z tym jej wytrzymać. Muchy się nie zalęgajo, znaczy dna jeszcze nie widać a to że kupa rzeczy do prasowania leży na desce prasowalniczej, to akurat da się przeżyć. Niepokojące jest tylko to że koty mają wyraźną chętkę na uwalenie się na stertach wypranego. W dodatku mła nie ma serca odmawiać kotom zalegania, znaczy jak widzę chęć uwalenia się na świeżo wypranym to czym prędzej przebieram poszewki na poduszki i zalegają na wyrku. Świeżyzna w wyrku ratuje stertę deskową. Sztaflik ma małego ropnia pokleszczowego, oczywiście mam od razu nerwy, choć kota je i jest tak samo upierdliwa, bojowa i niegrzeczna jak zawsze. Mrutku robię przy uszku, sporo tam roboty.
Wybory, wybory a mła politycznie bezdomna. Obydwu kandydatów najchętniej kopnęłabym w wiadomo co i zdawa mła się że nie byłabym w tym kopaniu odosobniona. No wiedziałam że tak będzie, co wcale nie jest pocieszające. Obecnie zastanawiam się czy aby wybór mniejszego zła jest wyborem mniejszego zła. No cóż, jakąś decyzję trzeba będzie podjąć ale... Staram się nie być zmęczona tym politycznym dziadostwem, bo uważam że trza być czujną i trzymać rękę na pulsie, jeśli chodzi o polityczną gadzinę. Srandemia ujawniła do jakich nadużyć w "imię wspólnego dobra" potrafią się politycy dopuścić. Tak nawiasem pisząc, to obrońcy wolności zazwyczaj po dorwaniu się do władzy zostają zamordystami do kwadratu, zatem ostrożnie z zawierzeniami. Hym... nawet bez tego dorwania się do władzy trzeba uważać. Rywal Benjamina Franklina, doktor Samuel Johnson powiedział o rewolucji amerykańskiej - "Najgłośniejsze okrzyki na rzecz wolności wychodzą od właścicieli niewolników". Nam trzeba zmian systemowych a nie zamiany jednej partii na drugą czy trzecią. Kto tego nie rozumie to się na zawierzeniach przejedzie, politycy to nie Pambuk, tu trzeba nieustannej kontroli a nie zawierzeń. Jak się czegóś głośno i upierdliwie domagać, to zmian systemu na taki, w którym nasz głos będzie miał większe znaczenie, trzeba zacząć od zmiany samej ordynacji wyborczej. Tyle w temacie naszych wyborów. Dobra, to by było na razie na tyle. Na zaległe komentarze mła odpowie dopiero jutro po południu. Przepraszam bardzo Szanowny Komentariat ale mła jest dziś padnięta a jutro ma jeszcze łobowiązki. Dziś w ramach ozdóbstwa troszki zdjęć domowych, z mebelkami okłaczonymi przez koty dla Ninki i z kwiatami azalek usuniętymi profilaktycznie. Jest też parę wieczornych fotek z ogrodu. W Muzyczniku nostalgicznie, znaczy Dean Martin.
Jak cudnie, a już piernaty mnie urzekly calkowicie. Jak ja lubię te Twoje wazoniki, bukieciki, mebelki !
OdpowiedzUsuńMuzyczki poslucham juto,bo juz noc.
Moje skalniaczki w skrzynkach balkonowy h biedne, myśle o nich czule, ale nic nie poradze,bom wyjechana.
Udsnego Twojego urlopu z p.Irenką i nich pogoda służy!
Wybór paskudny, tez wiedzialam, że taki bedzie, smutno i strsszno.
Mla jest niedorośniętym bachorem, to za tymi mebelkami i wazonikami stoi. Skalniaczki powinny dać radę, to twarde roślinki. Pogoda na wyjazd taka se, przelotny deszczyk, ale będzie 20 stopni, to akurat na zwiedzanie. Mła stara się nie widzieć plakatów, nie słuchać tych info wyborczych, uciekam przed tym wyborczym cyrkiem. jeszcze tylko jeden tydzień. :-/
UsuńNormalnie Cie lubię i mam nadzieję, że to wiesz. Lubię Twój humor, budzisz we mnie dużo radochy. Do tego zawsze otrzymuję od Ciebie dużo wsparcia, no naprawdę Cie lubię. :) Uśmiechałam się czytając i nadal to robię, bardzo tego dziś potrzebuję. Masz cudny ogród, piękne kwiaty, nawet kolor ściany mi się podoba w pokoju. Haha Serio. No, a te mebelki małe...genialne. Jak ja mocno życzę Wam super cudnego wypadu, żebyście tam serca naładowały szczęściem na maksa. Jedź i wracaj do nas cała, zdrowa i pełna magicznych wspomnień, z całego serca życzę. :)
OdpowiedzUsuńKochanie, mła myśli o Was każdego wieczoru kole 10. Ciepłe fluidy wysyłam. Ech... to moje "cudne życie" ma nieciekawe przyczyny, jak to kiedyś ktoś ładnie napisał "cały zbudowany jestem z ran", mła takimi małymi sprawami stara się strupki na tych ranach robić. Małe sprawy i krótkie chwilki mogą być jak balsam leczący poszarpane jestestwo. Trzymajcie się tam.
