Strony

niedziela, 14 marca 2021

Codziennik - w oczekiwaniu na wiosnę


Podobno koniec  z przymrozkami, może i prawda bo jakby cieplej.  No ale za to deszczowo więc o sekatorowaniu róż i inszych krzewów mowy ni ma ( znaczy jest tak jak mła przypuszczała że będzie ). Koty też   z pogody  niezadowolone  bo futra mokną. Obraza jest na "całyświat" w związku z tym i próby są co i raz podejmowane zagarnięcia  100 % wyra dla nich. Poza tym nawet kiedy mła uda się zalec to nie odpuszczajo i  żądają  ode mła karesów, ciumkań i zapewnień o tym że są ukochanym zajączkami, prawdziwymi panterami, mają osobowość  Króla Lwa i w ogóle  mogłyby orędzia w telewizorni wymiaukiwać bo takie som mundre i znaczące.  Komplementowanie kotów kończy się tym że wszystkie chcom  leżeć na poduszce co powoduje awantury w  wyniku których mła musi bronić  jak niepodległości swojej pozycji głównej zarządzającej wyrem.
 
Oprócz występów mojej czeredki mła  zalicza pretensje w  wykonaniu dochodzących, spośród których Pusiu bije wszelkie rekordy złego wychowania  ( hym... a w domu podobno anioł, mła postanowiła nie narzekać na Pusia bo  było przebąkiwanie o areszcie domowym dla niego  i wtedy moje koty polazłyby na gościnnych występach a Sztaflik, Mrutek i Pasiak mają za uszami że hej i mła by się pod ziemię chyba zapadła ze wstydu ). No wiecie, Pusiu drze sznupę, usiłuje zaglądać  do garów i podżerać sukinkulenty, włamywać się  do kubełków śmieciowych ale moje  gwiazdy w celu dostania się po Pusia mogłyby zacząć drapać  u Pusiowych ramy okienne i wykonywać  rzuty na szyby,  olewanie okien, wrzeszczeć rozkazująco do Pusiowych itd., no i  byłaby poruta  na całe osiedle! To już lepiej niech Pusio szarogęsi się u mła w chałupie. Epuzerowi przejdzie zakochanie w takiej jednej z naszej ulicy to wróci  do starych przyjaciół i ustawi sprawę.  Znaczy Pusiu będzie siedział na parapecie bo dla Epuzera jest jasne że z gości  to tylko on może wchodzić na parapet wewnętrzny. Na razie zatem mła zostaje  tylko patrzeć potępieńczo kiedy Pusiu niby skrycie przebiega przez kuchnię w kierunku  garów ( na  szczęście nie skacze na blaty, tyłas  vel tyłeczek cóś za tłusty ) czy spogląda łakomie na sukinkulenty.




Mła poszła sprawdzić jak się ma Alcatraz po fali nocnych mrozów. Oblookiwała  głównie to co już zdążyło zakwitnąć. Szczerz pisząc to bałam się o kwiaty ciemierników i przebiśniegów, śniegu za wielkiego nie było za to nocami zdarzały się mrozy poniżej  pięciu na minusie. Takie mrozy potrafią nieźle sponiewierać  rozwinięte kwiaty, pąki są  w miarę bezpieczne ale zdarza się że ulegają uszkodzeniom.  Mła z duszą na ramieniu podłaziła do ciemierników bowiem  podczas przebieżki rozpoznawczo - wyceniającej  po  Leroyu ( farby, kleje, oblookanie gresów na podłogę kuchenną u Pana  Dzidka i tym podobne przyszłe zakupy ) zobaczyła  co mróz zrobił z ciemiernikami w ogrodzie zewnętrznym.  Widok  był smętny, niemal wszystkie ciemiernikowe  ukwiecone pędy leżały. Mła zatem nie była pewna co zobaczy u się, tym bardziej że jej  ciemierniki wyprodukowały już całkiem wysokie pędy.  Uff, szczęśliwie wygląda na to że zeszłotygodniowe mrozy oszczędziły pierwsze kwiaty kwitnące  w Alcatrazie. Zarówno ciemierniki jak i drobnica cebulowa wygląda w miarę poprawnie ( znaczy uszkodzenia są  ale dadzą się przeżyć ). Co prawda mła może sobie ponarzekać na  śnieżyczki ale o tym będzie osobny wpis. Cyklameny wyglądają całkiem nieźle i widać że przylaszczki zbierają się  do kwitnienia. Hym... może nie jest idealnie ale po takich mrozach mogło być znacznie gorzej. Mła odetchnęła z ulgą i radośnie snuje ogrodowe gryplany. Po  połowie marca zaczyna się sezon wysyłkowy w różanych sklepach, mła zacznie prawdziwe ogrodowanie! 



