Po tym całym upolitycznieniu i nowym starym rzundzie mła poczuła się bardzo, bardzo zmęczona i postanowiła ponownie pojechać do Cio Mary i jednak upiec jej ciasteczka, jakieś miękkie, żeby Cio Mary dała radę pogryźć tzw. zastępczą. Oddech taki po politycznych miał to być. No cóś słabo to wyszło. Droga na drugą stronę miasta Odzi poprzednim razem zajęła mła tyle że mła by do Warszawy Centralnej dojechała i zdążyła wrócić. Wszystko przez tę symfonię drogowej grozy, którą przeżywamy któryś tam rok z kolei. Te remonty to najpierw były tak adagio bo przetargi nie tak i inne takie, potem srandemia to largo a nawet grave, od końca zeszłego roku było vivace a obecnie to już jest vivacissimo. Rozkopane jest właściwie całe Śródmieście, Polesie, Bałuty, Widzew w znacznej części, wykopy podchodzą też pod Retkinię i powoli zbliżają się do Teofilowa. 1/3 taboru MPK stoi sobie po zajezdniach z różnych przyczyn, co wkarwia ódzki ludek, któren sądzi że 4.40 peelena za 20 minutowy przejazd, przedłużony na kolejne 20 minut, to jednak zdzierstwo, szczególnie kiedy człek się przesiadać musi i w tych 40 minutach nie mieści się w żaden sposób. Żeby przejechać miasto w prawie trzy godziny należy zapłacić tyle co za taksówkę, mła nauczona tym smętnym dojazdowym doświadczeniem postanowiła teraz w jedną stronę pojechać taksówką, Cio Mary zafundowała mła drogę powrotną.
Taa... niecała godzinka na jazdę w obie strony poza godzinami szczytu kosztowała ledwie dwa złocisze więcej niż wyprawa robiona za pomocą MPK. Niezłe, co? No i czas zaoszczędzony i nerw z powodu dodupnej komunikacji mniejszy. Podróż w plusze, konieczność poruszania się w zwolnionym tempie, coby na mokrym glińsku się nie poślizgnąć i wykopu trzymetrowego nie zaliczyć, mając świadomość że jakby co to najpewniej pierwsze przyjedzie pogotowie techniczne do po raz enty uszkodzonej instalacji ( podczas wykopków cały czas cóś uszkadzajo, w okolicach Cio Mary to tak z raz na dziesięć dni awaria - jak nie brak wody to brak gazu, lekstryczność tyż często strzela ), bo oni te dojazdy z racji ich częstotliwości mają w małym palcu. To wszystko jakoś człeka nie uspokaja. Hym... mła to się w takich okolicznościach po mózgu miota znany slogan reklamujący uroki jej rodzimego grodu - "Jak się powiesić to tylko na Bałutach!"Ech... nie jest prosto kochać miasto Ódź, jak to mawiał ś. p. Pan Bambusiowy - "To nie jest miasto dla pindek i miękkochujków" i cóś w tym jest, choć swego czasu mła rechotała wyobrażając sobie ziomków w roli pionierów na prerii. Kocham obesrany klimat Boat City ale przemierzając z buta błocka jak w Serbinowie, bo z dnia na dzień komuś przyszło do głowy zmienić rozkład jazdy na całkiem inszy niż ten w internecie i człek zapieprzać musi parę przystanków, odczuwam narastający wkarw, bo rzeczywiście zaczynam się czuć jak zdobywca Dzikiego Zachodu. I takie złośliwości wobec miasta Ódź się we mła lęgną. No wiecie - "Najbrzydsze miasto w Polsce i jedno z najbrzydszych w Europie. Brzydsze są już tylko Bruksela i ten cały Paryż". Polskie Detroit, karwa! Potem mła sobie zerka na Akwarium, jak ochrzcili odzianie dworzec Łódź Fabryczna i tęskni za starym, zapyziałym dworcem. Co wy tam, karwa wyprawiacie z moim mile niemiłym prowincjonalnym miasteczkiem?! Proszę natychmiast przerwać to uwarszawianie miasta Ódź! Miasto było piękne a jak się komu nie podobało to zawsze znaleźli się mili chłopcy, którzy byli gotowi wytłumaczyć w jakim słabo oświetlonym zakątku potrzebę zmiany gustu. Zmęczona jestem tą polityką remontów wyłączającą na raz wiele dzielnic miasta, dystans do mojego miasta Ódź się u mła zaczyna zwiększać. A szkoda, bo chciałam Wam zapodać cóś poza Piotrkowską, starą Ódź ale nie tak turystycznie opatrzoną jak Manufuck czy Pietryna. Zamiast tego mła Wam tekst pisze typu - "Na wygnaniu w mieście Łodzi, gdzie nawet bieganie psom szkodzi". Co prawda miasto Ódź nie zupa pomidorowa, nie musi być przez wszystkich lubiane, ale dlaczego to się teraz przydarza mła? Wkleję Wam przedświąteczne stare karteczki zamiast tych fotek miastowych. W Muzyczniku bardzo niezimowo, polska wersja amerykańskiej piosenki.
