Strony

środa, 17 lipca 2024

Codziennik - grzych obżarstwa

Cóś dla mła ciekawszego od wieści zza Atlantyku i na pewno mniej dołujące niż strzelanie do ludzi. Mła  była na kamienicznym ślubie. Ze stadem gości, kfiotami, toastem i jedną męczennicą w kapeluszu. Nie było  nie iść, mimo upału, bo stara gwardia miała nakaz siedzenia w chałupie a tu przeca impreza do obejrzenia, suknia, bukiet i wogle. Geriatria by mła zagryzła gdyby mła się nie udała ( państwo młodzi byliby w stanie zrozumieć i wybaczyć niebytność mła ), więc mła zjeździła pół miasta ze stosowną wiąchą kwiecia by złożyć  życzenia Oli i Michałowi na  nową drogę życia. Ich zwierzyniec posypiał razem z geriatrią w kamienicy a mła się z sąsiedztwem obściskiwała, uśmiechała i wogle. No i notowała co  i jak odszyte, szmaragdowy coolor sukni, umalowany pazurek pod tę suknię, bukiecik  i  maqulliage, fryzurę, buciki nude, wszystko to czego panie starsze były ciekawe. Nawet ten bukiecik z różowo - biało - łososiowych różyczek musiał być starannie   obfocony, bo wicie rozumicie, geriatria przez te upały  odcięta troszki od świata. Czymś przeca trza  umysł zająć, ileż  można katować tureckie seriale i żreć się o to czy  Republika czy TVN ma rację. Geriatria wyraźnie była spragniona choćby  ilości śladowych normalnego życia. Mła się nie dziwi. W związku ze  ślubem mła niestety nie uczestniczyła w imprezie Gosinej, ominęła ją  przerwa w diecie i chlanie winka w miłym towarzystwie ( na imprezce była też Ela ze swoim pieskiem Rudzikiem, któren jest szpicem śpiewającym uratowanym z pseudohodowli - mła jest zafascynowana tą psią osobowością ).

Mamelon jadła  i popijała w moim imieniu! Z działki Gosi i Piotrusia zostały przywiezione ogórki i mła się tyż trochę trafiło w ramach rekompensaty za niebytność. Mła w ponierdziałek odebrała tę rekompensatę i przy okazji zjadła rekompensacyjny obiad u Mamelona. Jakby to ująć? - na czas jedzenia obiadu dieta została zawieszona. Na solidnym kołku, bo deser też był. To drugie odstępstwo, bo w niedzierlę  usmażyłam geriatrii racuchy i sama jednego zjadłam. W końcu nie byłam na imprezie, należała się mła pocieszka. Wiem, bardzo nielegalnie to chlanie. Ukarałam się rozmyślaniem o tym jak walcząc sama ze sobą przeżynam.  Hym... cóś mało budująco mła wyszło że dobrze że ze sobą a nie z kimś innym. Może jednak nie powinnam więcej myśleć na ten temat, bo jeszcze to całe żarcie kapuścianki pójdzie na marne. Ech... pracuję nad dokończeniem postu o włoskiej wyprawie wiosennej, ciężko mła idzie, senność ją morzy. Tak że sorry, macie króciutki codziennik z domowymi fotkami. W Muzyczniku nadal polskie country z lat 80 - tym razem Marylka. No i stary przepisik sprzed prawie stu lat z tygodnika filmowego "As". Mła nie mogła się oprzeć czarowi mleka kanarczego.


