"Don't stop me now I'm having such a good time
I'm having a ball don't stop me now
If you wanna have a good time just give me a call
Don't stop me now ('cause I'm havin' such a good time)
Don't stop me now (yes I'm havin' such a good time)
I don't want to stop at all"
Freddie Mercury
Nie chodzi o to żeby się uchlać, ujarać czy tam jeszcze inne u, bezmyślnie, durnie i tak żeby człowieka wywnętrzyło na dzień drugi, trzeci a czasem nawet i czwarty. Jakoś tak nie bardzo bliska jest mi idea wyrażona w starym rosyjskim powiedzeniu "Jak kochać to do zatracenia, jak tańczyć to do omdlenia a jak pić to na umór" ( chyba tak to szło, choć nie jestem pewna ). Zawsze cóś wolałam przeżywać mniej ekscytujące stany emocjonalne niż całkowite odloty. Jednak czasem człowiek czuje że musi się uweselić, choć niekoniecznie od razu zaliczać to co pod stołem. I tu kolejna mądrość zza wschodniej granicy - "Źle jak nie ma co jeść, gorzej gdy nie ma z kim siąść do stołu". Znaczy dbajcie o przyjacioły swoje bo uchlanie, ujaranie czy inne u czynione w samotności to w zasadzie smętne działania są. Co prawda lepiej umrzeć z pijaństwa niż z nudów ( jeszcze jedno rosyjskie przysłowie ) ale niektórzy lubią czynić pijaństwo nudnym - napij się z przyjacielem, zawsze będzie ciekawiej! Jest co potem mile wspominać ( z litości nad tą garstką moich przyjaciół nie będę przytaczała tzw. przykładów szokujących, ale wierzcie mi bywało -
"I'm a shooting star leaping through the sky
Like a tiger defying the laws of gravity
I'm a racing car passing by like Lady Godiva"
- he, he, he ). I to by było na tyle pochwały uweselenia się uweselaczami, takie na czasie bo w końcu dziś sylwestrzymy.
Cóś nawet jakby drgnęło w sposobie wyrażania "szampańskiego nastroju", qrcze, wreszcie poszli po rozum do głowy i zaczęli w niektórych miastach pokazy laserowe urządzać zamiast tych cholernych fajerwerków używać. Nie dość że smog nas dobija to jeszcze masowo człowieka podtruwają fajerwerczący. O zwierzęcym strachu pisać nie będę bo mi się nóż w kieszeni otwiera a nie chcę się dziś denerwować. O ludzkich ofiarach ludzkiej głupoty też pisać nie będę. Oby jak najszybciej zakazali handlu tym fajerwerkowym dziadostwem i wreszcie zaczęły obowiązywać jakieś bardziej cywilizowane wzorce sylwestrowych zabaw niż "chłopce walą z kaniklorku" ( "kaniklorek" to taka forma nazwy kalichlorek, zasłyszałam to na ódzkich Bałutach )! Koniec z terrorem dwunastolatka budzącego się w okolicach końca roku w paniach i panach dorosłych, czasem nawet mocno dorosłych!
A co u nas doma? Przygotowujemy zdrowotne ciasto z błonnikiem bo Małgoś - Sąsiadka zarządziła błonnik, nadal podżeramy marmoladki ( wydzielam oszczędnie ), dorwalim dzięki Mamelonowi uplanowane bombencje ( są tak okrutniaste co cud, Mamelona skręcało jak nabywałam ), Dżizaas nas niedługo odwiedzi ( się zapowiedziała ), Sławencjusz cóś cierpi i to nie jest ten ból związany z napadem Mamelona i moim na jego kartę kredytową tylko taki jak u Wilczycy i u mnie , kręgosłupek znaczy nawala. Ciotka Elka steruje Włodzimierzem za pomocą pilota ( znaczy przejęła pilociaka telewizyjnego i wydziela możliwość oglądania transmisji sportowych w zależności od stopnia wykonania wyznaczonych przez nią zadań domowych - Ciotka chodzi z pilotem, śpi z pilotem, Włodzimierz znów zaprzyjaźnił się z odkurzaczem ), Cio Mary pod koniec semestru została prymuską na swoich "kursach informatycznych" ( Wujek Jo podziwia rozsądnie z daleka, znaczy nie zbliża się do zagarniętego przez Cio Mary lapka ), Tatuś troszki zalega bo potrzebuje wygrzania ( Macoszka twierdzi że to kot Nemiaszek potrzebuje Tatiego w charakterze piernata i stąd to zaleganie ), wśród przyjaciół objawił się kolejny kociarz ( Janek stwierdził że wcisnęli mu trzymiesięczną Misię i że tylko on tak naprawdę "rozumie kota" - niecały tydzień wystarczył aby mój kumpel znalazł się pod pazurem ), przyjacióła Doro za to w dzikim Schwarzwaldzie utworzyła grupę dochodzących kotów podwórkowych ( znaczy dochodzą już do niej do kuchennego okna i ryczą - wiadomo po co ). Moje koty tradycyjnie zwyrodniałe i rozbestwione, dokładnie tak samo jak było rok temu i jeszcze parę lat wcześniej ( cóś nie mam zdolności wychowawczych ). Znaczy właściwie nic się nie zmieniło choć się zmieniło - stękamy, żyjemy ze zwierzyńcem ( Ciotka Elka i Cio Mary zaliczają wiadomo kogo do animalów, były nawet dyskusje panelowe na temat dlaczego zaliczają ), oplotkowujemy się wzajemnie i jest nam jakoś jakoś. Ot, takie zwyczajne życie, oby trwało w tej formie jak najdłużej ( mimo tych bolących kręgosłupów, są przecież gorsze rzeczy na świecie ). Mijający rok poczęstował mnie, rodzinę i przyjaciół paroma kopniakami, człowiek cieszy się kiedy życie biegnie spokojnie i bez ekscesów, docenia codzienność ze zwykłą porcją trosk. Oby i u Was w nowym roku codzienność była łagodna jak ten baranek a ekscesy rzeczywistości były z tych naprawdę przyjemnych. Howgh!
