Strony
▼
wtorek, 15 marca 2016
Wściekła Marzanna
"Już witał się z gąską" - już pracowałam sekatorkiem z różami i głogiem, słoneczko świeciło, kosy ćwierkuliły. Obecnie wkurzona gapię się na tę biel za oknem i doglądam Felicjana, który się solidnie rozłożył. Kociaszek szczęśliwie żarciucha nie odpuszcza, oczka trochę lepsze ale nos dalej zawalony i w oskrzelach brzydkie odgłosy były przez dohtora słyszane. No choruje się nam, tak jakoś po kolei w tym roku kociambrza część rodziny podłapuje choróbska. Oczywiście wszystko przez to że najpierw było mżawkowo a teraz śniegowo czyli mokro i zimno. Humor w związku z tym mam taki że bez kija nie podchodź, opieprzam moją biedną , ludzką rodzinę za radosne próby uwiosenniania sobie życia ( nie będę potem chodzić i lekarstewka czy termometry podawać, że o wspólno - wspierającym przyjmowaniu wizyt lekarskich podczas których rodzina idzie w zaparte w kwestii możliwości przeziębienia organizmu podczas wypróbowywania wiosny , ledwie napomknę ).
Nie da się ukryć, przypominam wściekłą Marzannę. Jakby było mało po dokładnym oblookaniu własnego odbicia w lustrze stwierdziłam że nie tylko Marzannę, ku wielkiej mej zgrozie przyuważyłam cechy wspólne z pewną znaną polityczką ( bosz.....nawet sweterek panterkowy mam podobny ) a to oznacza że bezwzględnie muszę zrobić coś z tym siwawym przyklapem, który obecnie mam na głowie i szanować wzrok ( taaa , tusza, sweterek, przyklap i do tego okulary - a potem mi wpieprzą w "ramach gorącego sporu politycznego" w łódzkim tramwaju za brak szacunku dla emerytek, he, he ). Naprawianie resztek urody pochłonie trochę kasy i co gorsza zdezorganizuje mi dzień ( w przeciwieństwie do większości przedstawicielek płci pięknej zabiegi upiększające mnie nie odstresowują, jak mi grzebią przy włosach rozumiem dlaczego niektóre koty nie lubią być dotykane ). Tak szczerze pisząc wolałabym tę kasę i czas przeznaczyć na radosne szkółkingowanie ale baba widziana w lustrze bardzo groźnie wygląda, lepiej niech zniknie mi z oczu.
Mamelon jest po pierwszym "żywcowym" polowaniu na zielone, triumfalnie przywiozła do domu wyhaczone w "Leroju" ciemierniki o dubeltowych kwiatach. Nie było takiego szaleństwa jak w zeszłym roku ale troszkę przyciemiernikowałyśmy ( Mamelonowy ciemiernik jest delikatnie różowawy, mój dyskretnie kropkowany - żaden "spoted", niewiele tych kropeczek , z tym że wyraźne ). Właściwie sezon zakupowy należy uznać za rozpoczęty - pierwsza paczka z zielonym już była, a teraz pierwsze "żywcowe" zakupy za nami. Za parę dni kalendarzowa wiosna i równonoc, niestety śnieg rozmokły i niska temperatura hamują początki wegetacji, w związku z czym nagłego wybuchu wiosny nie ma się co spodziewać. Większości roślin przedwiośnia takie śnieżne opady, niezbyt długo zalegające nie robią krzywdy ale moim cyklamenkom urody nie przysparzają. O ile kwiaty przebiśniegów czy nawet krokusowe "kieliszki" jakoś po śniegu dochodzą do siebie o tyle cyklamenki wyglądają paskudnie, głównie za sprawą pokładających się łodyżek. Cyklamenkowe kwiaty po zejściu ciężkiego, mokrego śniegu po prostu leżą na ziemi. Przede mną opryski róż "preparatem z miedzi" jak mawia Małgoś - Sąsiadka i odsłanianie ze starych liści zieleniny irysowej. Pierwsze oblookania mam już za sobą, irysy posadzone na przedzie rabaty różanej wyglądają bardzo dobrze, solidne kępiszony się porobiły. Odsloniłam te przykryte pędami lawendy ( przycinanko uskuteczniłam ) i zastanawiam się czy w ogóle dokarmiać je na początku sezonu. Boję się przedobrzyć, one byczo wyglądają i bez dobrutek. Zobaczę jak to dalej będzie szło i podejmę później decyzję o dokarmianiu.
Post o wściekłej Marzannie ilustrują prace Otto Dixa, panie z portretów paszą do tej marzannowatości.
U mnie to samo, biało :P Szlak może trafić. Portrety czaderskie :)
OdpowiedzUsuńMnie dziś mało nie trafił! Na dodatek jeszcze mi Felicjan nieładnie sika, kolorek w kuwecie mnie się nie podoba. Czuję że to będzie dłuższe leczenie.:/
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Dixa i w ogóle cały trynd Neue Sachlichkeit. Upodobania turpistyczne ze nie wyłażą. W Polsce powstał kiedyś portret dorównujący pracom Dixa - mam na myśli dziełko zatytułowane "Pani Zyzia jest ciężkostrawna" autorstwa Witkacego.
Można się przestraszyć! Otto Dix chyba nie lubił kobiet...
OdpowiedzUsuńOn tak z "mniłości", he, he. Jedną z najokrutniejszych jego prac jest portrecik niemowlęcia, własne dzieko uwiecznił w fazie łysego nietoprzerza.;-) No nie upiększał facet rzeczywistości.
UsuńCiekawe jak same modelki oceniały twórczość Dixa ;) A Kotowym zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńKotowski ma się dziś trochę lepiej, siusiando się poprawiło ku mojej wielkiej radości. Jest na tyle dobrze że było wściekłe pomrukiwanie jak na moje grajdanie się z kocykiem elektrycznym. Na szczęście kocyk szybko się nagrzewa i Felicjan odpuścił mi inne kary.;-) Co do pań dixowskich to oprócz znajomych z tzw. bohemy, rodzinki i tam innych pokrewnych to w czasach międzywojnia Otto lubił malować i rysować prostytuty ( drugi portrecik od góry przedstawia burdelmamę ). Panie pracujące w tym zawodzie nie takie rzeczy jak malarstwo Dixa widziały, myślę że podchodziły do swoich wizerunków ze stoickim spokojem - ot, fanaberia klienta.
UsuńOd kilku lat wciąż powtarzam, że natura łaskawa i w pewnym wieku odbiera nam ostrość widzenia, a to po to byśmy zawsze były młode i piękne. By trwać w tej błogiej nieświadomości, nie należy wgapiać się w lustro w okularach :).
OdpowiedzUsuńA modelkom pana Dixa to i ślepota nie pomoże.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń