Po obowiązkowym odstaniu w kolejnym po kolejce do Koloseum monstrualnych rozmiarów ogonku podreptalim z Mamelonem na Palatyn, jedno z tych bardziej znanych rzymskich wzgórz, którego nazwa stale odbija się czkawką w inszych językach ( w naszym języku ta czkawka to pałac ). Mons Palatinum, to tu się wszystko zaczęło a konkretnie to w grocie zwanej Lupercal. Najprawdopodobniej to ta grota, którą w 2007 odkryto pod domem cesarza Augusta. Porzuconymi bliźniakami boga wojny Marsa i "przymusowej" westalki Rei Sylwii ( taka brzydka historia o tym jak córkę Numitora, króla miasta Longa Alba najsampierw zwestalczył uzurpator czyli stryjek Amulius, a potem jak zwestalczenie za sprawą Marsa się nie powiodło, wziął i utopił ) zainteresowała się wilczyca. Zamiast ludzki pomiot zagryźć i zeżreć do ostatniej kosteczki szlachetny zwierz obudził w sobie matczyne instynkta, przygarnął bachory, wykarmił własnymi cyckami w jaskini i tak stał się tą Wilczycą. Tak, tak, drapieżny stworzeń, Wilczyca, prawdziwa mateczka Rzymian. Jej najbardziej znane plastyczne wyobrażenie to tzw. wilczyca kapitolińska. Nazwa "kapitolińska" zresztą niesłuszna bo najsłynniejszą rzeźbę rzymską a tak po prawdzie to etruską z V wieku p. n. e. przedstawiającą Wilczycę ( Romulusa i Remusa dodano później ) wykopano na Palatynie. Dopiero od XV wieku stoi "ku chwale Ojczyzny", jako własność ludu rzymskiego w Palazzo dei Conservatori na Kapitolu. Tak więc dawno, dawno temu, w czasach gdy po Palatynie hasały wilki zaczynał się Rzym. No rzecz jasna władza niszczy wszystko, nawet więzi braterskie, także trza jeszcze było ubić bliźniaka coby cieszyć się pełnią szczęścia. Podobno od daty ubicia Remusa czyli od dnia 21 kwietnia 753 roku p.n.e. ( jak to obliczyli starożytni historycy ) liczy się historię Rzymu ( he, he, he, cudowne miasto, urodziło się pod ciemną gwiazdą , tak twierdzą niektórzy astrologowie ).
Dobra, tyle legendy a teraz czas na historie bardziej konkretne ( legendy w jakiś sposób też są prawdziwe ale nigdy konkretne - żebyż to nasi politycy jeszcze rozumieli! ). Palatyn przeszedł taką drogę jak Wawel, najpierw powstała osada obronna na wzgórzu a potem ludzie zasiedlali niższe partie i tereny pod wzgórzem. Z czasem na górze została sama władza, patrząca z góry na pospólstwo. Znaczy normalka. Pierwszą osadę nazwano Roma quadrata, powstała ona na miejscu wcześniejszych osad - latyńskiej i sabińskiej datowanych na VIII i VII wiek p.n.e. . Rzym jest prawdziwie stary, to nie tylko legenda a konkret potwierdzony przez archeologów. Wg. ostatnich badań ślady najwcześniejszego siedliska na Palatynie datowane są na wiek X p.n.e.. Co do Romulusa, Remusa i Wilczycy to mamy tylko teorie różniste. Moja ulubiona to ta że w dawnej Italii wilczycami nazywano "panie niespożyte", damy o temperamencie bujnym jak kędziory greckich efebów i charakterze mocnym jak dobre wino. Taka to niewiasta miała się doczekać bliźniąt, za sprawą Marsa ( he, he, he - za mundurem panny sznurem ) rzecz jasna. Ta teoria łączy się z jeszcze jedną - nazwa miasta miała brzmieć Ruma, co znaczyło tyle co cycek. Niestety teoria z miastem Cycek jest naciągana, najprawdopodobniej nazwa Roma wywodzi się od nazwy etruskiego plemienia Rumina które pomieszkiwało na Palatynie i w okolicach. Wygląda na to że Rzym od początku był taki trochę wielokulturowy, z legendarnej wersji historii przebija rzeczywista złożoność demograficzna miasta które już u samego zarania łączyło różne tradycje, starożytni Rzymianie mieli świadomość że są produktem wieloplemiennym ( stąd najprawdopodobniej wynikała ich otwartość na inne kultury w czasach późnej Republiki i Cesarstwa ). W legendzie wyglądało to tak - najsampierw był niby spór na linii Romulus a Sabinowie. Chodziło o "kobiełki" i perspektywę rozwoju. Spór załatwiono po wilczo - rzymskiemu zagarniając żeńskie dobro, które to dobro z kolei dla dobra własnego potomstwa udobruchało wkurzonych sabińskich dziadków. Efektem zawarcia pokoju było "dwukrólewie" czyli sprawowanie władzy przez Romulusa i Tytusa Tacjusza ( stąd potem tradycja sprawowania władzy przez dwóch konsulów - taa... ). Jak Romulus został wzięty żywcem do nieba i został bogiem Kwirynem ( tak narodziła się inna tradycja - ubóstwianie władcy , był tylko problem z tym "żywcem do nieba" ) królem Rzymu został Numa Pompilusz, władca Sabinów.
