Strony
▼
wtorek, 14 kwietnia 2020
Zaraza czy zarazka? - czyli miesiąc w kwarantannie
Dobra, miesiąc minął więc można już cóś o zarazie naszej własnej napisać. Za Euro MOMO - w 14 tygodniu roku 2020 wzrost zgonów w Europie w grupie wiekowej ponad 65 lat jest zauważalny, podniósł się też nieznacznie odsetek zgonów w grupie wiekowej 6 - 64 lata. To są dane z 24 europejskich krajów, przy czym oczywiście należy zachować ostrożność w interpretacjach ( choćby dlatego że zaczęło się wymieranie powojennego wyżu demograficznego ). Podniesienie odsetka zgonów, szczególnie w grupie 65 +, wg. raportów krajowych wiązane jest z Covid - 19, jako przyczyny zgonów stwierdzanej trzema sposobami: testami genetycznymi ( 100% pewności ), testami serologicznymi ( 90% pewności - znaczy test stwierdzi że wirus masz ale czasem przepuści jako zdrową osobę już zarażoną, czyli może zaniżać liczbę przypadków a nie podwyższać ) i "ogólnym zespołem objawów charakterystycznych dla jednostki chorobowej" ( taa... ). Polska raportuje ilość chorych w oparciu o testy genetyczne, których jak wiadomo mieliśmy i nadal mamy mało. Na 8 miliardów ludzi na świecie na Covid -19 od listopada zeszłego roku tzw. zgonów udokumentowanych jest ponad 100 tysięcy a osób u których stwierdzono zakażenie ( co nie jest jednoznaczne z chorobą, zakażony a chory to inna bajka ) jest cóś ponad półtora miliona.
Zaraza roznosi się jak grypa, za pomocą płynów ustrojowych, najczęściej drogą kropelkową. Rządy różnych krajów w celach politycznych zawyżają liczbę osób zmarłych na zarazę ( najdalej posunęli się Włosi, którzy otwarcie przyznają że zdarzało się wliczanie nawet tych, którzy zmarli z powodu niemożności wykonania procedur "bo zaraza szalała" ) inne zaniżają ( to np. my, ale nie jesteśmy jedyni, inni zarzundzający też chco mieć wyniki - my zresztą naprawdę szczęśliwie będziemy mieć chorych mniej choćby z tego powodu że leżymy z boku wielkich szlaków komunikacyjnych ). W inszych krajach oficjalnie już przyznają że pierwsze zarażenia w Europie miały miejsce na przełomie grudnia i stycznia, u nas na ten temat cicho bo jeszcze nie przetrawiliśmy medialnej "zgrozy". Powszechną metodą "walki" z wirusem jest kwarantanna, przy czym należy jasno powiedzieć że społeczeństwo nie jest zamykane w chałupach na podstawie naukowych dowodów tylko na podstawie modeli i symulacji komputerowych, które różnią się w zależności od tego jakie dane maszynom się zapoda. Na ogół rzundzące powołują się na symulacje brytyjskie w przekonaniu o jakości towarów z UK. Tak że jak ktoś Wam cóś będzie mówił że tyle i tyle istnień ludzkich udało się ocalić dzięki dystansowaniu społecznemu to miejcie świadomość że mówi o wirtualnej rzeczywistości a nie o realu, bo nie istnieje rzetelny naukowy dowód na potwierdzenie takowej tezy. Wyników symulacji komputerowych jaka będzie śmiertelność w wyniku działań związanych z wprowadzeniem kwarantanny się nie doszukałam. Jak do tej pory z metody "kwarantanny naszej powszechnej", mimo nacisków politycznych i histerii medialnej wyłamuje się Szwecja, w której rzundzące mają mało do gadania jeśli chodzi o ogłaszanie epidemii. W Szwecji poszli na żywioł, z lekka tylko kontrolowany co wywołuje zrozumiały niepokój u rządów sąsiadujących ze Szwecją państw z dwóch powodów: bomba wirusowa tuż, tuż kole nas i co my biedne zrobimy jak się rozniesie oraz a jak tym cholernym Szwedom się uda to nas zarżną za to bezrobocie. No i jeszcze jest taka niemiła sprawa że nie tylko wyjadą z tym bezrobociem ale zaczną się pytania o to dlaczego umieranie na Covid - 19 trza za wszelką możliwą a nawet niemożliwą do zniesienia cenę ograniczać a ograniczenie umierania na inne choroby można sobie odpuścić.
Co mła na to wszystko? - mła zdania nie zmieniła, ona wręcz się w nim utwierdziła jak ten twierdź - zaraza to mendialny humbug i dowód na to że większość klasy politycznej, nie tylko tej naszej, ma problem z wykonywaniem zawodu. Jednocześnie jest to też dowód na to że jak się chce mieć socjal na odpowiednim poziomie to trzeba w niego ładować a jak się nie chce mieć problemów z powtarzającymi się quasi pandemiami to najwyższa pora uznać przemysł farmaceutyczny za tzw. strategiczną gałąź i czym prędzej znacjonalizować. Ptasie i świńskie grypy odlecą w niebyt, co nie oznacza wcale że nie pojawi się jakieś prawdziwie groźne choróbsko. Taka malaria na ten przykład, której zasięg przesuwa się wraz ze zmianami klimatycznymi. Średnio rocznie na świecie odnotowuje się około 300 milionów przypadków malarii, z czego zgonem kończy się od 1 do 3 milionów przypadków a większość z nich to dzieci poniżej piątego roku życia. Hym... pierwotniaki mutują na potęgę, tworzą się takie lekoodporne zarodźce sierpowate, których niczym nie da się wytępić ( tzn. leki załatwiają zarodźca wraz z żywicielem ). A szczepionki? Skuteczność szczepionek malarycznych jest, jakby to ująć, na wpół iluzoryczna. Myślicie że w Polszcze nie występowała malaria? Taa... to skąd nazwa zimnica? Występowała endemicznie i zarodziec nie był z tych groźnych, ale średnia temperatura cóś była niższa. Teraz mamy cieplej. Malaria to najczęstsza na świecie choroba zakaźna, w dodatku poszerzająca terytorium występowania ale założę się że większość z Was nic o tym nie wie bo "to tropiki" ( no i Afryka nie zapłaci koncernom farmaceutycznym tyle co I Świat, więc nie ma potrzeby nikogo chorobą denerwować ). A to jest problem prawdziwy a nie patogen który w ciągu pół roku zabił oficjalnie sto tysięcy ludzi a nieoficjalnie jeszcze jakieś parędziesiąt tysięcy więcej albo parędziesiąt tysięcy mniej.
Mła się wydawa jednak że WHO powinno wrócić do starej definicji epidemii czy pandemii, w której choroba charakteryzowała się "powszechną śmiertelnością" ( jakby kto nie wiedział WHO w pierwszej dekadzie wieku zmieniła definicję epidemii i pandemii - nie muszą być już one powszechnie śmiertelne - no i teraz mamy bardzo wybiórczą i selektywnie powodującą zgony pandemię Covid - 19 ). Istnieje jeszcze jedna sprawa, naprawdę niebezpieczna, wojna informacyjna trwa na całego ( i to ona a nie dęta epidemia niesie ze sobą największe zagrożenie ) - wyraźnie zawodzi dotychczasowy sposób kontroli informacji, podatność na manipulacje wzrasta wraz z możliwością dostępu do interakcyjnych mediów ludzi umiejących czytać ale mających problem z tzw. myśleniem krytycznym ( ba, często mających problem ze zrozumieniem tego co czytają ). Długofalowo to może być na ten problem odpowiedzią rozsądna edukacja, błyskawicznie powinno zadziałać uczynienie serwisów społecznościowych płatnymi ( zawsze można zrobić wyjątek na akcje charytatywne i kontrolować czy aby serwis wywiązuje się z zadań ). Cud recepty czyż nie, już słyszę ten żałosny kwik, he, he, he i widzę wpisy jaka to mła głupia. Dobra, pożartowalim sobie z recept na dobroć ogólną ale tak naprawdę to za ciekawie nie jest. Nie jestem pełna wiary w niezależność mediów, uważam że od zawsze sterowano informacją w celu osiągnięcia korzyści - dlaczego net miałby być inny? Jednakże nigdy do tej pory nie było widać aż tak wyraźnie jak wygląda kuchnia takich działań. Nie będę się tu rozpisywać za mocno ale wystarczy śledzić medialną zmianę postaw zarzundzających ( czasem wielokrotną ) wobec kryzysu. Wciągające jak dobry thriller. Jedno co dobre z tej dziwacznej pandemii to możliwy rozwój technologii, przede wszystkim medycznych. Może w końcu respiratory przestaną być tak koszmarnie drogie.
Teraz co do epidemii naszej własnej, ciężko wyhodowanej. Zbyt długa kwarantanna nie przejdzie ze względów ekonomicznych ( znaczy społeczeństwo mniej się boi zarazy niż tego że zdechnie z głodu chronione kolejną tarczą premiera i jest w stanie zaakceptować śmierć parunastu tysięcy ludzi, którzy są albo starzy albo chorzy i nie mają szans w zetknięciu z nowym patogenem ), tak że możemy się spodziewać otwarcia wielu usług z tzw. "zachowaniem ostrożności" jako alibi ( i tak w szczycie zachorowalności będą mogły działać te usługi, które działać nie mogły na początku sezonu Covid - 19 - logika, a kto by się nią przejmował? - ludzie przeca nie myślą ). U nas podobnie jak i gdzie indziej szpitale i domy opieki okazały się być świetnymi transmiterami zarazy ( na szczęście dla naszych staruszków DPS to jednak luksus , przy okazji dziękujemy Ministerstwu Zdrowia i "Sanepisowi" za świetne przygotowanie i pełne wyposażenie ośrodków w ludzi i sprzęt do "walki z zarazą" i jakże nas pociesza fuckt że inni też nie byli , Panie tego, gotowi ). No i na zakończenia nasz wkład własny - słynne "wybory" w czasie prorokowanej wysokiej zachorowalności, pisienka na torcie. Inni robili wybory na początku epidemii ale my zrobimy jeszcze lepsze. Niezależnie od tego czy zaraza czy zarazka to jak się już wprowadza kwarantannę na terenie całego kraju, z jednymi z największych obostrzeń w Europie, to powinno się być konsekwentnym i wprowadzić jakiś stan wyjątkowy ( bez względu na to że Prezes Sądu Najwyższego ma automatycznie przedłużoną kadencję ) . Mła się jednak zdawa że akolici szykują się do zadania ciosu nożem w plecki pana od kotów i kombinują jak tu zostać światłymi więc ekscesy najwyższej władzuni w stylu nieboszczki PZPR bardzo im na rękę. Na tym tle toż oni ludzie "pełni rozsądku". Bo epidemia to jest co prawda mocno dęta ale kryzys za to będzie najprawdziwszy. A władza i kryzys to tak się jakoś gryzie, któś jeszcze rozliczeń jakowychś może chcieć ( cóż, jak zamiast wkładać forsę w respiratory wydawa się podczas "kryzysu epidemicznego" kasę na wozy bojowe dla policji, to wnioski jakoś tak same się nasuwają ). Lepiej poszukać sobie spadochronu zawczasu. I to by było na tyle.
Dzisiejszy wpis ozdobiony jest dziełem Jakoba von Wyla ( 1586-1619 ). Ten fresk wpisuje się w tradycję obrazów tzw. tańców śmierci, motywu bardzo popularnego w Europie od XIV do XVI wieku. Makabryczny taniec podkreśla próżność społecznych rozróżnień dla których istnieje przecież tylko jeden koniec, taki sam w każdym wypadku. Znaczy cudo demokracji, śmierć jest największą demokratką jaką znam, he, he, he. Dzieło Jakoba von Wyla zdobi mury dawnego kolegium jezuickiego, które stało się siedzibą rządu dla kantonu Lucerny.
Kobieto, zrobiłaś mi dzień ;) Będę sobie to czytać za każdym razem jak durnota na oczy najdzie, bo ja nerwicowiec jestem, to bywa.
