Isola Superiore, zwana również jako Isola dei Pescatori, czyli Wyspą Rybaków ze względu na historyczną działalność jej mieszkańców, położona jest nieco na północ od Isola Bella. Te dwie wyspy to tak prawdziwie po sąsiedzku, na upartego można się wgapiać z Isola dei Pescatori w okna palazzo na Isola Bella. No chyba że się stoi akurat w tym miejscu, w którym widok przesłania Malghera, taka zadrzewiona malutka wysepka, która wyrasta z jeziora pomiędzy Isola dei Pescatori a Isola Bella. Z tymi swoimi 100 metrami szerokości i 350 długości, Isola del Pescatori jest najmniejszą z "użytkowych" Wysp Boromejskich. Za to jako jedyna obecnie jest zamieszkana na stałe, znaczy przez wszystkie miesiące w roku. Oczywiście nigdy nie było tu imponującej populacji, dzisiaj urocza wioseczka liczy cóś około pięćdziesięciu mieszkańców, żyjących po staremu czyli z rybołówstwa i po nowemu czyli z turystyki. Zdawa się że wcale nieźle, zważywszy na tzw. obłożenie lokali. Na tej malutkiej wyspie można też na troszki pomieszkać, o ile jesteśmy w stanie wybulić za jedną noc tyle co za parę dni spędzonych w niezłych warunkach w Mediolanie. Cóś tak bardziej luksusowo, choć mła nie bardzo wie jak luksus nie kłóci się z falami turystów, co i raz zalewającymi wyspę. Bo na Isola dei Pescatori się głównie jada i kupuje. Znaczy jest to tak pomyślane że turysta zwiedzający Isola Madre i Isola Bella, w przerwie między zwiedzaniami wpada na Isola dei Pescatori i zajada się żarełkiem podawanym w tych wszystkich posiłkowniach, które jakimś cudem udało się upchnąć na malutkiej wysepce. A potem jeszcze jest niemal obowiązkowe golenie z kasy w sklepikach i na straganach, pełnych wszystkiego dobrego ( Dżizaas wypłynęła stamtąd z kolczykami z ametystami a Mamelon z torbą w kolorze koralowym, tylko mła wypłynęła ze wspomnieniami uczestnictwa w zakupach ).
Na wyspie, podobnie jak w Stresie, wielkie chwile przeżywano w 1935 roku, znaczy podczas kiedy tzw. wielka historia do Stresy zjechała. Konferencja w Stresie była chyba największym wydarzeniem jakie miało tu miejsce, wówczas to jej uczestnicy z Duce na czele pojawili się na Isola dei Pescatori by spróbować tutejszego okonia. Mamelon twierdzi że w istocie rybki zacne, mła skuszona truflami w risotto zdawa Wam relację z drugiej ręki a właściwie to z drugiej jamy gębowej. A jak wygląda wyspa? Mały placyk otoczony wąskimi, krętymi uliczkami, które prowadzą do promenady na północnym krańcu wyspy. Charakterystyczne są wielopiętrowe domy, budowano tak żeby jak najlepiej wykorzystać ograniczoną dostępną przestrzeń. Prawie wszystkie są wyposażone w długie balkony, które są niezbędne do suszenia ryb. Tak, tak, nie o ustawianie leżaczków tu biegało. Historia pomieszkiwania ludzi na wyspie liczy przynajmniej siedemset lat, znaczy są źródełka, które taki wiek pomieszkiwania potwierdzają. Zwiedzaczom zajadłym można polecić kościół parafialny San Vittore, w którym zachowała się oryginalna absyda z pojedynczymi ostrołukowymi oknami pochodzącymi z XVI wieku. Wewnątrz znajduje się też XVI-wieczny fresk przedstawiający świętą Agatę, a także kilka XVII-wiecznych płócien i drewnianych popiersi apostołów Piotra i Andrzeja, patronów rybaków. W połowie sierpnia podczas procesji figura przedstawiająca patrona jest ładowana do łodzi i opływa wyspy. Taka procesja wodna. Mła się przyznawa że sobie odpuściła zwiedzanie świętego miejsca, robiła bowiem w mózgu miejsce na palazzo z Isola Bella. Tak szczerze pisząc to z Isola dei Pescatori mła najbardziej podobał się widok na inne wyspy na jeziorze i na Stresę. Zaprawdę bellvedere!
Czyli wyspa Isole Bella jeszcze. Rozczuliły mnie funkcje balkonów. Przy noclegach, turyści mogą mieć raz niezapomniane wonie, dwa szybką przekąskę pod ręką, fajne towarzystwo gdyby chcieli galeryjki użyć do leżakowania lub gdyby chcieli nacieszyć się widokiem. Wiem oczywiście, że albo na balkonie ryby albo turyści, ale wizja łącznego użycia mnie powaliła. Zwłaszcza że może być i tak że na jednej galeryjce ryby z mewami i wonią, na drugim turyści. Luuuuksus.
