Mła wczoraj pojechała w odwiedziny do lasu, takie bezczelne jak u babci która skarmia odwiedzające ją wnuki obiadkiem. Znaczy mła pojechała na grzybobranie. Hym... zawsze kiedy mła wyrusza na grzybki czuje jak jej organizm produkuje duże ilości adrenaliny, wicie rozumicie - łowczyni. Nie wiem dlaczego grzybowe zbieractwo wywołuje u mla takie emocje, żadne insze pozyskiwanie dóbr Natury nie powoduje u mła takich sensacji. Może to dlatego że grzybobranie przypomina hazard a mła ma rodzinną żyłkę hazardzisty ( byli w mojej familii tacy, którzy majątki przeżynali w karty i tacy, którzy dzięki karcianym zwycięstwom mogli dosłownie przeżyć ). Faktem jest że na dźwięk słowa "grzybobranie" mła stawia uszy w odpowiedniej pozycji, włos się jej na grzbiecie jeży i zaczyna przebierać nogami. No wiecie - ogar, któren zaraz pójdzie w las!
W lesie mła się jednocześnie wycisza i skupia ale nie na poszukiwaniach grzybów, co raczej na chłonięciu lasu. Grzyby mła znajduje jakby przypadkiem, włażąc w jakieś podejrzane młodniki. Oczywiście najście grzyba bardzo mła cieszy ale to nie jest tak że grzybobranie nieudane zostawia mła nieusatysfakcjonowaną. To cóś takiego jakby mła przerżnęła w pokerka cudzy piniądz zamiast własnego, wiecie, mła w lesie zawsze jest wygrana. Przyniesie z lasu jakiego kapelusza to jest OK, nie przyniesie to jest tak samo. Mła po prostu lubi las, nie tylko jesienią . Atawizm jaki albo cóś. W tym roku pojechaliśmy na tereny prawdziwkonośne, które podczas naszych wakacji eksplorowali Sławencjusz z Piotrusiem. Ich zbiory wyglądały zachęcająco i postanowiliśmy kontynuować polowanko na prawdziwki.
Grzybobranie było bardzo udane, prawdziwki trafiały się jak marzenie - zdrowe, nienaruszone przez robaczki. Mła miała ich dużo w koszyku. Do tego, o szczęście Frania, mła naszła swoje ulubione grzybki - cud urody krawce a właściwie krawczyki, bo grzyby młode. W koszyku znalazło się też sporo koźlarków, maślaków a nawet zdrowych, o dziwo, zajączków. Niespecjalnie las obrodził w podgrzybki, za to było całkiem całkiem kań. Też takich w fazie wzrostu. Mła czuje się jak zdobywca skarbów, koszyk był dość ciężki, znaczy łupy znaczne.Teraz w całym domu pachnie grzybami, mła suszy i obgotowuje, dziś na obiad grzyby w śmietanie. Przed oczami nadal mam las najpiękniej przybrany muchomorami, był ich taki wysyp że mła zamiast szukać prawdziwków co i raz przystawała i fociła kropkowane skubańce.
Tu lasy bezgrzybne, noo, czasami trafiają się niejadalne, ale niezbyt często.
OdpowiedzUsuńZbiory zacne, ale własnie te widoki, zapachy. Uwielbiam patrzeć na drobiznę, mchy, porosty, jakieś ciekawe roslinki, jagody,borowki, i inne cuda. I maly swiat leśny , czyli samosiejki z mchem na kamieniach. Istne cudo.
a w takiej Wielkiej Brytanii grzybów w lesie zbierać nie można ..tak samo w krajach Belenuxu - to co urodzi natura trzeba oddac wlaścicielowi terenu z którego sie zebrało dary natury. A grzyby to skarbnica wszelakich mikroelementow i zdrowotnej energii. Sam fakt poszukiwania tych darów daje duzo radości jak opisałas Tabo. :) . A grzybów a wczesniej orzechów laskowych w tym roku zatrzesienie!