Hmmmmm przypomniałaś mi, jak to kilka lat temu samolotowo drogę z Dortmundu do Wrocławia odbyłam w 50 minut, a z wrocławskiego lotniska do centrum miasta Wrocławia komunikacją miejską jechałam calutką godzinę i to jednym autobusem bez żadnych przesiadek, bardzo mną to wstrząsnęło i na zawsze wbiło w pamięć mą ;)
OdpowiedzUsuńCo zaś się tyczy mego miasta Wrocławia to taka komunikacyjna ciekawostka, otóż komunikacją miejską za darmo jeździ się od 65go roku życia i takim to sposobem od lutego jeżdżę sobie za darmochę :) Z tego co mi wiadomo w innych miastach taka ulga obowiązuje od 70go roku życia, mogę mieć jednak niepełną wiedzę w tym temacie.
W mieście Odzi jak się w wieku lat 65 przejedziesz bez biletu to zapłacisz ponad 500 złociszy. Tak w ramach walki ze sklerozą, koszt tzw. opłaty dodatkowej ma się wbić w pamięć. Powolutku ludek zaczyna bulgotać, bo jak tak dalej pójdzie i paraliż komunikacyjny będzie się pogłębiał to koszt dojazdu w różne miejsca będzie taksówkowy. Tzw. migawka na wszystkie linie to koszt 168 złociszy, rocznie na przejazdy jest 2016 peelenów, migawka na okaziciela 252 złocisze. Dominanta w regionie w 2023 na rękę to jest coś koło 2500 złociszy i to pokazuje jak droga jest dla odzian komunikacja. Komunikacja miejska roczna kosztuje prawie jedną miesięczną pensję najczęściej wypłacaną. Jakby tego było mało to złodziejstwo czasu jest porażające, że tak klasykiem pojadę. Rozbabrane jest całe miasto, bo trza się spieszyć do unijnych piniążków. Szkoda że o realiach europejskiego budżetu nie myślało się w czasie srovida. My tu tak od akcyjności do akcyjności, jak nie akcja srovid to akcja drogi teraz bo Unia środki zabierze, albo środków nie da.
UsuńUfff połowiczne, u mnie skończyli z pół roku temu majstrowanie przy bliskiej mi głównej ulicy. Od frontu jest już cacy, ale, tu już ciężki wzdech, właśnie ruszyli tyły. Drobna osiedlowa, równoległa do głównej ulicy właśnie traci asfalt, kopara na jednym końcu, kopara na drugim. Mój blok w środku i jakoś nie mam złudzeń co do Serbinowa pod klatką. Będzie.
UsuńU nas to jest powracająca fala, fragment wyremontują, nawierzchnię położą a za chwilę prucie onej bo cóś nie tak. Wykonawcy swoje, ZDiT swoje a dziurwa swoje. Najgorsze że są miejsca gdzie Serbinów trwa trzeci rok i robi się problem z dojazdem służb. To już jest niebezpieczne. Jedno co dobre że się kończy mania płotkowania na starych osiedlach, w niektórych to był slalom gigant pomiędzy płotami. Teraz miasto nie wydaje pozwoleń na grodzenie ze względów pepoż, tylko co z tego jak z drogami dodupnie. Mła paczy a oczka jej się jak spodki robio.:-/
UsuńW moim miescie remontują, zazieleniają,
OdpowiedzUsuńOj,kliknęloo mi się za szybko, wycinają, oczyszczają rzekę, zazieleniają, nasadzają, gdzie nie spojrzec front robót, niekoniecznie jest to pozytywne, bo stawiają zielone ściany , wzieli si też za parki, strach się bać.
OdpowiedzUsuńJak się biorą za parki to trza się bać, bo alejka to musowo w polbruku albo innym betonie. No i te ściany zieleni zamiast uczciwie posadzonego drzewa. U nas po "rewitalizacji" parku Sienkiewicza miasto z "wielkimi projektami zieleni" przysiadło na czterech literach Cóś tam kiedyś gwarzyli o Helenówku ale ponoć konserwator po oglądzie parku Sienkiewicza pomysła ukrócił. Wzięli się za park Śledzia, szczelnie ogrodzili, nic nie widać więc jeszcze bulgotu nie ma. Jest szansa że pomni tego skandalu z parkiem Sienkiewicza do końca Śledzia nie zabetonują. Na razie kombinują jakby tu obsadzić place i porobić woonerfy. Tych ostatnich mamy już ponad dwadzieścia, będzie zdawa się więcej ze względu na starą zabudowę i wąskie ulice w ścisłym centrum. Nie ma jak bez korkowania zapewnić normalnego transportu więc poszli w woonerfy i parę dróg dojazdowych do centrum. Stare miasto, inaczej się nie da.
UsuńTen park to długa histora, był cmentarzem niemieckim. Pamietam go, chodzilam tamtedy do miasta. Dokonano dawno temu, ale i obecnie eskhumacji szczątków. Na cześci tego parku od dawna jest przedszkole, reszta była terenem zielonym z drzewami i
Usuńdwoma alejkami .Teraz bedzie małe boisko i miejsce wypoczynku, z leżakami drewnianymi .
Znaczy place zabaw się rozrastają, u nas był podobny trynd. Nawet na skwerkach w mieście stawiali sprzęt do ćwiczeń. Tylko ćwiczyć w tych spalinach i kwiczeć.;-D
UsuńE tam, lepiej chyba, że remontują i modernizują, zanim coś rymsnie, jak na ten przykład wiadukt na jednej z dwóch głównych tras łączących dwie połowy mojego miasta . Właściwie to nie rymsnął dosłownie, bo zdążyli go zamknąć, jak się kierowcy poskarżyli policji , że w dziurach widać teren pod wiaduktem. Miasto usiłowało tłumaczyć, że to dylatacja i dziurę chciało zaspawać, ale po bliższej inspekcji czem prędzej drugą nitkę zamknięto. Pierwszą rozebrano już parę miesięcy temu, bo jeszcze bardziej miała ochotę się obalić... No i tak to, panie dzieju- nawet taksówką nie bardzo jest jak przejechać . Na szczęście na zdalnej tylko we wtorki muszę się przedrzeć na drugą stronę :) Ale Sarbinowa nie zazdroszczę, choć film uwielbiam !
OdpowiedzUsuńMariolko w ten szał remontowy nie uchronił nas przed radością wyłączenia dwóch wiaduktów. Co prawda nie było hym... dylatacji tylko groza pieprznięcia konstrukcji na tory kolejowe i solidna niechęć pracowników MPK do wjeżdżania na wiadukty, potem była uprzejma prośba miastowych aby wybierać insze drogi dojazdu do centrum, po czym oba wiadukty zamknięto. Jeden już jest czynny, z drugim jest jazda bo staruszek zdawa się od późnego Gierka albo wczesnego Jaruzela nie był remontowany. Mła rozumie potrzebę wykonu remontów, mła tylko grozą napawa wykonywanie ich wszystkich naraz. Jak robimy tunel średnicowy pod miastem to czy koniecznie musimy wyłączać dojazd do wschodnich Bałut czy część dróg dojazdowych do Widzewa? Planowanie nie pykło i teraz kisimy się w korkach. No i zawsze przeca może coś wyskoczyć jak z tymi wiaduktami. To że remontują OK i wogle hurra ale żeby to jeszcze z głową robili. Serbinów nieustający cinżko znosić.:-/
UsuńHmmm. Ja to na wsi mieszkam ale i tutaj zdarzy się podziwiać absurdy remontowe. W naszej wsi jest rzeczka, ona się wije, droga wzdłuż niej, wioska położona po obu stronach rzeczki, więc co skrzyżowanie, to mostek. Niektóre z tych mostków za głębokiej komuny budowane, i się sypią. No to parę lat temu zlikwidowali taki mostek, po którym i kombajn dał radę przejechać, i zamiast niego zbudowali mostek tak wąski, że zwykła karetka pogotowia może mieć problem z przejazdem. A ciężarówka straży pożarnej - cieżko.
