Upał upałem a swoje robić trzeba, znaczy mła musiała zaliczyć miasto. Wicie rozumicie, czym jest obecnie odbębnić wizytę w śródmieściu wie tylko ten kto sam doświadczył upały w naszym rozkopanym do niemożliwości grajdołku. Tak, tak, grajdołku bo nazwa miasta nie wywodzi się wcale od nazwy tych paru dech skleconych wzdłuż stępki, nic z tych rzeczy. Łodzia w języku staropolskim oznaczało wgłębienie, także w gruncie. Jakby Was któś kiedyś usiłował przekonać że to od szlacheckiego nazwiska Łodzic albo od rzeki Łódki ukuto nazwę młowego grodu to spokojnie każcie spadać na dżefo, nie ma takiej opcji. Sędziwój, nasz najstarszy herbowy, pisał się w roku 1270 "z Łodzi" ( zatem od miejscowości ukuto nazwisko ), zaś rzeka Łódka swoją nazwę nabyła od miasta Łódź, do XIX wieku bowiem zwano tę rzeczkę Ostrogą, bądź Staromiejską. Najstarsza część Łodzi, ta dawna wiocha leżąca w granicach księstwa
łęczyckiego, była tak usytuowana że żaden z cieków w jej pobliżu nie
nadawał się spławiania jakiejkolwiek łódki. Owszem, rzeczek i strumieni było wokół naprawdę sporo, tak jak i bagienek i uroczysk a po środku tej bagnistej krainy było sobie miejsce, w miarę suche, co niby jest dość dziwne, bo to niecka w gruncie. W gruncie rzeczy nie aż tak dziwne, rzeczka Łódka, przepływająca najbliżej wiochy a potem miasta Łódź, to prawdziwy wodny potwór - jej opis z roku 1860 nie zostawia w tej kwestii żadnych wątpliwości - dwa metry w najszerszym miejscu, trzydzieści centymetrów w najgłębszym. No i spróbuj zbudować tu bulwar! Bezczelnie wylewającą Łódkę ujarzmiły farbiarnie i przędzalnie pospołu z młynami, bulwarów się nie dorobiliśmy za to główny trakt do Piotrkowa Trybunalskiego przerobiliśmy na reprezentacyjną ulicę naszego miasta. Mła kiedyś tam przedstawiała Wam różne takie i takie widoczki z Piotrkowskiej, zwanej Pietryną. Był nawet fotoreportażyk z jednego z podwórek zamienionego na pasaż.
Teraz mła Wam pokaże okolice tzw. Stajni Jednorożca. To dworzec przesiadkowy na skrzyżowaniu alei Adama Mickiewicza i Piotrkowskiej. Konstrukcja nieco irracjonalna, na którą straszliwie źle reagują miłośnicy brutalistycznej architektury. No bo to wszystko nie tak, konkurs nie taki, "to coś' nie takie, bo żadnego porządnego betonu tylko plastik, membrany z jakichś zdziwnych włókien i konstrukcja z metalu. Insi stwierdzili że ani to proste ani to eleganckie. Słowem nic ładnego dla znawców. Autorem zadaszenia dworca tramwajowego jest architekt Jan Gałecki, który przy projektowaniu konstrukcji inspirował się secesyjną arrchitekturą, która ma w mieście niezłą reprezentację. Jeden z najładniejszych secesyjnych budynków znajduje sie tuż przy Stajni Jednorożca, to urocza kamienica z 1902 roku zaprojektowana przez Gustawa Landau - Gutentegera dla Zygmunta Deutschmana. Stajnia Jednorożca zajmuje jedną przecznicę alei Adama Mickiewicza, ciągnie się od ulicy Piotrkowskiej aż do alei Tadeusza Kościuszki, przy której stoi wspomniany przez mła budynek kamienicy Deutschmana. Wiata, będąca zadaszeniem czterech peronów dworca, przykryta jest dachem z przezroczystej membrany EFTE w kolorach: niebieskim, żółtym, fioletowym i czerwonym, związanych z kolorami nowego logo Łodzi. Boczne ściany wykonane są z plastiku i membrany przezroczystej. Pierwotnie myślano o szkle ale zrezygnowano z tego tworzywa ze względów bezpieczeństwa. Zadaszenie wyprodukowano w Japonii, tworzywo o łącznej powierzchni 3000 metrów kwadratowych zostało zabarwione we Włoszech. Nasz kontrowersyjny dworzec przesiadkowy największy na świecie dach budynku wykonany w tej technologii. Łodzianie uznali bezguście za swoje, dorobili mu odpowiednią nazwę i złośliwie postawili w nieopodal w 2019 roku Pomnik Jednorożca, autorstwa japońskiego rzeźbiarza Tomohiro Inaby. No może nie mamy bulwarów ale stajenkę to sobie odtentegowaliśmy.
