Niby tydzień nie był cinżki ale mła ma jakieś wiosenne przesilenia, męczliwa nieco i z lekka rozdrażniona przez tę męczliwość. Dni jej się w związku z tym wydają cudne jak mamałyga z pasztetem. Jednakże i tak mła daleko do drażliwości Szpagetki, Jej Zgredliwość daje popalić nie tylko mła. Zły humor cesarzowej wylewa się na wszystkie koty, a także na ludzi, którzy mają dla Trójłapnej wiele serducha. Szpagetka wzięła pod pazur Gienię i Irenkę, jest prychanie, strzelanie min, robienie brzydkich oczek typu nienawistne szpareczki, bezczelne zaglądanie do talerzy i żądanie hołdów w odpowiedniej ilości. Kiedy hołdy zdaniem Szpagetki są niewystarczające Wszechwładna Bogini wali łebkiem z byka w starcze i kruche w związku z tym ciałka moich sąsiadek, oraz poskrzekuje wymagająco. Mła nie wie dlaczego jest kocie to wybaczane, zdaniem mła kalectwo nie upoważnia do złośliwości. Hym... zdaniem Szpagetki oczywiście upoważnia do wszystkiego a ekscesy są wręcz oczekiwane. No nie wiem czy wszystkie kocie osoby dostaną prezenty z okazji Dnia Kota, niektóre z tych osób jakby nie zasługują na obdarowywanie, bo i tak się same obdarowują. Mła ma nowe straszaki na Szpagetkę, jak by co, z przepastnych szaf Danieli, mamy Wujka Jo.
Sprzęt z tych budzących grozę, mła szczególnie zauroczona strzykawką z napisem silikon, z nieznanych mła powodów tak podpisaną, bowiem strzykawka wydaje się mła uczciwie szklana. Mła z macania tak wychodzi, chłód szkiełka w dłoni czuje a nie temperaturę zbliżoną do otoczenia, jaką czuje dotykając tworzyw polimerowych. Mła usiłowuje odgruzować przedwiosennie dom, tak od podstaw. Pogoda ładna, niby ogrodowa ale w ogrodzie jeszcze strach ruszać bo wicie rozumicie, to jednak wciąż luty, można co najwyżej krzewy przyciąć. Niby jest już biologicznie przedwiośnie a jednak mła podejrzliwie obawia się o startujące ciemierniki. Jak na razie wiosenność w domu sobie bezpiecznie uprawia. Całkiem cieplutko skonkretyzowały się tyż już plany kwietniowego wyjazdu mła. Niestety nie tam gdzie mła by chciała pojedziemy, ceny biletów lotniczych nam wylazły takie że dwa razy przerosły ceny naszego lokum obczajone w październiku. Z kasą jest krucho, z czasem nie najciekawiej, więc mła ten wojaż przeniosła na kolejny rok i pogroziła Mamelonowi i rodzinie że nie odpuści. Mamelonu tyż się wyjazd w te pierwotnie wytypowane okolice marzy, Dżizaasu również, tylko Jądrzej cóś sceptyczny ale to akurat zrozumiałe bo robi za kierowcę. Na chybcika mła zmieniała wycieczkowe plany ale koniec końców się jej udało wyczaić tanie bilety, tanio chałupę, wynajęcie samochodu zostawiam Jądrzejowi, bo od czasu wynajęcia i odwołania przeze mła słynnego w rodzinie i okolicach wynajęcia samochodu w Portugalii, Mamelon wydała mła stanowczy zakaz bo to nie na jej "stargane przez ciebie nerwy".
Mła Wam załącza troszki ogrodowych migawek, w Alcatrazie kosy pitulą na całego, koty przeprowadzają karne inspekcje w mysim światku, ciemierniki w pąkach, śnieżyczki przebiśniegi zaczynają sezon, kwitną, cóś słabo w tym sezonie, oczary i radośnie pyli leszczyna. No przedwiośnie pełną gębą. W Muzyczniku piosenka podróżna, znaczy Doris Day i "Sentimental Journey", nie że mła jedzie w jakieś stare i znane jej jak własna kieszeń kątki. Sama podróż u niej sentymenta wzbudza, na jestestwo jej dobrze robi. Mła tylko martwi się o zachowanie Szpagi względem Cio Mary podczas młowej nieobecności, wiadomo, jak sobie jedno futro zacznie pozwalać na brzydkości, to inne tyż będą chciały. Stały punkt programu przy okazji wycieczek to martwienie. Ech... A teraz mła się przygotuje do jutrzejszego święta, niektórzy jej bardzo nachalnie przypominają że to już, już. Hym... Mruciu pamiętliwy jest świątecznie, skleroza go dopada tylko w sprawie zakazów żarciowych i zachowań brzydkich.
Dzień Kota!
OdpowiedzUsuńA Dzień Opiekuna Kota???
Dzień Opiekuna Kota wypada 30 lutego każdego roku. Oczywista oczywistość, że zacytuję nadprezesa.
UsuńPrzyuważyłam na osiedlu kępę krzaków z daleka na czubie już zieloną. Wiosna nadchodzi, moje futra w związku być może z tym faktem, a może w związku ze świętem - ożywione ponad normę. Nie wiem co o tym myśleć, bo przy zwiększonej aktywności żrą jakby zima miała trwać dekadę. Zaleganko po żarciu króciutkie, chałupa drży od galopów, piorunem znów chcą jeść. Najchętniej dwanaście razy na dobę.
OdpowiedzUsuńA skąd Ci się wzięła ta fascynacja starą medycyną? Przyznaję, mają te sprzęty urok, no i są o wiele atrakcyjniejsze wizualnie od obowiązujących, ale groźnie i grożąco to zaczyna wyglądać. Bójcie się koty i ludzie, w razie niegrzeczności będzie zabawa w dochtora.... One na wierzchu te sprzęty?
UsuńMła tyż zauważyła nadprogramową futrzastą aktywność, cóś się u kotów wiosna w łebkach zrobiła. Mła się podobią stare narządka, z ery przedplastikowej. Mła chyba je zakloszuje i wystawi na którejś z szafek, jak eksponat z gabinetu osobliwości. Na razie są schowane w szufladzie.
UsuńPocieszę Cię, że moje dni jak pasztet z mamałygą. Oba bez soli.
OdpowiedzUsuńW związku z tym wysyłanie paczuś przeciąga się w tzw. siną dal. Ale wg przepisu, trwałość gararetek wynosi 2 lata. Postaram się jednakowoż wysłać je wcześniej.
Z pozytywów - pies i kocica docierają się. Dziś uszy Pi zostały bardzo energicznie umyte jęzorem psim, a psie łapy bardzo delikatnie, języczkiem kocim. No i krótko, bo łapy bardzo machały w powietrzu.
Dobrze że się docierki odbywają, znaczy Pu Korka socjalizuje. U mła właśnie pasztet z mamałygą się skończył, znów jest na ostro. :-/
Usuń