OdpowiedzUsuńMla się wydawa że ryb już nie suszą a jak cóś takiego robio to jest Cepelia. Pewnie tego też nie robili latem, po młowemu to by się nie dało, zbyt wilgotno. Ryby suszyły zimne wiatry, znaczy na północy, jak jest czy było na południu Europy mła tylko domniemywa. No ale wizja luksusu z rybkami na podorędziu przednia. ;-D Jeszcze Isola Bella, ale tam jest dużo do zwiedzania i w związku z tym sporo pisania.
UsuńPiekne, skąpane w słońcu uliczki. Od razu widać, że ta wyspa leży w innej niż nasza strefie klimatycznej. No i te widoki morskie zachwycają. Ta błękitna przestrzeń z delikatnymi szczegółami, takie jak parasole czy drzewa na pierwszym planie. Gotowe obrazy. Malowniczy, baśniowy nieco świat a przecież ludzie zwyczajnie tam zyją...Na zaczarowanej wyspie, której nazwy na pewno nie zapamiętam, ale która tak melodyjnie brzmi, gdy się ją czyta...Borromee Isola dei pescatori...
OdpowiedzUsuńTo są Olu widoki jeziorne ale masz rację, prawie że morskie, mimo tego że Lago Maggiore wąskie. Może to te palmy a może to że wyspy skaliste, sama nie wiem ale cóś z morskiego klimaciku w tym jest. Ludzie jak wszędzie mają swoje radości i nieradości, ta górzysta część Italii wyludnia się ponoć szybciej niż inne miejsca w kraju. No, może z wyłączeniem Sycylii. Dolina Aosty ma być prawie bezludna, piękne miejsce ale chętnych do zamieszkiwania brak. Parę lat temu Gosi pokazywano domy do kupienia nad jeziorem Garda za cenę za jaką u nas kupuje się mieszkania z drugiej ręki w blokach z wielkiej płyty. Nie wymagały remontów kapitalnych, po prostu nie było na nie chętnych. Ludzie uciekają do miast, infrastruktury nie ma kto utrzymywać i kółko się zamyka, nikt nie chce chałupy kupić bo infrastruktura zaraz zacznie się zwijać. Migracja nie rozwiązuje problemów bo migranci też marzą o osiedleniu się w miastach. Miastowaciejemy...
UsuńAch,ach, szybko zleciał ten urlopik sklerotyczny, wspomnienia super, czytam, czytam, ogladam i podziwiam.
OdpowiedzUsuńBardzo szybko zleciał, jak to zawsze w podróży mła czas szybko upływa. Teraz w chałupie do nadrobienia rzeczy co cud, z trudem mła będzie usiłowała chwilkę wygospodarować na zwiedzenia miasta rodzinnego, bo ponoć renowacja części śródmieścia Odzi już zakończona. Mła ciekawa jak to wypadło.
UsuńJeżusiu, ale alicznotki te wysepki i dookola jaki widok! Warto było , oj warto!
OdpowiedzUsuńRodzime miasto zawsze zdazysz zwiedzić, jakies wolne popolusnie czy wieczor, bierzesz Mamelona pod paszkę i wio.
Planujemy z Mamelonem wyprawę do Odzi, niemalże taką jak te XIX wieczne ekspedycje w głąb Afryki. Taa... Cudze chwalicie swego nie znacie. ;-D
Usuń😃😃😃😃
UsuńTy się Zając śmiej!
UsuńNiezwykłe miejsce. Ściskam :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Wyspy Boromejskie są tak niezwykłe że aż mła się wydawa dziwne że je odwiedziła. ;-D
UsuńMłody dostał w nagrodę pościel z Pusheen taka z biedronki, szary kot na niebieskim tle 😸
OdpowiedzUsuńZadowolony ale i tak on się zajmuje dzisiaj, więc ja mam trochę wolne 🙃
Ale zapisałam się na karmienie o 15 to się wyjątkowo zgodził, bo umówił się na grę online. Ale to ta. Wyjątkowo karmisz mama, bo potem ją 😆
Młody jest naprawdę cool, ukochaj od kociej ciotki z Odzi. Dobrze że z małych robale wyszły, gorzej że mateczka puszczalska prowadzi się z jurnym tatusiem. Może by tak odłowić i ciach, ciach zrobić żeby kotka dwa, trzy razy do roku nie zaciążała? Albo antykoncepta zapodać w żarle.
UsuńBędę się naszej wet pytać, ale nie wiem czy tam będą chcieli współpracować. Bo bez zgody klatki łapki nie wniose na teren. Coś się pomyśli w temacie. Najpierw musi się znaleźć wet co taka złapana weźmie do siebie na kastrację. I najwyżej się ją wypuści tam znowu
UsuńJaka antykoncepcja w zarle? Nic nie wiem o tym. Można tak?
UsuńSą Kocurrku antykoncepty dla kotów, Melania swego czasu pobierała zanim udało się ją złapać. To są tabletki do sproszkowania i mieszania z żarłem. Łapka oczywiście lepsza bo sprawa załatwiona ostatecznie ale jak się nie da to antykoncept też jest wyjściem. To się dawało raz na jakiś czas.
Usuń