UsuńGenialne te pokoiki i Ryjek piękny 💜
OdpowiedzUsuńNerwiki są, bo poszukujemy Lucasa, któren prowadza się nie wiadomo gdzie z Okularią. Ryjek został pogoniony jako za mały na wielkie wyprawy, bardzo się skarżył Mrutku. Mła dziś miała wstrząsa, Sztaflik mła obudziła z rana i stała nade mła przybierając pozę Szpagetki. Mła przez moment miała to uczucie, które ją nawiedzało, kiedy Szpagi zjawiała się po nieleganym gigancie. Potem do mła dotarło że to przeca grubsza dupka. Wycałowałam ciężko zdumioną Sztaflisię, podobieństwo siostrzane pojechało mła po uczuciach. Sztaflik chyba czuła że ze mła coś nie tak, bo była miła i w ogóle nie burczała.
UsuńOsiwiałabym z takimi wycieczkowiczami...
UsuńTeraz to już jest cała wielka akcja szukania Lucasa, ech...
UsuńNo nie!!!
UsuńJaka jesteś kochana że odsłoiłaś to lipupucie mieszkanko! Wszystko mi się na fotach podoba, łącznie z Ryjkiem -choć on coś knuje, mur beton knuje. Don Ryjek, czyli tajemniczy szpieg, powinowaty Don Pedra, wiadomo skąd, no ale. Co Mrutek ma z uszkiem?
OdpowiedzUsuńPodrap przez Sztaflika zrobiony i kolejna odsłona świerzbowca. Madka się podlizuje i wogle, kiedy uszko oprawia, czółko jest całowane po zabiegu. Ech... Pewnie że Ryjek knuje, wszystkie buty schowane i tylko knucie zostało. Z dobrych info to Pan Dzidek był pierwszy raz na dworze na dłużej, sakces znaczy.
OdpowiedzUsuńDoobrze Panie Dzidku! I dobrze że butki schowane, Ryjek mi wygląda na klon Brysia w upartym knuciu, pańcio wieszał obów na haku za sznurowadła a Bryś uparty był tak, że z poświęceniem piął się po ścianie żeby nalać.
UsuńTo "dworowanie" to ciężka praca sąsiadki Eli i rehabilitanta, Pan Dzidek kombinował z zaleganiem. Niestety musiał być opieprz uzdrawiający, bo męska płeć cóś słabsza psychicznie jeśli chodzi o podnoszenie się ze słabowania. Hym... jak wiadomo spora część samców jest gotowa zejść na katar. ;-D Co do Brysiowana to Ryjek jest już gotów, zakazy wg. Ryjońca służą do tego by je łamać.
OdpowiedzUsuńDomek jest cudny bardzo, taki mniumni i uroczy. Człek by się wprowadził i zapomniał o świecie. Świecie w którym kandydat na wiecu wykrzyczał do mas: tylko ja wam powiem to, co chcecie usłyszeć! I dostał brawa gromkie :DD
OdpowiedzUsuńWięc ty się zastanawiasz nad złem, a ja odpuszczam po całości :)
Miłego wyjazdu :)
Bziczku mła w ogóle nie słucha tych występów w wykonie kandydatów tylko zastanawia się czy dać jeszcze porządzić ekipie Tuska czy już wywracać stolik i narażać się na powrót PiSdniętych, którzy podobnie jak PO zawsze zjadajo przystawki a rządzą kiepsko. Wybór między dżumą i cholerą ale stanie z boku też niczego nie daje. Ech... Domki malutkie dobre w słaba pogodę, bo tak poza wszystkim, cast away.
UsuńNo nie. Typ o powiązaniach ze środowiskiem przestępczym i kibolskim, w dodatku uzależniony od gumy miętowej, na najwyższym urzędzie, jako zwierzchnik sił zbrojnych? Nadający nominacje generalskie? Nie. To wykracza poza zwyczajową dżumę i cholerę a nawet trąd, nawet dla tak zawziętej i pamiętliwej wyborczyni jak ja. Nie.