Nie będę Wam w tym wpisie przedstawiała fotek konkretnych budynków z opisem "a to jest właśnie to". Od tego to są przewodniki po Palatynie żeby ludziom uzmysłowić czym ten piękny zbiór cegieł, dostojna ruina tak naprawdę jest. U mnie zdjęcia są od nastroju, he, he, he. Napiszę Wam za to że przed wybraniem się na Palatyn warto sobie taki przewodnik ilustrowany fotami solidnie przewertować i przypomnieć co nieco z historii starożytnej ( zresztą nie tylko starożytnej bo przeca życie na Palatynie nie zamarło w 476 roku n.e. ). Jak Was kiedyś do Rzymu zaniesie i zahaczycie o Palatyn uzbrojeni w przewodnikową wiedzę będzie Wam łatwiej zobaczyć to czym kiedyś to miejsce było, kamienie i cegły przemówią. Oczywiście nie musicie tego robić, ruiny są tak piękne a miejsca tak klimatyczne że magię miejsca na pewno odczujecie. No chyba że będzie 40 stopni na plusie, albo oberwanie chmury. Mła z "podróżniczego" łobowiązku ( takie ma zboczenie ) napisze Wam co się na tym rzymskim wzgórzu znajduje. Tak średnio dokładnie Wam napisze, fotki wklei nie zawsze na temat ( naprawdę nie sugerujcie się nimi, nie przedstawiają miejsc które obok albo pod spodem czy na górze opisuję, no może z wyjątkiem ogrodów rodu Farnese ). Łobowiązek mła wypełni bo bardzo chce żebyście wiedzieli Drodzy Czytający z jakiego rodzaju ogromem historycznego bagażu macie do czynienia. Lojalnie uprzedzam że lektura jest z tych dłuższych i "naszpikowanych" datami i imionami ( jakoś trudno mi inaczej pisać o historii, pewnie durne szkolne nawyki się kłaniajo ).
Chyba najstarszym budynkiem a właściwie to resztkami budynku jest tzw. Capanna di Romolo. Tradycyjnie te ruiny domostwa, uchodzą za miejsce którym mieszkał Romulus. Wg. archeologów zachowane do dziś fundamenty zbudowane z wielkich kamiennych bloków i fragmenty ścian rzeczywiście pochodzą z VIII wieku p.n.e. . Budynek nie miał szans aby zachować się w całości, gdyż w dużej mierze wykonany był z drewna. Czas w którym powstał nie był jeszcze czasem "marmurowego Rzymu". "Rezydencja" Romulusa była z tych prostych i niewielkich ( największy "chatek" miał około 15 metrów kwadratowych powierzchni ) ale miał już kanalizację oprowadzającą wody deszczowe ( taki mały kanał ) i zwierzęta hodowlane nie mieszkały pospołu z ludźmi tylko w przylegającej do chatki szopce. Tak to wielkie rzeczy zaczynają się od tych małych ( jak w tym starym szmoncesie w którym Icek na widok Bazyliki św. Piotra pełen podziwu wypowiada zdanko "A zaczynali tak skromnie, od stajenki." ). W czasach Republiki Rzymskiej wzgórze stało się dzielnicą rezydencji, tu swoje domy stawiali patrycjusze. Oczywiście im bardziej Republika stawała się łupieżcza tym większe rezydencje wyrastały na Palatynie. Z owych republikańskich czasów do dziś ostały się jeno fundamenty i pozostałości budynków w tych mniej "wartościowych" częściach wzgórza. Najlepsze "miejscówki" podlegały bezwzględnym prawom rynku, domy były odsprzedawane, burzone, na miejscu starych domostw tworzono nowe.
