Mła tak się zastanawiała jaki wpis z okazji święta wszelkiej niesamowitości zrobić i wyszło jej że najlepiej to taki, który będzie o spotkaniu z niesamowitością. Każdy z nas ma jakieś takie doświadczenie, w którym nasza racjonalność poddana została próbie. Wicie rozumicie, nie że od razu widzicie zjawy dzwoniące łańcuchami albo innym sprzętem, chodzi mła raczej o to poczucie, czasem nagłe i dość niepokojące że albo mamy do czynienia z błędem matriksa, albo świat jest zupełnie inny niż nam się na co dzień wydaje. Oczywiście usiłujemy sobie takie zdarzenia tłumaczyć jak najbardziej racjonalnie ale nie zawsze się to udaje, bez założenia że to z nami jest coś nie tak i nasz aparat odbierający świat nie był albo nie jest należycie wobec tego świata obiektywny. Zakładamy przecież że niemal wszyscy odbieramy świat tak samo, co mła nie do końca wydawa się prawdziwe. Mła sądzi że w pewnym zakresie odbieramy świat baaardzo podobnie, ale to nie oznacza że zawsze odczuwamy go tak samo. Ciężko jest do niektórych naszych doświadczeń przyłożyć to mędrca szkiełko i oko, to jak badać naukowymi procedurami sztukę. Zbyt wiele nas jednak różni, w szczegółach, że tak to określę. Najczęściej dziwnie nam się robi z okazji tzw. déjà vu, które to powszechne zjawisko neurobiologowie tłumaczą pamięcią utajoną, pamięcią dwuprocesową lub zakłóceniem pracy półkul mózgowych, kiedy jedna półkula mózgowa przetwarza informacje szybciej niż druga, co powoduje wrażenie, że coś zostało już przeżyte. Psychologowie tłumaczą jeszcze inaczej, większość z nich uważa że to fałszywe wspomnienia. Stada braminów z Indii i niektórzy z fizyków z uniwersytetu Stanforda uważają że to nagłe ogarnięcia całego czasu. Wszyscy coś tam przypuszczają, pewne że déjà vu istnieje i jest powszechne. Prawie tak samo powszechne jest odczuwanie déjà rêvé - wyśnienie sobie zdarzeń. Mamy tyle kulturowych odniesień do tego zjawiska, towarzyszy nam od zawsze. Kiedyś przypisywano je epileptykom, ale zdaje się że to bardziej złożone. Mniej powszechne jest jamais vu, taka sytuacja, w której coś dobrze znanego staje się nagle obce i nowe. Ech... ta nasza niesamowitość powszednia.
Za ozdóbstwo robią stosowne obabrazki a w Muzyczniku stosowna piosenka o dusznych sprawach. No i mały dopisek - fluidować w stronę Cacunia Rominego proszę, potrzebne mu te fluidy. Romi też fluidy potrzebne żeby Cacek jej nie wykończył.


Znów dzieciaki nie przyszły... Byłam przygotowana, cukierki miałam, nawet dynie na drzwiach zawiesiłam - nie prawdziwe, uszyłam sobie :)
OdpowiedzUsuńAle u nas domofony i dzieci mało w okolicy.
Mła odniosła wrażenie że to nie jest u nas święto dzieci wyłudzających cukierki tylko raczej okazja do przebieranek dla nastolatków i tych starszych. W piekarni i niektórych sklepach sprzedawczynie miały okolicznościowe kapelusze wiedźm. Hym... pewnie niejeden z tych kapelusików wylądował na właściwej główce, he, he, he. ;-D
OdpowiedzUsuńTak, tez widzielismy jadąc do domu vrupki wymalowany h i przebranych nastolatków.
UsuńTak, to chyba bardziej nastolatkowe święto.
UsuńMy oglądaliśmy obcego i w ceramicznej dyni paliła się swieczuszka :)
OdpowiedzUsuńU mła czarne towarzystwo usiłowało lać Okularię i Helenkę, że niby czarownice i wogle. Kasieńki nikt nie tykał, bo ona troszki jak Szpagutek, znaczy Czarodziejka. Z okazji Dziadów to podobno to lanie było z podszeptów czułej pamięci Felicjana, hym... troszki to pokręcone, bo przeca po tej drugiej stronie takie słodycze jak Laluś czy Danuś albo Mańka. Emulsji, Melki Compact, Hesi, Wiktorka i Szpagutka tyż nie podejrzewam, mimo że tam lukierek był po wierzchu a w środku to tak spice, Ewaryniu i Ryjek to młodziaki, zero złośliwości. Ciekawe dlaczego Sztaflik i Mrutek tylko Felicjana słuchały? ;-D
UsuńŁobuzy! ;D
UsuńW depresji miałam deja vu codziennie prawie. Bardzo to było męczące. Ale kiedyś spotkałam się z wyjaśnieniem (Jarek Bzoma to powiedział), otóż: deja vu to uświadomiona konieczność. I klapka mi odskoczyła. Zrozumiałam. Biorąc pod uwagę, że depresja jest mechanizmem obronnym gdy już siebie totalnie zajedziesz, to tak, była to konieczność. Choć pewnie, co człek, to inne podejścia do tematu ;)
OdpowiedzUsuńPopacz a u mła odwrotnie, déjà vu pojawia się kiedy mła jest happy. Hym... uświadamianie konieczności występujące przy szczęśliwości ogólnej? Mła nie podejrzewa siebie o obronę przed szczęśliwością, mła jest sybarytką pierwszej wody. ;-D
Usuń