Fajne, nietuzinkowe ozdoby :)
OdpowiedzUsuńNiestety cenę też miały nietuzinkową. Musiałam zdrowo wyczekiwać na przecenę a i tak było to sporo jak na moją kieszeń. Co roku jednak dokupuję co nieco bombek, które potem chowam w szafie by w przyszłym roku stworzyć sobie inszy dekor. Po paru latach kiedy bawiłam się szklanymi przejrzystościami przyszedł czas na nazwijmy to bombkową klasykę. Jedno tylko się nie zmienia - trza szklane dobro chronić przed kotostwem! :-)
UsuńBardzo oryginalne te "bombki"! Dekoracje jak zwykle piękne. I ja życzę szczęśliwego Nowego Roku! Spokojnego, niespiesznego, takiego do delektowania, no i bez tych kopniaków. I jeszcze: realizacji planów ogrodowych i niesłabnących chęci do blogowania!
OdpowiedzUsuńDelektuję się na całego, obecnie pochłaniam ciasto z błonnikiem ( Małgoś - Sąsiadka już ukuła termin "ciasto prozdrowotne";-) ). Ja też życzę Ci tego czego i Ty sobie życzysz. I oby nam się! :-)
UsuńSzczęśliwego Nowego Roku i jak najszybszej wiosny!!!
OdpowiedzUsuńOj, oj, oj, wypluj tę wczesną wiosnę! Jak za wczesna to potem przylezą przymrozki, Najwyższa Zwierzchność lubi takie kawały. Też życzę wszystkiego naj! :-)
UsuńAch, jakie cudne bombki kotowe. I Calineczka! Koni tam nie mieli? Od pewnego czasu poszukuję bombek w kształcie kunia i nic. Nawet krowę w czapce i ze skrzydełkami widziałam ( nie nabyłam - w ostatniej chwili rozsądek zwyciężył i wyciągnęłam z koszyka przed kasą ).
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Z bombkowymi kunikami to jest ten problem ze one są głównie na biegunach. Coś mi jednak gdzieś tam majaczy że widziałam szklane bez biegunów. Przesłucham Mamelona na okoliczność, Mamelon zapamiętuje różne zdziwności czym nieustannie wprawia mnie w zdziwienie.;-)
UsuńTeż wszystkiego dobrego najuje, znaczy życzę. :-)
Pomyślnego Nowego Jorku 😁
OdpowiedzUsuńu nas z początek z przytupem, Carmen daje z siebie wszystko
He, he, he, u mnie nad ranem było Good Year - znaczy jakiś kretyn palił opony na krajówce ( ciekawe czy dojechał w całości ). Czy Carmena zastępuje u Was poloneza czy tam innego mazura?
UsuńJa też życzę najnajów. :-)
Carmen to imię wichury, którą przewaliła się nad Bretonią dzisiejszego ranka. Było wszystko deszcz, grad, pieruny, wiatr, generalnie przytup 😁
OdpowiedzUsuńA to taka Carmena! Tymperamentnie się u Was zaczęło, w końcu Ołszyn blisko. Spoko, do nas pewnie tyż dojdzie. :-/
Usuńniedaleko miejsca gdzie mamy dom nad Olszynem, kurnik wyfrunął na drogę szybkiego ruchu
OdpowiedzUsuńhttps://tinyurl.com/y9rxt3pa
powaliło wiatraka
https://tinyurl.com/ydh9e3sj
taka to Carmen