Ostatnie dni uświadomiły mi że mistrz fraszkopisania Jan Sztaudynger Wielkim Poetą był. Krótko wskazał ludzkości konieczność docenienia wartości cienistej strony rzeczywistości ( wszak cienista nie koniecznie znaczy bardzo ciemna - mamy różne rodzaje zacienienia, a w ogóle to też mi sie rymnęło ). Miasto Ódź przypomina obecnie łaźnię parową, przelotne deszczyki nie powodują jakiegoś znaczącego ochłodzenia. Słoneczko wyłazi szybciutko zza chmur po tych opadach i dogrzewa na tyle silnie że po paru minutach więcej wilgoci z powrotem jest w powietrzu niż w glebie. Paprociom i funkiom wyraźnie w to graj, rośliny cienia czują się w takich warunkach jak w cieplarni i pięknie przyrastają. Mnie też lepiej w takich cienistych zakątkach niż na rozgrzanej patelni przyszłej rabaty Żwirowej ( koty są odmiennego zdania, odchodzi plażowanie ekstremalne, w związku z czym czarnule są wyrudziałe a Felicjan lepi się od łagodzącego uczulenie kremu z nasion lnu ). Cenię znaczy cień całym swym rozgrzanym jestestwem. Jak zajdzie słoneczko to wśród upojnego zapachu lip gryzą nas komary, dla których wilgotnawe upały to wprost wymarzona pogoda. Niestety te wredne stworzenia zaczynają swoją krwiopijczą działalność w strefie cienia o znacznie wcześniejszej porze niż w nasłonecznionych zakątkach ogrodu. No cóż, zawsze coś człowiekowi do szczęścia brakuje. Należę do tych, którzy czują głęboką pretensję do Wiadomej Instancji z tego powodu że takie pożyteczne pszczoły to masowo wymierają a tym cholernym komarom nawet DDT nie dało rady! Człowiekowi zawsze lepiej szło wybijanie tego co mu było niezbędne, jakieś napaskudzenie mamy w genach.
Z powodu zbytniego nasłonecznienia Landryna, Ciepłego Monstrum i przyszłej rabaty Żwirowej oraz szybko następującego zakomarzenia Rododendronarium z przyległościami, w ogrodzie głównie siedzę na części Podskarpka. Właściwie to rabata półcienista ale w porze którą dysponuje dla Alcatrazu jest tam na tyle cieniście i chłodno że można troszkę poogrodować. Komary zjawiają się w tym miejscu znacznie później niż w głębokim cieniu pod kasztanowcem czy w Rododendronarium. Podskarpek jest rabatą rozwijającą się ( właściwie jak wszystkie moje rabaty, bo jak któraś już wydaje się niemal ukończona to zazwyczaj nawiedza mnie tzw. nowa koncepcja nasadzeń i da capo al fine ). Funkie posadzone na Podskarpku mają przed sobą jeszcze parę lat przyrastania zanim zamienią się w dojrzałe rośliny. Szybciej na pewno osiągną dorosły wygląd przesadzone tam ciemnolistne świecznice, że o ekspresowo rosnących ciemnolistnych bodzichach tylko napomknę ( za rok powinny z nich być już spore kępy ). Nie planuję w tym miejscu sadzić więcej drzew czy krzewów, będę się wyżywać bylinowo. Raczej nie pojawią się w też tym zakątku ogrodu kupne nowości, nastawiam się na mnożenie roślin, które już tam rosną i tworzenie z nich grupowych nasadzeń. Chcę żeby to były w miarę kolorowe nasadzenia, zielono jak u żaby mam w dalszej części Podskarpka czyli na Zabukszpaniu i w Rododendronarium. W chwili obecnej "opracowywany" fragment Podskarpka wygląda mniej więcej tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz