Strony

sobota, 28 lipca 2018

Codziennik - życie na gorąco ( nawet na bardzo gorąco )

Ja wiem że  gorąco, wiem że upał i że  wszyscy jak ten redahtor  Maj chcieliby teraz w kurortach nad wodami przebywać, pluskać się razem z sinicami i takim czymś podobnym  do prezydenta RP,  udając  że  śledzą niejakiego Gebharda ale czas pomyśleć o tym że lato nie jest wieczne.  Tak, tak, przyjdzie jesień a potem zima a tu wiele osób jeszcze bez kota. Niektórzy nawet psa nie majo, choć warunki niby są i tak dalej.  No a potem to płacz i zgrzytanie zębów bo wszystkie  koty i psy  mogą okazać się zajęte. Wtedy to co? Trza  myśleć perspektywicznie a nie jak obecna władza na tydzień do przodu (  a i to tylko w tym wypadku jak Prezes Wszystkich Prezesów  dopilnuje i ciśnienie atmosferyczne  nie zaburzy procesów myślowych w tych delikatnych i z rzadka używanych instrumentach jakimi są co  niektóre mózgi co niektórych przedstawicieli Naszej Wadzuni  Ukochanej, ciam, ciam ). Myślenie ma kolosalną przyszłość jak mówił taki jeden. Zaopatrzalnia w koty    funkcjonuje pod tym adresem, swojego  nowego kota można obejrzeć pod tym adresem  ,a jak komu mało to jeszcze jest filmik.

Dla  miłośników psich klimatów też jest coś dużego do wzięcia, dobrze ułożona słodycz do domu z młodymi.  Znaczy starszych tyż zniesie ale za ludzkimi szczeniętami wręcz przepada.  No w końcu to jest prawie labrador, rodowodu co prawda brakuje ale cechy charakteru mówią same za siebie. Obywatel pies nazywa się Tobi. Nowego domu szuka  nie z powodu problemów jakie stwarza a z powodu zdarzeń losowych. Jest dorosły i na pewno  przeżyje rozstanie ze swoją panią, będzie potrzebował dopieszczeń i tzw. utwierdzeń. Znaczy trza  kochać  na całego bo tylko dobrze utwierdzony dorosły prawie labrador zrewanżuje się tym samym. Aaa, jeszcze rzecz bardzo ważna - Tobi wyjątkowo nie lubi jak rzuca się w niego kamieniami, na wszelki wypadek sprawdźcie  czy macie  całkiem normalnych sąsiadów. Wiecie jak jest, niby człowiek na oko zrównoważony, dzień dobry inszym mówi a w środku zgniły jak ten kretyn co jeże  mordował. Tak w ogóle i na marginesie psychopatów o sadystycznych skłonnościach mogliby jakoś trwale  eliminować ze społeczeństwa. Nie żeby zaraz lobotomia czy zastrzyk wysyłający do Bozi ale taka kolonia na Marsie?


Ja ostatnio wręcz kipię od  dobrych pomysłów, pewnie przez to  że  od wczoraj nadrabiam zaległości  w temacie wiedzy o świecie. Na ten przykład po lekturze zeszłotygodniowych newsów znów  doszłam do wniosku że nasze debaty parlamentarne i te toczące się poza parlamentem nie są tak ciekawe jak by być mogły. Co prawda polityczni starają się w pocie  niskich  czółek  żeby te ich gadki  były przyswajalne  "dla wszystkich", czyli takie mniej  więcej na poziomie brytyjskiego tabloidu ( polskie pisemka tego typu za mało głupie ). No wicie rozumicie,  zasada komunikacji jest taka że język przekazu należy dostosować do odbiorcy. Znaczy według politycznych to my wyborcy jesteśmy idiotyczną pulpą a oni  się starają żebyśmy wiedzieli o co kaman.  No to jak tak to ja chcę prawdziwej rozrywki a nie tylko rzucania mało krwistym miąskiem z różnych stron.  Ma być naprawdę ciekawie! Proponuję wrestling, po prostu nie mogę się doczekać pojedynku "Zamknij Mordę!"  Z Wachlarzem VS Schedyna Po Tusku.

Zawodnicy ostrzy choć prezentujący różne style walki, tona kisielu dla widowiskowości, w przerwach cheerleaderki ( ciekawe  czy nowa przewodnia  siła  narodu deleguje  kandydatkę na "prezdętkę" Krakowa czy tak jak zwykle posłanka  Wsobecka z klanem, totalni to pewnie Muchę zawsze młodą i Pięknego Rysia wystawią ), kawałki grillka z małosolnym, popitka i mamy imprezę dla suwerena + należycie wykorzystane stadiony pobudowane na Euro 2012. Do tego dochodzi jeszcze możliwość obstawiania u booków wyników walk, czyli istnieje tak słodka  dla nas możliwość powstania następnej widowiskowej - tadam, tadam,  - afery hazardowej ( kolejna  bonusowa walka, przegrani najeżdżaliby na booków do tzw. pierwszego połamania kości - cudowne jak walki gladiatorów w  starej Roma ). Oczywiście jak to we wrestlingu wszystko starannie ustawione, w końcu poważny management   musi pilnować żeby to życie polityczne jakoś  ładnie chodziło.

No bo to musi chodzić, nawet jak  jednym z managerów jest "stabilny geniusz" ( w  Hameryce to wszystko Panie tego większe majo, nawet kretynów ). A tak całkiem poważnie to politycy poprzez język debaty publicznej kształtują postawy wyborców. Nadmierna  agresja wypowiedzi każe podejrzewać  że albo to jest działanie  divide et impera albo totalna  bezmyślność. Po mojemu cóś wygląda na to drugie. Nie od  dziś  ćwierkam jak ten prorok Eliasz że powinno dziewczynkom i chłopcom z politycznego światka gdzieś tam zadzwonić  cóś ostrzegawczo bo  żaden z obecnych polityków nie ma takiej  charyzmy żeby zapanować nad narastającą w społeczeństwie agresją. Zaprawdę powiadam Wam żaden! Nie z powodu delikatności uczuć  będzie mnie martwić  kiedy  premier zacznie przemówienie  od słowa kurwa a z powodu tego że społeczeństwo może poczuć się upoważnione  do odpowiedzi pozawerbalnej. Taaa... wrestling dużo by załatwił, sport zamiast wojen.


Na szczęście na politycznych  świat się nie kończy, dla nich nich sezon ogórkowy trwa wiecznie w przeciwieństwie do potwora z Loch Ness,  więc nie ma się co za bardzo w tej upalnej chwili na nich koncentrować. W przeciwieństwie do rozemocjonowanych komentatorów  mam jakąś zdziwną pewność  że władza nasza obecna będzie do upadłego broniła projektu ustawopodobnego  o sądownictwie. Dokładnie tak jak broniła tej świetnej ustawy  o IPN.  Nieeezzzłomnieee! Kolejny sukces przed nią.  Mogę zatem spokojnie zająć się robieniem małego zielonego zbiornika wodnego  przeznaczonego do domowych pieleszy. Akwariumem to raczej cinżko będzie nazwać bo to bajoro  bez oświetlenia sztucznego, pompek - srąpek i tym podobnego high  - tech. W zbiorniczku nie będzie też  rybków, taa... wszyscy wiedzą dlaczego. Będą za to roślinki wodne. Zbiorniczek będzie przymiarką  do planowanej  nieustająco szklarenki domowej. W szklarence bowiem marzy mi się odtworzenie kawałka bagienka.  Jestem na etapie doczytywania  i oglądania takich tam historyj o prowadzeniu tego typu uprawy. Różnie to nazywają, do mnie najbardziej  przemawia nazwa vivarium. Małgoś - Sąsiadkę rozpiera ciekawość co też będzie się działo w okolicach paprotnych mojego mieszkania, na razie jestem strasznie tajemnicza - niech ćwiczy mózg tonąc w  domysłach. Tym szklarenkowaniem przedłużam  sezon ogrodowy, taki mam przynajmniej szczwany plan.



16 komentarzy:

  1. Gdyby zastosować proponowane przez Ciebie metody ograniczenia w populacji sadystycznych psychopatów, sądzę, że problem przeludnienia na świecie by nie istniał. Mogłoby się nawet okazać, że wiele regionów geograficznych świeci dziewiczymi pustakami.
    Strasznie ciekawa jestem tego Twojego domowego bagienka (Łomatko! Jak to zabrzmiało!)
    Czy ten czarny kot to Szpagetka, a poniżej pamiątkowe zdjęcie Lalusia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest tak źle, populacja nam by się aż tak bardzo nie zmniejszyła ( hym... a może to jednak źle? ). Co do bagienka to na razie jest wstęp uczyniony, znaczy ćwiczenie przygotowujące pod tytułem "Mały Zbiornik Wodny".
      To grube Szpagetką?! No dobrze że Szpagetka tego nie czyta ( czasem mam wrażenie że potrafi tylko w calach sobie wiadomych ukrywa tę umiejętność ). To jest Sztaflik czyli Janczarek, gruba i solidna kocura zdjęta świeżo po patrolu ( obchodzenie Alcatrazu z grożącymi pomrukami ). Awans na prawą łapę Felicjana poskutkował wzrostem buty, hucpy oraz łakomstwa. To czarno - białe ( typ krówka ) to nasza Okularia. Hym.., dziewczę ma gabaryty, nie dziwota że z Laluniem pomyliłaś. ;-)

      Usuń
    2. Miało być w celach sobie wiadomych a nie calach. Upał mnie wyraźnie szkodzi.

      Usuń
    3. Ale blamaż! Tak pomylić koty! I zapomnieć, że z krówek masz jeszcze Okularię!
      No to się popisałam... :(

      Usuń
    4. Cali nie pomyliłam z celami, bo jeszcze od rana nie założyłam okularów. Pomylenie kotów może też zrzucić na brak szkiełek...?