Tak na przykład wyglądała historia domu pierwszego rzymskiego cesarza Oktawiana zwanego Augustem. Tuż przy świątyni Apolla, połączona z nią tarasem, została zbudowana na ruinach stojących tu wcześniej domostw, między innymi domu Hortensjusza ( rzymskiego adwokata, drugiego po Cyceronie najsłynniejszego mówcy w okresie republikańskim ) czy domu Kwintusa Lutacjusza Katullusa ( konsula Rzymu ). Nie była to już mała chatka choć jeszcze bardziej przypominała domy z czasów republiki niż cesarskie ekscesy Domicjana. Ot, domiszcze z częścią reprezentacyjną i maleńkimi pokojami prywatnymi. W części prywatnej archeologom udało się odkryć parę pomieszczeń z pięknymi zdobieniami ( między innymi "Salę Masek" z bogatą dekoracją inspirowaną scenografią teatralną czy "Salę Girland" ). W części reprezentacyjnej odsłonięto dziewięć pomieszczeń ( "Salę Czarnych Ścian", "Bibliotekę Zachodnią", "Salę Perspektyw", "Salę Kolumnową", "Kwadratowy Perystyl" , "Studio Augusta" ) które zdobione są malowidłami naściennymi z motywami roślinnymi i zwierzęcymi, nakryte sufitem z dekoracją stiukową. Tak na bogato to było zrobione. Dom małżonki Oktawiana Liwii Druzylli zwanej też Liwią Augustą ( to ta o której Tacyt napisał "Jako matka złowroga dla państwa, jako macocha złowroga dla domu Cezarów" - wicie rozumicie, dla ukochanego synusia Tyberiuszka gotowa na wiele wliczając w wiele otrucie przybranego rodzeństwa Tybiego i kto wie czy nie ukatrupienie jego ojczyma, co oczywiście skończyło się tym że rozpuszczony Tybi wcale nie kochał mamusi tylko uważał ją za zbędny balast ) jest skromniejszy niż ta pierwsza cesarska siedziba. Domus Livia jest jednak o tyle chętnie zwiedzany że posiada taras z którego roztacza się widok na tzw. całokształt. Do dziś z tego domu, który jest tak naprawdę domniemanym domem Liwii ( inskrypcja z budynku "Iulia Augusta" nie musiała koniecznie odnosić się do Liwii Augusty ) zachował się dziedziniec otoczony arkadami oraz trzy pokoje z całkiem nieźle "przetrzymanymi" freskami z około 30 roku p.n.e. wykonanymi w tzw. drugim stylu pompejańskim ( fresk przypominający kulisy teatru, freski ze scenami mitologicznymi, fresk imitujący otwarte okna z widocznym za nimi krajobrazem - cudności choć nie takie jak w wiejskiej willi Liwii ). Oczywiście tkanka miasta to nie tylko domy, w tej części wzgórza gdzie leżą dom Romulusa i Augusta możemy zobaczyć resztki schodów które prowadziły niegdyś z Palatynu w okolice Circus Maximus. Nazywają je Scalae Caci, schodami trójgłowego olbrzyma Kakusa, synusia boga Wulkana. Synuś podobno pomieszkiwał kiedyś w jednej z grot na zboczu Palatynu. Ciekawe jakie jest źródło legendy o tym ziejącym ogniem potworze?
Jenak to nie "schódki" jak to nazywajo odzianie tylko akwedukt zbudowany przez cesarza Klaudiusza jest tym co z takiej tam osady robi prawdziwe miasto. Drodzy Czytelnicy, woda bieżąca na każdym rogu to było marzeniem starożytnych inżynierów. Dla mła jedną z najbardziej spektakularnych oznak upadku cywilizacji w czasach wczesnego średniowiecza był przymus kopania studni. Niewyobrażalna wręcz degrengolada! Akwedukt Klaudiusza powstały w latach 38 - 52 ( zaczął budować szalony Kaligula, Klaudiusz dokończył ) był ósmym w kolejności akweduktem doprowadzającym wodę do Rzymu. Pierwszy rzymski akwedukt zbudowano w czasach Republiki Rzymskiej, w 312 roku p.n.e. . Jak widzicie na Palatyn wodę doprowadzono stosunkowo późno, w końcu bogaci patrycjusze i sam cesarz mieli tyle niewolników że tzw. problemy z wodą nie zaprzątały głowy mieszkańcom rezydencji palatyńskich. Aqua Claudia płynęła woda z odległego o ponad 68 kilometrów źródła, 16 kilometrów akweduktu biegło nad ziemią ( 11 kilometrów na arkadach i 5 kilometrów na mostach ). Przy antycznej ulicy via Latina woda przechodziła przez system filtrów i akwedukt wychodził na powierzchnię. Jego ostatnie 13 kilometrów biegło nad ziemią na wysokich arkadach. Akwedukt funkcjonował 10 lat i uległ zniszczeniu. W 71 roku n.e. odbudował go cesarz Wespazjan a w 81 roku doszło do kolejnej odbudowy za czasów syna Wespazjana, cesarza Tytusa. Za panowania Nerona zbudowano odnogę akweduktu zwaną Arcus Neroniani, w ten sposób zaopatrzono w wodę wszystkie z ówczesnych 14 dzielnic miasta. Za czasów cesarza Domicjana woda z akweduktu dotarła do centrum Palatynu. Obecnie na Palatynie możemy podziwiać jedynie smętne resztki tego cudu inżynierii, jak nas nosi coby akwedukty z bliska obejrzeć to lepiej zrobić wycieczkę do Parco degli Acquedotti, bardzo klimatycznego miejsca. W Rzymie resztki Aqua Claudia można zobaczyć idąc via Pernestina.