Od Stajni Jednorożca wiele osób zaczyna zwiedzanie miasta Odzi, od rogu alei Adama Mickiewicza zaczyna się bowiem ta turystyczna część Piotrkowskiej. Taka imprezowa, gdzie człowiek wręcz się potyka o restauracyjne i kawiarniane ogródki. Ta turystyczna Piotrkowska kończy się placem Wolności ( Piotrkowska biegnie od Placu Wolności do Placu Niepodległości, cud że po drodze nie ma jakiegoś Placu Niezawisłości, Pasażu Niezależności czy Ronda Ty Mi Tu Nie Będziesz Mówił ) na którym stoi dość okrutny pomnik Tadeusza Kościuszki, ulubionego bohatera narodowego odzian (drugim jest Józef Piłsudski) . Róg Mickiewicza i Piotrkowskiej to takie miejsce gdzie to co w mieście Odzi stare ( Piotrkowska z jej w większości XIX wieczną zabudową ) spotyka się z tym co nowe ( Aleje Mickiewicza zabudowane są po większości konstrukcjami z XX i XXI wieku ). Takie skrzyżowanie dwóch światów.
Mła sfociła dla Was króciutki odcinek Pietryny, taki od Roosevelta, przez ulicę Nawrot i Off Piotrkowska. Mła się akurat tam kręciła bo tam miała załatwianie spraw. Na początek mła Wam wklei fotki kamienicy firmy "Krusche - Ender", stojącej pod nr – 143. To kamienica wzniesiona wg. projektu Dawida Lande w
latach 1898 -1899, pierwotnie jako dwupiętrowy budynek. Prace budowlane prowadziło znane łódzkie
przedsiębiorstwo "Wende i Zarske". W latach 1923 -1924 kamienica została podwyższona o dwa piętra,
prawdopodobnie również według projektu Dawida Lande. Podczas
przebudowy zamalowano polichromię, którą odsłonięto w roku dopiero w roku1996 podczas
renowacji budynku. Charakterystyczne polichromie określano swego czasu mianem modernistycznych, dla mła to secesyjne malowanie na eklektycznym budynku. Na kamienicznych ścianach jedne z najładniejszych łódzkich smoków.
Na fotkach powyżej możecie oblookać mozaikowy fryz na pałacu Juliusza Kindermanna, budynku wzniesionego w 1907 roku wg. projektu wiedeńskiego architekta Karla Seidla, oraz jego łódzkiego kolegi, wspomnianego już Gustawa Landau - Gutentegera. Mozaikę przedstawiającą alegorię handlu bawełną, od zbioru po jej załadunek na statek żaglowy w porcie weneckim, zaprojektował Alois Hans Schram a w 1909 wykonał zakład w Murano, należący do spadkobierców odnowiciela techniki mozaiki weneckiej w nowożytnej Europie, Antonia Salviatiego. Tę urodność można zobaczyć pod numerem 137/139. Za to pod numerem 149 można zawiesić oko na cud urody sztukateriach kamienicy Jana Traugotta Lehmana, zbudowanej wg projektu Hilarego Majewskiego w 1881 roku. Tak po prawdzie to dziełem Majewskiego była znajdująca się w podwórzu dwupiętrowa tkalnia wyrobów
wełnianych, pierwszy murowany budynek na posesji.
W miejscu parterowego drewniaka, dość typowego dla Łodzi budynku, wzniesiono
trzypiętrową kamienicę frontową. według projektu z 1896 roku.
Na fotce powyżej widzicie wykusz nad wejściem do kamienicy znajdującej się pod numerem 125. To kamienica zbudowana dla Heleny i Edwarda Heimanów. Dwupiętrowa kamienica frontowa została wystawiona około roku 1893, trzecie piętro dobudowano gdzieś tak koło roku 1897. Fotka poniżej to budynek znajdujący się przy ulicy Henryka Sienkiewicza pod numerem 52. Tak naprawdę to budynek narożny, stoi zarówno przy ulicy Sienkiewicza jak i Nawrot pod numerem 17. Budowa obiektu rozpoczęła się w 1912 roku a zakończyła w roku 1913. Kamienica wybudowana została dla Chanane i Mindla Brzezińskich oraz Rimena i Ruchli Kapelusznik.Twórcą jej projektu był Lew Doński. Mła z radochą zobaczyła że elewacja kamienicy została wyremontowana, niestety z przykrością stwierdziła że zniknął sklep papierniczy, który działał tam od niepamiętnych lat. Zawsze był świetnie zaopatrzony, nawet w czasach kryzysowej komuny. Ech...
