Rany, po przerwie spowodowanej helikopterem wczoraj solidniej zajrzałam do neta, a dziś sobie jeszcze doprawiłam. Tragedy, skala złodziejstwa rośnie - taki koment trafiłam który ładnie rzecz ujął - "2015 - wystarczy nie kraść, 2017 tamci kradli więcej, 2019 tamci też kradli" - aż się strach bać co będzie w 2020. Dziś się z kolei dowiedziałam że worek z Pandorą który tak pięknie rozwiązał dla nas facet zwany Hakatumbą przywiał do nas z Hameryki liścidło senatorskie. Znając siłę naszej dyplomacji i pragnienie posiadania przez naszych rzundzących F - 35 będących w fazie zaawansowanego projektu, już widzę te dylematy. Lizać tyłek czy dać odpór - oto jest pytanie? Przypomina mi się zdanie Kisielewskiego na temat socjalizmu, no wiecie - ustrój rozwiązuje bohatersko problemy które sam stwarza, he, he, he. Swoją drogą Kisielowi udało się jakoś nie stępieć w nowej dla niego rzeczywistości postsocjalistycznej i nie być hurra optymistą. Bardzo dziś takich ludzi brakuje, widzących jasno rzeczy niemiłe i uwierające i przede wszystkim mających odwagę "własnego zdania". W epoce informatycznej to białe słonie. Stwierdziłam że od występów politycznych rzundząco - łopozycyjnych znów może się mła zrobić helikopter i postanowiłam zająć się sprawami lokalnymi. Znaczy sprawkami miasta Odzi, które ma swoje za miejskimi uszami ( a uszy jak u nietoperza ). Helikopter mła nie grozi, co najwyżej locik dronem ale żyłka gdzie nie trzeba jej nie pęknie.
A w sprawach lokalnych wreszcie ktoś zadał pytanie które i mła sobie od pewnego czasu zadaje - jak to się dzieje że w wyludniającym się szybko mieście jakim jest miasto Ódź, jakoś jest ciągle więcej i więcej ludzi i trza np. ładować pieniędze w transport miejski bo nie wyrabia. No dobra, Ódź spuchła jak wiele polskich miast - ludzie wynoszą się na obrzeża, wioski wokół miasta nam się odwioskowują, ludzie są tam zameldowani i tam płacą podatki ( niższe niż miejskie ) ale pracują w mieście Odzi. Miastowe ludzie czujo się pokrzywdzone bo nie mieszkajo w otoczeniu przyrody, podatki płacą większe i w dodatku część tych podatków jakby nie na ich potrzeby ( u nas była swego czasu granda o tramwaj regionalny ). Jednak opuchlizna miast nie wyjaśnia wszystkiego, mła odnosi wrażenie że liczbę tych co wyjechali na zachód zrekompensowała liczba tych co przyjechali ze wschodu. Czy to się komuś podoba czy też nie witamy w kraju który będzie coraz bardziej wielokulturowy i wieloetniczny, tak mła wynika z oglądu towarzystwa podróżującego z nią w tramwajach. Cała różnica między Cebulandią a Zgniłym to ta że u nas imigranci mogą co najwyżej na pińcet z plusem liczyć jak dzieci posiadajo, zasiłków specjalnych ni ma i dlatego przyjeżdżają pracujący a nie socjalni. Teraz może troszki wolnego miejsca będzie po mieszkańcach Ukrainy bo Niemce otworzyli dla nich rynek pracy ale w Odzi witamy już na ich miejsce Nepalczyków.
Mła te wędrówki ludów nie dziwio, w przeciwieństwie do ciężko zasiedzianych mła wie jak toczy się światek i że nie kończy się on jeno na naszej wsi we której "To praca powinna być i wszystko, żeby człowiek nie musiał się tułać". Zdziwne dla mła jest też to że wszystkie socjologi piszo że my tacy mało atrakcyjni jako miasto i młodzi to mykajo gdzie indziej i atrakcyjniej a mła się wydawa cóś przeciwnie, że dzieciów w jej okolicy jak na jej system nerwowy jest zbyt dużo. Albo ona ma system nadwrażliwy, albo rzeczywiście jej się wydawa albo nasze socjologi wraz z GUS - em muszą zmienić metodę badań ( opieranie się na mitycznym meldunku - sama znam takich co mieszkają od lat nastu a meldunek majo gdzie indziej ) bo we mła się zalągł dysonans poznawczy i nie odpuszcza. No bo naprawdę jest dziwnie - miasto które straciło ponad 12% ludności chyba powinno być zauważalnie mniej ludne? Mła się czuje z lekka oszukana bo ona tłoku nie lubi a tu coraz ciaśniej!