25 komentarzy:

  1. Wcale się geriatrii nie dziwię, w ogóle niczemu się nie dziwię. Zwłaszcza fascynacji psią osobowością i krótkiemu odwieszeniu diety. Przecież odchudzanie to nie może być cóś za co grozi katorga czy ścięcie. Pomyśl sobie że co najwyżej grozi kapuścianka jak od/prze/stępstwa Ci się nasilą.😄😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Geriatria jest bardzo nieszczęśliwa z powodu upałów, wisi na telefonach ale to nie jest taka przyjemność jak ploty twarzą w twarz. Do rangi sensacji urasta szczur widziany na podwórku ( o ile to był szczur, bo geriatria ślepawa - mła na wszelki wypadek opieprzyła koty za nieróbstwo ) czy wlot nietoperza do chałupy. Gibon się troszki uspokoił, tzn. zjadł tylko miód, tym razem bez opakowania. Zabiegi medyczne szczęśliwie niepotrzebne, za to konieczne wycieranie na mokro. Po prostu słodki rottweiler, caluteńki słodki, nawet ogon oblepiony. Jeśli chodzi o dietę to za mła obecnie chodzą ryby, może sobie coś kupię żeby zaspokoić rybny głód. Na kapuściankę na razie patrzeć nie mogę, postanowiłam ugotować chłodziec na buraczkach ale bez śmietany. Zaraz wylezę do sklepu w sprawie jogurtu. Na pytania geriatrii o powtórkę z racuszków jestem głucha. Mebelki odmalowałam, pracuję nad koncepcją wnętrza. Mamelon stwierdziła że zgłupiałam a następnie oglądała ze mła domki dla lalek w necie. ;-D Z utęsknieniem czekamy na ochłodzenie, wszyscy z wyjątkiem kotów. Te caly dzień i noc na powietrzu, do domu tylko na chwilkę - żarcie i krótkie upieszczenie.

      Usuń
    2. Ha, a gdzie moja odpowiedź?!

      Usuń
    3. Ha, Ty się pytaj tego dziada bloggera, bo to jest pożeracz tekstów. Gnojek jeden. :-O

      Usuń
    4. No dobra. Powtórzę.
      1. Nikt nie zgłupiał, przynajmniej nie bardziej i na stałe. Gibon oszczędził słoik, Mamelon się nawróciła na domki. Ona chwilowo.
      2. Zrób sobie tę rybkę, z sałatą lub w sałacie. Dzis jadłam, polędwicę z dorsza, odkrylam w zamrażarce taką co to temin ważności poszedl się bujać i buja się długo więc ze strachem trochę. Ale była pycha i żyję, przynajmniej na razie😄
      3. Właściwie ze względu na ten serialik piszę ponownie, bo to jest jak dla mnie, dzieciucha co uwielbia jak jest na niepoważnie, ale zrealizowane porządnie i inteligentnie. To jest świetna rzecz, ten serial. My lady Jane.

      Usuń
    5. 1. Mła nie jest pewna tego niezgłupienia, dziś stał przed regalem z jogurtami i nie kupiła żadnego a wróciła z czterema masłami z promocji. Gibon troszki przytył, Mamelon pada od upału i jojczenia Sławencjusza. Jego dohtor jednak stwierdził że to nie bark a kręgosłup, znaczy Sławencjusz teraz jojczy kręgosłupowo a nie barkowo.
      2. Po ublookaniu rybek w lodowce i w ladzie chłodniczej, mła kupiła śledzie w słoiku. Już pożarłam, dobre były. Jak rybka Twoja się przesmażyła to raczej Cię szlag nie trafi.
      3. Szukam serialiku, cóś mła się od życia należy. :-D

      Usuń
    6. A ja właśnie wybywam na ryby i grzyby (ponoć kurki obrodziły), z nadmiarem kalorii zamierzam rozprawić się na rowerze i w jeziorze oraz basenie. Tym razem urlop łączony, z tradycyjnego zadupia będziemy wykwaterowani we wtorek przed Pol-and-rockiem, bo właściciel naszego agro postanowił się trochę dorobić (od uczestników festiwalu kasuje podwójną taryfę...) To na resztę urlopu w drugim tygodniu przenosimy się nad morze, jak szaleć, to szaleć :-) Proszę mi się tu dobrze prowadzić, geriatria i kotostwo niech oszczędzi atrakcji, choć z ostatnich doniesień widzę, że w tej kwestii zdecydowanie na prowadzenie wysuwa się Gibon.

