Kwitną irysy TB ale marnie. Przez mła bo rabata zarosła trawskiem, no i mła nieustannie kłącza przesadza. No nic to, mła będzie pielić bo popadało i nie tylko ślimaki są zadowolnione, mła może założyć kaloszki i ruszyć w piel. Półpasiec przeszłością a lekki glutowanie w pieleniu nie przeszkadza, tym bardziej że mła zna jego przyczynę a ona nosi wdzięczne imię Szpagetka. No kulanko może tylko daje o sobie znać po tym przyłożeniu do płyty chodnikowej. W ogrodzie jest w tej chwili jak w dżungli, parno, gorąco. W Alcatrazie gałęzie magnolii z mokrymi liśćmi wydają się mła jak gałęzie drzew tropikalnych, pewnie dlatego że solidnie te liście porosły. No, porosną jeszcze bardziej bo mła zamierza w tym tygodniu magnolki nawieźć nawozem specjalnie dla nich przeznaczonym, wymieszanym z kompostem domowej produkcji. Niestety po nawóz mła się będzie musiała daleko udać bo do Leroya mła przestała chodzić ponieważ stara się ograniczać możliwości finansowania czegóś, co może za parę lat zrobić jej krzywdę. Mła wie że pewnych rzeczy się nie wyeliminuje, nie ma takiej opcji i jak patrzy na sankcyjne działania naszego zarzundu to najpierw jej szczęka ze zdumienia opada a zaraz potem szlag ją trafia, ale są pewne rzeczy które robić można. Mła może bo akurat jest w tej szczęśliwej sytuacji że ma pod nosem insze sklepy budowlane ( inni nie są i nie ma się co pultać że chodzą gdzie muszą ), więc mła wyraża dezaprobatę dla francuskiej proweniencji pazerności i rosyjskiego pchania kasy w machinę wojenną. Wymaga to od niej tylko dalszego spaceru, są na świecie znacznie większe przykrości do zniesienia niż potupania do miasta. Magnolkowego nawozu mła musi kupić przynajmniej dwa opakowania, jak nie więcej - magnolii u niej sporo. Mimo tego że drzewek już dużo to mła ma nadal ochotę coby jeszcze troszki posadzić.
A teraz o Najmilejszej najłaskawiej panującej. Najmilejsza uciekła z domu w nocy z poniedziałku na wtorek, w tych kategoriach oceniam oddalenie się. To zaniknięcie miało wyraźne znamiona oddalenie przestępczego czyli ucieczki. Otóż Szpagetka nażarłszy się kole godziny trzeciej po południu gotowanego kurczaczka w dużej ilości, nie pojawiła się kole dwudziestej w domu. Mła by się nie martwiła zbytnio bo Szpagutkowska po takim chlaniu mogłaby się spoko zjawić po dwudziestej drugiej ale mocno padało a jak leje to Szpagutkowska preferuje zdecydowanie leżenie na swoim łóżku, najlepiej to w swojej pościeli, ze mła w charakterze rozgrzewacza. A tu lało od szóstej po południu a Szpagutkowskiej ani słychu, ani widu. Mła całą noc nie spała i spacerowała pod parasolem i w kaloszkach, ale jak wlazła w trawy i krzewy to namokła. No i dlatego teraz lekko gluta. Rano Szpagutkowska została przyuważona jak suchuteńka, znaczy było spane w szopce i złośliwie udawane że się nie słyszy, polowała na jaką biedną myszkę zamokłą. Mła się znalazła kolo niej, znaczy Szpagutkowsiej a nie myszki i z ręcami maminymi żeby czym prędzej odzyskaną do domu zanieść , oblookać czy nic jej nie jest i nakarmić bo przeca z głodu zaczęła polować. A