Akwedukt kończył się nimfeum, taką świątynką najad, którą tradycyjnie kończyły się akwedukty. Dziś na Palatynie można zobaczyć ruiny tzw. Septizodium ( tak po prawdzie to Septizodium bardziej widoczne jest z zewnątrz muzeum, z via di San Gregorio ), monumentalnej fasady zbudowanej w 203 roku n.e. przez cesarza Septymiusza Sewera. Była to kwadratowa budowla z niszami, w których stały posągi. Po jej ścianie kaskadami spływała doprowadzana akweduktem woda wpadając do wielkich cystern, z których była później doprowadzana do pałacu cesarza. Taki pewien rodzaj fontanny, gdzie woda przelewała się przez kilka pięter i wpadała do basenów. Septizodium miało 89 metrów długości, aż trzy poziomy oparte na kolumnach z niszami. Septizodium przylegało do niezachowanego do dziś pałacu cesarza Septymuisza Sewera. Dla mła jednak bardziej kręcące niż pałac tego cesarza byłyby termy nazwane jego imieniem. Byłyby, gdyby było ich "więcej". Ale zacznijmy od początku, od panującego przed Septymiuszem Sewerem cesarza Domicjana. To był wielki budowniczy, nadał ostateczny kształt wielu budynkom które dziś jawią nam się jako symbole architektury starożytnego Rzymu ( Koloseum na ten przykład ). Zanim powstały termy wybudowano coś co dziś zwie się Arkadami Seweriańskimi a co w rzeczywistości jest budowlą zaprojektowaną przez Rabiriusa, architekta cesarza Domicjana. Arkady powstały jako sztuczne przedłużenie wzgórza palatyńskiego ( kończyło się stromym spadkiem ). Wybudowanie arkad umożliwiło wybudowanie term. Termy zaczął budować Domicjan, kontynuował Sewer a zakończył inwestycję Maksencjusz. Trwało to budowanie bo były to termy godne Palatynu, luksusowe. Funkcjonowały do IV wieku, później zaczęły popadać w ruinę. W wieku XVI papież Sykstus V pokusił się o "odzyskanie materiału budowlanego", znaczy termy zostały rozebrane a uzyskany budulec wykorzystany do budowy Kancelarii Papieskiej oraz kaplicy w bazylice Santa Maria Maggiore. Także to co z term zostało to sobie mła mogła pooglądać także w jednej z najbardziej znanych rzymskich bazylik.
Najbardziej imponującą ruiną na wzgórzu są dla mła resztki pałacu cesarza Domicjana, którego mniej obyci z historią starożytną radośnie mylą z Dioklecjanem ( to ten od zabytków w Chorwacji ). To był naprawdę olbrzymi kompleks pałacowy, robi wrażenie mimo że czas go nie oszczędził, te resztki które dziś widzimy to efekt wykopków XVIII wiecznych archeologów. Pałac powstał wg. projektów znanego nam już architekta Rabiriusa w latach 81- 92. Jedną z części kompleksu był stadion. Wybudowano go na planie w kształcie bardzo wydłużonego prostokąta ( długości 160 metrów i szerokości metrów 48 ) z zakrzywioną południową częścią. Przez środek stadionu biegł obmurowany pas ziemi, wokół którego pędziły rydwany. Do dziś zachował się tylko końcowy fragment tego pasa. W absydach stadionu znajdowała się niegdyś olbrzymia trzypokojowa loża cesarska, z której cesarz oglądał zawody sportowe rozgrywane na swoim prywatnym "placyku zabaw" ( niedaleko jest też prywatny "placyk zabaw" przeznaczony do walk gladiatorów, choć wielu archeologów jest zdania że był to raczej amfiteatr i kto wie czy nie wybudował go już po upadku Cesarstwa Rzymskiego król Ostrogotów , Teodoryk Wielki ). "Właściwy" budynek pałacowy był tuż obok. To prawdziwy moloch, wielopiętrowy, rozległy że tylko na wrotkach po nim się poruszać, taki cesarski do bólu. Zdaniem mła nie mógł być inny, po prostu po Domus Aurea Nerona nie wypadało stawiać siedziby cesarskiej w innym rozmiarze niż XXXL. Tradycyjnie podzielony na część reprezentacyjną i tą prywatną, przy czym tą prywatną wybudowano nieco później niż reprezentacyjną. Wiadomo najważniejsze dla każdej władzy jest tzw. pokazanie się.
Część reprezentacyjna zwana Domus Flavia ( rzecz jasna powstała na miejscu zabudowań wcześniejszych, z czasów Nerona ) to dziś ślady, np. pozostałości po prostokątnym perystylu, który otoczony był niegdyś portykiem z kolumn z numidyjskiego marmuru. Dawno, dawno temu na środku mieściła się wielka, ośmioboczna fontanna ze ścianami tworzącymi labirynt.Po północnej stronie do perystylu przylegało wielkie pomieszczenie zwane Aula Regia ( rozmiar z tych imponujących - 30,5 x 38,7 metra ) które było cesarską salą tronową. Oczywiście na tym się nie kończyło, po przeciwnej stronie perystylu znajdowała się kolejna wielka sala reprezentacyjna, w której cesarze wygłaszali przemówienia. Po stronie zachodniej z kolei mieściła się niewielka bazylika pełniąca rolę sali sądowej. Cały kompleks wykonawczo - sądowniczy w jednym miejscu! Po wschodniej stronie zaś mieściło się