Miały być dekorejszony i będą, mła ustawia ku pokrzepieniu serca zmartwionego deszczową jesienią. Oboje ze Sławencjuszem doszliśmy do wniosku że deszcz u nas baaardzo potrzebny, tym bardziej że ponoć nowa odkrywka, o zgrozo, ma być robiona w okolicach Bełchatowa, mimo protestów mieszkańców. Jednakże obydwoje nas w ten dżdżysty czas deprecha drąży. Mamelon stwierdziła że ją drąży i bez dżdżu, bo wielkimi krokami zbliża się zima, która nie jest jej ulubioną porą roku. Powzdychaliśmy i wspólnie doszliśmy do wniosku że deszcz jesienny całodobowy to jednak prycho przy ciemnościach zapadających koło godziny szesnastej. Naszą trójkę najbardziej męczy popołudniowa ciemność. Nie mamy problemów z ciemnością poranną ale z ciemnościami zapadającymi po południu już tak. Jesteśmy cholernie zmęczeni tą dodatkową godziną snu, fundowaną nam co roku w ostatni weekend października. Najgorsze że mało co się w tej kwestii zmienia w UE, któś tu zaraz straci cierpliwość i albo UE się zepnie albo jakaś grupa krajów oleje traktat o przestawianiu zegarów. Szkoda by było, bo w końcu po to UE była budowana, by takimi właśnie sprawami się zajmować a nie pilnowaniem żeby zieloność tłamsiła gospodarkę na miejscu, tak by koncerny mogły nisko kosztowo produkować w krajach, w których na ochronę środowiska mają totalnie wylane a wszelkie kontrole dotyczące zrównoważonego rozwoju to śmiech na sali, z powodu wszechobecnej w tych krajach korupcji.
Nie chcę zapeszać ale Mrutkowe uszko wygląda znacznie lepiej, za to charakter naszego Mrucia jakby się mocno popsował. Nie jest tak jak u Romi, jeszcze, ale Mrutek przestał mła zauważać. Znaczy zauważa mła tylko wtedy, kiedy ma mieć zakraplane uszka i spruwa a tak normalnie to on mła olewa. Mła się usiłuje podlizywać ale słabo mła to idzie. Owszem, Mruciu dobrótki dla niego przygotowane madczynymi rękoma zje, ale to nie oznacza że nie będzie madki ignorował zaraz po posiłku. Ech... ciężkie bywa życie kocimadek. Lekarstwo ma być zapodawane do piątku, potem szlus i kontrola. Może się uda odobrazić Mrutka za jakiś czas i za dwa kilogramy dobrótek więcej. O ile nie trzeba będzie kontynuować terapii. Tak wogle to się Mruciowi przytyło, mła odczuwa, kiedy podnosi go do zabiegu. Najwyraźniej jest już powyżej sześciu kilogramów, trza nam będzie po tym leczeniu i odobrażaniu przystopować z żarełkiem, żeby z Mrutka nie zrobić opasa. Mrutek co prawda twierdzi, wbrew wskazaniom wagi, że to nie on opas a mła jakaś taka słabowita ale bez przesadyzmu, mła sobie jeszcze z kotem radzi. Co prawda rzeczywiście czasem czuję, jakby sił mła brakowało, ale to jest związane z młowymi kontaktami ze służbą zdrowia. Mła nie chodzi w swojej sprawie ale to nie ma znaczenia - szpitale i przychodnie mła dobijają psychicznie, nie mogę się już doczekać końca tych pielgrzymek i to u mła taki bezsił powoduje. Pabasia, która jest pacjentką, stara się być cierpliwym aniołem ale przyznała mła się że w myślach pokrzepiająco wymordowuje personel i innych pacjentów, Hym... jej koniec tych pielgrzymek mendycznych jest bardziej potrzebny niż mła.Mła usiłuje ogarniać swoje Zabawkowo, w asyście Kasiuleńki, która nie odpuszcza takich działań. Mła walczy z obficie sianym kociwłosem i usiłuje Kasiuleńce wyperswadować jej poczucie konieczności asystowania mła przy robocie. Kasiuleńka oczywiście głucha jak pień na perswazje mła, mała cholera! Dobra, to by było na tyle tych sprawozdań, bukiet chryzantemowy będzie focony do następnego wpisu. Dzisiaj tylko fotki dekoru szafkowego i ogarnianie Zabawkowa w asyście. W Muzyczniku cóś zabawnego.
Pogłaskaj Kasiuleńkę. Anioł stróżujący przy miniaturkach. Ale do mnie najbardziej przemawiają te mręgate szkła i ceramika, platonicznie bardzo mi się podobają, a ustawka z grzybkami, cytrusami i kozłobarankiem rewelacja.