Szpagetka jak tylko mła zobaczyła to do niej z takim miaukiem - "Spiendralej, łowię!" Mła jakby kto obuchem walnął, no zatkało. Potem to mła odetkało, wkarw mła wziął i Szpagetkę przemocą do domu zabrałam ( a ona w tym czasie wydała z się głośne skrzeki protestacyjne ). Skrzeki to ucichły jak tylko dostała żarcie, po czym wznowiły się kiedy nażarta zorientowała się że okno zostało zamknięte. Zrobiła mła taką awanturę że hej, to jest cud foniczny że skrzeki można nagłośnić do tego stopnia, osiągnęła niemal poziom słynnego Tatusia z fabryki, który jak rozmawiał w fabryce z innymi kocurami to go na ulicy było słychać. Stała na parapecie nadęta i do mła wyskrzekiwała. W końcu mła odpuściła i okno otworzyła i tyle widziała kota. Wrzasnęłam tylko za nią - Jak chcesz to nie wracaj! - po czym poszłam kawę siekierę sobie zrobić bo na twarz po tej nocy nieprzespanej padałam. Mruciu ze Sztaflikiem mła pocieszali ( w nocy wychodzili ze mną szukać Szpagetki ). To nie jest pierwszy tego typu numer Szpagetki, recydywa. Mła musi się zastanowić nad namierzaniem paskudki. Kole trzeciej Szpagetka zjawiła się jak gdyby nigdy nic na obiedzie, wieczorem domagała się pieszczot łóżeczkowych. No to usłyszała że ani mła się śni drapać pod bródką bo mła jest zmęczona i musi odespać. Usypiałam z obrażonym kocim tyłkiem na głowie.
W muzyczniku piosenka pasząca do Szpagetki ( Azalska tyż ją lubiła ale wtedy to się nazywało piesenka, Azalska nawet wyła razem z Violettą osiągając wysokie tony ).
Wnikliwiej przeczytam później, teraz padam z zachwytu nas falbankami. Mniemieckie me iryski juz konczą kwitnienie, nie wiem czemus te niebieskie sie rozmnozyly a te wieksze brazowawo zolte zaznaczywszy patyczkiem chce rozmnozyć.
OdpowiedzUsuńDzis pogoda , więc ogrodowanie uprawiam na cudzym, po dluższym odpoczywaniu .
To już tak jest że to co chcesz rozmnożyć jakoś wolniej przyrasta. :-/ Nawet jak na cudzym mnoży się bez liku. ;-D
OdpowiedzUsuńMoze pomyliłam kłącza, i nasadzilam tych niebieskawych.Kwitly bardzo,ladnie wszysrkie, mialy po kilka kwiatków ,,nie ma co narzekać.
UsuńZdarza się, grunt że jakieś kwitną. :-D
UsuńO to ,to. No,ale juz po kwitnieniu, pewnie deszczowiska się przyczynily do szybszego wiednięcia .
UsuńU mła jeszcze trwa kwitnienie ale bardzo muszę bronić przed ślimakami, muszelkowe bardzo gustują w kwiatach. :-/
UsuńMadko futerkowa, nie dziw się Szpagettcie. Przecież pachnie, przecież ciepło, przecież pięknie. Co prawda w domu też prześlicznie przystrojone, ale jednak myszki nie biegają. Wiesz czy? Wcale Ci się nie dziwię że padło u Ciebie akurat na kolekcjonowanie irysów. Nie mam słów. U Pieski przefajne, ale te... Ach!
OdpowiedzUsuńRomuś, kudy mnie do wypaśnej Tabazowej botaniki? U mnie rację bytu mają tylko rośliny o wytrzymałości pancernego chwasta!
UsuńBez przesadyzmu, to nie obuwiki. ;-D
UsuńObuwika mam. I nie jest nim bardzo zachwycona. Ot, pojawiają się kwiaty o wielkości kształcie i kolorze kurzego jaja, szybciutko znikające. W ofercie był różowo biały, śliczny. A tu taka kurnikowa uroda chowu klatkowego.
