Wczorajsza awaria Bloggera sprawiła że udało Wam się uniknąć kolejnego wpisu mła na temat tego jaką to niegrzeczną i niewdzięczną kotą jest Szpagetka. Dziś ze mła już troszki zeszło, znaczy podrapy na karku się mła bliźnią, podrapy na głowie już tylko swędzą i mła została na wpół przekonana rozkosznym mruczeniem i przylepnością wieczorną że one rany to nie wynik potwornego charakteru naszej koty a raczej jej skłonności do paniki w skutek "strasznego strachu" jaki odczuwają wszelkie malizny wobec ogromu Wszechświata. Co prawda poranne podnoszenie powieki mła za pomocą pazurego nie ma nic wspólnego ze strachem i paniką i ogromnym Wszechświatem za to wynika zdaniem mła z małpiej złośliwości trójnoga, no ale inwalidzie mła nie będzie wypominać skaz na charakterze, takich jak poranny rzyg na twarz, nie mający oczywiście nic wspólnego z tym że mła nie zgodziła się na wyjście koty na dwór o czwartej rano. Taa...
Jak zatem widzicie Sama Słodycz w formie a mła się zastanawia nad rolą kwasów żołądkowych kota w kosmetologii. Zagadką jest dla mła dlaczego Szpagetka, która wobec tzw. postronnych zachowuje spory dystans i nijak nie da się jej nazwać kotem przymilnym, zdolna jest do tzw. podbijania serc. Mła miała na to wczoraj dowód namacalny, znaczy taki który namacała w portfelu. Otóż mła wczoraj zbierała szczękę z podłogi po wystawieniu rachunku za leczenie naszej Gwiazdy. Mła policzyła wszystkie wizyty a było ich siedem oprócz operacji, badania, leki zapodane, opiekę, wszystko to co nie wchodzi w sam zabieg za który zapłaciła wcześniej i który nie kosztował "tysiąców tysięcy" tylko sumę niecałego świadczenia dla dzieciów w tym kraju. Otóż za to wszystko mła zapłaciła hym... 200 złotych polskich. Przeciętnie w mieście Odzi wizyta z tym zestawem leków który Szpagetka pobierała kosztuje od 80 do120 PLN, jakby było mało dwie wizyty z tych siedmiu wg. moich wyliczeń powinny kosztować w granicach 160 PLN za jedną. Mła miała przy sobie kasę własną i pożyczoną a w sobie gotowość podpisania rozłożenia na raty rachunku a tu siurprajz.
"Toż to Panie szok! " jak mawiał Pawlak. Pierwsze co mła pomyślała to że ona sama musi wyglądać na jaką straszną bidę ale okazało się że to nie ma z wyglądem mła nic wspólnego bowiem kiedy mła zaczęła ćwierkać na temat tego że mła zna koszt usług usłyszała krótkie - "Ona ma u mnie zniżkę." i to "Ona" nie dotyczyło mła. Po prostu Jej Paskudność zaliczyła kolejny podbój! Mła zostało tylko podziwiać siłę rażenia wdzięków Szpagetki i wysłuchiwać peanów na cześć jej dzielności, sprytu oraz zdolności zapanowania nad mła. Rany, mła udało się nie pójść z torbami w związku z czym wczoraj była ligawa mielona, wątróbka i bułki na truskawkach - nie z truskawkami a na truskawkach bo warstwa ciasta cieniuteńka a truskawków skolko ugodno. Małgoś - Sąsiadka szczęśliwa z powodu zakończenia terapii koty i przygotowana na ograniczenie wydatków, znaczy mła otrzymała propozycje wsparcia, ugotowała prawdziwą zalewajkę wspartą deserem z chipsów. My zjadłyśmy skromną zupkę a Szpagetka pożarła co uznała za stosowne, znaczy tylko miącho i wątróbkę, zawartość rarytetnej puszeczki to mła miała sobie wsadzić w tralala. No i kota wybyła do ogrodu, z którego ściągnęła pod wieczór.Mła w ślad za Szpagetką wywędrowała z resztą kotów do ogrodu by troszki w nim popracować i przede wszystkim nacieszyć się nielimitowanym ogrodowym czasem. A ogród zielony, majowy, pachnący. Czy wiecie że kwiaty lilaków nie pachną jednakowo? Ach zapach bzu, a tu proszę, kwiaty odmian różnią się wydawanymi woniami. Inaczej pachnie 'Sensation', inaczej kwiaty stareńkiego lilaka sadzonego jeszcze przez Stryja Mieczysława a zapach biało kwitnących odmian to jeszcze insza bajka. Trochę jak z różami, różany zapach rozpoznawalny natychmiast ale mocno zniuansowany. Z drugiej strony Alcatrazu niesie zapach konwalii, mła na momencik odłożyła szpadel i przysiadła pod magnolką coby się tą wonią nacieszyć tak bardziej świadomie. Przy okazji przypomniało jej się że trza ratować jej paskowane konwalie przed bluszczem, natentychmiast się zebrała z trawki i przesadziła nieszczęsne. Ledwie zipią ale poszły w takie miejsce że to one będą rośliną ekspansywną.
