Strony
▼
czwartek, 2 maja 2019
Sezon irysów SDB kręcący się jak karuzela
Się wzięło i się rozkręciło, znaczy weekend majowy a sezon irysowy w pełni. Tak szczerze pisząc to nie lubię ja tak wczesnych kwitnień bo albo się boję majowych przymrozków albo czuję że znów zamiast wiosny mamy lato. No nie dogodzisz, he, he, he. W tym roku całkiem zadowalające kwitnienia choć bezczelnie przyznam że po raz kolejny moje przesadzanki z Alcatrazu mnie zadziwiły. Taa, oznaczone odmiany okazały się być nie tymi wskutek czego odmiany wczesne sąsiadują z tymi bardzo późnymi co wcale nie służy urodzie rabaty, zaginęły mła podczas tych przesadzanek niektóre odmiany Blytha i Blacka, co mła bardzo złości, no i są problemy z coolorkami - znaczy nie zawsze kwitnące sąsiedztwo prezentuje barwy na tle których odmiana wygląda dobrze. Jak co roku mam jakieś ale, zaczynam się zastanawiać czy aby nie malkontencę ( w głowie Ciotki Elki urodziło się takowe podejrzenie - dałam odpór jednak po zastanowieniu z przykrością muszę stwierdzić że cóś niestety w tym ciotczynym podejrzeniu jest ).
W każdym razie nie wyczekuję z utęsknieniem kwitnienia nabytych w zeszłym roku irysów, bardziej mnie w tym roku nakręca odnajdowanie na Suchej - Żwirowej moich starych pieszczochów przeniesionych z Alcatrazu. Zdziwne ale jest jak jest i nie ma co snuć opowiastek o nówkach jak ja tu mam ciągłe odliczanie staruszków. Nie znaczy że nówki nie kwitły, owszem jako jedna z najwcześniejszych odmian pokazała się śliczna nóweczka od Roberta, problem z tym że ledwie jej zdążyłam zrobić zdjęcie a susza + upał nie dały się długo nacieszyć pierwszym nóweczkowym kfiotem. Bywa, zawsze mam straszny niedosyt po takowym błyskawicznym wykwitaniu. Wolę nawet żeby odmiana sadzona w zeszłym roku nie zakwitła niż żeby kwitnienie było jakoby go nie było.
Ciągle, niepomna niesłodkich doświadczeń, knuję i gryplanię jeśli chodzi o nowe stanowiska irysowe i przesadzanie. Wcale ale to wcale nie jest to bardzo dobre dla moich irysów, z tego knucia i gryplanienia są potem korowody i insze atrakcje, żadna roślina nie lubi być traktowana jak ciągle przesuwany mebel. Zauważyłam że najlepiej rosną w moim ogrodzie te odmiany o których udało mła się troszki zapomnieć . Bez ciągłego gmyrania w okolicach kłącza, bez zbytnich dopieszczeń, ciągłych opielów, terminowych dokarmiań rosną sobie w najlepsze pięknie kwitnąc. Hym... dobra strona sklerozy? Cóś mła się zdaje że w tym sezonie czeka ją bardzo trudne zadanie zaniechania ciągłych przesadzań, trza się będzie sprężyć, jakąś tabletkę antykonceptualną zażyć jakby do głowy przychodziły cudowne pomysły rabatowe i dać roślinom trochę odetchnąć od siebie. Jest wówczas szansa na masowe kwitnienie.
A tak w ogóle to zaczęłam odbywać swój irysowy coroczny rytuał - rano we szlafroku ( ale bez szlafmycy ), z kubkiem salwadorsko - afrykańskiej kawy w łapie ruszam na przegląd roślin. Sąsiedzi już zdaje się przyzwyczaili się do tego widoku ( Włodzimierz twierdzi że to oznaka późnej wiosny - wczesną przylatują bociany a potem ja w stroju domowym patałętam się po rabacie, lato jest wówczas kiedy jedna znajoma sklepowa zakłada fartuch z lekka prześwitujący bezpośrednio na bieliznę ). Rzecz jasna przeglądu roślin dokonuję w asyście. Kiedy przegląd nie odbywa się bladym świtkiem tylko o rozkosznej godzinie dziesiątej to asysta ani myśli wracać do domu, zalega na floksach szydlastych i żagwinach. Ja dołączam w jakiś czas potem do asysty ale nie zalegam, na Suchej - Żwirowej czas przygotować wyższe kategorie bródek do udanej prezentacji.
Strasznie wielki ogród, proszę Tabaazy. Ogromny wręcz. A zestawienia kolorystyczne - no cóż. Jak nie Twój gust, to czyjś inny zadowoli...
OdpowiedzUsuńYkhę, ykhę - to jest tak naprawdę Podwórko podciągnięte pod nazwę ogród, ogród czyli Alcatraz jest sprytnie ukryty za szopkami. Co do zestawień kolorystycznych to lepiej żeby w ogrodzie mła one zadowalały jej gusta, he, he, he. ;-)
OdpowiedzUsuńA ta ściana z cegieł to tyły szopek, czy tył jakiejś kamienicy? Próbuję sobie wyobrazić enklawę zieleni w mieście, z dostępem dla sarenek, i jakoś nie mogę. Musi nie jest to ścisłe centrum.
UsuńI myślę sobie, ile to pracy włożonej. W tajemniczy ogród.
Ta niewinna ścianka ma ponad osiem metrów wysokości i jest ścianą tzw. szwedzkiej hali, inwestycji wybudowanej w granicy nieruchomości w niezwykle praworządnych latach siedemdziesiątych XX wieku. Na szczęście nie ma już z fabryki wyjścia na teren naszej nieruchomości a było. Murek nie jest najgorszy, no i ku uldze naszych uszu z hali wywędrowały żakardówki. Teraz to wózki widłowe po niej popylają. Zdaniem mła prędzej czy później fabryka zmieni się w cóś inszego bo w Odzi rozbudowują nam dzielnicę przemysłową a nasza dzielnica raczej typowa mieszkaniówka na obrzeżach.
UsuńSarenki przychodzą w chwilach wolnych bo ja sobie pomieszkuję w dorzeczu dorzecza i mam w okolicy sarenkowe szlaki migracyjne. Nie czuję tej ogrodowej pracy, pewnie dlatego że to nie jest OBOWIĄZEK tylko przyjemność. :-)
Piękne irysy i pewnie pięknie pachną. Masz co robić w tzw. podwórko-ogrodzie. Mnie się kolory podobają. Nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńMaluchy nie pachną tak intensywnie jak kwiaty wyższych kategorii bródek, no insza siła rażenia. Co do kolorów to mnie się podobają wszystkie z osobna, natomiast nie wszystkie zestawienia odmian i otoczenia są dobre - zawsze cóś mła przeszkadza, że tak rzecz ujmę. Podwórko robi się pracochłonne dlatego Alcatraz leśnieje, teraz wchodzi w fazę zieloną - mniej kwitnień za to więcej faktur, kształtów i odcieni barwy zielonej. :-)
UsuńJest pięknie,i jak fajne te przechadzki poranne, zazdraszczam.
OdpowiedzUsuńPrzechadzków porannych za nic bym nie odpuściła Toż to jedna z największych przyjemności ogrodowych tak co rano sprawdzać co też nowego się na rabacie obudziło. Kawa nawet inaczej podczas takiej przechadzki smakuje, jakby lepiej tak czy cóś. :-)
UsuńUwielbiam do Ciebie przychodzić, twój ogród jest wizją ogrodu z moich marzeń :)
OdpowiedzUsuńNo i mła wzięło i zatchło! Agatku real skrzeczy, mój ogród jest niezaplanowany, nieskoordynowany roboczo ( znaczy bawię się w nim z doskoku ), zarośnięty nie zawsze tym czym bym chciała i na dodatek muszę walczyć z własną manią dekoratorską żeby był ogrodem a nie tylko miejscem prezentacji roślin. Po mojemu to on się na wizję z marzeń nie nadaje, to raczej nieustająca próba dążenia do zapamiętanych z dzieciństwa ( i raczej mało realnych ) klimatów. :-)
Usuń,,Niezaplanowany, nieskoordynowany roboczo" i dlatego naturalny i taki... z moich marzeń :)
OdpowiedzUsuńNiezaplanowany jakoś zawsze wymaga większego skoordynowania roboczego. ;-)
Usuń