Lararium czyli kaplica poświęcona ubóstwionym Larom, duszom przodków. Ponoć Lararium miało być też siedzibą gwardii pretoriańskiej ( ważne miejsce dla ważnej instytucji - gwardia była ważna , to ona lub legiony często stanowiły o tym kto będzie cesarzem ). W pobliżu perystylu znajdowała się również wielka sala flankowana dwiema mniejszymi. Była to oficjalna sala bankietowa cesarza zwana Coenatio Jovis. W niej zachowało się hypocaustum czyli podwójna podłoga, służące do ogrzewania pomieszczenia ciepłym powietrzem. To nie dziwi bo w Rzymie cesarz przebywał przede wszystkim w tzw. sezonie grzewczym. Na czas upałów, co bardziej majętni ewakuowali się na wieś. Hypocaustum wyglądało tak że marmurowa posadzka stała na szeregu podpórek około metra powyżej poziomu pierwszej podłogi. Ta wolna podpodłogowa przestrzeń była wypełniana gorącym powietrzem przy pomocy wielkiego pieca umieszczonego w centralnym pomieszczeniu pałacu pod posadzką. Temperaturę można było regulować, taka cywilizacja! Pierwsze hypocausta powstały w Rzymie w czasach bardzo wczesnego Cesarstwa, za Tyberiusza. Sam system grzewczy jest stareńki, już jakieś 2000 lat p.n.e. funkcjonował na obszarze dzisiejszego Pakistanu. Na północ Europy dotarł późno, na naszych ziemiach pojawił się w XIII wieku. Oczywiście wszystkie niemal przewodniki piszą o marmurowych wykładzinach ścian pałacowych. Były wypolerowane na tzw. błysk licheński coby odbijały postacie ewentualnych skrytobójców. Cesarz Domicjan zbyt wiele wiedział o władzy i zastosował taki środek bezpieczeństwa. Za wiele nie pomogło, po piętnastu latach rządów został zamordowany w pałacu cesarskim w Rzymie, w wyniku spisku pretorianów, cesarskiego szambelana i cesarzowej Domicji Longiny. Nie wiem tak do końca czy to życie uczuciowe ( hym... taa... mariaż cesarski był burzliwy, Domicja Longina była trzykrotną rozwódką, panią swawolną, dwukrotnie poślubiła tego samego faceta czyli Domicjana a na koniec była przynajmniej świadoma spisku i nie ruszyła palcem, najprawdopodobniej pragnąc zachować tytuł Domitia Domitiani ), czy też działalność publiczna ( reforma administracyjna państwa, przede wszystkim postawienie na ekwitów i upaństwowienie ściągania podatków ) wykończyła cesarza.
Prywatna część domu cesarskiego
zwana jest Domus Augustana ( nie mylić z Domus Augusti, siedzibą pierwszego cesarza Rzymu ). Domus Augustana jest też taki dwuczęściowy - część północna tradycyjnie po rzymsku zbudowana została została wokół dużego perystylu z centralnie umieszczonym basenem, na środku którego znajdowała się wysepka ( prawdopodobnie stała tam świątynia ulubionej bogini Domicjana, Minerwy - wg. legendy w tejże świątynce stał posąg tej bogini przywieziony przez Eneasza z Troi, którego jak wiadomo, he, he, he, Rzymianie mieli za praszczura ). Przy wschodnim i zachodnim boku perystylowego dziedzińca pobudowano szereg pokoi oraz olbrzymie pomieszczenie z dwiema przeciwstawnie umieszczonymi absydami. Część południowa pałacu leżała poniżej poziomu części północnej i składała się z kwadratowego dziedzińca z dwukondygnacyjnym portykiem, na środku którego stała wielka fontanna, dwóch pokoi po stronie północnej, olbrzymiej sali z dwoma basenami po stronie zachodniej, z której to sali wychodziły schody prowadzące na jeszcze niższe kondygnacje. Dziś największe wrażenie robią resztki fontanny, fragmenty z czterema półksiężycami nazywanymi kolczykami Amazonek, stąd urobiono jej nazwę Fontanna Amazonek. Z pałacu zachowała się też Eksedra, półkolista ściana wypełniona niszami w których niegdyś stały posągi, pięknie zakolumnowana. Jest niewidoczna ze wzgórza, można ją zobaczyć od strony Circus Maximus. Z Eskedery ponoć cesarz obserwował wyścigi odbywające się w cyrku. Pałac nie zawsze cieszył się estymą wśród następców Domicjana, wielu z nich nie uczyniło z niego swej głównej rezydencji ( taki Hadrian na ten przykład jak już musiał przebywać w okolicach Rzymu to siedział w swojej willi w Tivoli ). Od III wieku był sporadycznie zamieszkiwany, ponieważ cesarze "cesarzowali" głównie w prowincjach. Jeden z ostatnich cesarzy Walentynian III przebywał w nim nieco dłużej, pełnił też rolę rezydencji Teodoryka Wielkiego i jego wnuka Atalaryka. Później rezydowali w nim jedynie bizantyńscy administratorzy. Skończyło się rumakowanie! Niedaleko pałacu można obejrzeć ruiny Pedagogium oraz Schola Praeconum . Pierwsze to szkółka dla niewolników pałacowych bo personel trzeba kształcić, drugie to szkoła cesarskich urzędników niższego stopnia ( w zakres obowiązków wchodziło porządkowanie zgromadzeń i przewożenie poleceń ).
