Strony

niedziela, 21 września 2025

Weekendownik - tydzień z bańki

Mła powinna napisać cóś o polityce, bo nasza wojenka hybrydowa eskaluje, jednakże nie na tyle by poza jakimiś symbolicznymi wstrząsami cóś się wydarzyło. Ot, Rosjanie usiłują gotować żabę, przy okazji sprawdzając nasze procedury. My zamykamy granicę białoruską, też przy okazji niejako cyckając Chińczyków. OK, wszystko dobrze, co prawda mła ma  marzonko w rosyjskim stylu, wysłać nieuzbrojone polskie drony nad Moskwę, najlepiej z terytorium Ukrainy, a potem udawać zdziwienie a po oskarżeniach rosyjskiego zarzundu wreszcie zamknąć granice z Kaliningradem. No ale to marzonko mła a nie karkulacje zarzundu, który może być nieodporny na działania różnych histeryków, którym obca jest wiedza o tureckim sposobie na Rosjan. Więc bawimy się grzecznie a dureń z US bredzi o pomyłce i usiłuje zrzucać odpowiedzialność na Europę, co tej ostatniej tylko dobrze zrobi.

W Polszcze el presidento Alfonso ma wojenkę frakcyjną  na swoim własnym podwórku a zarzund ma do uniesienia budżet i kiepskie perspektywy gospodarcze. Spoko, nie odstajemy od reszty. Francuzi majo jeszcze ciekawiej, o Niemcach ledwie napomknę, jako i o US.  No i tyle, bo mimo nieustannego bicia piany przez mendia to ani  rosyjsko - białoruskie kwiczenia Zapad to dla nas żadne zagrożenie, ani Ryży cudownie nie zmądrzał wraz z hamerykańskim społeczeństwem, które to społeczeństwo od pewnego czasu  eskaluje uprawianie mordów  politycznych ( statystyki so że ok. 85%  aktów przemocy na tle politycznym w USA od początku lat dziewięćdziesiątych dokonali sympatycy prawicy,  a jeśli wziąć pod uwagę tylko przypadki z ofiarami śmiertelnymi to jest to ok. 75% ) , ani nasze rzundzące nie so mniej kłótliwe. Konserwatywne polityki  Europy wpatrzone w Donalda Fredowicza jak w obraz, bo marzy im się taka władzuchna, lewicowe polityki są  przeciwtrumpowe ale szczerze pisząc to pozytywnych pomysłów na przyszłość mła u nich nie widzi. Stara bieda ogólnie, że tak rzecz określę. 

W domu są duże  kłopoty z Okularią, która dom traktuje jak hotel. Ba, jak hostel podłej kategorii! W domu bywa, w przeciwieństwie do Mrutka, któren postanowił z domu nie wychodzić. Kasiuleńka rezyduje na trawce przed domem, na noc jest zabierana do domu. Protesty są z tej okazji, bo zdaniem Kasiuleńki to ona jest w zasadzie kotem podwórkowym. Mła coś nie może jej przekonać że jest inaczej. Hym... najsampierw Kasiuleńka miała problem z wyjściem na dwór, teraz  nie chce wejść do domu, bo przeca w domu nie ma przed kim robić za królewnę, a na podwórku są głaskania powitalne a nawet ciumki. Kasiuleńkę wszyscy witają, onegdaj Pan Krzysiu się produkował z  "Co tam nasza kota? Choć pojdziemy do Malwinki." Nie wiem czy z pójściem do Malwinki to dobry pomysł, Malwinka uchodzi za prawie taką sekutnicę jak Czarnula Maćka. Wicie rozumicie, małe, drobne koteczki rzundzące facetami i nieznoszące konkurencji. Obie bardzo bojowe i gotowe robić awantury nie tylko odwiedzającym je kotom, co przede wszystkim swoim właścicielom. No może nieprecyzyjnie rzecz ujęłam, gotowe są robić awantury swojej własności. Sztaflik i Helena pojawiają się na posiłkach, w przeciwieństwie do Okularii stołującej się w somsiedztwie. Gdyby nie Mruciu to mła by słabo kojarzyła że z  kotami mieszka, bo wszyscy korzystają z ciepłej końcówki lata.


