W tym roku przedwiośnie przyszło do miasta Odzi wcześnie i dość szybko zaczęło zmieniać się w regularną wiosnę z powodu wyższych temperatur niż te które zazwyczaj panują w marcu. Już przekwitają leszczynowe baźki, prawie po przebiśniegach, kwitną na całego krokusy i przylaszczki, lada moment skończą się cyklamenki. Tak cóś dwa tygodnie niespełna trwało u mnie prawdziwe przedwiośnie, takie bezlistne bo drzewa ledwie zaczynały pączyć, bo z ziemi dopiero wyłaziły najwcześniejsze wiosenne cebulaczki, bo przyroda czyli Matka Natura się obudziła i taka jeszcze po spanku nieuszykowana, lekko rozczochrana przeciągała się leniwie na słoneczku jak ten kot. A tu bach, Celscjusze poszły w górę i nagle "wszystko zaczęło się naraz", jak to określiła Małgoś - Sąsiadka. No tak, a ja tu z robotami ogrodowymi hym... tego... w polu! Bo pada, bo mnie nie ma, bo już ciemno a w domu rozkosznie zapraszająco kocie ciała oczekują w wyrku! Mnóstwo bo.
Jednak nie ma że nie ma, czas się ostro brać do roboty. Wyciągnęła mła sekatory, sprawdziła ostrość szpadla, odebrała pożyczone jesienią grabie i w ramach zanęty zakupiła małe bratki ( oprócz nowej meduzy we szkle to jeszcze jeden powód dla którego mła będzie sypiać przez następny miesiąc na jaśkach ). Teraz mła czeka aż przejdą opady i hej ho, hej ho! Niestety zdaje się że towarzystwo nie odpuści i mła będzie miała przy pracach ogrodowych tradycyjnie upierdliwą asystę. Pierwsze wiosenne prace są szalenie interesujące dla kociego stada, nie wiem - może płoszę gryzonie czy insze robaczki i koty mają okazję do polowań? Liści co prawda nie grabię ale sporo roślin przycinam, różne stwory opuszczają wówczas zimowe siedliska. Tak sobie tłumaczę tą nagłą kocią chęć uczestniczenia w ogrodniczeniu. Przeca nie uwierzę w czułe spojrzenia, ocierki i miauki pod tytułem "Kocham Cię maumo i tylko dlatego tu z Tobą jestem.".
Ruszyła mła do ogrodu mimo tego że ranną porą jeszcze nieźle w mieście Odzi duło bo nie chciała żeby kupione w czwartek bratki za długo czekały na wsadzenie ( coby nie powiększać kolekcji doniczek i nieco utargować z ceny mła poprosiła o wyjęcie roślin z pojemników ). Koty zwabiłam na chlanko do domu i zamknę łam coby czas należycie spożytkować a nie tracić na wymuszone na mła karesy. Jednak jak mła polazła do ogroda to zamiast bratki sadzić najsampierw solidnie zwiedziła Alcatraz. Z przyjemnością odkryła kolejne siewki cyklamenków dyskowatych Cyclamen coum pod kasztanowcem. Nie są to jeszcze siedliska typu krokusowe łączki ale z roku na rok coraz więcej kwitnących cyklamenowych kwiatków się pojawia. Mła znalazła też całkiem sporo siewek bez kwiatków, takich które dopiero listki produkują. Dobra, nie w tym roku to w przyszłym zakwitną. Zauważyłam że najlepiej radzi sobie z ekspansją "podstawowy" gatunek, zarówno forma 'Rubrum' jak i forma 'Album' sieją się znacznie mniej obficie ( ale się sieją ). Mła wciągnęła na listę zakupową odmianę 'Silver Leaf' w ilości sztuk paru ze względu na urodę liści czyli kombinuje żeby sezon cyklamenowy nie kończył się wraz z wykwitnięciem ostatniego cyklamenowego kfiotka. Natomiast jeżeli ponownie w Alcatrazie ma się pojawić forma 'Albissimum' to chyba w ilości sztuk jeden, jako ciekawostka. Ze wszystkich uprawianych przeze mnie form cyklamena dyskowatego jest zdecydowanie formą najsłabszą. Niespecjalnie się sieje albo jej potomstwo nie zachowuje cech rośliny rodzicielskiej ( jak to z "albinosami" często bywa ) albo po prostu go nie ma. W dodatku bulwy tej odmiany są chyba najbardziej wrażliwe na niesprzyjające warunki klimatu.
Jeśli chodzi o ciemierniki to zaczyna się szał ciał, choć nie wszystkie posadzone w zeszłym roku ciemierniki będą miały kwiaty. Jednak i w tym przypadku mła może cieszyć się z kwitnących siewek. Jak na razie odnotowała głównie wysyp ciemierników o czerwonych kwiatach. Nie przypisuje ich do określonych gatunków, czy grup bo to kundelki - kto wie kto był mamusią a kto tatusiem? Zeszłoroczne zakupy zimowe częściowo zakwitły - mój ty Wielki Zielony jakież to cuda w ciemierniczych genach siedzą zaprogramowane! Niemieckie mieszańce są po prostu cool, w fazie wykwitania te ich łososiowe odcienie przy niebieskich liściach ciągną ślepia. Mła się nawgapiać wprost nie mogła, zamarzyły jej się łany! Jednak na wgapianie nie mogła całego "czasu ogrodowego" poświęcić, trza się było wziąc do roboty i choć te bratki posadzić. Wcale to nie było proste bo hiacynty, pomiędzy którymi zwyczajowo sadzę bratki, wylazły dopiero na pół gwizdka. Trzy niestety udało mi się uszkodzić, na szczęście jest ich dużo więc jakoś przeżyję. Na jutro mam gryplany podwórkowe, wielkie przycinanie czas najwyższy zacząć. Czynnie odpocznę w niedzielne popołudnie, nawet w ramach dobroci dla zwierząt zniosę przy tym przycinaniu kocie towarzystwo ( ale była obraza z powodu zamknięcia w chałupie! ). Mam nadzieję że te zapowiadane piętnaście stopni na plusie się sprawdzi.
Ciemierniki prezentują się wspaniale.
OdpowiedzUsuńZdaje się że ciemiernikami będzie u mnie przedwiośnie i młoda wiosna stała. No i dobrze bo one rośliny wpisują się w leśną koncepcję. :-)
UsuńU mnie też jest kawałek ,,leśnej koncepcji" tylko ciągle tych ciemierników brak...
UsuńJa ciemierniczę na całego, mam nadzieję że wszystkie siewki poprzesadzane się przyjmą bo do zaciemierniczenia mam jeszcze sporo ( wyszło mi na to że najlepiej to zrobić własnymi siewkami bo dają największą gwarancję przyjęcia się rośliny ). :-) Agatku zacznij od ciemiernika czarnego, jest niedrogi i prościak w uprawie. Żebym wiedziała który z moich kundelków ma cechy białego to bym Ci wysłała, tylko to co to za jeden okazuje się dopiero jak siewka zakwitnie. :-/
UsuńNie wiedziałam, że są inne kolory ciemierników, ależ one urocze, u mnie królują białe :)
OdpowiedzUsuńCiemierniki mają nie tylko insze niż biel kolory płatków, one są nakrapiane, paskowane i na dodatek wielopłatkowe ( w formie anemonowej, daliowej, pełnej ). Jest z czego wybierać! :-)
Usuń