Domowo to nie był w tym tygodniu tzw. lajcik i mła jest zmęczona. Dlatego sobie i Wam zapuszcza w muzyczniku cóś odprężającego. Pieśni i tańce przodków mła, he, he, he. Mła tyż tak potrafi rączką jak pani na ostatnim klipie, z jodłowaniem idzie jej gorzej, cyt - cyt ma opanowane jaki i "loiszamowanie" chasydzkie ( znaczy śpiewa razem z Mazowszem i  chłopakami w czerni ).

 


14 komentarzy:

  1. No bo Ty jesteś księżniczką turkmeńską z Samarkandy, czy gdzieś z okolic, to musisz umieć tak wywijać. Ręcami. Ale te warkocze. Jakieś cieniutkie. A znowu chasydzi dużo chałki jedzą. A włosy mają lepsze niż księżniczka. Może od chałki.
    Ach, jakie ja mam dziś cienkie przemyślenia. To z niedospania. Opieka nad psem w wieku bardzo zaawansowanym średniotrzymającym mocz w czasie nocy jest na dłuższą metę wykańczająca dla kogoś, kto potrzebuje dużo snu. No cóż. Będziemy nie dosypiać tak długo, jak trzeba będzie, a wyśpimy się potem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, i Ty poznasz kiedyś radości nietrzymania moczu ( spoko, może być gorzej, starsi faceci czymajo mocz aż za bardzo ). Piesa na szczęście milsza niż niektóre ludzkie staruszki, z czymaniem problemy ale zgryźliwie zajadła nie jest i na wiadomo radiostacje emerytury całej nie wpłaca, żądając od dzieciów pełnego utrzymania.
      Mła jest potomek ujgursko - uzbecki ale poszła w inszą linię familii i żadnych warkoczyków, nawet cienkich, ni ma ( po Cio Mary widać Azję, choć Cio bez warkoczyków ). Wpływ chałki na owłosienie u mła nieprzebadany, mła po przodkach nie odziedziczyła ani mniłości do chałki ani do gefilte fish. Słowiańskie zamiłowanie ma do zupek na kiszonej mące, ich wpływ na porost włosia marny. Podobnie spożywanie dużej ilości lubianej bardzo sauerkraut kondycji sierści u mła nie poprawia. Może mła ma po prostu na głowie "łysy jedwab", tylko taki wspominek po jedwabnym szlaku, he, he, he. ;-D

      Usuń
    2. Łysy nie, tylko idealnie wyczesany.:-D
      Moje pochodzenie niknie w pomroce dziejów pańszczyzny , ale sądząc po rysach twarzy, krew tatarska musiała się przydarzyć, pewnie niezbyt dobrowolnie. Więc zakładam ( kto mi zabroni? ), żem potomkinią Czyngis chana w linii prostej i tron Mongolii oraz tytuł władczyni świata mi się należy. Cysarzowa pozdrawia cysarzową.

      Usuń
    3. U mła wspomnienie po ordach tyż jest, mła co prawda się łudziła że nazwisko przodka patronimiczne to wspominki po "zielonej Ukrainie" ale to jednak czar Ałtaju, znaczy mła jest wielokrotnie zludzona turecko ( mła tyż podejrzewa Temudżyna o sprawstwo jej powstania - oczka ma niebiewskie a włos w młodości miał odcienie płowo - mysio - ryżawe, całkiem jak u niego, he, he, he ). Wspominki z Azji objawiajo się u mła na skórze, opalona mła jest lekko złotawa, mocno opalona przypomina porządnie ubrudzoną ofiarę żółtaczki ( tylko te gały ma takie że "białka są niebiewskie" ). Tragedia genetyczna i żadnego cesarstwa w zamian! Bo cesarzowa Agniecho jest tylko jedna - Szpagetka się nazywa!

      Usuń
    4. Powiedz to Pi. Która dziś dokonała czynności zakazanej absolutnie - wślizgnęła się do naszej chaty. A kysz!

      Usuń
    5. Pi ma znaczy aspiracje, na Twoim miejscu bym ostrożnie akyszowała, asekuracyjnie. Kocie msty bywajo wyrafinowane. ;-)

      Usuń
  2. Dżyngis Chan inwazyjny to aktualnie Pi, Pusio i Epuzer. Wersja miłościwie panująca to zasiedziała reszta. Tak mi wychodzi, z tym że Szpagetka i CHUPACABRA to żadne miłościwie, tyrania i terror, i tu nawet czułe hołdy nie bardzo pomagają.
    Wiosna idzie!!! Furda tam genetyczne rozterki, łysy jedwab i nietrzymanie moczu. Toż to pikusie, wobec faktu co go okiem i cykanką złapałam. Gdybym umiała pewnie bym zajodłowała, a tak pozostaje mi podśpiewywanie i potupywanie niekoniecznie wraz z zapodaną muzyką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne te chłopaki w czerni.

      Usuń
    2. A mła właśnie przymroziło, przeczytała prognozę która na 20 i 21 przewiduje koło 0 stopni w dzień i -4 w nocy. 8-/ Mła zamierza z zażaleniem do Wielkiego Pogodowego wystąpić.
      Mła jest na tym etapie życia z kotami że jej już wszystko jedno czy tyrania jest inwazyjna czy domowa, mła wie że jest mrucząca.
      Chłopaki w czerni śpiewajo przebój z Bar Micwa. Utwór powstał w Williamsburgu ale podobnie śpiewali wychwalając Ha szem na ziemiach polskich dwieście lat temu. To przeca chasydzka muzyka - fragmenty Psalmów 127 i 121. Powtarzane jak mantra, aż do zatracenia się w muzyce wykonawcy ( takie tam transowe techniki znane wszystkim wielkim religiom, czasem nawet słów nie trza - u chasydów takie śpiewki bez słów to nigun, ojojoj w kółko ).

      Usuń
    3. I mła się przypomniało ze nie tylko wielkim religiom, szamany przeca tyż podobnie wpadali i wpadajo w trans.

      Usuń
  3. Próba nawiązania kontaktu z absolutem, tak mi się zdaje. Musi to dobrze wpływać na człowieka. Taki trans, takie zapamiętanie w melodii, ruchu. Może włosy rosną i mocz się trzyma. Bo jeśli nie robi dobrze, to po co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że dobrze robi, dopamina się wydziela w olbrzymich ilościach. Niestety te techniki wykorzystuje się rzadko w szczytnych celach. Chasidim to w większości zajadli fanatycy, cóś jak memlające koronki i różance babinki przekonane o ty że ich racja jest najmojejsza albo szyici zapamiętale rozkrwawiający swoje ciała w rytm recytowanych sutr. Ciemna strona tego zjawiska jest taka że po haju śladu ni ma ale so narkomany na głodzie.

      Usuń
  4. Kotki kochane są. Jedynie czasem im się droga zagubi. Karmić i kochać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła dokarmia, mła dopieszcza, mła nawet nie wypomina że ta droga tak się jakoś gubi że się koty znajdują na moim parapecie. Jest jak jest. :-)

      Usuń