UsuńTak to bywa z rarytetami. :-/
UsuńJak to nie biegajo myszki żywe?! To kogo mła ratowała parę tyźni temu?! U Piesy są iryski sybiracze, z którymi mła kombinuje w Alcatrazie, co dość cinżko teraz idzie. A szpageton jest złośliwa larwa, mogła choć odmiauknąć że nic jej nie jest. Mła teraz jest na nią obrażona w sposób wyraźnie widoczny w związku z czym Jej Wredność zaczęła mła dostrzegać. ;-D
OdpowiedzUsuńSzpagetka wyraźnie daje Ci do zrozumienia, że jesteś nadopiekuńczą Madką :) Kiedy kotowskie mają spędzać dnie i noce w ogrodzie, jak nie teraz ? Jak zatęsknią - za Madką, czy michą- znajdą powrotną drogę :)
OdpowiedzUsuńMła by jej nie zabrała z szopki, mła tylko chodziło z zlokalizowanie potworka. A ona w doopsku miała mamine wołania. No to teraz ja jestem obrażona. Wie potworek ze jest nie halo, kręci się koło mnie, ocierki stosuje. Jutro się na nią odobrażę ale na razie niech się stara. ;-D
Usuńprzepiękne te irysy...
OdpowiedzUsuńNo niestety, ślimak też tak uważają. Robię obchód przy takiej pogodzie dwa razy dziennie i zgarniam irysożerców. :-/
UsuńPozostaję w zachwycie tak nad ozdobnością zewnętrzną, jak i ozdobnością wnętrz! Kolory, które się przenikają... ach! ach! napatrzeć się nie mogę! Mnie muszą moje sybiraczki wystarczyć, ale w tym roku ładnie się rozpędziły z rośnięciem i kwitnięciem, więc tuszę, że róść już będą.
OdpowiedzUsuńCzy Ty wiesz Psico jakie sybiraczki potrafią mień coolorystyczne mieszanki? Szczena opada. U Cię gleba chyba im sprzyja, trza tylko sadzić, one małorobotne są. :-D
UsuńOtóż Tabu wiem i się sępię. Bo też doszłam do tego odkrywczego wniosku, że skoro toto u mnie róść chce, to trzeba zaprosić większe stado. Ja kupuję rośliny u Pietrzykowskich (namiar od Rabarbary), paczaj no jakie oni cacane mają: https://pietrzykowscy.pl/kategoria/kosacce-irysy/page/1/
UsuńRośliny mają ładne, zdrowe, dobrze zabezpieczone do transportu - wysyłają z bryłką korzeniową owiniętą papierem - do ziemi wsadzam razem z papierem, bo cieniutki i sam się rozejdzie, a jeszcze dżdżownice przywabi - i w słomie, a nie w tonie folii, jak niektórzy. Także to nie jest wyrzucony piniądz.
Wiem, znam, kupowałam. :-D Jak rosną sybiraczki to spróbuj zaprosić liliowce. Kfioty lipcowe. :-D
UsuńNo a ja muszę bo się uduszę !!! muszę się podzielić radością roślinną a gdzie jak nie tu :))!
OdpowiedzUsuńOtóż rozrosła się i zakwitła mi róża błotna ! Jaka ona wdzięczna z wyglądu i jak przeeeepięknie , niezwykle i nieróżanie ;) pachnie !!! A przeszła u mnie ciężkie lata, oj ciężkie . Nie miałam pomysłu gdzie ją utkać (a kupiłam w jakiej wyprzedaży ogrodnicznej, z litości, bo takie to marniuśkie było) przesadzałam tu i tam, doczytywałam co by lubiła i ciągle nie mogłam się zdecydować, bo tak po prawdzie, to u nie mam miejsca co ona lubi :(. I dwa lata temu mówię do niej - no, to albo sobie tu poradzisz albo rób co chcesz ;)).
Tośmy się dogadały ;)).
Rabarbara
No to gratulejszony z okazji kwitnienia Rosa palustris. :-D Myślę że propozycja radź sobie sama tak na nią podziałała. Kiedy mła się obraziła na Szpagetkę na poważnie to jest przychodzone do domu o czasie i ocierki są. Znaczy z różą mogło być podobnie. A tak w ogóle to mła zauważyła u się w ogrodzie że dzikuny w początkowych latach rozwijają się wolniej niż hybrydy. Zdziwność taka. :-D
Usuń