      Usuń
    7. Yeyku, yeyku, zazdraszczam. sama nie wiem czego bardziej - czy grzybów. czy rybów? No może rybów, bo las w taki upał jest coś mniej kuszący. A tu jeszcze oprócz Zadupia wyprawa nad morze. Naprawdę można poszaleć. Ostatnio w temacie atrakcja robi Gienia, całą kamienicą szukamy szczurów. Jest nieco problematycznie bo wychodzi na to że szczury upodobały sobie Gienię. Nigdzie więcej nie występują, co jest na tyle dziwne że w niektórych zalęgły się podejrzenia, bo ostatnio szczur był widziany z okazji budowy płotu w fabryce i to na zewnątrz. Gienia obecnie u kuzynki, w jej mieszkaniu trwa trucicielstwo.

      Usuń
  2. Ja w upał przyznaje zjadłam najlepszego paczka w Łodzi pod Manufaktura XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, tam są dobre, choć mła lubi też te z Piotrkowskiej, tam gdzieś kole Andrzeja. Na razie jednak karnie zjadam jogurcik. ;-D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wina, na canal + online,
      Na apple.tv jest sporo fajnych, ale z napisami.

      Usuń
    2. Doruś, "My lady Jane" jest serialem zakręconym w sposób wybitny. Od Ciebie przyszła "Holistyczna agencja ....." , ten jest równie dobry, tak mi sie wydaje. Jestem pod urokiem, wszedł natychmiast do nielicznej listy "naj-najów". Wychodzi mi że najwięcej na niej seriali robionych przez Amazon Prime Video. Żaden netflix czy HBO.

      Usuń
    3. Oglądam! :D patrzymy też ten o Rzymie z Hopkinsem

      Usuń
    4. Mła ogląda ale nie kompulsywnie, dawkuję sobie po dwa odcinki. :-D

      Usuń
  4. Allo, allo!
    U nas gorunco i coraz bardziej do niedzieli. Na szczęście nocą chłodniej, otwieram okna na przestrzał, domostwo ma czas się ochłodzić w ciągu nocy, rano zamykam i zasłaniam i nawet na górze temperatura się utrzymuje na przyjemnym poziomie poniżej 24 stopni.
    Poza tym, rodzinny wypisał skierowanie na rehabilitację, to Agniecha wozi swój prawy bark do Czerniawy i tam go rehabilitują na różne sposoby. Poza tym, wszyscy jakoś dają radę, konie siedzą w stajni, kot i pies odkryły, że w upał w domu najlepiej, a zwłaszcza na zimnej podłodze. Warzywniak wleciał w fazę "dogoń mnie jeśli potrafisz" znaczy zeżreć, co rośnie jak szalone i wyplewić resztę. Gzy tną, kleszcze się czają itp. Cd. później, bo trza jechać na rehabilitację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno co mła nastraja mile do upału to jest ten fakt że ślimaczki sobie tym razem nie podjedzą. Za gorąco,. za suchutko. Tak że ogród warzywny sobie może bezpiecznie porastać a Agniecha naprawiać swój bark. :-D

      Usuń
  5. Eeee tam, jeden racuch to nie grzech, co najwyżej grzeszek. A może nawet grzeszuniek ;) Jaszczur przy świecznikach świetny, zdjęcia przywodzą na myśl salamandrę pławiącą się w ogniu. To tak a propos upałów. U nas całkiem przyjemnie, temperatury około 25 stopni, jutro i w poniedziałek ma być cieplej, ale wciąż poniżej trzydziestu, a potem znów chłodniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był grzych całkiem solidny, racuszek nie należał do najmniejszych. ;-D Mła lubi lampioniki a salamandra jakoś mła do nich pasiła. Ona czeka wraz z ptoszkami na żeliwną misę do pojenia ptoków. Wszystko wskazuje na to że jeszcze poczeka.

      Usuń
  6. I ja tu niczego nie napisałam? A wiem, że czytałam i musiałam ślinę ocierać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła ma dziś gotować kapuściankę a marzą się jej naleśniczki. Mła się chyba we własnej ślinie utopi. :-/

      Usuń