A teraz pokażę Wam wspomnianą wcześniej perełkę łódzkiej secesji, kamienicę Deutschmana. Architekta już znacie, datę powstania budynku również. Kamienica znajduje się przy alei Tadeusza Kościuszki 93. Kamienica wzniesiona była jako czterokondygnacyjny luksusowy dom o mieszkaniach z wysokim standardem. Oczywiście wysokim jak na rok 1902. Budynek powstawał w dwóch fazach, część frontowa, została wzniesiona dla Zygmunta Deutschmana, który budynek wraz z parcelą sprzedał małżeństwu Matyldzie i Stanisławowi Heimannom. W roku 1912 rozpoczęto rozbudowę w kierunku północnym. Dobudowano połowę kamienicy. Nad rozbudową czuwał architekt Romuald Miller. Pierwotny budynek, ten z 1902 roku, był kamienicą sześcioosiową. Wejście na teren posesji znajdowało się wówczas z boku budynku. Dlaczego Deutschman nie wybudował od razu całej kamienicy? Żeby wybudować tak dużą kamienicę jak to było pierwotnie zaplanowane trzeba było sporej kasy, Deutschman najwyraźniej się przeliczył, zdarzało się to lodzermenschom wcale nie tak rzadko. W czasie rozbudowy w 1912 powtórzono rozwiązanie kompozycyjne fasady z części budynku wzniesionej wcześniej. Jest ona także sześcioosiowa, posiada identyczne wykuszem i okna. Na fasadę nałożono dekorację o motywach roślinnych, wg. tej, która znajdowała się na wcześniej wzniesionej części budynku.
Co prawda nie wiemy czy pierwotna dekoracja została wykonana ściśle wg. projektu ale ponoć ta powtórzona to za to była wobec tej pierwszej wiernością nad wiernościami. No i tak po fasadzie kamienicy wiją się secesyjne łodygi, rozwijają się na niej pąki liści i kwiatów, owoce, jodłowe i piniowe igły i szyszki, liście kasztanowca i bluszczu, owoce winorośli, kwiaty słoneczników, róż, maków. Jakby tego było mało fasadę frontowa urozmaicona jest poprzez wprowadzony kontrast ciemnej, mocno wypalonej cegły, z szarym chropowatym oraz gładkim jasnym tynkiem. Dwie bramy wejściowe i jedna główna wjazdowa są asymetrycznie umieszczone. Ponad wejściami umieszczono nerkowate okna. W narożach bramy straszą dwa średnio straszne maszkarony. Detal jest secesyjny do bólu. Kamienica posiada trzy oficyny, dziedziniec z małym zieleńcem zamyka od strony zachodniej równoległy
do części frontowej murowany jednopiętrowy budynek, uroczy pawilon z wieżyczką.Wygląda nieco bajkowo wśród wysokich murów, taka fantazja kamienicznika, he, he, he. Budynek jest w trakcie rewitalizacji, tak się mła wydawa po oblookaniu bramy wjazdowej. Najwyższa pora, bo to jeden z ładniejszych budynków w mieście i czas żeby zalśnił pełnym blaskiem. No dobra, to by było na tyle tej krótkiej przebieżki, przy okazji załatwiania przez mła spraw. Mam nadzieję że czujecie się choć troszki dołodziowani.
Tam gdzieś moje dziecko pomyka z babcią swoją xD
OdpowiedzUsuńJak pomyka to mła jest pełna podziwu, mła odpada w przedbiegach. Wczoraj tak mła dało popalić jak rzadko, miasto w letnim upale to paskudność wielka!
UsuńDzięki za spacer, ładne detale, lubię ogladać , drzwi, bramy, klamki, okna. Kiedys to sie chciało ludziom wymyślać!
OdpowiedzUsuńMła uwielbia detale ódzkich kamienic, oby jak najwięcej ich odnowili. :-D
Usuńnie lubię miast zwłaszcza w lecie choć to i owo ładne tu jest
OdpowiedzUsuńMła woli miasto latem niż zimą, zimą zieleń niczego litościwie nie przykrywa.
UsuńNo i czy Romi się odezwała?
OdpowiedzUsuńNie odezwała się i zaczynam się martwić.:-/
UsuńMi na maila też nic
UsuńJak Romi się nie odezwie do końca tyźnia to zadzwonię. Nachalnie. :-/
UsuńMelduje że nadal na emaila nic
UsuńJest odp na maila
UsuńTzw. uff... nastąpiło. :-D
UsuńTo ładne, zabytkowe, secesyjne. Czuję się dołodziowana!
OdpowiedzUsuńHe, he, he, mła ma w zanadrzu wincyj czerwonej cegiełki i secesji. Normalnie strach się bać, bo taką ilością można się przełodziować. ;-D
Usuń