Mła miała dość ciężki ubiegły tydzień, przyszły tyż zapowiada się latająco. Skończyło się szczęśliwie - tfu, tfu, tfu! - bieganie po onkologii, zaczyna się bieganie po ortopedach i neurologach i neurochirurgach.  Mła stara się nie myśleć tylko odhaczać zadania i wykonywać nawet te, które wydają się niemożliwe. Wicie rozumicie, po zasięgnięciu info że wizyta na cito to termin ma grudniowy,  mła bezczelnie wparowuje do gabinetu lekarskiego i stosuje tzw. przymilne groźby, które sprawiają że pacjent przyjęty jest natentychmiast. Mła zazwyczaj zbiera z tej okazji opiendrol ale cel, jakim jest badanie lekarskie tu i zaraz zostaje osiągnięty. Dla pacjenta lekarz miły, uważny i wogle, w końcu wyżył się wcześniej na mła. Ciekawe kiedy zaczną wzywać ochronę z powodu upierdliwości mła? Pracka i rachunki do płacenia to tyż nic przyjemnego, mła rozlicza, wypełnia, wnerwia się nowymi pomysłami zarzundu i taką zwyczajną ludzką głupotą. W domu czeka odgruzowywanie sypialni i wielkie szorowanie podłóg w pokoju Cioci Dany i Azy. Wyjście do ogrodu okazjonalne a tu trzeba dwa dżefka wkopać. Ech... żeby czas był z gumy. W ramach rozrywki wieczornej oblookałam drugą część serii "1670", nawet się troszki pochichrałam. Bardzo marzy się mła wyprawa na grzyby, może się uda w połowie nadchodzącego tygodnia wykroić choć te parę godzinek na las. Tak by mła chciała jak ten ogar w las pójść.

Dobra, to by było na tyle sprawozdawczości, mła prowadzi intensywne acz nieco monotonne życie  i oby tak dalej, tylko intensywność przydałoby się zmniejszyć. Fotki to stare sukinkulenty i zdobyczne aeonia  z doniczkowej uprawy Cini, oraz mebelki ogrodowe do nowej scenki pod klosz. W Muzyczniku stare ale jare Ronettes i "Be My Baby".

15 komentarzy:

  1. Ach jakie cudne miniaturki! Zdaje się że teraz lecą do Ciebie ze wszystkich stron, netowych też 😄😄😄. I dobrze, adres słuszny - do mnie nic takiego nie trafia, róznosci, owszem, ale zero miniatur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła się musi powstrzymywać żeby nie oglądać, bo się jej głupie pomysły lęgną. ;-D

      Usuń
    2. Tabi, jakie głupie???? W żadnym wypadku, nie głupie. Intrygujące, efektowne, zabawne, wymagajace inteligentnego główkowania, lepszego niż przy niejednej łamigłówce czy krzyżówce - to tak. Tylko miejsce i kasa. I czas. Te trzy pojęcia mogą hobby co nie co stłamsić, ale miniaturkowe światy głupie nie są.

      Usuń
    3. Ale jednak masz super futra, godzą się na aneksję powierzchni płaskich, odkąd jest Ryszarda u mnie ciężko zachować jakiekolwiek płaszczyzny poziome bez koty. I Jacusia, bo oczywiście gdzie Rysia raz wejdzie tam Jacuś też musi. I wszystko leeeci....

      Usuń
    4. Te rzeczy z netu są taniutkie, głównie dlatego że mikre i że chińskie państwo je sponsoruje. Mła doszła do wniosku że to nie auto lekstryczne czy czip i kupuje takie kaloszki z rękawicami w cenie złotych trzech i jakichś groszy. Co do kotów to mła ich nie chwali, one się wyżywają na dworze. Zimą trzeba będzie pilnować zakloszowanych miniaturek, wtedy koty doma siedzą. Kasiuleńka przybyła do mła owiana taką legendą że mogłaby z Cacuniem do zawodów w niszczeniu mienia stanąć.