OdpowiedzUsuńNic nie napiszę, boś wszystko, z właściwą sobie elegancją, ujęła. Dziękuję ;D
No i tworzymy tę... no... jak jej tam... bańkę informacyjną. ;-) Jeszcze trochę i zaczniemy siać teorie spiskowe, choć tak po prawdzie nic tu nie trzeba siać a raczej przesiewać. Cała ta historia pandemiczna jest zapodawana w stylu tak subtelnym, jak za przeproszeniem, bywa pierdzenie w salonie. Pełne wyrafinowanie znaczy to nie jest. Musi być tak zapodawane bo inaczej massodbiorca by nie pokumał i nie zechciał uczestniczyć. Mła zauważyła że od pewnego czasu nie podaje już się info mających straszyć, nazwijmy to, odbiorców mniej masowych. Znaczy wydawa się że osiągnięto zamierzone cele , nastąpiło przesilenie i teraz będzie rozłożony w czasie odwrót na z góry uplanowane pozycje i triumfalne pianie jak to pokonaliśmy zarazę. Dopóki nie wylezie jakiś "podspód". ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki , że jesteś😀
UsuńMła odczuwa jak na razie radość ze swojego istnienia. Miło jej że to uczucie się udziela innym, he, he, he. ;-) Dobra, mła wie że jest okropniasta jak ten Grinch i nawet epidemią nie da się nacieszyć. ;-D
UsuńNo kocham Cię Tabaziu za wszystko, a za ten tekst dzisiejszy to już nade wszystko. Mi też dzień zrobiłaś, a jak już zacytowałam co soczystsze fragmenty TŻtowi, to zapragnął je udostępnić i był niepocieszony, że to nie z fej-zbuka. I poprosił o pozwolenie mimo wszystko. Pozwolisz?
OdpowiedzUsuńA ode mnie: pomysł nacjonalizacji koncernów bardzo mi się podoba. Chętnie bym zalobbowała ;-)
A na malarię to nawet moja mać rodzona była chorowała, w czasach głęboko powojennych. Tereny zalewowe na Podkarpaciu, nie ma to tamto.
Pozwalam, a co mam nie pozwolić. Ja przeca piszę to co wielu ludzi w cichości ducha sobie myśli tylko nie śmie tak na bezczela wyklepać. Znasz mła, ona tylko tak słodko wygląda jak nadmuchany różowy balonik, w środku siedzi potwór zwany Wereda ( tak, weredyzm to od tego potwora, jak jest o czymś przekonany to nie da mu się gęby zamknąć nawet mordoklejką ).
UsuńZ tymi koncernami cóś trza będzie w końcu zrobić bo się zbiera, mła ma tylko nadzieję że to nie będzie manewr w stylu Monsanto.
A w ogóle to wiesz że my oszołomy? Co prawda towarzystwo inszych oszołomów mamy wyborowe, bo jest w nim sporo ludzi z potężnym naukowym dorobkiem w dziedzinach takich jak mikrobiologia, wirusologia, epidemiologia, biotechnologia, że o ekonomistach ledwie napomknę. Wielu z nich oczka z zadziwienia jako i my przeciera. Taa...
A co do malarii to ona zdaje się zniknęła u nas tak cóś w latach sześćdziesiątych. Pół wieku z haczykiem czy cóś, ale teraz zdaje się lezie bo te cholerne komary tygrysie mogą ponoć przekroczyć "alpejską barykadę" nawet w tym sezonie letnim.
Że się odniosę do Twojego ostatniego komentarza i bariery Alp.
OdpowiedzUsuńTo w takich Włoszech malaria jest? Albo w Szwajcarii?
Ciekawe, choć niepokojące.
Na tym MOMO cosiu faktycznie zaczyna być widać jakiś przyrosty, ale te linie i numerki takie jakieś malusie, że moje niedowidzące oczka mają letki kłopot.
Statystyka to jednak ważna dziedzina wiedzy. Bo powiedzmy sobie, że przy przyczynach zgonów można se pomajstrować niezauważalnie, ale przecież samą liczbę zgonów trudno już zaniżać czy zawyżać. Tak se myślę. Ale może się mylę?
U nas we wsi też się ponoć pojawiło wirusowe zuo. Na takim zadupiu, proszę różowej Tabaazy. Globalizacja pod strzechami. Nie, żeby na tych poniemieckich terenach były jakieś strzechy.
Niestety ale we Włoszech raportuje się o lubych tygrysich komarkach i to bynajmniej nie tylko na południu ( i to jest niepokojące ). Szwajcaria jako kraina górska od komarka wolna ale w takiej Austrii zaczynajo się niepokoić ( z lekka jak na razie, co nie znaczy że nie wpadno w panikę bo jak widzisz panika to dopiero zaraźliwe dziadostwo ). Do statystyk też trza podchodzić ostrożnie bo nieprawda że nimi się nie da manipulować, ale mła wydawa się że MOMO jest rzetelne. Co do liczby zgonów to mła już leciutko zasugerowała dlaczego w tej grupie wiekowej 65 + będzie tak wysoko. Po drugiej wojnie światowej był wyż demograficzny i to potężny, ci ludzie właśnie dochodzą do kresu żywota i umieralność podwyższoną i tak mamy jak w banku, jak nie teraz to za parę lat przy okazji jakiejś mutacji grypy czy cóś. No biologia. Zresztą już słychać głosy i to w mainstreamie że sporą część zgonów nie spowodowała zaraza ale panika, ludzie boją się obecnie szpitali bo zaraza i groza i brak sprzętu oraz personelu, bo wszystko zatkane covidowo i ludziska pojawiają się w szpitalach w sytuacji kiedy na pomoc często jest za późno ( jednym z takich przypadków była śmierć 60 letniego polskiego muzyka z powodu zapalenia otrzewnej po rozlaniu wyrostka robaczkowego, w niektórych włoskich szpitalach by go doliczyli do ofiar zarazy ). O tym że tak długo funkcjonować się nie da i że politycy czują pismo nosem świadczyć może chęć jak najszybszego znoszenia obostrzeń kiedy tylko cóś drgnie w ilości stwierdzanych przypadków ( znaczy nagle się okazuje że testuje się mniej, he, he, he ) i takie wypowiedzi jak ta "prezydentowej Europy" która radośnie powróciła do pomysłu brytyjskiego mopa dotyczącego izolacji staruszków. Taa, to ta sama "królowa Europy" która izolację określonych grup uznała ze dwa tygodnie temu za wyjście "które wyborcy zapamiętają nieostrożnym i szafującym ludzkim życiem rządom". No cóż, zaczynają się próby wyjścia z twarzą z tego całego bajzlu , którego się nie ogarnęło.
UsuńCo do koronawirusa we wsi - a czy Wy tam na Zadechowanym Zadupiu macie być gorsi niż reszta? ;-) Na choroby modne nie zapadać? Nowym patogenkiem podzielimy się wszyscy, jak nie w tym sezonie to w przyszłym. A tak nawiasem pisząc opowieści jak to 95% populacji naraz się zarazi to taka trzecia prawda Tischnera. Średnio bez dystansowania społecznego chorobami o podobnym stopniu zarażalności co nasza obecna "czarna śmierć" ( he, he, he ) zraża się od 10% do 20% populacji w ciągu roku.
