No i mła po tej "darmowej" imprezce od wczasów. Oczywista miała zakupić różne rzeczy ale na to mła jest odporna więc nic na niej nie zarobiono, danych nie wyciągnięto bo i w tym temacie mła jest ostrożna, natomiast vouchery odpadajo bo mła nie jest fanką uzdrowisk i żywić się lubi poza hotelami i w ogóle jest z tych bardziej samodzielnych. Oferta raczej dla schorowanych albo lubiących o się zadbać ale o silnym charakterze, znaczy takich którzy sobie nic nie dadzą wcisnąć a zamiast tego będą wyciskać i uważnie czytać co podpisują. Mamelon odpadła w przedbiegach bo tzw. "wizja pokupnych garnków" ją zmroziła, mła odpadła po przedbiegach bo jej się nie chciało czytać drobnym druczkiem pisanych umów ( co jest jak nadmieniłam w tym wypadku bardzo ale to bardzo ważne ) a hotele nie znajdowały się w atrakcyjnych dla niej miejscach ( jakby się znajdowały to mła by czytała ale po co jej czytać o miejscu do którego nie ma ochoty jechać a jakby ją naszła, to musi się telepać zamiast kurtularnie dojechać ). Zdaniem mła jak któś ma staruszka w domu to broń boszsz... go na taką imprezkę okazjonalną z voucherami samego puszczać, zakupi panele słoneczne w cenie nie do przyjęcia albo cóś inszego, to raczej zabawa dla wyjadaczy kręcących krętaczami i sprawdzających czy aby cena "przymusowego" hotelowego obiadu nie równa się cenie doby hotelowej. Jedno co dobre że się z domu ruszyła do miasta, przewietrzyła się i znów zaczęła myśleć o prawdziwych wojażach. Bo mła już myśli o podróżach przyszłorocznych, na przekór zamknięciom, kwarantannom, obostrzeniom czy tym podobnym głupotom zarządów. Ponieważ nie ma na co naciągać naciągających na krajowym podwórku, mła kombinuje jakby tu odwiedzić południe kontynentu.
Przeprowadza rozmowy rodzinne na tematy hiszpańskie, no ciągnie ją do
Al Andalus. Marzy jej się obejrzenie na własne oczy La Mezquita w
Kordobie, chciałaby looknąć na Real Alcazar w Sewilli, na największą
gotycką katedrę na świecie, połazić uliczkami Juderii, poplątać się po
ogrodach Generalife w Grenadzie. Ba, ona się do tego stopnia rozkokosiła
że chce zobaczyć Kadyks, Gibralatar ją jakoś mniej pociąga, może tylko
małpy uznaje za interesujące. Zamiast Gibraltaru mła chętnie
zobaczyłaby pueblos blancos, tak różne od klimatów włoskich miasteczek.
Za nic za to nie chce widzieć betonozy na Costa del Sol i kiczu
marbellańskigo oraz zatłoczonej Malagi ( choć może tego nie uniknąć bo
lotów do Malagi cóś więcej niż do Sewilli ). Widzicie że mła nosi.
Oczywiście mła się nie nadawa na zorganizowaną wycieczkę, to odpada w
przedbiegach przedbiegów. Mła nie może za długo siedzieć w autokarze,
nie to zdrowie co kiedyś, no i mła ma uczulenie na zgrupowania liczące
powyżej 9 osób. O ile autokarowym przypadłościom można jakoś tam
zapobiegać to na uczulenie mła nic nie poradzi, na ten rodzaj alergii
nie ma leków. Dlatego mła sama robi za biuro podróży, co w dzisiejszych
czasach wcale nie jest trudne i montuje różne akcje w które wciąga
rodzinę i przyjaciół. Mła musi przy tym zważać na koszty bo ona nie jest
specjalnie majętna a jej rodzina i przyjaciele też oglądają pieniążek z
obu stron zanim go na cóś wydadzą. Jak na razie mła ma wstępny
gryplan na tzw. obóz wędrowny. Mamelon stwierdziła że strach w niej
narasta a to dobry prognostyk, bo w Mamelonie przed udanymi wyprawami zawsze strach
narasta. Dla ozdoby dzisiejszego wpisu mła użyła sztuki wielkiej,
znaczy Francisco de Goya e Lucientes w najlepszej formie.
No to przestaję żałować. Nawet się cieszę, że nie miałam okazji wystawić swojej odporności na próbę. Hiszpania, tak brzmi pięknie,nawet bardzo pięknie. Myślę, że w tych porąbanych czasach jest szansa na coś nieprawdopodobnie luksusowego, czyli na zwiedzanie atrakcji turystycznych bez turystów. Tak jak w Rzymie. Nieoczekiwana korzyść.
OdpowiedzUsuńNie masz czego żałować, klasyka naciągactwa i trzeba mieć dużo samozaparcia żeby dla tej "darmoszki" znieść pitulenia o towarach cud i inne kwiatki. Mła tyż ma nadzieję że będzie luksus rzymski - dobra cena i bez tłumów. :-) Mła siedzi i sprawdza koszty, możliwości dojazdu, tym podobne konieczności. Szczerze pisząc sprawia jej to frajdę, prawie jakby już podróżowała.
UsuńOj ja póki Mefisio jest i chory z tą swoją trzustka to na wyjazdy się nie zdecyduje. Reszta jak chce niech jedzie. Ja zostanę z kotkami. :)
OdpowiedzUsuńTfu, tfu, tfu, u mła na szczęście bez poważnych kocich przypadłości. Oby tak zostało.
Usuń