środa, 16 lipca 2014

Alcatrazowe rutewki - olbrzymki


Rutewki olbrzymki przypominają sportsmenki z byłego Dederówka, nie wiadomo czy ciągle jeszcze podziwiać czy już się zacząć bać. Zacznę od tego że na 100% nie są to rośliny do małych ogrodów. Kwiatostany bujające gdzieś tak w okolicy dwóch metrów z solidnym hakiem ( właściwie to haczydło ) wymagają do właściwej prezentacji pewnej perspektywy. Żabi ogląd czyli podziwianie rośliny z zadartą głową nie jest w stanie ukazać nam "istoty rutewkostwa", pełnej delikatnego wdzięku współpracy z wiaterkiem, uroku właściwego dzikim bylinom w ich naturalnym środowisku. Nie znaczy to jednak że rutewki to jedynie duży ogród naturalistyczny, w formalnych nasadzeniach wyglądają równie dobrze, trzeba tylko zapewnić im możliwość właściwego zapozowania. Teraz będzie trochę subiektywnie bo napiszę że dla mnie olbrzymka to roślina osiągająca niemal dwa metry lub ten wzrost przekraczająca ( dlatego nie umieszczam w tym wpisie Thalictrum delavayi, która jest u mnie byliną dorastającą do skromnych 150 - 170 cm ). Moje olbrzymie rutewki są jeszcze w fazie dojrzewania, tzn. są już odpowiednio wysokie (z jednym wyjątkiem ) ale wciąż pracują nad ilością pędów. Rosną jako "obsada tyłów" na tzw. rutewkowisku urządzonym dla rutewek pod magnolkami na Zabukszpaniu. Dlaczego rosną w skupieniu na jednym stanowisku? Ano dlatego że w kupie siła ( stara mądrość ogrodowa, he, he ). Rutewki najpiękniej według mnie wyglądają w masie, czarują wtedy jak mało która roślina. Poza tym takie skupienie rutewek pozwala łatwiej stworzyć odpowiednie warunki glebowe i świetlne, a tylko odpowiednio posadzona rutewka da nam "maksimum zadowolenia i mnóstwo piany" ( wiem co piszę bo przesadzałam Thalictrum rochebrunianum ze dwa razy ). Uprawiam dwie prawdziwe olbrzymki - Thalictrum 'Elin', Thalictrum rochebrunianum.

Thalictrum rochebrunianum to gatunek pochodzący z Japonii. Ma genialną cechę odróżniającą ją od innych wysokich rutewek - mocne , stabilne pędy nie wymagające tyczkowania ( którego nie znoszę ). Ponoć maksymalnie dorasta do 180 cm ale z tymi maksymalnymi wzrostami to nigdy nie jest do centymetra i szlus, więc moja ma troszkę więcej centymetrów ( podpasiło jej ). Pędy ładnie podbarwione i jakoś nie przeszkadza że kwiatostan zaczyna się wysoko nad liśćmi. Ponieważ to roślina wilgotnawych łąk błędem jest sadzenie jej w cieniu ( i to dotyczy większości rutewek z łąkowym rodowodem ). Słońce lub półcień i przepuszczalna ale wilgotna gleba i mamy zapewniony sukces w uprawie ( zanim do tego doszłam katowałam rochebruniankę ciężką glebą i solidnym cieniem ).


'Elin' jest rutewką mieszańcową, to efekt krzyżówki Thalictrum flavum ssp. glaucum i Thalictrum rochebrunianum. Wyhodowano tego giganta w Szwecji i moim zdaniem to jeden z lepszych szwedzkich "projektów" ( tak pomiędzy kryminałami a dżemem z borówek i gravlax ). Po rutewce żółtej odziedziczyła niebieskawą barwę liści a po rochebruniance mocne pędy. Wegetację zaczyna też spektakularnie - jej młode listki mają czerwonawe zabarwienie. Jak już się rozrośnie jest powalająca, warto czekać. Kwitnie mniej więcej o tej porze co rochebrunianki i delavayki, to są rutewki pełnego lata. Podobno 'Elin' zdarza się powtórzyć kwitnienie, oby i u mnie miały miejsce takie ekscesy. Moje zdjęcia nie oddają uroku tej rutewkowej hybrydy - te z bliska nie pokazują "piankowatości" kwiatostanu a to z daleka zostało zrobione w fazie przekwitania.


Dlatego żeby zanęcić do uprawiania tej rutewki wkleję zdjątko z wycieczki do Garden House. Tak moi mili wyglądała 'Elin' kiedy się w niej zakochałam.


4 komentarze:

  1. Chyba napisałaś ten temat myśląc o mnie ;). Kocham wszystkie olbrzymy, bo tylko takie u mnie widać :). Rutewkuję na razie pospolicie ale rozwinę się z pewnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pikutku, one są wprost wymarzone do Przodkowa ( śląskie klimaty to inna bajka ). Jedyne co trzeba będzie im zapewnić to łąkowe glebisko. Pasić będą idealnie do nastrojów rabat Przodkowa.

      Usuń
  2. Mnie ta 'Elin' najzwyczajniej wkurza. Zaschły jej kwiatostany i sterczą suche badyle z brązowymi kilkami. Już wolę czarne skarpety ... muszę gdzieś najechać i zdobyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeee....tego.... po kwitnienu zaschły czy w czasie kwitnienia?Jak w czasie kwitnienia to musi za gorąco miała. Podgotowała się znaczy. Rutewki nie chorują za często i nic innego oprócz podgotowania jakoś mi do głowy nie wpada. W związku z groźbami w kierunku czarnopończoszanki zaczynam budować ostrokół, he,he.

      Usuń