To ja jeszcze dopiszę, bo u nas zdarzył się klasyczny przypadek śmierci, a właściwie, chyba morderstwa okołocovidowego. Starsza pani, z chorobami sercowymi, mieszkała sobie w bloku. Sama. Poczuła się źle w nocy, upadła i nie mogła wstać. Zaczęła stukać w podłogę. Sąsiedzi usłyszeli. Wezwali pomoc. Policję i straż, bo straż wyważa drzwi, pani była zamknięta od środka. Normalnie, to dwie minuty na dojazd, i 10 min na wyważenie drzwi. Pani przez drzwi powiedziała, że ma duszności. Tym razem procedury się włączyły. Wszystko trwało GODZINĘ. Bo to był początek panikodemii. A najbardziej panikowali sanitariusze z karetki. Po godzinie wreszcie weszli, ubrani jak ufo, do półprzytomnej kobiety. Zawieźli ją do najbliższego szpitala, tam nie przyjęli, kazali do zakaźnego, 40 km dalej. Powieźli. W zakaźnym nie przyjęli, tylko kazali szybko na chirurgię. Chirurgia nie przyjęła. Kazali do Białegostoku, 100 km. Jeszcze tylko negocjacje telefoniczne, czy Białystok weźmie i pojechali. Dowieźli panią, zmarła w izbie przyjęć. Ciekawe do jakiej grupy ten zgon się zaliczy? I ile takich rzeczy się zdarzyło? Pewnie tego nikt nie sprawdzi. I czy w ogóle ktoś ma moralniaka? Bo, że mój mąż ma, to wiem. On wyważał drzwi. A on akurat zrobił to, co powinien.
UsuńNie bój żaby, nie wpiszą do statystyk bo u nas musowo zachorowań musi być mniej. Nie da się ukryć że Twoja sąsiadka miała sporą szansę zemrzeć z powodu paniki i złej organizacji ochrony zdrowia. Jak znam życie to nie przebadali jej żadnym testem bo ich jest mało. Załóżmy że sąsiadka zmarła z powodu choroby wywołanej nowym patogenem , no to powinniście być objęci nadzorem epidemiologicznym ( choć teraz kwarantanna jest ulubionym sposobem zapobiegania chorobie ). Tylko że pewnie nie jesteście, no bo to było tylko podejrzenie. Taa... ondulowanie mgły a chorą kobietę odsyłali od Annasza do Kajfasza aż wykitowała. Ludziom z czasem strach zacznie przechodzić, człowiek wszystko jest w stanie oswoić ( z wyjątkiem siebie samego ) więc i strach oswoi. Tylko że wtedy się wkarwi i tego najbardziej boją się obecnie wszyscy zarzundzajuncy. Już szukajo koziołków ofiarnych.
UsuńO ;) Ja już czekam, na kogo padnie, na tego bęc! Zapłoną stosy, gilotyna będzie ciachać. A polegną ci, co nie obłożyli się odpowiednią liczbą papierów. Normalka.
UsuńMła ma idealnego koziołka - "chory bezobjawowy". Mła się wydawało zawsze że jak ktoś chory od wirusa to ma objawy jakie by tam nie były słabe ale ma, natomiast bezobjawowy to jest nosiciel. Okazuje się jednak że mła nie dorosła, yntelekt się jej zaciął czy cóś. Taki chodzi i zaraża a sam bezczelnie objawów nie ma żadnych. I to przez tego "chorego bezobjawowego" będziemy chodzić w maseczkach. Po prawdzie to nie wiadomo po jakiego grzyba bo w Czechach je nosili a majo na milion mieszkańców i więcej zarażonych i więcej zeszłych. W Reichu z kolei zaczynają się przerzucać odpowiedzialnością za zamaseczkowanie ludziów na podstawie niezweryfikowanych badań, jednak dziś wiadomością dnia u Niemiaszków jest to że rada naukowa łod koronawirusa właśnie namawia Makrelę na zniesienie restrykcji zanim wdzięczny naród zniesie Makrelę. "Chory bezobjawowy" to samo zuo!
UsuńNo to ujęłaś w tekst większość moich rozbieganych myśli i dodałaś sporą dawkę swoich jakże trafnych!
OdpowiedzUsuńPodziwiam twoją umiejętność tekstową, chylę czoła!
Jak widzisz nie Ty jedna czujesz że jest cóś nie halo w tym wszystkim. Po mojemu problemy mamy głównie z powodu paniki nie tylko oddolnej ale przede wszystkim tej odgórnej i nieadekwatnych do zagrożenia środków zapobiegania. Nie chyl czółka, mła grafomani radośnie.
UsuńFajnie napisane :) jeszcze wrócę :)
OdpowiedzUsuńWracaj, wracaj, zapraszam. :-)
Usuń