W ogóle wczoraj był dzień przesadzeniowy i ukopkowy. Mła się kręciła i dokopywała roślin wg. listy którą sobie zrobiła. Pracowała jak ten pszczółek ale jej to dobrze na samopoczucie robiło. Dopiero kiedy mła dziś wstała i spojrzała w lustro to zawyła - nie ma tej osoby z wczoraj, z lustra paczała na mła opuchnięta gęba jakiejś obcej zdziwionej baby, takiej za którą mła nigdy nie chciałaby stać w kolejce ( wiecie typ "Pan tu nie stał, pan nie jest w ciąży!" ). Do mła szybciutko dotarło że lustereczko pokazało najpiękniejszą w świecie i zaczęła w myślach przypominać sobie co też mogło spowodować że jej gęba wygląda jakby mła ze trzy dni piła ciągiem i to nie jakieś tam drinie tylko alkohol wysokoprocentowy łoiła. Na pewno to nie jest krążeniowe bo kochy stópkowe u mła w porządku ale ryj niewyjściowy za to jak rzadko. Glutów w nosie niet czyli chyba nie uczulenie. Rzyg Szpagetki momentalnie został zmyty więc mła nie podejrzewa że to on stoi za porannym widoczkiem w lustrze. Hym... mła wyszło na to że mła spuchła na gębie od spokoju i braku silniejszych stresów. Wystarczyła krótka przerwa "w niepokojach" i już mła ma życie wypisane na twarzy. Spoko, zaraz zejdzie, mła myśli co tam u Agniechy i już się robi mało spokojna
Teraz troszki o fotkach, mła bardzo przeżywa w tym roku kwitnienie azalek i rodków, do tego stopnia że nawet rozważa zakup nowych roślin. marzą jej się azalki w mniej ognistych odcieniach, chętnie przygarnęłaby jakieś różyki. Po pierwszym wybierze się do Ciepłuchy, może przy okazji obejrzy rodki drobnolistne, no wicie rozumicie Rhododendron impeditum. Mła o tym pisze bo są zafascynowani niebieskością kfiotów. W ofercie Ciepłuchy mła widziała tyż 'Elsie Lee'. Jakby co to paczki zgrubieją i tyle. A teraz najpiękniejsze kwiatuszki mamusi, Szpagetka miała tyle fot że mła postanowiła pofocić inszych. Sztaflik się zmyła jak tylko zobaczyła obiektyw, ona ma po Danusiu niechęć do fot, Pasiak powędrował porykiwać na Ocelota II a wiadomo że najlepiej to wleźć w krzoki i ryczeć z nich, no i wyszło tak że mła mogła popracować tylko z Okularią i Mrutkiem w rolach modeli. Pozy były wdziączne, dzikie koty sawanny oraz zdobycie kamizelki. O tę kamizelkę mła była zresztą granda bo Szpagetka tyż aspirowała do zalegania na niej.
Na Suchej Żwirowej zaczyna się sezon irysów IB na całego, no ale o tym to mła zrobi inszy wpis. Teraz tylko troszki fotek. Dla apetytu. W muzyczniku Janis w najlepszej formie, znaczy muzycznej bo zdrówkowo to już było bardzo źle.
Nie no to ja jestem w klubie! Paczka dla Szpagi zapakowana tylko mi się Druga Połowa odgluci i zaniesie w Paczkomat. Uwielbieniem też wpakowałam mały gratisik i nie chcę słuchać sprzeciwu. Cesarzovej się należy! Piękna ona!
OdpowiedzUsuńWszystkie pięknie, ale czarne najpiękniejsze! :)
Jak super, że już dobrze! A ż pod sufit by się skakało, ale pięta.
(nadal czekam na telefon od rehabilitacji co to na CITO miala byc - mam wrazenie ze CITO oznacza ze nie czekam 3 miesiace tylko np jeden... )
Najsampierw się do końca wyglutajcie, żeby was Złe Mzimu nie dopadło. Za najpiękniejszą kotę w okolicy uchodzi Okularia, kryterium przyznawania tej palmy pierszenstwa w dziedzinie piękności jest nieco zdziwne - kiedy kota podchodzi pod drzwi z fotokomórka zapala się światło. Insze koty nie powodują rozbłysku reflektorka. Sąsiedztwo zgodnie uznało że to dlatego że Okularia pięknie obła i wysoka. Mła się wydawało że Mrutek i insze koty olewają tamte tereny ale są widywane po zmroku i światło nie rozbłyskuje. No niektóre kotki to mają w sobie to cóś.;-D Nie chcę Cię straszyć ale CITO może oznaczać trzy miechy.
OdpowiedzUsuńTo ja sobie te noge utne chyba. Probowalam bez ketonalu. no napirdziela ze az cholera mnie trafi, wiec wzielam teraz po przerwie dobowej i dokupie a w poniedzialek zastrzyk i na wszelki ketonal jakby co. albo powiem niech mi przedluzy l4. mam ochote sobie obciac piete. serioszka.
UsuńWiem, przyjacióła mówiła że to jest taki ból przechodzący w napiendralanie. Zaszczyk musowo a mła się wydawa że do czasu zaleczenia stanu zapalnego to i tak ketonal będziesz brała co jakiś czas. My Ci współczuwamy, Szpagi cóś nawet miauczała o fluidkach w swoim wykonaniu wysyłanych.
Usuńno ja odkrywam ze sa jakies kremy z ketonalem, no zamorduje czlowieka w poniedzialek, na recepte takie cuda
UsuńNie tylko z ketonalem, są w ogóle jakieś kremy ostrogowe, znaczy takie których używają cierpiący na poetę - cóś rekiniego i z taka rośliko z Meksyku.
UsuńJak bosko i majowo wygląda bukiet z lewkonią, sama radość dla ócz, tak jak i kwitnące azalie-rododendrony. Futra wiadomo, że poza konkurencją 😀. Co mniej więcej tłumaczy, dlaczego mamy do nich słabość przekładaną m.in. na mamonę😀. A niektóre osobniki kociego rodu mają ten czar w natężeniu działający i na postronnyc i nawet na przedmioty teoretycznie martwe (Okularia na lampy), Cesarzowa ma i już, tak jak miał mocno gburowaty wobec nieznanych Kubuś Rozpruwacz. Lisiunia, Gucio, Maciuś. Ogólnie wiadomo, że wszystkie czarujące, darowałabym ludziowi rzyg na twarz? Nie sądzę, raczej tej twarzy by ludź już nie miał 😀. Dzikie koty sawanny, najpiękniejsze kwiatuszki mamuni naprawdę mogą więc z lekka przeginać, im wolno.
OdpowiedzUsuńCo do mojej fascynacji niebieskimi rododendronami, to odpowiem u siebie, po powrocie z przychodni. Tak przyznaję, wzięło mnie, ale fioł nieracjonalny, co też zaznaczam😀.
Też stawiam na truskawki, one zawsze są ryzykiem.
UsuńLewkonia jedna ale wonieje co cud. Tak razem daje z bzami i narcyzami że Szpagetka zażądała całodobowego okna otwartego ( że niby to nie chodzi o wychodzenie bezkontrolne do ogrodu ). No właśnie to jest dziwne że czasem osobniki gburowate , żeby wręcz nie powiedzieć że zajadłe mizantropy, powodują achanie i ochanie. Człowiek pazurem zarobi, womit na twarzy poczuje, skrzek małpi będzie miał o 3 nad ranem prosto w ucho zapodany a mimo to wpatrzony w gadzinę jak w obrazek, myśli tylko co by świat jej nie ukrzywdził. Jakby świat się sam z siebie koteczka rozpuszczonego jak dziadowski bicz nie bał. Taa... Co do uczulenia to mła ma pierwszy raz na truskawki przetworzone takie cóś. Raz miała na surowiznę ale na przetworzone to debiut. Zlazło ze mła jak Claritine łyknęła.
UsuńJeżu, jak pieknie, nie wiedziałam że i choineczki zasnę i tyle azalków i inszych.Iryski cudne. Odnotowałam radośnie, że w szpalerku przed domem dwa iryski zakwitną.
OdpowiedzUsuńChoineczki zacne masz, mialo być.
OdpowiedzUsuńMła ma dużo karłowych iglaczków bo kiedyś miała fazę żeby zielono było w ogrodzie zimą. Później mła odkryła ze iglaczki to osobne zjawisko w ogrodzie i wcale nie takie łatwe do zakomponowania sensownego. Niech Ci kwitną w tych Niemcach te iryski ku radości oczu. Należy Ci się po przygodach z Tajemniczym Śmietnikiem. To cóś jak Sunken Garbage Garden. ;-D
UsuńŁojej tyle komentów pod poprzednim,że nie mogie się rozebrać w chronologii.
OdpowiedzUsuńAle po kolei.
Gdyby moja kocica potrzebowała weta to pamiętaj PaniT podeślę Ci ją,albowiem bardzo mi przypadła do gustu cena;)Rewelka.
Bukiet nieustająco podziwiam,szkoda że nie czuć zapachu.I ogród też oklaskuję,taka różnorodność,że powinnaś odpłatnie udostępniać jako botaniczny.
A spuchnięcie mogło być od truskawek. Ja jak się nażrę czegoś co mi nie służy to rano też mam zapuchnięte ślepia.
A dziś mi szczeliło do łba,żeby zrobić kosmetykę zbyt długim odroślom i gałązkom.Musiałam rozciągnąć kilometry kabla do pilarki, strasznie się naszarpałam.
Kotka wygląda na zadowolnioną,ach te oczy zielone...Ta biało-czarna też widać rezolutna.
Dwa ostatnie irysy w kolorze podobne jak u mnie, tylko mają mniej jasnego.
No, idę herbatkie se zrobić.
Mła naprawdę opadła szczęka, osiem lat temu za samą operację składania kostek zapłaciła po ponad tysiu na nóżkę. Kosztów rehabilitacji nie liczę i tego ze trza było robić docięcie. Argument bo "Ona jest taka mała że niedrogo wychodzi i można dać zniżkę" jest z tych na które nie bardzo wiadomo co odpowiedzieć. Hym... niektórzy vetowie uważajo że jak zwierz mały to dopiero komplikacje, bo to wszystko drobniutkie. To czarne na fotce to Mruti, najbardziej samczy bezjajeczny kocurro na świecie. Ogrody to są w sumie dwa - każdy z innej parafii. I dobrze bo mła może w nich uprawiać insze całkiem rośliny. Co do truskawek to napisałam pod komentem Romany, Claritine było wzięte bo ryjec przedstawiał się paskudnie. Bukiet pachnie obłędnie ale na kfioty cinżko pachnące mła jakoś uczuleń nie ma. Jedno szczęście zresztą.
UsuńNo i jak zwykle kolejny komentsrz, bo przecież zachwyt nad cudem Szpagietki, co na doktorka zadzialał. No i zachwyt nad spacerujacymi w zieleni, jak i nad polegujacą damą.
OdpowiedzUsuńTak Szpagetka cuda czyniąca, zgadnij kto dziś tyłek wystawił z kuwety żeby zrobić jeziorko na podłodze? Jeszcze z namaszczeniem sprawdzała czy aby żwirek na pewno czysty. Mła zdaje się inszą potężną cenę zapłaci za obcięcie kotu odnóża. :-/
UsuńSądząc po zdjęciach, to u Ciebie rosną tylko rośliny ekspansywne.
OdpowiedzUsuńSpieszę donieść, że dziś jest lepiej niż wczoraj. Gorączki brak, ból głowy zmienił się w zwykłą migrenę, a tę przykryliśmy pigułką. Bóle mięśni też poszły precz. Jesteśmy jednakowoż osłabieni, dziś ledwo wleźliśmy na górkę, żeby zobaczyć, co słychać u koniorów na nowym pastwisku. 3 razy robiliśmy przerwę na odpoczynek. Koniory żywe i zadowolone, Opresji cyc maleje, po tym, jak ukradliśmy jej syna i go sprzedaliśmy, już jej doić nie trzeba. Wszyscy inni też zadowoleni. Świeża trawka, wiaterek, drzewka, słońce i cień, trzy stawki do picia i nóżek moczenia. Też bym chciała.
Poza tym, zmęczyło mnie pisanie i idę się położyć.
Wy koniokrady! No ale pisałaś że synek to już taki odchowany, nastolatek jakby. Madki to uważajo nastolatków za kłopotliwe, może odetchnęła Opresja po rodzinnej opresji. Gorączki brak i to dobrze wróży, a słabość to sobie pójdzie, razem z bólami mięśni. Powinno być OK, bo gorączka odpuszcza. Ponoć złe działające błyskawicznie się pojawia kiedy nie odpuszcza i bardzo szybko rośnie by równie szybko spaść. Tym niemniej patrzaj na się coby antykoagulantów nie trza było podawać. W ogle masz UWAŻAĆ, Latający to wie że ma uważać ale Tobie wiedzę trza wypracować.
UsuńA co by mi się miało skoagulować?
UsuńJucha, niektórym się koaguluje nadmiernie z przyczyn osobniczych i pozaosobniczych.
UsuńTabaazo, Latający to uważa, że jest nieśmiertelny, a uważać na siebie i jego to powinni inni. Więc postaram się uważać sama. Dużo wody pić. i soku z buraków. Na razie nie czuję, żeby mi się coś skoagulowało.
UsuńMatka kuń chyba faktycznie po cichaczu odetchnęła sobie z ulgą, razem z resztą damskiego stada, gdy roczne ogiery odjechały w dal. Trzeba przyznać, że wprowadzali niezłe zamieszanie swymi hormonami. I doprawdy wszystko jedno im było, czy to matka, czy siostra, czy koleżanka.
Ech, te samce! A jeszcze do tego upierdliwe nastolatki, tylko seks, koniczyna i rock and roll. Latający to widzę zupełnie jak mój Tatuś i dobrze. Do soku z buraków od czasu do czasu przegryzienie jakiej aspiryny dobrej, nie żeby regularnie ale zapodaj bo nie zaszkodzi. Po Vaxzevira ponoć największe jazdy są po pierwszej dawce, druga o ile jest przyjmowana w wyznaczonym przez producenta czasie, nie daje takiego kopa.
UsuńAspirynę zakupiwszy już wcześniej, biało-zieloną, i łykawszy w czasie gorączki a teraz se strzelę co dwa dni.
UsuńI dobrze. A teraz głęboki oddech i do ogroda albo na inne pastwisko, powietrza zażywać i życiem się cieszyć. Dość stresunku. Mła tu powojuje troszki bo oczekuje wizyty Cio Mary ale potem myk i do ogrodu. A wieczorkiem póńdzie do Mamiego gdzie zamierza się uwalić promilowo. Laj laj laj laj !
UsuńMruti, Pan na Kamizelce i Okolicy, osobliwie mahoniowego odcienia futra nabrał, piękniuś. Bardzo ładnie ze strony pana weta, że nie dobił Cię rachunkiem.
OdpowiedzUsuńPonoć były prowadzone prace nad wyhodowaniem rododendronów , które nie wymagają kwaśnej ziemi, ale coś nie obiło mi się o uszy, żeby zakończyły się sukcesem, słyszałaś może o tym ?
Ten odcień futerka Mrutek zawdzięcza opalaniu się w ogrodzie. Rozważamy coby Tu Panu Dohtoru w ramach wdzięczności pacjentki tego ten, bo trochę nam głupio.
UsuńCo do rodków to są te nieszczęsne Inkarho. Piszę nieszczęsne bo cena tych rodków jest zawsze wyższa. Niemce to zaczęły wymyślać w latach 70 ubiegłego wieku z powodu malejących zasobów torfu wysokiego. Można tak uprawiać wszystkie odmiany, rośliny są po prostu szczepione na podkładkach potomstwa pochodzącego z krzyżowania 'Cunningham's White' i Rhododendron fortunei, tolerującego gleby gliniaste a nawet wapienne. Rodki Inkarho są bardziej tolerancyjne na nasłonecznienie ale potrzebują częstszego nawożenia nawozami do różaneczników.
Na Ciebie zawsze można liczyć, Skarbnico Wiedzy Wszelakiej :)
Usuń