W dniu Mamelonii, patronki Mamelona, zaciągam Was Drogie Czytelnictwo do jej ogrodu. Poprzyglądamy się mamelonowym jeżówkom, które o tej porze roku prezentują swoje wdzięki na rabatach Mamelonoison. W Alcatrazie z jeżówkami krucho, mój ogród dokładał swego czasu wszelkich starań żeby jeżówki zeń wypadały. Niby były książkowo posadzone ale zamiast się rozrastać, rośliny się uwsteczniały. Nie żebym sadziła jakieś "wymagalne" nowe odmiany, nic z tych rzeczy - Alcatraz obraził się na "zwyczajny" gatunek Echinacea purpurea. Mamelonoison w przeciwieństwie do Alcatrazu polubił jeżówki, okazał się przyjazny i bardzo gościnny dla gatunków i większości odmian. Dzięki dobremu charakterowi swojego ogrodu Mamelon cieszy się całym stadkiem jeżówek kwitnących wytrwale niemal przez całe lato. Na szczęście Alcatraz jakby trochę ostatnio zmądrzał i pozwolił na rozrastanie się ( spokojnie, niezbyt szybkie ) jeżówkowych siewek pozyskanych od Mamiego na Suchej vel Przyszłej Żwirowej. W tym roku udało mi się nacieszyć pierwszym kwitnieniem tych roślinek, traktuję to jak sukces na miarę kwitnienia wszystkich moich irysów bródkowych od Ghio ( totalna odmowa współpracy pomiędzy Alcatrazem a kłączami od tego hybrydyzera ). Znaczy jest nadzieja że może i u mnie jeżówki ozdobią lato.
Mamelon hoduje dwa gatunki - Echinacea purpurea ( ostatnie dwie fotki ) i Echinacea pallida ( fotki nr 1 i 3 ) oraz całkiem sporo odmian. Niestety nie wszystkie odmianowe jeżówki sprowadzane przez Mamelona do Mamelonoison okazały się roślinami, które można z czystym sumieniem nazwać bylinami. Niekiedy Mamelon czuła się jak pilot oblatywacz, tester roślin a nie ogrodująca, która ma prawo kupować rośliny wyselekcjonowane w ten sposób by można było je uprawiać inaczej niż tak, jak to ma miejsce w cyklu szkółkowym ( szklarenki, temperaturka i nawodnienie komputerowe ). Po prostu "normalne" byliny dla "normalnie" uprawiającego ogród człowieka, nie odmiany dla szkółek tylko odmiany dla ogrodnika. Jeżówki i żurawki są chyba najbardziej narażone na działanie tzw. niewidzialnej ręki rynku. Ta rozciapierzona drapieżnie kończyna bynajmniej nie służy jakości nowo wprowadzanych bylin, często zamiast wartościowych odmian otrzymujemy ersatze, rośliny wypadające po jednym sezonie, słabo odporne na choroby grzybowe i warunki atmosferyczne. Ich podatność na choroby i krótkowieczność być może ma stymulować ciągłą ich produkcję w szkółkach ( och, ukochana kaso! ) ale można się na tym przejechać. Bo ogrodującym może, jak to się kiedyś mawiało, "przejść gust" na jeżówki w ogóle ( no bo takie słabe z nich roślinki ).
Mamelon bardzo sobie chwali współpracę z odmianą 'Raspberry Truffle' ( fotka nr 2 ), ta jeżówka nie rewersuje się ( niektóre mieszańce wracają do formy jednego z gatunków, którego są potomkiem ), pięknie się rozrasta i naprawdę genialnie kwitnie! Kwitnąco ma się jeżówka 'Pink Double Delight' ( fotka nr 4 ) i naprawdę całkiem nieźle kwitnie odmiana 'Green Jewel' ( fotka nr 8 ), choć nie rozrasta się też zbyt szybko i nie jest to wielki hardcore ( zdarzyło się że wypadła, no ale to było w zimie w 2012 roku, więc w zasadzie to się nie liczy ). Na całej linii zawiodła niestety piękna 'Greenline', po prostu odfrunęła z królikami. I to by było na tyle o odmianach ze słowem "Green" w nazwie. Jeżówki o białych kwiatach reprezentowane są w Mamelonoison przez dwie odmiany - formę gatunku Echinacea purpurea 'Alba' ( fotka nr 6 ) i dobrze rosnącą odmianę 'Virgin' ( fotki nr 5 i 7 ). Jeżówki żółte i pomarańczowe rosną w Mamelonoison tak sobie, Mamelon trochę kręci na nie nosem że słabizna ( sporo ich odfrunęło ) ale jak widzi kwiaty w pasujących jej do koncepcji nasadzeń kolorach, to nie może się powstrzymać przed zakupem. Z pomarańczowych jeżówek przetrwała w Mamelonoison odmiana 'Hot Papaya' ( fotka nr 11 ), w tym roku testowane są 'Supreme Cantaloupe' ( fotka nr10 ) i chyba 'Secret Joy' ( fotka nr 9 ) ale czy to na pewno ta odmiana nie wiadomo, bo roślina została zakupiona jako jeżówka mix ( taaa, kocham te niepewne klimaty).
Czy mimo takiej wielkiej ilości słabych odmian warto hodować jeżówki? Pewnie że warto! Zwabiają całą masę owadów do ogrodu, prawie siedem tygodni kwitną, kiedy się rozrosną w łany są ucztą dla oczu. A poza tym nikt nas nie zmusza do kupowania niepewnych odmian, mnie się tam najbardziej podoba Echinacea pallida, to właśnie ten gatunek zamierzam zaprosić do Alcatrazu w tym roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz