Dziś miły wpis, ani słowa o covidzie. Ani słowa o politycznych ( nie zasługujo ) i ani słowa o sprzątaniu ( mła przeniosła drabinę do okien, latała po budowlanych w związku z remontem w sąsiedniej kamienicy, półżyje w związku z tym ). Dziś będzie wpis łazienkowy bo mła cóś ostatnio ma ciągle sprawy hydrauliczne na głowie i widać to czas aby sobie troszki z łazienką pobyć. Mła niestety ni ma pokoju kąpielowego jaki prawdziwa dama mieć powinna tylko zwyczajną łazienkę z wucetem ale ma za to baterię cud buteleczek do napełniania, osobiście wyklejane muszelkami lustro, nową armaturę za cinżką dla niej kasę ( mła by mogła za to chałupę dla się na Sycylii wynająć ), której jeszcze nie dotyka bo dopiero będzie zamontowana ( bo mła lata w cudzych hydraulicznych sprawach a jej własna odłogiem leży ). No i co najważniejsze mła ma w łazience kolekcję muszelków i innych pamiątek po żyjątkach wodnych, które to muszelki i pamiątki jej zdaniem muszo w łazience z wucetem być ( najważniejsza jest oczywiście muszla klozetowa, nie mylić z koncertową ).
Mła ma tyż w łazience ćwierć tajną szafkę w której chowa wszystkie swoje akcesoria upiększające. Powinno ich być duuużo bo mła się ostały ledwie ślady po urodzie ale jakoś ni ma. Sztucznych rzęsów mła na ten przykład ni ma a zdaje się że powinna, bo teraz cóś je często na powiekach u kobit widuje. Tipsów ni ma bo mła nie wie jak się zachować z rękoma upaznokciowanymi jak u chińskiej cesarzowej. Ni ma tyż szminków do ust bo kiedy mła usta umaluje to wygląda, jak to kiedyś w chwili szczerości osobnik z jej własnej rodziny określił, jak "prawdziwa kurew". Taa... wydatnych usteczek z dzióbkiem ( zwanym karpiem ) nie da się uszminkować na "naturalne". Ma za to cienie do powiek, które nie tyle po sobie rozprowadza co ogląda w pudełku, awaryjny ( znaczy na wszelki wypadek ) ołówek do oka i tusz, który raz na jakiś czas wymienia ( nieużywany na nieużywany ). U mła malowideł niedużo ale za to glinków do pielęgnacji skóry, mydełków, olejków i olejów to multum, zatrzęsienie. Mła jakoś tak w dopieszczanie idzie a nie w dobarwianie, sybarytyzm z niej wyłazi po całości.No bo wicie rozumicie, mła jest z tych waniennych. Mła dawno temu zauważyła że użytkownicy łazienek dzielą się na prysznicowych i waniennych ( mła nie ma na myśli takich którzy muszą z kabin korzystać bo są niesprawni czy cóś, mła ma na myśli dobrowolny czyli prawdziwy wybór ). Prysznicowi są prozdrowotni, proczyści i wogle a wanienni to sobie lubią po prostu w wodzie zalegać. No więc mła i jej wanna to przyjaciółki. A jak przyjaciółka to wanna musi być dobrze traktowana. Mła co i raz wlewa jakieś pachnące olejki do wanny, mydełkami naturalnymi ją i siebie raczy. Ba, mła się posunęła do tego że sama zrobi mydełko dla wanny i dla się. Afrykańskie! Znaczy kiedy tylko dzień wolny, naprawdę wolny, sobie wykroi. Jak mła się już należycie wraz z wanną dopieści to jej się jakoś tak lepiej na duszy robi, hym... pewnie wanna mła moc wanienną przekazuje. Łazienka czyli pomieszczenie intymne jak żadne inne, robi u mła za wyciszacz zimowy. Przeca w deszczowy czy śnieżny zimowy wieczór mła się nie będzie terapeutyzować w ogrodzie a poczebę balsamu dla ciała i duszy