OdpowiedzUsuńKasiuleńka "Dam ci włos" snuje się za mła krok w krok. Kiedy mła przysiada to już hyc na kolana. Mła dopieszcza potworka, bo widać że tego potrzebuje. Zasypianie jest zawsze z wtuleniem we mła, potem robi się za ciepło i Kasiuleńka nieco odpuszcza. Szyję mam w słodkich podrapkach, bo przeca trzeba mła łapkować. Wielki miziak z tej naszej Kasiuleńki i uczestniczka wszelkiej młowej działalności. Ponieważ Kasiuleńka osierocona to mła jej na bardzo wiele pozwala, tak żeby czuła że jest kochana i ważna. Mrutek nazywa kotę hrabiną Popisk, wiadomo zazdrość. ;-D Mręgate wysort z Józka, znaczy z JYSK. Cytrusy to tak do tego paszo jak pięść do nosa ale promka w Pierdonce była. ;-D
UsuńByć może na żywca jest inaczej, a odbieram że cytrusy paszą bo fota dobrze skadrowana🤣.
UsuńJak to dobrze że z koty piescioch! Od razu się w stadzie podnosi poziom głaskalności, pozostałe też się zrobią miziate. A nie przydały by Ci się dodatkowe rączki? Jak u indyjskich bogiń. Niech by tylko głaskały 🤣
Szczęśliwie te moje martwe natury mają krótkotrwały żywot, pomarańcze przeniesione do kapeluszowego w paski i częściowo zeżarte, koło kozłobarankołosia ostały się gruszki i jabłuszka, zdecydowanie bardziej do niego paszące. Mła od dawna jest zdania że w ramach mutacji dostosowawczej powinny się u niej pojawić dodatkowe rączęta. Szczególnie potrzebna jest tzw, trzecia na brzuchu, idealna do noszenia zakupów i wyczynowego głaskania kotów. ;-D
UsuńŚwietny dekor szafkowy, bardzo mi się podoba ten łoś chyba(?), bo ma łopaty, a może to daniel? Choć zbyt zwalisty ;) Zabawkowo urocze, strasznie lubię wszelkie miniaturki. Kiedy chodzę na pchli targ, przyciągają mój wzrok jak magnes.
OdpowiedzUsuńMuzycznik zabawny i przeuroczy. Sanah robi wszystko perfekcyjnie, słucham jej - i oglądam - zawsze z ogromną przyjemnością.
Kozło - baranko - łoś, he, he, he. ;-D Mła miniaturkuje na całego, więc będzie musiała zacząć rozglądać się za kloszami.
UsuńZ Sanah to mam tak że nie wszystko co robi mła się podobie. Czasem maniera śpiewania mła nie gra ale doceniam inwencję i perfekcjonizm. Siostry Grabowskie uznaję za fajny projekt. :-D
Tabo, ja tez jestem stlamszona ta popoludniowa ciemnoscia, u nas zapada teraz kolo 17.00 , ale po prawdzwie to czas zimowy jest czasem " prawdziwym", czyli takim sprzed przesuwania zegara.Wiec to tak jakbysmy wracali do normalnosci. Problem w tym, ze zmiany czasu bardzo niekorzystnie wplywaja na nasze zdrowie , powoduja zmeczenie, stres, zaburzenia snu , zmniejszenie odpornosci , a takze zwiekszaja smiertelnosc , co roku w tym czasie zaczyna sie napor na sluzbe zdrowia... I nadal tkwimy w tej petli , mimo dowodow na powyzszs. Wmawia sie nam, ze to dla pseudo oszczednosci energetycznych, choc to absurd.A Wszelkie glosy o zaprzestanie tego procederu sa uciszane ... Jak dobrze pomyslec, to widac komus zalezy, aby nas trzymac w tym szalenstwie, nie jedynym zreszta . Kitty
OdpowiedzUsuńKitty ta normalność astronomiczna to mogła być dobra kiedy pańszczyźniany bladym świtkiem o wpół do trzeciej w nocy zasuwał na sianokosy. To nie jest żaden czas naturalny, tylko pomiar ustanowiony przez astronomów jako najwłaściwszy dla ich profesji. Czasu constans to nie ma już od czasów Einsteina, jest tylko kwestia dopasowania czasu do potrzeb. Dla ludzi żyjących w naszych szerokościach geograficznych bardziej korzystny jest czas letni, dłuższa ekspozycja na światło dzienne i tyle w temacie. Żadnych oszczędności energetycznych nie ma już od dawna, tkwimy w tym bajzlu na własne życzenie i najwyższy czas dokopać politykom w tym temacie. Nie ma umowy, której nie da się wypowiedzieć a zabawy z czasem karane przez KE nie cieszyłyby się żadnym poparciem. KE miała 10 lat by rozwiązać problem. Docisnąć. Dlaczego UK w tym tkwi jest dla mła pewną zagadką. Pewno cóś podpisali i srututu. Czasem kiedy patrzę na to co robią brytyjscy politycy to nawet nasi politycy nie wydają się mła aż tak debilni. A wiesz że nasze polityczne to niezłe numery so.
UsuńNo oczywiscie, ze to wszystko to czas umowny i wole ten letni - argument w UK jest taki, ze na letnim niektore rejony polnocne nie widzialyby poranka az do 10.00 rano ... to wersja oficjalna. A tak naprawde to ci mowie, ze niby nie w Unii , ale wszystko robia raczka w raczke. Juz paru bylo takich ( m.in. Borysek) co zapowiadali zniesienie idiotyzmu, ale bardzo szybko ucichl. Ty myslisz, ze oni sa debilni? To bardzo cwane, inteligentne i szujowate jednostki, ktorym zwierzchnictwo mowi co maja robic. Tak jak zrobil Borysek na poczatku wojny w 22. Polecial w sam srodek " bombardowan" do Kijowa do Z. i wybil mu z glowy podpisywanie zakonczenia wojny . Kitty
UsuńObawiam się Kitty że przeceniasz makiawelizm szujowatych. To jest o wiele prostsze niż jakiekolwiek nakazy z góry, to są zwyczajne interesy, chciwość i głupota. Kitteńku jak wierzysz że "bombardowań" nie było, to możesz do Kijowa pojechać, znam takich co jeżdżą bez strachu, co prawda w Kijowie dużo odbudowali i odbudowują ale nie myśl że wszystko. Obraz że na Ukrainie spokój był sprzedawany przez mendia prawej strony, jest tak prawdziwy jak planeta płonąca z powodu ludzkich emisji sprzedawana przez mendia lewej strony. Takie samo kłamstwo Kitty, wciskane zresztą równie paskudnie jak te zieloności. Borysek nikogo nie namawiał, bo Z. z UK nie rozmawiał, zanim nie porozmawiał z coolegami zza Wielkiej Wody, tak to wyglądało. A jak już się dogadał, to do niczego mu Borysek nie był potrzebny. Zachodnia Europa razem z UK wlazła do wojny kole kwietnia, maja 22, w marcu 22 to był deal z US, poprzez Polskę. Europa jako UE bez Węgier, za to z UK, we wrześniu, po ofensywie charkowskiej zdecydowała się pójść na całość z Rosją. Dopiero kiedy zorientowali się że Rosja to nie ZSRR. Faktem jest że Brytyjczycy mają ale do Rosjan i najwcześniej z państw Zachodniej Europy postanowili przyciąć zapędy Wujka Wowy, ale nie przeceniaj ich wpływu w pierwszej fazie wojny. Wtedy pierwsze skrzypce grali Amerykanie. Dziś inna bajka ale wtedy tak było, pamięć u mła jeszcze działa. ;-D
UsuńPrzepiękna Kasia jest 💚
OdpowiedzUsuńJa nie ogarniam tej kuwety. Na razie staram się przeżyć z ostroga, bo skierowanie zdobędę w grudniu i będę dzwonić żeby mnie zapisali. Masakra.
Kocurro, póki skierowania nie masz bądź łaskawa robić sobie na noc opatrunkowe okłady z kapusty. I w dzień kiedy tylko mozesz też. Okazuje się że w punkcie temat ostróg to przerabiało parę osób, jedna nadal przerabia, kapusta podobno bardzo pomaga. I co dziwne, myślałam że to babski problem, ale nie. Same chłopy z ostrogami, kobiety milczały. Wydało się przez stękanie jednego, dyskusji o sposobach leczenia ostróg i skutecznosci tegoż to dlugo nie zapomnę, gorąca była i gdyby ją umieścić jako scenę w filmie to scenka bylaby wyśmiana jako niewiarygodna. Trzech panów licytowało sie w traumie (przestraszna trauma, ledwo przeżyli) baardzo głośno i zawzięcie, czwarty z doskoku półgłosem i zimno dodawał swoje, śmieszne to bylo i straszne, nieważne, ważne że kapusta wyszła na prowadzenie w domowych sposobach leczenia ostróg, na pewno łagodzi ból a jeden twierdzi że to ona go wyleczyła. Co Ci szkodzi.
UsuńKocurrek Ty nie ogarniaj qwety tylko lecz ostrogę po domowemu, bo z tym skierowaniem to może być różnie. Wiesz jak jest, na ostrogę się nie schodzi a kasy mało. :-/
UsuńPotwierdzam co pisze Romi, kapustka okładowa pomaga na bóle i zmniejsza stany zapalne. Co do męskiego chorowania - katar jak wiadomo jest chorobą ciężką, którą rzadko który mężczyzna przeżywa. Trauma na całe życie, o dziwo nie przejawia się to wspomnienie w profilaktycznej dbałości o odpowiedni ubiór w konkretnych warunkach pogodowych. No chłopy tak majo. ;-D
Usuń