UsuńNie cierpię Kawalerki i nie trawię Rafaua. Nie podobie mła się Kałolicja z bezrządem ale PiSdniętych uważam za wysoce szkodliwych, uważam że nikt tak nie rozwalił struktur państwa jak oni. Za dwa lata są kolejne wybory parlamentarne, dwa lata mogę się przemęczyć ale cóś za to chce. Rozliczenia srenia, mła chce zmiany konstytucji, zmiany ordynacji wyborczej, referendum w paru sprawach. Zamiast tego dostaję pyskówki na poziomie sklepu mięsnego w Polsce w latach 80 XX wieku. Pójdę do tych wyborów, zagłosuję na moim zdaniem mniejsze zuo, ale rozliczę za wszystko po całości.
UsuńAch, dziękuję bardzo! Nie mogę się napatrzeć na te szczególiki; kufelki, kieliszki, butelki w koszyku, podusie, paczusie - na tym skończę, bo musiałabym wymienić wszystko :D Śliczne to! Na obrazek przekroju domku w książce dla dzieci też, jeszcze teraz, mogę patrzeć dłuuugo i wciąż doszukiwać się nowych szczegółów.
OdpowiedzUsuńKwiaty azalek w misach cudne, bardzo lubię takie kompozycje. Kiedy np. róże albo i inne kwiaty, mimo codziennego przycinania i zmieniania wody już nie przestają więdnąć, to ucinam im główki i do michy! Zawsze wykorzystuję nawet małe fragmenty kwiatów, czy to kupionych, czy uzbieranych. Czasem mam z tego kilka bukietów, od największego do najmniejszego, które sobie rozstawiam po domu.
Twoje aranżacje bardzo mi się podobają, za każdym razem musiałabym o tym pisać, byłoby nudno ;) więc piszę tylko co jakiś czas.
Zdrowia Ci życzę i kotełom też. I fajnej podróży Tobie i Irence ♥
Co do wyborów... Nie wyobrażam sobie, żeby prezydentem miał być ten oślizły i obrzydliwy pisiorski palant, więc właściwie wybór jest jeden.
Mła te miniaturki ujęły takim całkiem realistycznym wykonaniem. O wyborach myślę z łobrzydzeniem, wolę koncentrować się na podróży, dziś ruszamy. :-D
UsuńMoja obecność też słabo przekłada się na porządek w chałupie ;) Ehh...
OdpowiedzUsuńHym, u mła się tak po całości nie przekłada. Porządkowanie jakoś nigdy mła nie uspokajało, ani nie cieszyło. Jak dla mła to nuda.
UsuńAch. Chyba wszystkie w poprzednich wcieleniach miałyśmy służące.
OdpowiedzUsuńAlbo byłyśmy służącymi.
W obu przypadkach niechęć do sprzątania jest zrozumiała.
To jedziesz/pojechałaś do Włoch ale w niedzielę już jesteś i spełniasz obowiązek obywatelski, rozumiem.
O i jeszcze chciałam spytać, czy koci świerzb nie przechodzi na ludzi? Bo Ty tak tego Mrutka całujesz w czółko, a u kota jednak czółko dość blisko ( zaświerzbionego ) uszka...
OdpowiedzUsuńNie przechodzi :) Wielokrotnie ciumkałam różne moje kciambry z gośćmi w uszkach, nigdy nic :)
UsuńAgniecho, mła chyba była biedronką, szczwanie wypasającą mszyce. No ni cholery do porzundków się nie nadawam.
UsuńBziczek ma rację, ciumkałam różne kocie łebki, świerzbowiec się jednak mła brzydził od zawsze i nie zaatakował. :-D
Łobowiązek łobywatelski spełnię z wyrzygiem, jedynego kandydata, który by jakoś ogarnął to stanowisko po tej deprecjacji urzędu przez Anżeja Sebastiana, uwalono dawno temu, bo cooledzy zazdraszczali. Co porządniejsi odpadli w przedbiegach. Ech...
UsuńTo ja też pójdę zagłosować... Ehhhhh
OdpowiedzUsuńNo i nie wiadomo czy Lucasik się znalazł.....
OdpowiedzUsuńCo z kotkiem uciekinierem?
OdpowiedzUsuńLucas podobno został uprowadzony przez "kociarę" z fabryki, do domku z ogrodem i służbą. Sprawa w trakcie wyjaśniania.
OdpowiedzUsuńHa. No tak. To od razu przy okazji może się okaże że i Pasiaczek padł ofiarą catnapingu....
UsuńPan z kiosku i fabryczna kobitka to nie są kocie tragedie, Lucas podobno robił za opuszczonego i wykazywał się wobec serwowanego mu przez fabryczną kobitkę żarła wyjątkowym entuzjazmem. Znaczy Lucas troszki oszukiwał, mła czuła że to robienie za wybrednego przy misce ma drugie dno. Kot nie chudł a w domu i u sąsiadów jadł coraz mniej. Mła musi pilnować mocno Okularii, ona też ceni fabryczną miskę. Z Ryjkiem inszy problem ale o cwaniaku będzie osobny wpis.
UsuńCzekam na wpis o cwaniaku!
Usuń