odczuwa. Mła lubi oglądactwo w necie ale czasem po prostu chce być sama ze sobą, uciec na jakiś czas od cudzych myśli. W sezonie ogrodowym to myk i mła robotkuje sobie w ogrodzie, zimą jest myk i mła snuje gryplany w wannie oglądając swoje łazienkowe zabawki, albo w niej leżąc podczytuje książki. Niestety są tacy którzy mła przeszkadzają w korzystaniu z uroków łazienki - Mrutek usiłuje małyszować z umywalki na szafkę, Szpagetka bezczelnie pcha się do wanny, Okularia i Sztaflik leją się o miejsca na szafce i kibelku, a Pasiak ryczy na progu ( bo Pasiak tylko raz wszedł do łazienki i spotkało to się z niezadowoleniem Szpagetki, które Pasiak dobrze zapamiętał ).Kocim zdaniem to mła - powinna wyleźć z wanny na żądanie i szybciorem, nawet cielska nie wycierając, udać się z maseczką z soku klona kanadyjskiego na ryjcu do pokoju na wyro, gdzie będzie należycie zabawiać Ciężko Niedopieszczone. Koty wyraźnie o wannę są zazdrosne. Nie lubią jak mła zajmuje się sobą, absolutnie nie tolerują nakładania przez mła masek z glinki na ryjca i sprzeciwiają się szlifowaniu przez mła jej własnych pazurów. Na szczęście łazienka posiada drzwi i mła może się odciąć od towarzystwa. Co prawda wysłuchuje ryków, z niepokojem patrzy czy drzwi wytrzymają tzw. rzuty ciałem, ze zgrozą obserwuje poruszającą się klamkę ale jak do tej pory kotom nie udało się sforsować drzwi do samotni mła. Mła może nadal w jakim takim spokoju czytać książki ( ostatnio Andrzeja Fiedoruka opowieść o kuchni białoruskiej z serii "Kresowy Tygiel Kulinarny" ) zanurzona w wodę pachnącą bergamotką i wanilią.Dzisiejsze foty łaziebne to fragment zbiorów mła z czasów kiedy jeszcze nie była ekologicznie świadoma. No i buteleczki z pachnącą zawartością, którą to zawartością mła się dopieszcza. W muzyczniku tajemniczo i troszki niepokojąco Laurie Andreson.
Umyłaś fugi? Czy takie czyste z natury rzeczy?
OdpowiedzUsuńOraz czy dmiesz w muszle, ewentualnie przykładasz do uszka by szumu oceanów posłuchać?
No i o co chodzi z ekologiczną świadomością - nie da się pogodzić ze zbieraniem muszelek czy o co cho?
Fugi i kafle są przed myciem ale mła je w sumie niedawno myła więc pewnie się nie upierniczyły ( podłogowych nie focę, zgroza! ). Co do świadomości ekologicznej to muszelki to picoletto, mła jak widzisz posiada fragmenty rafy koralowej ( widoczne na fotce pierwszej i przedostatniej ). Kiedy mła je kupowała cóś nie zwracano uwagi na ochronę raf. Co do słuchania muszli to mła ( wstyd się przyznać ) przysłuchiwała się niegdyś głównie muszli klozetowej po hucznie obchodzonych imprezach nie tylko rodzinnych ( paw pucharowy - poimprezowa specjalność mła ). ;-) Teraz mła sporządniała i się nie przysłuchuje.
UsuńOch, jak rozkosznie się zrobiło ! Ja też zdecydowanie wannowa i muchelek w łazience wielka admiratorka :) Widzę u Ciebie nawet identyczne, jak u mnie. Na lustrze nie mam ich, bo lustro w stylu wiejskiego barokoko , z ramą złotolem machniętą, mam po pradziadkach , ale za to na oknie stoi półmetrowa tuba z grubego szkła , wypełniona po korek. Moje muchelki jak najbardziej w zgodzie z ekologią nabyte, bo w rupieciarni z mniamieckimi wysortami . Ależ stopniujesz napięcie- kiedy w końcu pokażesz sławetną armaturę ?
OdpowiedzUsuńArmaturę pokażę jak ją zamontuję, w pudełku wyglądu ni ma. Mła lubi jak jest muszelkowo i barokokowo i wogle ciepło i waniennie. Mła trochę przerażają minimalistyczne, piękne łazienki.
OdpowiedzUsuńJa prysznicowa jestę.Baromoko mnie sie marzy, muszelkow wlasnorecznie uzbieranych mam trochę, latem wyciagam na pokoje, bo jakos zimowa porą nie paszą.w lazience nie mam miejsca na ekspozycje.
OdpowiedzUsuńKoty lubia mi towarzyszyć, ale są grzeczniutkie.
Mła swoje namawia na grzeczność, kusi opowiastkami o miąsku w nagrodę za dobre zachowanie ale one są twarde i oporne, nic litości dla mła nie majo. Mła na pokoje tyż muszelki czasem wyciąga bo mła muszle się podobią. Masowo to jednak występują tylko w łazience.
UsuńBarokoko lustrzane, mialo być.
UsuńMła wyczuła o co kaman. ;-)
UsuńAle jeszcze Ci te koty do wody nie skaczą?
UsuńA le oczywiście że Szpageton usiłuje wchodzić. Celowo, reszta co najwyżej przypadkiem się czasem omsknie z krawędzi waniennej . Mła się bardzo musi bronić przed Trójnogiem bo ona uwielbia wannę ( po mami to ma ;-) ).
UsuńUsiłować a wykonać to dwie różne sprawy. Pływa w tej wannie czy na Tobie chce siedzieć?
UsuńWchodzi jak się mła zagapi, kiedy mła czujna to tylko usiłuje wchodzić. Oczywiście chce siedzieć na mła ale z łapkami zanurzonymi w wodzie ( majtanie łapkami z jednoczesnym mruczeniem na granicy kanarkowania i ulewającym się zylem szczęścia ). Mła zamiast odpoczywać w ciepłej wodzie ma zdaniem Szpagetki zabawiać Szpagetkę, która przy okazji odpoczywa w ciepłej wodzie ( zanurzone łapki ).
UsuńWłaściwe miejsce na zakończenie wczorajszego dnia i udanie się na spoczynek.
OdpowiedzUsuńJa także wannowa jestem. Co zimową porą u mnie bardzo nieekologiczne i nieekonomiczne jest. Bo najpierw się wyleguję, potem się pilinguję, a potem się jeszcze płuczę i napuszczam kolejną wannę wody z olejkami wszelakimi nawilżającymi i odżywiającymi mą przesuszoną zimową suchością skórę. I znowu się wyleguję.
A zatem pora na łazienkę. Dobrej nocki :)
Taa... dla mła to też jest ekonomicznie sprawa cinżka. Prysznic o wiele tańszy w użytkowaniu ale spróbuj się człowieku wyleżeć w kabinie prysznicowej. U mła jest podobnie, tylko etap pierwszy jest pomijany. Mła się najsampierw umyje, wypilinguje, niezdrowo zedrze naskórek szczoto - gąbką i spłucze nielubianym prysznicem a do wylegiwania przystępuje potem. Tapla się w tej ciepłej wodzie rozkosznie jak świnia w błocie. Im na dworze bardziej paskudnie, tym mła odczuwa większą pokusę wanienną. :-)
Usuńwoda i mydło najlepsze pachnidło, na mydle zaczyna się i kończy mój zestaw pielęgnacyjny i nie żadne w płynie tylko najchętniej biały jeleń w kostce lub jego chrancuski odpowiednik. syfilitycznie potem wygląda osad na ściankach prysznica ale skóra woli.
OdpowiedzUsuńtylko i wyłącznie prysznic, w wannie mieszkajo dżdżownice i robio sok z dżdżownic. Prysznic dlatego, ze ja polewam się wrzątkiem a w wannie woda natychmiast stygnie i jest mi zimno, skóra na palcach się marszczy i wogle jest jakoś tak obrzygliwie. a sekretu jak się czyta książki w wannie do tej pory nie rozgryzłam. poza tym wstawanie z wanny przy artrozie kolan mało spektakularne jest albo właśnie bardzo jest.
po kompieli nierafinowane masło shea, wprawdzie cuchnące ale tylko momencik, rozgrzana skóra świetnie wchłania i jest zadowolona.
z obzdóbek tylko kilka starożytnych opakowań po lekach nabytych za euraka w Emmausie i buteleczki znalezione w czasie ogrodowych wykopków, tak wyglądała onegdaj utylizacja śmieci na bretońskiej wsi. mam spore kolekcje buteleczek po lekach i kawałków domowej ceramiki. chętnie poszłabym w rośliny ale gabaryty łazienki za male choc okno jest ale przez okno wchodzo kociambry wiec wiadomo.
no a gdzie łaziebny otwór "już kompiesz się nie dla mnie", ha ?
UsuńJak to gdzie się podziała wiadoma piosenczka, poszła w "pieszczotę pian". ;-) No mła wyczuła po jeleniu że to radościach prysznica będzie, prysznicowe mła znane wolo mydełka a jak nie wolo to kochajo balsamy. Polewanie wrzątkiem odpada, mła woli lube ciepełko powoli stygnącej wody. Pod prysznicem to z kolei mła marźnie, jakieś zakłócenia w wymianie ciepła. Masełko shea czy oliwka naturalna smrodliwe nieco, mła by korciło coby parę kropel jakiego olejku pachnącego zapodać ( mła lubi pachnieć ). Mła raz w życiu powąchała lanolinę i to było o raz za dużo, we mła jest skrzywienie pachnidlane. He, he, he, z opisu Twojej łazienki wynika że u Cię aptecznie, u mła jak widzisz akwarium z mła w charakterze rozlazłej meduzy ( tak się robi złotym rybkom w pewnym wieku ). Słoiczki apteczne to u mła w kuchni pochowane a co do wykopków szklanych to chłop bretoński niczym się nie różni od centralnopolskiego mieszczucha. Mła ma całą kolekcję małych, bladoniebieskich buteleczek nie wiadomo do czego. No i skorupę z hakenkreuzem wykopała. Ale te pozostałości po wujku Adim to nieładne, nie ma co eksponować. :-)
UsuńPrzepraszam... przeczytałam początek i wzroku oderwać nie mogę od muszelek... jakie one cudne!!! Jak one pięknie wyglądają na tle tych płytek... rozpłynęłam się :)
OdpowiedzUsuńNie topniej bo Cię mróz zetnie. Pamiętaj że najważniejszą muszlą w domu jest zawsze ta klozetowa. ;-)
Usuńhahahahahahaha
Usuń;-)
UsuńA moja kocica zawsze mi towarzyszy w łazience,leży na parapecie i pilnuje,żebym się dokładnie umyła.A jak chce pić to wskakuje do wanny,żeby jej odkręcić kran;) I zostawia mokre ślady 🐾🐾🐾..., bo cóż, pani przecież wytrze podłogę.
OdpowiedzUsuńPewnie że wytrze, niektóre kocie dziefczynki to potrafio wytresować służbę! Mła cóś na ten temat wie, Szpagetka to prawdziwa mistrzyni w dziedzinie szkolenia personelu. ;-)
UsuńU mnie to samo. jak w wannie to zaraz się zbiega na widowisko całe towarzystwo i nosy wpycha, i łapy w wodzie moczy albo ogon, a najlepiej to wyjdź już, nie kombinuj babo, no!
OdpowiedzUsuń