OdpowiedzUsuńInny most, przy drodze do paru posesji wybudowali szerszy, niż główna droga we wsi - dwa czołgi się na nim miną, ale nie sądzę, by taka sytuacja miała kiedyś nastąpić. Potem most koło nas, była jaki był, ale stary, no to trzeba było zmienić. Trwało to pół roku, pewne trasy wydłużyły się dzięki zamknięciu mostu o ładnych parę kilometrów. Most jest w porzo, ale planujący nie wziął pod uwagę, że obok starego rosła ogromna piękna lipa. Tak zrobił projekt, że podjazd do mostu wypadł w 1/5 lipy. Budowlańcy ujebali korzenie od strony mostu i git. Osłabili drzewo od tej strony, gdzie najbardziej wieje, więc przy każdej wichurze strach - obali się tym razem czy nie? I żal, że tak piękne drzewo z winy czyjejś głupoty skazane jest na śmierć. Bo przecież wiadomo było, że nie popuszczą. Drzewo, niebezpieczne, trzeba wyciąć. Ze dwa lata przeszły, i na drzewie pojawiły się złowróżbne pomarańczowe kropki. A dziś zajechała ciężarówka z wyciągiem. Będę ciąć. Płakać się chce.
A budując ten właśnie most, zniszczono ( ciężki sprzęt ) inny mostek ( bo jakoś musieli jeździć z jednej strony rzeki na drugą, a kasy na paliwo szkoda, by przejechać dalej, ale po moście który wytrzymałby duże obciążenie. I tem mostek do dziś smętnie pół zarwany wisi sobie. A ludzie jeżdżą objazdem...
Piła już wyje. Lipa umiera. Ze dwieście lat przeżyła, i mogła drugie tyle, gdyby głupiemu projektantowi chciało się popatrzeć na mapę i przesunąć projekt o metr w lewo.
Lipy strasznie szkoda, padła ofiarą niechlujstwa i tumiwisizmu. Projektantów "z bożej niełaski" u nas niestety pełno, chałturzą po gminach dużych i niedużych, często jako krewni królika. Ech... nóżki z dup bym powyrywała za te wszystkie drzewa przez bezmyślnych projektantów zamordowane, tak całkiem nieświątecznie. :-/
UsuńJa bym zrobiła to samo z nóżkami i całkiem świątecznie wetknęła jemiołkę wiadomo gdzie : X#
UsuńMoże jednak lepiej nic nie wtykać, nie wyobrażam sobie obcałowywania się w pobliżu tak umieszczonej jemioły. ;-D
UsuńJa już dawno w politykę nosa nie wściubiam, szkoda zachodu.
OdpowiedzUsuńNiestety trzeba od czasu do czasu sprawdzić co się w żmijowisku dzieje. Ostatnie parę lat potwierdziło zdaniem mła aktualność twierdzenia, że jak się człowiek polityką nie interesuje to polityka zainteresuje się nim. Hym... nie tak dawno na podstawie durnych obeszczeń ograniczano prawa obywatelskie, także obchodzono prawo do opieki medycznej. No, jest bardzo ciężko wytłumaczyć teraz jednej z moich sąsiadek, osobie z rozsianym nowotworem, że zamknięte poradnie i teleporady to było właśnie to co było jej do szczęścia potrzebne, albo takiemu trzydziestoparoletniemu wojskowemu że mikroudary, będące powikłaniem poczepionkowym, które go wyłączyły z zawodu, w żaden sposób nie przeszkadzają mu w samorealizacji. To ofiary polityki zdrowotnej, nie żadnego covida złego tylko ministrów Szumowskiego i Niedzielskiego. Brak zainteresowania tym co wyprawiają rządzący, taki programowy, to zamykanie oczu. Rozumiem że politycy są męczący, ale to że nie wiesz co robią może się okazać niebezpieczne, także dla Ciebie.
Usuń