      Usuń
  2. Cudne mebelki i dodatki!
    Aeinium fajne jest, ale cza lubiec takie , i umiec dbać, żeby zbytnio nie ciagnęlo w górę , z mala czuprynka u gory.
    Ja w sumie odcięta, bo pochłania mnie tu i teraz, chociaz dopadl mię już wyrownanie za gaz i nowe prognozy gazowe i prądowe , ktore podniosły mi nerwa wystarczająco, żeby za wiwee nie myślec o reszcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła widziała piękne nasadzenia z aeoniów i ją wzięło na posiadanie. Na temat rachunków nie chce mła się pisać, po prostu temat nie istnieje w świadomości. Zapłacę i już. Dopiero jak się we mła na tyle złości zbierze że jej zacznie wychodzić uszami, to się uleję. ;-D

      Usuń
  3. No te mebelki to są cudne. Jedyne co mnie powstrzymuje przed nabyciem, to niechęć do odkurzania. W pracy mamy chłopaka, który w zeszłym tygodniu był na weselu na Białorusi. Ma tam rodzinę bardzo bliską. Na granicy spokój, przejechał wrócił, żadnych zmian nie zauważył. Tu gadajo tak, tam gadajo inaczej, a życie sobie. U mnie koty też się wyniosły na dwór, znów gorąco to się nie dziwię Kasi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, mła nie jest radykalną odkurzającą, dlatego mła zainwestowała w szklane klosze. Twój znajomy z roboty nie jest ciężarówką, samochodem osobowym, ani kontenerkiem kolejowym, dzięki Najwyższemu jest obywatelem Polski, he, he, he, dlaczego zatem miałby tej granicy nie przekraczać. Całkowite zamknięcie to nie jest prawie nigdy całkowite zamknięcie ale zdaniem mła to będzie postępować w kierunku coraz większych restrykcji, wraz z nasileniem wojny hybrydowej. Kasia właśnie żądała hołdów od listonosza. ;-D

      Usuń
  4. Przymilne groźby mnie rozwaliły, jesteś świetna! To jest walka na całego, to jest inspirujące, to budzi mój uśmiech i ciepło w sercu. :) Te małe mebelki to dopiero urocze, no mały, zaczarowany świat. Mam przyjaciółkę duchową w USA, ona  mi ukazuje, co się tam dzieje za sprawą Trumpa...zgroza, absolutna zgroza. 
    Zdrówka Ci życzę, Tobie, Twoim ukochanym. Ja tu walczę z zatokami i bólem gardła...ech...pokona się dziadostwo. :)
     Uściski wielkie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... dla mła to nie było takie śmieszne, grunt że było skuteczne. Sama wiesz jak to z systemem się pogrywa. Mła się resztką sil powstrzymuje przed zakupem miniaturowej kuchenki, zdziecinnienie u mła postępuje. ;-D
      Ryży jest dupkiem, niestety w przeciwieństwie do jego pierwszej kadencji, ekipa która teraz zebrał to przytakiwacze i niekompetentni amatorzy. Niewielu z nich jest w stanie ograniczyć wyskoki szefa.Czymaj się ciepło i nie daj się choróbsku.

      Usuń
  5. I niech spokojnie zostanie. Mi rehabilitację na ostrogę nie dali. Skierowanie mam, ale miejsc nie ma. A zapisywać się od stycznia taaaa... Więc trzeba będzie iść i przepisywać skierowanie na nowo w grudniu. Szlag by ich trafił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurrku jak mła wie o czym piszesz! Załatwienie konsultacji u dobrego neurochirurga, prajwertnie, bo termin państwowy w przyszłym roku a tu na cito trzeba, to droga przez mękę. :-/

      Usuń
    2. Prywatnie pójdę się może dowiedzieć o te fale uderzeniowa, ale trzeba iść po płytę z prześwietleniem.... Taaaa...

      Usuń
    3. Cokolwiek ale cóś z tą rapetkąś zrób, ostroga to paskudny ból. Mamelonu pomogło chodzenie bezobcasowe, dosłownie bezobcasowe. Wszystko płaskie i minęło jak na razie.

      Usuń