Mła wczoraj dało popalić, Pan Andrzejek od dłuższego czasu walczył był ze służbą zdrowia w temacie sercowo - płucnym. Tu poszedł, tam nie poszedł bo oddzwonili żeby nie przyłaził, tam termin, tu termin a wczoraj z ulicy zgarnęło go pogotowie. Dobrze że sąsiad z kamieniczki obok był przytomny i przedzwonił do Oli "z piętra", to mła zawiadomiona zdążyła akurat na przyjazd karetki i mogła za ledwie przytomnego podać dane bo by go zgarnęli z ulicy jako anonima ( tylko torebeczka, piniążki i komóreczka bo do sklepu był wyszedł wieczorną porą żeby z innymi staruszkami się nie stykać, Pan Andrzejek ma uczulenie na godziny senioralne a zakupów sobie nie pozwala robić bo nie jest kaleką , taa... ). No i oczywiście żadnego testu Pan Andrzejek nie robił bo objawów wiadomych nie miał, za to EKG mu wylazło w karetce takie bardziej zawałowe więc go powieźli na brudną kardiologię interwencyjną czyli do covidowego. Teraz mła się martwi żeby Pan Andrzejek niczego na brudnej nie podłapał bo w obecnym stanie zdrowia może być mu bardzo ciężko to przejść. Mła rozpoznała w jednym zakombinezowanym znajomego ratownika ( trzy razy przyjeżdżał do rozbitej głowy Małgoś - Sąsiadki, padło zdanko "Ta pani co sobie sama robi przemoc domową" ) i mła uciąwszy krótką ( ze względów oczywistych ) pogawędkę na temat procedur ratowniczo - szpitalnych i po tej gadce mła wie że jest się czym martwić. Służba zdrowia jest w stanie nam Pana Andrzejka wykończyć, nie tak złośliwie tylko dlatego że nie ma jak mu pomóc. Mła się włos zjeżył jak jej zakombinezowany parę info sprzedał. Wy się nie bójcie covida złego, wy się bójcie i to bardzo tworu zwanego służbą zdrowia. Ludzie medyczne nie są w stanie ogarnąć wszystkiego a poziom ogólnego burdelu uniemożliwia wręcz ratowanie ludzi i nie mam tu na myśli tylko zarażonych koronką. Medyczni znajomi różne zdziwne rzeczy mła opowiadali ale to co usłyszała od ratownika sprawiło że włos na łbie podkręcony jej się wyprostował. Nasza łódka nie ma nie tylko kapitana, ona nie ma sternika a część załogi jest święcie przekonana że są pasażerami. To nie covid zły, to jest ogólna zapaść systemu ochrony zdrowia przy okazji pojawienia się choroby o niskim współczynniku śmiertelności ( mła wiedziała ale wczoraj do niej dotarło że można to bezproblemowo udowodnić i że tego właśnie najbardziej boją się wszelkie zarzundy, które z opieki medycznej usiłowały robić przedsiębiorstwa ) . Problem majo prawie wszędzie poza autokracjami bo jak widać idiotyzm wyborców jest skorelowany z idiotyzmem wybrańców ( w autokracjach covida złego nie ma bo zarządzone zostało że nie ma ). My go oczywiście twórczo rozwijamy poprzez odmałpienie wybiórcze najbardziej kretyńskich rozwiązań oraz własne działania. Taa... pozostaje nam czekać na siódmą falę, kolejne szpitale z przydomkiem narodowy i cud zalecenia typu pięć osób na Wigilii ( a kto to będzie kontrolował? ). System ochrony zdrowia rozwaliliśmy, jesteśmy w trakcie rozwalania systemu oświaty, jeszcze trochę i podniosą nam się głosy że po co nam państwo skoro ono i tak nie istnieje. Pewnie ta kręcąca się po świecie część będzie chciała federacji z UE, ta co ma problem z wyciąganiem wniosków będzie uważała że sami sobie poradzimy bo jak nikt potrafimy rozpierniczać własne państwo. To nie jest tak że za obecną sytuację odpowiada tylko obecny zarzund, za nią odpowiadają wszyscy którzy przez te trzydzieści lat przykładali łapę do rzundzenia. A najbardziej odpowiadają za nią ludzie, którzy ich wybierali. Tak, tak, sami sobie zrobiliśmy ten bałagan, nikt nam za bardzo nie musiał pomagać. Polska postsolidarnościowa jest ze styropianu, betonu i prętów stalowych ni ma. Podam przykład idiotyzmu nie związanego ze służbą zdrowia - płacimy za śmieci w zależności od ilości osób w gospodarstwie domowym lub od ilości zużytej wody ale nie płacimy w zależności od ilości wyrzucanych śmieci. Przecież to jest chore. Nikogo taka polityka nie zmusza do redukowania śmieci, najwyżej kąpać się nie będzie. Ot i wszystko. A my brniemy w rozwiązania kretyńskie i płacimy w sumie nie wiadomo za co. Łatwo jest człowieka okradać kiedy płaci nie wiadomo za co i o to w tym chodzi. Czystej wody kleptokracja. Do większości jakoś to nie dociera bo nie słyszę ani nie czytam o wkarwie ludzkim w tym temacie. Ludziska są głównie tym wkarwione że im przerwano igrzyska ( czytaj korzystanie z dobrodziejstw zapodanych na tacy typu pińcet i czynastaka wydane na co kcą ), chcą żeby było jak było mimo że robili wszystko żeby było inaczej. Oto zaczyna się nam lać woda do dupy z siłą wodospadu Niagara.
Strony
▼
Szkoda, że żaden zarzund lub jaki jego członek Ci pod rękę nie wpadł. Poleciałyby dzyndzylyndze bez znieczulenia.
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki za Pana Andrzejka! Bo za służbę zdrowia chyba już nie za bardzo. Ale znowu za tych biednych ludzi, co w niej pracują - tak.
Cytując Ciebie: A guano to niestety musi być, suweren nie chciał się uczyć rozumienia świata to teraz mu guano musi oczka zalać coby pokapował że chyba jest cóś nie halo. Bo jak nie zaleje to suweren nadal gotów twierdzić że guano to jest dokładnie to samo co Guantanamera i on chce w związku z tym dostać tysiąc z plusem na drinki z palemką i maraksy. ;-)
OdpowiedzUsuńTylko to guano to wszystkim. Będzie syf znów na dziesięciolecia.
Wiecie, ja się teraz muszę uspokoić i nie będę się odzywać. Pan Andrzejek umarł w nocy wczoraj z powodu nieleczonej choroby.
UsuńO matko, aż mnie wszystko boli.
UsuńTaba, trzymaj się, pana Andrzejka żal.
Pewnie że żal i wielka szkoda. Z wzmianek o nim w wpisach, uroiłam sobie w głowie bardzo obrazek bardzo przyjemnego człowieka złotej rączki o złotym sercu. Jeżeli obrazek słuszny, to pan Andrzejek był na wagę złota jako sąsiad i po prostu człowiek.
UsuńOch. Paskudna informacja, bardzo paskudna. Nie wiem co napisać, ale proszę dbaj o siebie i nie uspokajaj się zbyt radykalnie.
OdpowiedzUsuńUspokajaj się z umiarem , kochana. Przykro. Bardzo przykro.
OdpowiedzUsuńOj niefajne wieści :( Kotki niech pocieszają, one umieją najlepiej... *tuli, tuli*
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę i oby szybko wrócił do domu :)
OdpowiedzUsuńDo reszty się nie wypowiem na zasadzie - twój blog, twój cyrk i twoje małpy :D
Trzymaj się zdrowo :D
Ojej.Tak mi przykro.
OdpowiedzUsuńOdpisuję wszystkim bo nie jestem w formie. Pan Andrzejek rzeczywiście był złotą rączką ze złotym serduszkiem, jak się rua gówniana zapchała czy dżefko trza było przyciąć to Pan Andrzejek nigdy nie odmawiał pomocy. Ostatnimi czasy walczył z ZUSem o prawidłowe wyliczenie emerytury ( wywalczył ), po to żeby za te pinindze móc pójść prywatnie do lekarza i nie czekać na zlecone badania ( bo uważał że jak mu syn dokłada do leków parę stów to on już jest obciążeniem dla bliskich ). Był namawiany coby udał się do rodziny do kraju skandynawskiego na przeleczenie ale uparcie twierdził że "Tam staruszków wykańczają" a tak naprawdę to nie chciał nikomu sprawiać kłopotu swoją osobą. Leczony był w kraju teleporadami i przekładaniem wizyt, z jakim skutkiem wiadomo. Co do cyrku to niestety on jest nie mój tylko nasz, że tak modnie określę narodowy, za menażerię robimy w nim my a dyrekcja cyrku kombinuje jakby tu obciąć nam racje paszy i skąpi na weterynarzy. Historia z Panem Andrzejekiem dotknęła mła osobiście, mało wyważenie pozwolę sobie stwierdzić że uważam że to chucpiarskie złodziejstwo, bezmyślne działania zarzundu cinżkim pieniądzem podatników opłacane powinny zostać rozliczone. Nie żadnym tam Trybunałem Stanu a zwyczajnym prokuratorem i sądem karnym.
OdpowiedzUsuńTrzy razy tak (do ostatnich zdań).
UsuńEch, oby Twoje życzenia się spełniły (choć raczej wątpię w możliwość takiego cudu). Żal pana Andrzejka, niestety, tacy właśnie cisi i pokornego serca odchodzą zbyt wcześnie, nie chcąc kłopotać innych swoimi problemami i nawet im do głowy nie przyjdzie, dla ilu osób są ważni i że ich brak będzie tak odczuwalny.
Usuń"idiotyzm wyborców jest skorelowany z idiotyzmem wybrańców" :D
OdpowiedzUsuńNiestety, prawda. Ja muszę zrobić zbieg operacyjny. Robię w prywatnym szpitalu, z żalem rozstawszy się z nagrodą jubileuszową z okazji 30 lat pracy. Ale muszę przyznać, że pojawiła się w najbardziej dogodnym momencie :)
A mój zamknięty od wiosny lekarz rodzinny mi powiedział: tylko stamtąd covida nie przynieś! A wezmę, zapakuję, zawiążę wstążeczką i wręczę mu po powrocie!
Bosze, co za czas, a w prywatnych gabinetach pracujo i nie ma problemu. Tylko piniążek musisz mieć...
Panu Andrzejowi życzę sił. Jego pokolenie ma w sobie żelazną siłę przetrwania. Może mu się uda! Trzymam kciuki.
Bziczku, mła to napisała w komentarzu - Pan Andrzejek umarł. Z powodu nieleczonej w sposób właściwy choroby. :-(
UsuńOmatulu...Nosz nóż w kieszeni się otworzył mi...
UsuńTrzymaj się, bardzo współczuję.
Przepraszam za ten problem.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że wkrótce sytuacja się poprawi.