Oprócz resztek pałaców, term, akweduktów, willi i domostw ( Aula Isiaca, tzw. Dom Gryfów ) i najprawdopodobniej paru insuli na wzgórzu mamy takowe "przyziemne" urządzenia jak cysterny, resztki schodów i dróg a także "wzniosłości", resztki świątyń. Świątynia Magna Mater utożsamianej z małoazjatycką Kybele była świątynią ważną dla tożsamości Rzymian. Rzymianie mieli szczególne nabożeństwo do tej bogini, ponieważ jej kult wyznawał praszczur Eneasz, Rzym był oddany w opiekę Magna Mater. Hym... cóś mnie to przypomina. Do Rzymu Kybele zwana później Magna Mater sprowadziła się wskutek dość mistycznych okoliczności. Podczas II wojny punickiej kapłani na polecenie senatu odwołali się do Libri Sibyllini ( wieść gminna niesie że od Sybilii z Kyme zakupił je Tarkwiniusz zwany Pysznym ) pytając o wynik wojny. Zwierzchność Najwyższa wskazała jako ratunek dla Rzymu sprowadzenie bogini, którą niegdyś czcili ich przodkowie. Scypion Afrykański zarządził i w kwietniu 204 r. p.n.e. w porcie w Ostii zakotwiczył okręt przywożący z Pesynuntu posąg bogini ( matrony rzymskie witały boginię a niejaka Claudia Quinta, osobiście ciągnęła cumy zadziwiając wszystkich swoją krzepą - taka to była z niej Wilczyca ). Początkowo planowano że stanie on świątyni Wiktorii na Palatynie ( niestety z tej jednej z najstarszych świątyń na wzgórzu zachowało się malutko ) , natychmiast jednak rozpoczęła się budowa świątyni Magna Mater, która to budowa z powodu wojennego kryzysu trwała 13 lat. W 111 roku p.n.e. świątynia została podpalona, odbudowana została przez Metellusa Numidyjskiego, późniejszego konsula Rzymu. Jakoś budynek nie miał szczęścia i spłonął ponownie, po raz drugi odbudował świątynię w 3 roku n.e. cesarz Oktawian August. Z tego okresu zachował się do dziś basen kultowy o wymiarach 16,5 m. x 3 m. Kult Wielkiej Matki przetrwał aż do IV wieku n.e. . Później zastąpiła ją inna Matka. Zamiast Mater Deum ( jeden z przydomków Kybele ) mamy Mater Deus. Świątynia Apolla nie była może aż tak przesiąknięta "prerzymskością", importowany z Grecji bóg znalazł jednak coś na kształt "małego Parnasu" na wzgórzu palatyńskim. Budowa świątyni Apolla rozpoczęła się w 36 roku p.n.e., świątynia poświęcona została 9 października 28 roku p.n.e. . Niestety została zniszczona w wyniku pożaru jaki wybuchł w dniu 19 marca 363 roku. To już nie były czasy przyjazne greckim bogom i nie odbudowano jej. Przy tym miejscu Apollinowego kultu swego czasu stała biblioteka, w której bardzo często w czasach Cesarstwa zbierał się senat. Niedaleko świątyni Apolla będącego też bogiem wieszczy, mieściła się świątynia wróżów rzymskich. Agurarium powstało w czasach cesarza Augusta, odprawiano tu auspicje państwowe, że tak rzecz ujmę. Co do urządzeń przyziemnych to cysterny nie są najciekawszymi, za absolutny nr 1 uchodzi tunel. Ale od początku, znaczy od pałacu który zbudował na Palatynie Tyberiusz. Głównie dlatego, że wcześniej stał w tym miejscu dom, w którym się urodził ( pałacu nie polubił, rezydował na wyspie Capri ). Pałac powiększył Kaligula, a następnie za jego przebudowę zabrał się Neron ( zanim wybudował dla swojego ego Domus Aurea ) . Budynek był rzymski do ostatniej cegły, pokoje umieszczone były wokół dużego perystylu. Do dziś udało się odkryć 18 pomieszczeń przykrytych sklepieniem kolebkowym, w większości tych przebudowanych przez Nerona. Archeolodzy ciągle przy nim grzebią, jest sznasa na nowe odkrycia. Ów wzmiankowany tunel to Kryptoportyk Nerona - podziemne przejście zbudowane za czasów Nerona łączące rezydencję Tyberiusza z pałacem Oktawiana Augusta oraz pałacem Domicjana. Miał 130 metrów długości, oświetlenie i wentylację dzięki otworom umieszczonym w różnych odcinkach. Jako "tajny tunel cesarski" miał też dekorację stiukową, nie uchodziło tak "na goło" pomiędzy cesarskimi siedzibami.
