sobota, 9 listopada 2013

Październikowe ognisko w Alcatrazie

"Żałosna poro! Oczu mych oczarowanie!" ten wers Aleksandera Sergiejewicza Puszkina mam zawsze gdzieś tam w głowie kiedy obchodzę październikowy Alcatraz. Pewnie nic to odkrywczego, romantyczne uniesienia, no ale ja na poezji romantycznej wychowana więc nic bardziej konceptualnie nowocześnie post - kreatywno - odkrywczego mi w mózgu nie brzęczy. Japończycy określają tę porę roku jako kōyō, dosłownie znaczy to "czerwone liście". Efemeryczne zjawisko, krótkotrwały wybuch gorących barw, coda przed zamieraniem.


Alcatraz nie jest specjalnie bogaty w momijo czyli klony japońskie i palmowe, nie ten klimat ale są inni równie pięknie się przebarwiający choć może bliżej im do jesiennej Nowej Anglii niż do azjatyckich klimatów. O żadnej porze roku sumak nie wygląda tak powalająco jak w tych jesiennych dniach, wybaczam mu wtedy odrosty i inne sprawki.



Swoje wielkie chwile mają w październiku perukowiec i kaliny, choć perukowiec czerwonolistny to jesień wydobywa z liści nowe odcienie, bardziej ogniste. Kaliny płoną niezawodnie już od początku miesiąca, to jedne z najpiękniej przebarwiających się jesienią liści jakie znam. Zaliczam je do ulubionej październikowo - kolorowej trójcy: irgi, berberysy i kaliny! To są oszołomienia a nie przebarwienia - Alcatraz wprost goreje! Ja staram się nie pamiętać wiecznego przycinania, formowania, wyrywania wszędobylskich siewek tych krzewów, moja październikowa trójca daje mi w sezonie popalić, ale czego to się nie znosi dla dwóch tygodni ognia w dziesiątym miesiącu roku.




Azalie to osobna historia, przebarwiają się znacznie wcześniej i dłużej utrzymują liście. Są w tym podobne do tawułek japońskich. Tawułki niestety wymagają dość częstego formowania ( tzw. zabawy nippońskie )więc zdecydowanie wolę sadzić azalki.


Rodzina różowatych wydała z siebie mnóstwo doskonałych przebarwiaczy. Poza wspomnianą irgą, to te świdośliwy, jarzęby, wiśnie i śliwy, nieszpułki i aronie, mniam! Ba, nawet róża potrafi zaskoczyć pięknym jesiennym wybarwieniem ( pod warunkiem że nie sadzimy tylko mieszańców herbatnich czy tam innych róż nowoczesnych ).



Klasyczni przebarwiacze, rośliny sadzone głównie ze względu na kolorowe jesienne liście w tym roku wywinęły mi numer - fothergilla zaczyna przebarwiać się teraz, ambrowiec nadal złośliwie zielony a parocja stała w zwyczajnie żółtych liściach. Ale co tam, jak grzało słoneczko Alcatraz wyglądał jak obraz Moneta, pszczółki brzęczały, sroki się kłóciły, koty wygrzewały na parapetach. Świat był cieplejszy i bardziej żywy, jeszcze ogrodowo - sezonowy. Ha, i żadna Straż Miejska nie mogła mi wlepić mandatu za takie ognisko w Alcatrazie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz