To było lekkie zdziwko. Pojawił się na rabacie z kfiotem a ja cóś byłam zdezorientowana - no on to czy nie on to? Z bardzo dobrego źródełka ale nawet Schreinerom zdarzają się pomyłki. Jednak po tzw. solidniejszym przeglądzie opisu w AIS i netowych fotek doszłam do wniosku że tak , to jest to - 'Circus Clown'. Nie podejrzewałam Paula Blacka o tak przewrotne poczucie humoru, to odmiana o bardzo subtelnych kolorach, gdzie mu tam do cyrkowej pstrokacizny! A jednak z jakichś bliżej nieznanych mi powodów ten irys nazwany został tak a nie inaczej. Hym... może w Hameryce w cyrkach moda na takie wyrafinowania kolorystyczne, he, he. To jest irys dla wielbicieli odmian "smoky", nie to żeby cały był przydymiony ale kwiat ma trochę przydymionych miejsc ( nie będę Was katowała opisem - "falls" czy też "style arms" - po prostu gdzie nie gdzie jest podwędzony ). Oczywiście dość ciężki do zestawienia z innymi irysami - jak tu ten rancik płatków beżowo - kremowy uwidocznić, tego typu problemy. U mnie zostanie na stałe, ku ciężkiemu niezadowoleniu Ciotki Elki ( "Jaki on tam wrzosowy?!" ) oraz mojemu zadowoleniu z rosnącej grupki "wyrzygańców i szmateksów" SDB. Na koniec metryczka - odmiana zarejestrowana przez Paula Blacka w2005 roku i tego samego roku wprowadzona do handlu przez szkółkę Mid - America. Jest wynikiem krzyżowania odmian 'Buddy Boy' X 'Lumalite'. Dorasta do 33 cm wysokości i kwitnie w środku sezonu SDB. Otrzymała Honorable Mention 2007 i finito, znaczy wielkiej kariery irysek nie zrobił. Chyba zbyt subtelny.
Bardzo lubię średniorosłe i niskie irysy, bo to one pierwsze startują z kwitnieniem. Mam tylko 3 odmiany niskich: najbardziej pospolity żółty - nie znam nazwy, ale jest tak żółty jak żółtko z dobrego jajka, lubię go bo bezproblemowy i rozświetla rabatkę. Dalej idzie Boo i Chanted, które kupiłam u Pana Janka w Krasieninie pod Lublinem, zdrowo i pięknie rosną i są takie ładne. A Twoje Tabazo piękne jak marzenie, hołubione ulubienice. Ja tak z kolei potrafię o każdej swojej róży i liliowcu opowiadać godzinami. A dziś kupiłam 3 kruszyny Fine Line, które dosadzę pomiędzy porzeczki złote w szpaler żywopłotowy. Chcę ograniczyć widok na sąsiada, który zatruwa mi urodę życia swoją gębą, a porzeczki też dziwnym trafem przybrały pokrój kolumnowy. Lubię te porzeczki, bo ich małe żółte kwiatuszki namiętnie pachną goździkami.
OdpowiedzUsuńJa wpadłam solidnie w esdebiaki czyli irysowe karzełki, choć one narażone bardziej niż irysy innych kategorii na kaprysy naszej wiosenki. Bziki bywają, trafiają człowiekowi "w główkę" różne liliowce czy tam inne peonie, he, he. No i dobrze, coś musi ogrodnika nakręcać. Co do sąsiada i kolumnowych porzeczek - one skolumniały od widoku sąsiedzkiej gęby, porobiło im się.;-) Ta porzeczka zwana złotą, mimo nie najciekawszego pokroju jest też u mnie na wyposażeniu Alcatrazu - ten boski zapaszek!:-)
UsuńTen zapaszek zapamiętałam z dzieciństwa, gdy pod blokiem koleżanki rosło toto i pachniało. Nie znałam nazwy wtedy, ale zapach zapadł mi w pamięć i w serce. No i mam dziś to Pachnidło, chodzę i napawam się :)A dziś zobaczyłam, że hibiskus syryjski przeżył tę zimę i cholerną wiosnę - nie wiosnę. Wypuszcza listki malutkie. Moja studentka z Kenii - Ruth - kilka dni temu pytała mnie, czy zawsze na wiosnę jest u nas tak zimno. I czy zima jest długa. Dziewczyna zdrowo wymarzła w tym roku.
OdpowiedzUsuńKiedyś te porzeczki namiętnie sadziła zieleń miejska, potem jakoś tak inne krzewy wygryzły je z listy ulubionych roślin zieleni miejskiej. Szkoda, bo ich kwiaty pachną obłędnie. Obudzenia się hibiskusa gratuluję, Mamelon też ucieszona że jej egzemplarzowi ma się na życie. Z hibiskusami bywa u nas różnie, czasem nie budziły się po łagodnej zimie. He, he, ale się dziewczynie z Afryki polska wiosenka trafiła. No może to nie białe niedźwiedzie na ulicach ale jak dla niej to na pewno groźna - mroźna egzotyka.;-)
OdpowiedzUsuńPomyślałam sobie Tabazo, że Ty, ja i wielu naszych braci i wiele sióstr połączonych manią ogrodową, to podgatunek człowieka Homo hortensis :) Z pewnością nie moglibyśmy żyć na Islandii. Liście na drzewach pojawiają się na początku czerwca i trwają tak około 3 miesiące do zimy. Wiosny i jesieni praktycznie brak. Roślinność wielce uboga. Bogactwo gatunków, odmian i form, które posiadasz w swoim ogrodzie powaliłoby na kolana każdego florofila islandzkiego. Sorry, taki mają klimat. A "Bjork" to znaczy brzoza. Islandczycy nie lubią tej sławnej Bjork, bo jest inna niż większość mieszkańców, zbyt ekstrawertyczna. Natomiast brzozy - rośliny to albo karłowate krzaczory, albo drzewa dochodzące w porywach do 3 metrów wysokości (to wiekowe staruszki).
OdpowiedzUsuń