Sprawa nr 2 - lotnisko na Lublinku imieniem i nazwiskiem wieszcza Reymonta nazwane. To jest dopiero zdziwność - otóż mamy lotnisko wybudowane dla biur podróży, czarterowe znaczy. Nasz aeroport obsługuje cztery trasy na stałe ( z tego trzy na Wyspy Brytyjskie i jedną na hub w Monachium - bilety Lufthansy więc tanio nie jest ), jedną w sezonie letnim ( Ateny ) i stadko czarterów które latają na wczasowiska ( bezpośrednio do Burgas, Zakynthos, Antalya, z przesiadkami w Monachium Dominikana i w przyszłym roku Meksyk i Kuba ). Naprawdę w miarę regularne ( niecodzienne jednak ) mają tylko połączenia z Monachium i Stansted kole Londynu. I teraz będzie o nierentowności - nasze nielotnisko jest zdaje się drugim najbardziej po nielotnisku w Radomiu, nierentownym nielotem w kraju a co lecę w insze zagramanice z Warszawy to zawsze kupa luda z Odzi w tych samolotach. Cud, bynajmniej nie mniemany. Liniom nie opłaca się utrzymywać przelotów na trasie z miasta Odzi bo pasażerowie złośliwie migrują na Okęcie albo inny Modlin. Taa... odzianie to przewrotne bestie są, dołożą kasy, wymęczą się ale nie dadzą portu lotniczemu we własnym mieście zarobić.
No, przede wszystkim nie dadzą zarobić zatrudnionym na "odcinku lotniska" specjalistom, kerownikom i inszym z nadania. Marszałek województwa do lotniska nie dołoży bo ono miejskie, miasto dokłada coby wstydu i bankructwa nie było ( i te miejsca pracy ) ale cóś mało wymaga od lotniskowych ( w dobie Bookingu i Airbnb wczasowe loty to jak kolejka wąskotorowa z Odzi Fabrycznej do Mławy, przez Warszawę, Himalaje i Petersburg rzecz jasna ) a skutek jest taki że mła i Mamelon znów polecą z Okęcia, bo nie uśmiecha się im lecieć sześciu godzin z przesiadką do Rzymu jak mogą dolecieć bezpośrednio w dwie i pół a w godzinę z hakiem być na lotnisku w Warszawie ( z którego samoloty do Rzymu latają codziennie ). Teraz polecę klasykiem - nikt mła nie wmówi że białe jest białe a czarne jest czarne, to nie jest problem zbyt małej liczby pasażerów na lotach rejsowych żeby liniom się opłacało, to jest problem polityki związanej z lotniskiem i to zarówno tej miejskiej jak i tej z Wiejskiej. Miasto Ódź może nie jest metropolią z której codzienne odloty do europejskich stolic opłacałyby się przewoźnikom, ale na lotach dwukrotnych czy nawet jednorazowych w tygodniu przewoźnik by nie stracił. "Czy konie mnie słyszą?"- to tak dalej taplając się w klasyce. Cóś z tym nielotniskiem zrobić trza, albo spuścić armii czy tam innemu aeroklubowi i przestać wkładać w nie kasę albo w końcu zrobić z tego misia na miarę naszych możliwości normalnie funkcjonujący obiekt!
Dzisiejsze obabrazki to ódzkie sakralności. Nie wszystkie istnieją bo zmiany były i w ogóle, ale cóś tam się ostało.
P.S. Kropek u Psa w Swetrze pięknieje z dnia na dzień. Jest do wzięcia ( jak dla mła to za poręczeniem lub wstawiennictwem bo kot po przejściach ), najlepiej żeby znalazł się w takim domu który będzie całym jego światem ( Kropek szykuje się na kotka niewychodzącego, znaczy przechodzi szkolenie na lorda ). Całuśny aniołek, na starcie trzeba nieco bardziej niż to ma zwykle miejsce o Kropka dbać. Jak dojdzie do siebie w stu procentach i obejmie ludzia w posiadanie to się dziwić będzie ten ludź jak on bez Kropka w ogóle mógł funkcjonować! To nie było życie tylko jakaś marna wegetacja, ersatz i namiastka! Bez tych przytulasów, bez ocierek i prawie że cmokań! Krokiet i Bigos już na swoich ludziach, przystąpiły do tresowania personelu obsługującego.
Patrz, jak piszesz o kwiatkach czy kotkach to od razu jest odzew, a tu polityce czy innej statystyce lokalnej i od razu cisza w eterze. No bo w sumie... Ja tam o Łodzi wiem najwięcej z lektury "Ziemi Obiecanej". Jest tam co prawda pełno aktualnych tekstów, ale mimo wszystko trochę przestarzałe te informacje.
OdpowiedzUsuńPosadziłam te wszystkie sbd, it, tb itp. One chyba lubią przebywać w gazetach, bo puściły w nich nowe korzenie. Aż mi żal było je wsadzać do ziemi.
To jest post z cyklu ulało mła się. Wiem że problema ódzkie lotniskowe są specyficzne i poza Odzią cóś mało zrozumiałe ale mła musiało się ulać bo płaci takie podatki miejskie że chciałaby żeby miasto się zdecydowało czy stać je na normalne lotnisko czy sobie odpuszczamy a pieniędze pobierane od Tabazelli idą na co inszego ( byle nie na renowację parku w stylu tej jaką obecnie przechodzi Park Sienkiewicza - sprzęt ciężki, wykopy i kosteczka ). Takoż samo ulało się z powodu problema tłoczności miasta co to się właśnie wyludnia na potęgę. Tego od tych wyludnień to bym wsadziła do tramwaju i spytała co to za jedni się pałętają w dużej ilości i gdzie jest ten cholerny luz na który tak liczyłam?! Miało być luźniej i spokojniej!
UsuńNie martw się Agniecho, odziaństwo od czasów Ziemi Naobiecywanej niewiele się zmieniło - po morsku rzecz ujmując: stadko rekinów, duża ławica śledzi, zaplątane nie wiadomo skąd papugoryby, parę parzących meduz, snujące morszszszczczyny i wesołe muszelki, małe, głupie krabiki - jest jak było.
Polityka i statystyka to nie są tematy łatwe i przyjemne, choć ja tu bez tabelek i tak raczej ze zmrużoną powieką a nie z zadęciem. Ludzie to chcieliby żeby polityczne się od nich po prostu odczepiły i im żyć dały ( też bym chciała ) ale zapominają o tej starej prawdzie - nie interesujesz się polityką to polityka zainteresuje się tobą. Fajnie jest uciec w sprawy miłe jak kwiatki i kotki i w ogóle życie swojskie tylko że można w wyniku niedopilnowania własnych interesów obudzić się z rączętami w nocniku i mieć głównie pretensje do siebie. Dlatego mła uważa że jej łobowiązkiem jest zrobić sobie raz na tydzień prasówkę porządną ( nie częściej bo by zwariowała ). Zazwyczaj taka lektura robi jej gulizm i nerw i potem mła pluje jadem i ryczy że wszyscy od prawa do lewa ją okradajo ( co zresztą jest prawdą ). Jednak sobie nie odpuszcza bo pamięta jak w dziecięctwie podsłuchała rozmowę, w której jeden taki się przyznał że sobie odpuścił a potem został tzw. Dobrym Niemcem. Jak nastała na Ziemiach Odzyskanych komuna to się okazało że bycie Dobrym Niemcem może boleć tak samo jak bycie członkiem Waffen SS. Opowieść z Syberii była z tych które robią wrażenie i do mła wtedy dotarło że nie tylko ci co zasługują dostają w tego ale że obrywają i ci stojący z boku, którzy nic wspólnego z draństwem nie mieli ( parę lat później do mła dotarła jeszcze gorsza prawda życiowa - ci co stoją z boku, szczególnie jak są dobrego charakteru obrywają najmocniej, a jak już była mocno starsza to i ta z prawd najpaskudniejsza - nie ma niewinnych, zaniechanie też jest winą ). No i mła postanowiła zostać Pyskatą i politycznie czujną i świadomie winną, tak na wszelki wypadek, żeby nie musieć jeść zupki z kolegi jak to się zdarzyło Dobremu Niemcowi. Takim to traumami rodzącymi paskudne następstwa kończy się podsłuchiwanie cudzych rozmów przez nieletnich!
Jak irysy puścili korzonki to już był czas do gleby, znaczy wszystko jest w porządku. Oby Ci ładnie zakwitły. :-)
One miały tatuaże niezmywalne ( te irysy ). Czy to podpada pod dręczenie roślin? Czytałam wew Gazecie W. o drzewach w Łodzi. Posadzonych i niepodlewanych. Tych co o nich pisałaś wcześniej. Ciekawe, czy zmądrzeją ci wasi włodarze, i zainwestują w konewki.
UsuńNo to zostałaś politycznie czujną i świadomie winną, a ja się w tym wszystkim tak gubię, że choćbym chciała się uświadomić i uczujnić, to mi g. z tego wychodzi. Mętlik w głowie, i tyle.
Zupka z kolegi, to takie ekologiczne i przyszłościowe.
Nie bój żaby, w przyszłym roku po tych tatuażach śladu nie będzie i owładnie Cię błoga nieświadomość co też tam irysowego sobie porasta. ;-) Nasi włodarze od samorządowych poczynając na tych najwyższych nie tylko krajowych kończąc to powinni przede wszystkim zainwestować w sprawne działania rozumków. I to natychmiast!
UsuńBycie politycznie czujną proste nie jest bo trza oddzielić pozory czyli teatrzyk od działań naprawdę istotnych. Jak sobie darujemy wszystkie ten powiedział temu a tamten mu odpowiedział a zostaniemy z tzw. gołymi faktami to natentychmiast wiemy kto jest kim. Po uczynkach ich poznacie. No ostatnio wiara w państwo rośnie! :-O Do bezczelnego zajumania ( skala duża ale poprzednicy też byli nieźli ) dołączyli bezczelne kłamstwa zwane w języku prawniczym mataczeniem ( i to jest novum, bo poprzednicy stosowali metodę zwlekania z odpowiedzią ). Coraz lepiej, choć do czegoś w stylu podpalenia Reichstagu droga daleka ( no bo tak po naszemu to najsampierw trzeba by go było doszczętnie ogołocić bo po co ma się dobro dla idei marnować jak można nim chałupkę własną przyozdobić ). ;-/ Jak tak dalej pójdzie to może i zupka z kolegi pojawi się szybko w menu, ekologiczna i przyszłościowa bo narastający poziom bajeru zawsze źle się kończy, zarówno w polityce jak i ekonomii.
Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńByła u Twoich dalii, zazdraszczam zielonego. W okolicznych ogrodach dalie nie miały szans, za sucho było. Ja nie uprawiam z lenistwa ( wysadzanie i przechowywanie nie dla mła, ona ma już sporo roboty z irysami ) ale sąsiedzi uprawiają. A właściwie to uprawiali bo cóś smętnie wyglądają te krzoczki. Nic to, najważniejsze że troszki popaduje, może jeszcze i w moim sąsiedztwie pokażą się daliowe kfioty. Też pozdrówkuję.
UsuńTabaź, dzięki za ogłaszanie Kropka! Ty se wyobraź już śpi ze swoją nową mame w łóżku i pewnego zaskoczonego obrotem sprawy brytyjczyka w wąsy szturcha :) Brytyjczyk z Kropkiem tak 8:1 gabarytem i odwrotnie proporcjonalnie temperamentem - dzieje się ;)))
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, niechże Artemizja sprawdzi pocztę, bo tam są NAPRAWDĘ poważne rzeczy i wcale nie kocie.
Sakralności mnię wzięły i ujęły! Że jakoś nigdy się nie złożyło i do Odzi nie dotarłam... wstyd!
Przejrzałam co trzeba i wieści paszły! Co do sakralności to zważ że puchnę z i wbijam się w dumę ( po prawdzie mało zasadną bo to nie moje zasługi ) - Kościół Podwyższenia świętego Krzyża budował mój pradziadek w latach siedemdziesiątych XIX wieku. Po latach, w 1913 roku obok tego kościoła zbudowano kamienicę w której mieszkała moja Babcia Wiktoria, córka dziadka budowniczego ( na tym zdjątku jeszcze tej wielkiej kamienicy ni ma ). Kościół stoi do dziś i ma się dobrze. Za to nie zobaczysz już kościółka św Wojciecha w tym stanie jaki jest na fotce nr 4, teraz to jest poważna świątynia neogotycka. Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ten z fotki nr 3 który nadal jest do oblookania, był z kolei miejscem ślubu moich drugich pradziadków a także miejscem chrztu prababci ( bo ona przedtem to mogła chodzić do babińca w tej starszej wersji, znaczy nie tej drewnianej tylko pierwszej murowanej, synagogi Alte Szil, która jest na fotce nr 1 i która już dziś nie istnieje ). Insze pociotki modliły się w cerkwiach i zborach, a zważywszy na to że rodzina miała część korzonków tatarsko - islamskich robiliśmy za przekrój religijny społeczności łódzkiej. Trafili nam się nawet mariawici i paru zdeklarowanych ateistów ( ale oni to nie bardzo wiedzieli gdzie chodzić z tym swoim wyznaniem wiary i poprzestali na uprawianiu domowym ). Dlatego sakralności ódzkie są dla mła bliskie, są jej historią a w dzisiejszym bardzo mobilnym świecie to mieć jakąś tam historię poza własną nie jest sprawą prostą. Mła sobie ceni, nie żeby zaraz arystokracja i te małpy od których mła pochodzi włos miały bardziej jedwabisty, ale mła lubi sobie myśleć o ludziach których kochały jej babcie czy dziadkowie. Mła czuje z nimi więź a te budynki jej co i raz o tej więzi przypominają. Dlatego mła lubi swoje miasto i wścieka ją że miało być luźno i miło i jakby więcej w nim zielonego a jest tłoczno, cementowo - dewelopersko obrzydliwie. I na dodatek nikt z władz nie chce wziąć na klatę i zdecydować co z tym cholernym lotniskiem!
UsuńLotnisko zaorać i posadzić las. Same brzozy.
UsuńTam w okolicy rosły piękne brzeziniaki ( i insze lasy ) ale trza było wyciąć dla bezpieczeństwa tych czterech samolotów na krzyż lądujących w mieście Odzi. To lotnisko generuje straty nie tylko finansowe, coraz bardziej mła to wkurza - utrzymywanie pozorów! :-O
UsuńZazdroszczę Ci tych korzeni, mocno i głęboko wrośniętych. My na tych ziemiach odzyskanych dopiero nieśmiało jakieś tam korzonki puszczamy, nasi rodzice leciutko się tej ziemi chwycili niczym plecha grzybni, może nasze dzieci będą już miały solidniejszy system korzeniowy, ale te zwykle po świecie goni. A tam gdzie ma korzenie moja rodzina, ja nie czuję się u siebie, nie mówiąc o tym, że część tych korzeni "wcielili do macierzy" nasi wyzwoliciele (o których wiadomo, że jak zaczną kogoś wyzwalać, to długie dziesięciolecia nie mogą przestać; zobaczymy, jak długo Syrię będą wyzwalać i bronić) No i tak.
UsuńZ tym lotniskiem to pojąć nie mogę. Czemu u nas wszystko przynosi straty? Już wielokrotnie myślałam, że fajnie by było, żeby jakieś małe maszyny latały po Polsce. Wrocław ma połączenia z Warszawą i Gdańskiem i np. mój Rodzic wziął swojego wnuka na jednodniową wycieczkę do stolicy, do muzeum Powstania Warszawskiego i ja też tak kombinuję, czy sobie tak nie wyskoczę, do stolicy lub nad morze, bo tłuc się samochodem lub pkp to rozrywka dla masochistów. A czemuż ja bym sobie nie mogła na herbatkę do Odzi wyskoczyć? Noż XXI wiek mamy, to przecież chyba nie mam wygórowanych oczekiwań. Nota bene w jakimś czasopiśmie z 1932 roku, które znalazłam w domu prababki, stało jak byk, że ludzie tak przed wojną latali. I to nie tylko po Polsce ale i po krajach ościennych. A teraz moje dziecko, pracujące jako szofer, wozi skośnookich gości z Wro do Pragi, bo inszej możliwości nie ma.
