Pada deszcz i to na tyle mocno że nie ma co dziś myśleć o ogrodowaniu. Koty wylegują się w domu i mam teraz szansę żeby zrobić im solidniejszy "przegląd techniczny". Lato zaczęło się na dobre co widać natychmiast po nosie Felicjana. Ma gadzina jedna uczulenie na słoneczko przy wysokiej temperaturze. Latam z kremem na oleju lnianym i jestem w ramach kociej wdzięczności gryziona i to w dodatku solidnie. Felicjanowi aplikowanie kremu na okolice nochala wyraźnie pomaga , mnie za to sama czynność wyraźnie szkodzi. Przegląd techniczny wykazał na Felicjanie tzw. podrapki ( starcia z Lalkiem i dochodzącym do "dziewcząt" Epuzerem) i na szczęście zerowy stan kleszczy. Podczas przeglądu Felicjan zachowywał się tragicznie i ugruntował swoją postawą opinię kota problematycznego i "niestabilnego emocjonalnie" ( znaczy głównie to Felicjan ma problemy z główką i stąd ta niestablilność ). Przegląd Lalentego to po walce z Felicjanem kaszka z mleczkiem lub budyń z soczkiem ( to drugie zestawienie jakoś bardziej pasuje do charakteru Lalka ). Sprawdziłam starannie uszy czy aby nie odnowiły się sprawy świerzbowcowe, w futrze odkryłam całą kolekcję nasion i znalazłam ilość podrapek, którą można spokojnie obdzielić dwa niewykastrowane kocury.
Nasz Lalek tylko w rodzinie sprawia misiowate wrażenie, nikt kto usłyszał ryk ostrzegawczy słodkiego kotunia nie m wątpliwości że ma do czynienia z królem podwórka. Lalek w bojowym nastroju przepędza Puszka i innych psich kolegów, że o takim nieistotnym planktonie jak koty z sąsiedztwa ledwie napomknę. Autorem podrapków na Lalku jest głównie Felicjan, który wykorzystuje swoją pozycję niedorozwoja rodzinnego i bezczelnie Lalka zaczepia. Wiadomo że dobroduszny w gruncie rzeczy Laluś nie będzie prał biednego kociny i tak pokaranego przez los "niestabilnością emocjonalną", no i Felicjanowi większość tych zaczepek kończąca się podrapaniem Lalka, uchodzi na sucho. Stanowisko rodzinnego idioty jest bardzo Felicjanowi na łapę, żadnemu innemu kocurowi Lalek nie pozwoliłby na takie numery ( Epuzer z Rudym próbowali i smutno to się dla nich skończyło - były przerwy w wizytowaniu ). Następna do przeglądu została złapana Okularek vel Pumel. Okularek ostatnio ma linię jak modelka ale raczej nie ma to związku z pasożytami przewodu pokarmowego. Okularek po prostu szaleje, były już miauki pod tytułem "Bo ja nie zejdę z tego drzewa". Wszędzie jej pełno, we wszystkim usiłuje uczestniczyć z taką pełną wdzięku namolnością. Przypomina mi się dialog Witji z Jadźką z filmu "Sami Swoi" - "Pomóc Ci? - "Nie!" - "No to Ci pomogę".
Okularek też pomaga, najbardziej lubi pomagać dociskając przy sprzątaniu mopa. Skutek jest taki że mycie podłóg uskuteczniam na kolanach. Żeby przejrzeć moje czarne piękności musiałam się zaczaić. Obydwie czarnule mają zdrowotne kłopoty i w związku ze związkiem nie życzą sobie żadnych przeglądów. Sztaflik złapana najpierw zrobiła całą operę z wyrywaniem ( recytatywy, arie i balet ) a następnie po przygrożeniu włożeniem w rękaw szlafroka , już tylko burczała. Oczywiście wiedziałam że problem będzie z oczkami, historie z tzw. trzecią powieką to stały fragment gry w przypadku Sztaflika. Czeka mnie zakraplanie, które mam zamiar dokonywać na Sztafliku skorumpowanej kawałkami lepszego żarciuszka. Poza tym w porzo, uszka i futerko w świetnym stanie, o sile mięśni i jakości uzębienia i pazurów dane było mi się przekonać. Na zakończenie przeglądu wyczaiłam Szpagetkę, sprytnie schowaną za fotelem. W przeciwieństwie do Sztaflika Szpagetka nie urządza oper tylko stosuje wymyki. Sprytna z niej bestia i potrafi bez jednego miauku tak się wymskąć człowiekowi że był kot na rękach a nie ma kota. Szpagetka miała oprócz normalnego przeglądu technicznego sprawdzane "nóżki". Niedługo czeka ją wyjęcie wszystkich drutów stabilizujących połamane kostki łapek. O zgrozo, na jednej łapce zdrutowanej zobaczyłam niewielki ( ale jednak ) podrapek. O autorstwo podejrzewam Sztaflika, Felicjan by nie śmiał, Laluś jest przemiły dla Szpagetki a Okularek jest jej najlepszą cooleżanką. Natomiast w Sztafliku zazdrość się już odzywała o pielegnację Szpagetki podczas jej rekonwalescencji ( nie było siostrzanej czułości tylko pokazywanie zębów ). Nic to, podrapek nie jest wielki, Szpagetce na pewno nie zaszkodzi.
Na zakończenie przeglądu uświadomiłam ( znaczy taką mam nadzieję ) moim kotom że mają naprawdę dobrze i "lightowo" bo ja tylko nienachalnie sprawdzam ich stan zdrowia a mogłam szyć ubranka i je ubierać, jak dawniejsze "pańcie od kotów". I dopiero byłby wstyd na całe podwórko i okolice!
Szczególnie widać po minie kota z ostatniego zdjęcia co myśli na temat takiego kabaretu ... wrrr !
OdpowiedzUsuńNo, minę to ma taką jak czułęj pamięci Danuś gdy mu śmiałam ograniczać jedzonko. Jak widać szycie kotom ubranek było popularną rozrywką "pańć", pewnikiem nikomu do głowy nie przyszło że to znęcanie się nad zwierzakiem. Zreszta ja myślę że one tylko do zdjęć pozowały w tych kretyńskich sukienkach, normalnie to pewnie chodziły sobie jak je Wielki Kotowy stworzył. Jedyne koty jakie współcześnie widziałam w ubrankach to sfinksy, no ale to jest inna bajka. W każdym razie moje kocyndry histerycznie reagują nawet na próby okrycia kocykiem przed włożeniem do transportera, ubrankami to ja je straszę, he, he.
Usuń