Strony
▼
czwartek, 10 września 2020
Spotkanie z lasem
Jesienne polowanko na grzyby, ulubioną rozrywkę narodu mykofilów mła dziś uprawiała w podłódzkich lasach. Osobiście wczoraj Mamelona cudownie bezwypryskowego ( tfu, tfu, tfu! ) i Sławencjusza namawiała na odwiedzenie lasu i postraszenie grzybków. Bo wicie, rozumicie, mła grzybki świeże już w tym roku dzięki Kuzynowi Piotrusiowi, Cio Mary, Wujkowi Jo i Terezie jadła i to w sporej ilości ale przeca tu nie chodzi tylko o zwyczajne napełnianie żołądka. Grzybobranie to jest insza inszość, to jest spotkanie z lasem. Bez względu na to czy las grzybkami darzy czy też grzybków skąpi, z lasem zawsze miło się spotkać. Las w tym roku mniej suchy, jakby bardziej mszasty, pewnikiem zasługa deszczowego początku lata, nawet upały sierpniowe nie wysuszyły okolicznych lasów na wiór. Kto wie, może po bardzo śnieżnej zimie jeszcze bardziej by się im znormalniało i zaczęłyby przypominać siebie sprzed ładnych paru lat. Grzybków w lesie sporo, nasza wycieczka to przeca nie klasyczne poranne grzybobranie z nagonką ale dwu i półgodzinny spacerek po lesie, a wracaliśmy z w miarę wypełnionymi koszykami. Nie żeby tak z czubkiem, ale starczy i na jutrzejszy obiad i cóś tam maślaczego się zamarynuje. Mła bardzo zadowolona bo naszła pomarańczowe kapelusiki krawców. Tak oficjalnie to krawiec się nazywa koźlarz czerwony ale jak to z oficjalnościami bywa nie zawsze jest on czerwony. Mła naszła raczej koźlarza pomarańczowożółtego, inszy gatunek. Charakterystyczne są dla niego czarne łuseczki na nóżce. Najczęściej rośnie w pobliżu brzózek. Insze krawce wolą towarzycho świerków, sosen, a klasyczny czerwonokapeluszasty krawiec lubi rosnąć w okolicy osik.
Mła w ogóle preferuje grzybki o ognistych odcieniach kapeluszy. Kudy tam do nich skromnym choć smacznym maślaczkom. Oczywiście las to nie tylko grzyby, na polanach kwitną wrzosy, pomiędzy drzewami porozpinane są pajęczyny z czyhającymi pająkami, po chrobotkowych polach pomykają jaszczurki ( żadnej nie udało mi się w obiektyw złapać, myk, myk, szybciej niż migawka w aparacie, choć niby ona ustawiona tak że zwierzęta w ruchu focić to żaden problem ). Cóż, mła pozostało skupić się na mniej ruchliwych formach życia, znaczy macie fotki chrobotkowego pola i na słowo mła uwierzcie że po chrobotkach pomykały małe zwinki.
W domu z grzybków wielka radość, Małgoś już czekała naszykowana. Znaczy ocet, pieprz w ziarnkach, święta książka o grzybach ( do której nigdy nie zagląda ale w którą zawsze jest uzbrojona kiedy mła wraca z grzybobrania ). Rozdysponowanie dobrem - kanie na patelnie, mieszane do gara, maślaczki obrane do octu, chwila zamyślenia przy krawcach i decyzja że nie suszymy na proszek do sosu ale mimo braku urody na talerzu ( krawce są prześliczne dopóki ich się nie gotuje, no chyba że się marynuje ) pochłoniemy je "na świeżo". Kiedy Małgoś się dowiedziała że mła po drodze z lasu zakupiła jajka od kur grzebalnych bliskość nirwany objawiła się u niej dziwnym gulgotem. Hym... Małgoś - Sąsiadka podśpiewywała, co prawda nie piosenkę o rydzu, to szło jakoś tak - "Hej chłopcy morze ma barwę błękitną". Taa... troszki grzybków a jaka impreza, ze śpiewami.
Dobrze że mi się Małgoś odprężyła po tym stresie awaryjnym, przed nami malowanie sufitu a Małgoś takowych akcji nie lubi. Mła z wdzięczności dla lasu ubrała swoje brzozowe paciorki w zielone ptaszki i ustawiła dekorejszym ku czci.
Też mam w planach wizytę w lesie. Tylko jeszcze brak odpowiedniej perfumy - Mugga coś się spóźnia z przybyciem, chyba po prostu kupię w K. w sklepie dla komandosów. I wtedy będzie, Ahoj Lesie!!, Nadchodzę.
OdpowiedzUsuńKupuj szybko, Las czeka ( mła doszła do wniosku ze będzie pisała Las z dużej litery, tak jak na znak szacunku z dużej litery pisze Ocean ). :-)
UsuńHallo , wizytę w lesie zaczynam dziś zaraz po wypiciu porannej kawy. U nas komarów w lesie niet. Oraz nawet w domu i zagrodzie niet.
OdpowiedzUsuńMiło, że grzybobranie się udało.
Mął dziś ma z kolei tak interesujące zajęcia jak pranie firan i mycie kolejnych okien. Sam szał ! :-/
UsuńTe lampeczki ustaw za wazonem! Zobacz, jak cudnie światło będzie grało! Albo chociaż jedną!
OdpowiedzUsuńUwielbiam las i zbieranie grzybów. To magia zapachów i widoków...
Ustawię i sfocę, co prawda insze lampeczki ( szklane ). Mła tyż kocha nasz sport narodowy. Wkurza ją tylko że co do lasu pojedzie to się na śmieciory natyka. Doszłyśmy do wniosku z Mamelonem że to nie są miejskie śmieci, zdaje się że las robi za wysypisko dla domów letniskowych i jakiejś części zabudowań wsiowych ( skład odpadów na to wskazuje ). Nóż w kieszeni się otwiera. Jak nie lubię zarzundu tak stwierdzam że pomysł z drakońskimi karami za zaśmiecanie lasu i monitoring wędrujący wcale nie jest głupi. Hym... jeden z nielicznych pomysłów obecnego zarzundu co do którego to pomysłu mła nie ma zastrzeżeń.
UsuńWitam, wiadomość półautomatyczna, choć za sterami człowiek - może wrzucisz swoje treści lub fotografie na portal dla twórców:
OdpowiedzUsuńhttps://t3kstura.eu/
Zapraszamy :)