UsuńSpoko, spoko, my tak zdziwnie zakorzenieni, rodzina to u nas lubiła wędrować. Ten pradziadek co kościół budował to wylądował nad Syr - Darią na początku ubiegłego wieku i tam na świat przyszła moja babcia, która jest spadkobierczynią linii ludów tureckich w naszej familii. Pokoju w tamtych stronach też nie było bo tereny z tych do których poczuwali się etnicznie zasiedziali a także etnicznie napływowi. Napływowi przywieźli w ramach prezentu integracyjnego komunizm w proszku i zaczęli gotować zupkę a mój pradziadek stwierdził że rodzina może potrawy nie przeżyć i wrócili na Ojczyzny łono, które wcale ich miło nie przyjęło mimo tego że to był czas budowania II RP a rodzina miała zacięcie budowlane. Także widzisz, my są z jednej strony mobilni a z drugiej to wypuszczamy takie długaśne korzonki jak rośliny pionierskie coby się nie oderwać i przeżyć. Ja i miasto Ódź jesteśmy zżyci, to co mnie wkurza w jego miejskości to nie klimacik menelski, Wenecja nad rynsztokiem i te sprawy a nieposzanowanie przyrody i historii, degradacja substancji miejskiej poprzez deweloperyzm stosowany ( nie każda nowa inwestycja to szał ciał, sporo z nich powinno zdaniem mła zostać zrównanych z ziemią ). No i tłok mła wkurza bo mła liczyła że wraz z wyludnieniem miasta które dusiło się na stosunkowo małej przestrzeni, wzrośnie nam, jego mieszkańcom komfort życia. Teraz miasto spuchło a komfortu ni ma, dane sobie, życie sobie a ja jak zwykle się pytam "To jak stoimy z kasą?". :-/
UsuńPiesa to jest proste jak drut - lotnisko nie jest po to żeby z lotniska latać. Lotnisko buduje się po to żeby przeciąć wstęgę, utworzyć na nim stanowiska pracy ( najlepiej dużo takich typu kerownik albo specjalista od niczego bo żyć z czegoś trzeba a przemęczać się nikt nie lubi ) i pisać że ruch na lotnisku wzrósł o 100% bo zamiast dwóch pasażerów obsłużyło czterech. No klasyczny miś na miarę naszych możliwości. Lotnisko cóś tam obsługuje, znaczy mamy większe szczęście niż Radom ale jest dodupnie. Małych samolotów, takich z paliwkiem bardziej eko, które zabierałyby mniejszą ilość osób do miast położonych w promieniu do 1000 km ( a byłoby na to tzw. chęć lotu ) po prostu ni ma bo jesteśmy na to za biedni ( choć moim zdaniem to za bogaci i stąd brak rozsądnych kalkulacji ceny przelotu ). Paliwo lotnicze to syf, niestety każdy chce zarobić nie wiadomo jakie krocie i mieć stopę zwrotu z inwestycji jak u wielkoluda i każda innowacja dotycząca składu paliwa podnosi jego cenę w sposób zdaniem mła nieuzasadniony. To samo dotyczy konstrukcji maszyn latających. Ostatnio na podejściu "Zrób szybko i oszczędnie i natychmiast wyciągaj kasę!" przejechał się Boeing. Mam nadzieję że dostanie tak w doopsko że przemysł lotniczy zapamięta na długo! Znaczy problem ogólny jest taki - produkujemy śmieci bo nam się to opłaca a prawdziwe innowacje techniczne zmieniające się w nowe technologie to niech robi kto inny ( a potem my ukradniemy ) a problem szczególny pochodzący od ogólnego jest taki - będziesz mógł tanio latać tylko dzięki naszemu wspaniałemu planowi biznesowemu wycyckującemu pracowników a nie temu że można latać czyściej, bezpieczniej bo opanowaliśmy nowe technologie. Korzystam z tzw. tanich linii ale ostatnio postanowiłam się przesiąść na te niby normalne. Nie każda kalkuluje koszty jak Lufthansa, choć i Lufthansa miewa bilety w rozsądnych cenach, a ceny biletów normalsów mają mniej tzw. ukrytych opłat. Wiadomo że samoloty rejsowe zawsze są droższe niż czartery, tanie linie lotnicze miały być czymś pośrednim, umożliwiającym latanie za mniejsze pieniądze ale mam wrażenie że postawienie jedynie na wyciąganie kasy za pomocą modelu biznesowego bez inwestycji w technologie jest ścieżką donikąd i w pewnym momencie tanie linie zaczną się zwijać ( Wujek Jo twierdzi że to się już zaczęło ). No i widzisz że z tym lataniem na kawę jest dodupnie, choć np mła by zapłaciła odpowiednio żeby być we Wrocku tak w pół godziny ( + korek przez miasto ;-) ). :-)
Usuń