OdpowiedzUsuńSarando, mozna zbierac w UK , ale tylko tam gdzie jest tzw. public land, jesli jest ziemia prywatna to nie wolno. Problem z nimi taki, ze nigdy nie wiadomo na jakiej ziemi jestes :)) tu wiekszosc jest prywatna. Dlatego ja to mam gleboko w nosie i jak znalezlismy kawalek lasku to zbieralismy. I nawet udalo sie zebrac fajny koszyk maslakow i prawdziwkow ( potwierdzam, ze pod debami rosna!) . Kitty
UsuńKitty jesteś ryzykantka :) .. tak poważnie - znasz obyczaje i tereny to wiesz gdzie ,co i jak. Ja to w tym "przepisie" podejrzewam, ze nie mozna zbierac - bo grzyby sa zdrowe i bardzo wartosciowe lecznicze. A wiec zarezerwowane dla "kasty" :))). Sporo sie teraz mowi o wlasciwosciach proleczniczych nawet muchomorów. W Tybecie zas rosna tylko na okreslonej duzej wysokosci grzyby, ktore jest bardzo trudno zebrac i ich cena jest zawrotna na rynku. Grzyby to wspolczesne lekarstwa na choroby wszelakie - a my nie mozemy byc przeciez zdrowi :) i dostep do naturalnych lekarstw musi byc limitowany :)))
UsuńOczywiscie Sarando, faktem jest ze tu w tym dziwnym kraju dostep do dobr wspolnych typu : grzyby, jagody, ryby jest bardzo ograniczony, przecietny Anglik nie zbiera grzybow, jagod, nie lowi ( jak lowi to musi wrzucic z powrotem do rzeki, ), zreszta lasow tu juz praktycznie nie ma, albo sa prywatne. Dla mnie las zarzadzany " panstwowo" jest public land i tyle. Ale np. zrywac roslin tez nie wolno / w sumie moze i slusznie, bo gdyby bylo mozna to lasy zostalyby ogolocone w trymiga. Na grzybach sie nie znaja , wiec tego. Z tym ze grzybobranie to tak rzadka okazja, ze duzo zdrowia z tego nie bedzie:)) Ale kupuje polskie suszone borowiki w polskim sklepie i dodaje do zup i potraw👌🍄🟫🍄🟫🍄🟫Kitty
UsuńMła tak sobie myśli że Kitty zdiagnozowała problem dostępu do lasu i jego dobrutek - gdyby ten dostęp nie był w jakiś sposób reglamentowany to las by nie zdzierżył. Od paru lat jest u nas na południu problem z "przemysłowym" zbiorem grzybów przez rumuńskie przedsiębiorstwa. Przyjeżdżają ludzie i tną. Koła łowieckie nie są lepsze, nie tak dawno była jazda z myśliwymi z Włoch chyba, którzy strzelali do ptaków z listy gatunków chronionych. Tu Sarando rezerwowanie dla kasty nie zachodzi, raczej dewastacja dla kasty, bo przeca kasa za zwierzynę, grzybki, drewno zasila czyjeś konta, nieprawdaż? ;-D Z lasem trza nam uważać, my stepowiejemy i las trza chronić. Anglicy swoje lasy zaczęli chronić bardzo dawno temu, bo oni wylesieni od czasów bardzo dawnych. Szczęśliwie się złożyło że jest to kultura mykofobiczna, także Kitty może sobie grzybkować bez konkurencji. :-D
Usuńkocham lasy:) Pozdrawiam jesiennie:)
OdpowiedzUsuńTo tak jak mła, też jestem zakochana. :-D
UsuńPiekne muchomorki , nie da sie ukryc, ze wizualnie sa bardzo apetyczne :))🍄🍄🍄 Kitty
OdpowiedzUsuńMla ma słabość do kropkowanych, nic na to nie poradzę. Mamunia mła przekazała te ciepłe uczucia względem nich. :-D
UsuńTe kropkowane skubańce rzeczywiście urodne niezwykle 😄. Jutro je odwiedzę 😄.
OdpowiedzUsuńJejku, już zazdraszczam, mimo że ledwie wróciłam. Las jesienny to część rajskiego ogrodu, jestem o tym przekonana na 100%. :-D
Usuń