Dziś na ruinach Domus Tyberiana są tarasy widokowe, widok mamy na Zatybrze, na Janikulum oraz na Kapitol, Kwirynał, no i przede wszystkim na Forum Romanum. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego Palatyn stracił z czasem na znaczeniu. Sic transit gloria mundi, politycy powinni mieć obowiązek zwiedzenia Palatynu z przewodnikiem ( najlepiej uzbrojonym w rózgi pomagające zrozumieć różne postawy a także to czym one się kończą - syndrom Kasjusza Chaerei na ten przykład ), w przerwach na odpoczynek rozmyślanie nad sentencjami Seneki Młodszego - "Bonum ex malo non fit", "Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabunturt", "Imperare sibi maximum est imperium". Ziemię na Palatynie we wczesnym średniowieczu podzielono pomiędzy różne zakony, zaczęły w poblizu rozpadających się starożytnych budowli wyrastać kościoły chrześcijańskie ( hym... często dlatego że cóś wyrastało cóś się musiało rozpaść ). Z tych czasów a konkretnie z wieku X pochodzi wzniesiony na fragmencie świątyni Sol Invictus, nazywanej też na cześć jej fundatora świątynią Heliogabala, kościół San Sebastiano, zbudowany wg. tradycji w miejscu męczeństwa świętego ( ciekawe którego bo św. Sebastiana męczyli dwa razy ). Na fragmencie bo świątynia Heliogabala, która stanęła tu w 221 roku n.e. miała 70 metrów długości i 40 metrów szerokości a z której ostały się jeno ruiny pięciołukowego portyku, tzw. Pentapylum. Obecny wygląd kościoła jest wynikiem przebudowy, której na zlecenie papieża Urbana VIII Barberini w 1632 r. dokonał Luigi Arrigucci. Niedaleko tego kościółka znajdują się "jeszcze nieodkryte skarby archeologii" - być może fragmenty świątyni Jowisza Statora zbudowanej około 750 roku p.n.e. Kiedy minęły wieki średnie przyszedł czas na kolejne zmiany. Wzgórze zostało podzielono pomiędzy dwa rody: Farnese i Barberini. Ród Farnese postawił na ogrodnictwo a Barberni uprawiali na stokach Palatynu winne grona. Coby błogosławieństwo na nich spływało w 1675 roku na ruinach antycznej cysterny na wodę zbudowali kościół pod wezwaniem San Bonaventuro ( po prawdzie to ufundował go najważniejszy z Barberinich, kardynał Francesco Barberini ). Barberini posiadali południową stronę wzgórza więc chyba te winnice były należycie pobłogosławione słońcem.
Ród Farnese zapisał się w historii między innymi stworzeniem na północnych stokach Palatynu Orti Farnesiani czyli Ogrodów Farnese. Powstały w XVI wieku na ruinach rezydencji cesarza Tyberiusza. W roku 1550 kardynał Alessandro Farnese wydał polecenie założenia ogrodów Giacomo Barozzi da Vignola. Giacomo był jednym z trzech największych architektów epoki włoskiego manieryzmu, o jego klasie świadczy choćby to że pozwolono mu kończyć prace rozpoczęte przez takiego geniusza jak Michała Anioł. Oparł się na znanej od starożytności koncepcji ogrodu zamkniętego Hortulus conclusus, którą chrześcijaństwo nasyciło mocno religijną treścią. Nazwę założenia zaczerpnięto z "Pieśni nad pieśniami" , wersja z Biblii Vulgaty wygląda tak - "Hortus conclusus soror mea, sponsa, hortus conclusus, fons signatus". Pod koniec średniowiecza uznawano taki ogród za wyraz koncepcji Nieustającego Dziewictwa Maryji ( takie tam teologiczne gadki na temat nieustanności miały miejsce w wiekach średnich ). W tzw. Brewiarzu Grimani przewijają się pewne stałe elementy nawiązujące do Niepokalanego Poczęcia: zamknięty ogród ( hortus conclusus ), wysoki cedr ( cedrus exalta ), studnia wód żywych ( puteus aquarum viventium ), drzewo oliwne ( oliva speciosa ) , fontanna w ogrodzie ( fons hortorum ), krzew róży ( plantatio rosae ). Praktycznie ogród zamknięty został "skodyfikowany" w traktacie Pietro Crescenzi z Bolonii "Liber ruralium commodorum". To dzieło często było kopiowane, co potwierdza wiele zachowanych rękopisów jego tekstu, często drukowanych w XV i XVI wieku.
Orti Farnesiani sul Palatino były pierwszym prywatnym ogrodem botanicznym w Europie, niewiele wcześniej na przełomie wieków XV i XVI ogrody botaniczne powstawały tylko przy włoskich uniwersytetach. Klasyka w najlepszym wydaniu, ogród kwaterowy z centralnie położoną fontanną, należycie wystrzyżony, pełen wszystkiego co winno tworzyć ogród zamknięty. Kardynał Alessandro był zachwycony tymi zaroślinnionymi tarasami z których roztaczał się piękny widok. W swoim ogrodzie wywodzącym się ze starego rzymskiego peristylum wybudował sobie letnie mieszkanko, willę, której projekt przypisywano niegdyś Michałowi Aniołowi a którą tak naprawdę zaprojektowali Vignola i Rainaldi. Ogrody oczywiście wyglądały inaczej niż dzisiaj, przede wszystkim zajmowały znacznie większy obszar. Były w nich budowle ogrodowe takie jak Teatro del Fontanone ( znaczy fontanna ), vivarium czyli olbrzymia wanna robiąca za oczko wodne z rybkami, woliery z ptaszętami. Do tego wszystkiego należy jeszcze dodać ścieżki spacerowe pod Domus Tyberiana, starożytne rzeźby które kardynał namiętnie kolekcjonował ( miał to zacięcie kolekcjonerskie po dziadku, papieżu Pawle III w którego posiadaniu była najlepsza kolekcja starożytnej rzeźby w Rzymie ). No i Casina pełna fresków dobrego pędzla. Ogród podupadł w XVII wieku ale u schyłku XVIII wieku podróżnicy tzw. Grand Tour odkryli go ponownie. W XIX wieku nie wypadało nie wizytować tego ogrodu podczas pobytu w Rzymie.