      Usuń
    5. To nie jest wielki blamaż w przypadku pomyłki Okularystycznej, bardzo wielu osobom znającym Laliego osobiście zdarza się brać Okularię za Pana Hrabiego ( "No ale mówiłaś że..." itd ). Gorzej z pomyleniem czarnul ( wg. kotów bo niemal wszyscy ludzie mylą je nagminnie, nie wiem dlaczego bo przeca mocno różne ). :-)

      Usuń
    6. No nie. Okularia jest panda, a Lali miał grzywkę jak Tusiek.
      A Sztaflik i Szpagetka mają inny kształt mordek, przez co inny wyraz twarzy.
      Ponieważ jednak na tym blogu jest ZDECYDOWANIE ZA MAŁO kocich zdjęć, to jeszcze mi się nie utrwaliły na siatkówce.

      Usuń
    7. Ja też mam zawsze zdziwko zadziwko że ich ludzie nie rozróżniajo, choć to przeca głupie jak lato z radiem bo i mnie się zdarzało własne koty mylić ( no ale tylko na początku znajomości ). To jest tzw. syndrom orientalnych twarzy - dla mało wzrokowo z innością etniczną obeznanych wszystko obce i w związku z tym jednakowe. Ludziska tak majo z pasowymi i kotowymi. Hym... blog jest w zasadzie ogrodowy, kocie kwiatki to tak na okrasę.;-)

      Usuń
    8. Blog w zasadzie ogrodowy wcale a wcale nie powstrzymuje Cię od rozwodzenia się w tematyce kulinarnej - zwykle grzesznej, słodkiej i kalorycznej ;] więc trochu więcej kotostwa nie zawadzi.

      Usuń
    9. Oj tam, oj tam! Tych kalorycznych kulinarnych wpisów to mało jest, chyba tylko robótkowych jest mniej. A koty to się wszędzie wpychajo, nawet do wpisów o roślinach - takie sprytne!;-)

      Usuń
  2. Na Marsa??? Ale jakie to koszty! Nie dałoby się gdzieś bliżej? Na dno oceanu na przykład? na dno Bałtyku w pewnym szczególnym przykładzie?
    Jeżeli chodzi o bagno, to myślę, że mogłabyś wykorzystać to, które zalęgło się w mojej głowie. Nie wiem tylko, jak to wyciągnąć i przesłać.
    Pozdrawiam, machając ospale kończyną górną, pogryzioną przez niewiadomoco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty, co Ty?! Bałtyk już podtruty Solidnie, a przeciwko zatruwaniu Oceana protestuje całą sobą! Jak na Marsa za daleko to choć na Księżyc wysłać ten ludzki badziew.
      Co do bagienków w głowie to takowe tyż posiadam po wczorajszej lekturze "starych newsów", dziś zamierzam się zatem lenić w celach odstresowująco - regenerujących. Cokolwiek Cię pogryzło powinno się tym co z Ciebie wygryzło zadławić albo i podtruć. No chamstwo Panie tego na całego wśród gryzicieli się pleni! ;-)

      Usuń
    2. No patrz - a zatruwanie Marsa Cię nie rusza. Jak to się jednak sprawdza, że koszula bliższa ciału. A przecież Mars to taka natura dziewicza, że ho, ho. Chyba że Chińczycy już się tam osiedlili po kryjomu.
      Ja również dziś leniuchować zamierzam bo do niczego innego się nie nadaję.

      Usuń
    3. Mars to zatruty sam z się, psychole mu nie zaszkodzą. Właśnie dołączył do mła Felicjan, zdaje się że on tez zamierza się dziś głównie leniuszyć. Jak znam życie zaraz nadciągnie reszta stada i będziemy razem zalegać. :-)

      Usuń
  3. Ogrodowy donosiciel donosi w sprawie róży Eyes for you: rewelacja. Jak pisałam wcześniej kupiłam ją mocno upąkowioną. Część pąków zakwitło, część zrzuciła z powodu suszy. Potem ją podlewałam i dopieściłam takim magicznym preparatem Asahi, bo było mi jej żal bidulki i teraz bęc, jak nie wystrzeli, po tym roślinnym dopalaczu, w nowe boczne odrosty. Jeju, jest ich chyba ze dwadzieścia. A Asahi kupiłam specjalnie dla ratowania biednej sadzonki róży Golden Celebration, która nie mogła jakoś rozkręcić się i marniała w oczach. Wykopałam ją z gruntu i przesadziłam do wiaderka z otworami w dnie. Potem popryskałam Asahi i rany Julek - udało się, odratowałam i wypuściła właśnie nowe przyrosty boczne. Widząc efekty zaaplikowałam Asahi wszystkim marnotom w ogrodzie i chyba powoli dochodzą do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zauważyła że moje ciepłolubne róże to w tym roku szalejo nawet bez wspomagaczy! Wzrost się poprawił ( wreszcie bujają jak trzeba ), zażytość ogólna jest odpowiednia i upączenie masowe. Nie wiem czy to po prostu nie klimat nam ten siurprajz różany sprawił. Róże preferujące bardziej chłodną aurę nie wyglądają zachwycająco - ot, taka przeciętność różana. Natomiast ciepłoluby szalejące po całości. Chyba nam się trafił sezon na "chińskie" i hultemie, choć nie neguję że dopalacz krzaczkom tyż pomógł. :-)

      Usuń