Pierwsza połowa wieku XIX przynosi kolejne zmiany własnościowe na wzgórzu. Część wzgórza należąca do rodu Barberini dostaje się w ręce cara Rosji, część należąca do rodu rodu Farnese zaś staje się własnością Napoleona Bonaparte. Wreszcie w drugiej połowie XIX wieku cały teren przejmuje władza kościelna. Jednak papież Pius IX bardzo szybko pozbywa się wzgórza przekazując je nowo powstałemu państwu włoskiemu. Rozpoczynają się wielkie badania archeologiczne wzgórza, takie znacznie bardziej profesjonalne niż amatorskie wykopki mające miejsce w XVIII wieku. Na nowo odkrywa się ruiny i historię Palatynu. Kiedy człowiek schodzi via Nova, przez Clivo Palatino ku Forum Romanum czuje w nogach te parę tysięcy lat. To jest właśnie rzymski problem mła, na raz tej masy historii ogarnąć się nie da. Na jednym wzgórzu pod specjalnie dla mła przygotowanym przez Najwyższego Operatora Turystycznego dramatycznym niebem ( jak z antycznej tragedii w której nieuchronnie musi wypełnić się przeznaczenie czyli dżedż ulewny spaść i pieron walnąć ) było dla mła więcej zachowanej ludzkiej pamięci niż w całkiem sporych miastach. Ba, nawet więcej niż w tych olbrzymich! A wiecie Drodzy Czytający, Mamelon i mła dopiero schodziły na Forum Romanum. Strach się bać!
Omatulu, na trzy razy czytałam.
OdpowiedzUsuńSkąd ty kobieto tyle wiesz o tych małżeństwach, romansach, spiskach, truciu i skrytobójcach?
Poza tym polerka "na błysk licheński" spowodowała u mnie wariacki napad śmiechu :D
I musiałam odczekać.
Zdjęcia bardzo oddają klimat. Ogromnie mnie się podobało!
Miłego dnia.
Plotki, My Dear, plotki! Zawsze przejawiałam zainteresowanie tym wszystkim o czym na ogół mówi się półgębkiem i nie pisze w takiej oficjałkowej wersji historii jaką są szkolne podręczniki ( oficjałkowej bo porządna oficjalna historia niczego nie pomija ). Błysk licheński to dość popularny termin wśród kamieniarzy. :-)
UsuńLiterówkę w tytule popraw! :-)))
OdpowiedzUsuńA teraz będę czytać resztę.
Twoja uniżona korektorka, Agniecha spod płota.
Dzięks Agniecho, jakaś Anitka przez q pisana mła się wdarła i kręciła. ;-)
UsuńPrzemijalność - siedziało w tle głowy czytając post jak jakiś zły chochlik na ramieniu szepczący do ucha. Przemijalność, która dla współczesnego człeka jest czymś odległym i w żaden sposób nie związany z jego życiem :) Tworzymy, prześcigamy się w tych różnych nowinkach budowlano mechanicznych a skończymy jak ten piękny i stary zabytek, tylko tym razem swora wilczyc nas pożre z zmęczona naszym niszczeniem planety. A swoją drogą ciekawe czy dla zwierząt tak mityczna wilczyca też jest bohaterką?
OdpowiedzUsuńOt takie tam... cudowne wakacje sobie sprawiłaś :) Mam nadzieję, że pogoda lżejsza niż u nas była :)
To wakacje kwietniowe były, wtedy Rzym da się oglądać. Nie wyobrażam sobie stania w upale czterdziestostopniowym godziny i trzydziestu minut w kolejce coby oblookać starożytności. Latem z Rzymu kto może to myka, od antyku nic się pod tym względem nie zmieniło.
OdpowiedzUsuńWilki mają hierarchię w stadku podobną trochę do ludzkiej. Tworzą też rodziny ze skomplikowanym wzorem powiązań. Jakby wilczyca zdecydowała się na przygarnięcie inszych młodych i wywalczyła sobie w stadzie takie prawko, to nikt by nie miał nic do zawycia. Insza sprawa że tak wychowane cudze młode szybko musiałyby wrosnąć w stado. Mamusia zawsze jest bohaterką, he, he, he. Seneka też był tego zdania. :-)
Wspaniałe miejsce, raj na ziemi... Od zawsze marzę o podróży do tych magicznych Włoch i mam nadzieję, że już nawet w te wakacje się owe marzenie spełni... Pozdrawiam, będę zaglądać do Ciebie częściej! ;)
OdpowiedzUsuńNie do końca taki raj, na Palatynie swego czasu rezydowało mnóstwo politycznych węży i żmij!;-) Do Italii warto pojechać, tam prawie wszystko jest zarazem historyczne i urodziwe. Mam nadzieję że uda Ci spełnić marzenie. :-)
Usuń