Strony

niedziela, 6 kwietnia 2014

Niedzielne kwietniowe popołudnie

Jak to miło gdy w niedzielne kwietniowe popołudnie świeci człowiekowi słoneczko i można poszaleć w ogrodzie! Pogoda nie była może z tych wymarzonych i rozleniwiających ciepełkiem, ale w słonecznych miejscach było dziś na tyle miło że przyjemnie się ogrodowało. Popracowałam, podoglądałam i nawet trochę pomarzyłam. Nad fiołkowiskiem unoszą się ostatki upojnej a delikatnej woni. Moje odoratki jak co roku nie zawiodły co odnotowuję z prawdziwym zadowoleniem. Zamierzam im zrobić w tym roku lekki zabieg odmładzający bo przestraszyły mnie odoratkowe problemy Basi, której fiołki odoratki wyraźnie się postawiły ( tajemnicze zanikanie i udawanie roślin jednorocznych ). Odmłodzenie starszych kęp i trochę kompostu jeszcze żadnym moim fiołkom nie zaszkodziło. Poczekać tylko będę musiała z tym zabiegiem na deszczyk bo sucho się nam zrobiło. Kończy się unoszenie nad Alcatrazem fiołkowego zapachu a zaczyna się panowanie cięższej, hiacyntowej nuty zapachowej. Oczywiście najmocniej pachnie hiacynt 'Delft Blue', chyba najpopularniejsza na rynku ogrodniczym odmiana. Udało mi się odbudować jakieś 40% hiacyntowych nasadzeń sprzed zimy 2012, w tym roku jak finanse pozwolą zajmę się przywracaniem dla Alcatrazu następnych hiacyntowych "placków". Nauczona doświadczeniem z okrutnym "meksykańskim" kolorkiem jaki pojawił mi się na hiacyntowym stanowisku parę lat temu, stawiam na odmiany w pastelowych odcieniach i na "pospoliciaka" 'Delft Blue' ( no, może jeszcze być 'Ostara' ). Żadnych podwójnych kwiatów ani przecudnie odblaskowych amarantów, ten etap mamy z Alcatrazem za sobą!

Z zadowoleniem odnotowuję sukces zeszłorocznego dzielenia przylaszczek - wszystkie gadziny pięknie się przyjęły. Oczywiście najbardziej się obawiałam o rarytetną Hepatica nobilis 'Rubra Plena' otrzymaną od Wiesi. Ha, rarytetna zaskoczyła aż miło, nie dość że "rozsadzonki" się przyjęły to jeszcze kwitły! Nawet ta najmniejsza wypracowała jeden kwiatek! Może moje marzenie o łączkach z przylaszczek w różnych kolorach w końcu się ziści. Nie hoduję przecież bardzo delikatnych odmian przylaszczki japońskiej , moje przylaszczki są znacznie bardziej hardcorowe, Hepatica nobilis i Hepatica transsilvanica mrozy znoszą w Alcatrazie z godnością. Szczególnie nobiliska zachowuje się prawdziwie szlachetnie - kwitnie mimo kaprysów aury. Znaczy łączka wydaje mi się sprawą niedalekiej przyszłości, część przylaszczek rozsieje się sama a odmianowe po prostu będę rozsadzać. Mam nadzieję że numer wykonywany z przylaszczkami uda mi się powtórzyć z jeszcze paroma cieniolubnymi roślinami, które uchodzą za rarytetne ( choć ta rarytetność często oznacza nie tyle trudność uprawy rośliny co raczej jej niedostępność na naszym rynku ogrodniczym ).

Oczywiście weekend tylko z Alcatrazem a bez akcji z Mamelonem byłby niepełny. Mamelon wydzwoniła mnie w sobotę i udałyśmy się na pierwszy prawdziwy szkółking tej wiosny. Jak co roku wiosenne bylinowanie najlepiej zaczyna nam się od Szewczykowa. Jakoś się jeszcze nie zdarzyło żeby z tej szkółki przyszło nam wracać bez łupów. Tym razem uwiozłyśmy Morina longifolia na moją suchą rabatę ( czytaj przyszłe żwirowisko ) i na szarawo - trawiasty zakątek mamelonowej rabaty przed domem. Podsypiemy żwiru pod korzonki i będziemy zmawiały dyskretne modlitwy do Muczenicy Dorofieji aby zimowa wilgoć oszczędziła nasze morinie. Mamelon oprócz bylinki dostała w sobotę tzw. uśmiech od losu. Mamelonowy brat dopadł wymarzone przez Mamelona drzewko pod tytułem "Platan ale nie za duży" czyli Platanus x hispanica 'Alphen's Globe', zaszczepione na zawrotnej wysokości 280cm. Przybycie drzewka zostało uczczone zalewajką ( brat Mamelona jest znanym zalewajkowo - żurowo - barszczykowym smakoszem ) i Crêpe Suzette i to served flambé! W związku z tym dzisiejszy aktywny wypoczynek w ogrodzie był jak najbardziej wskazany, he, he. No naprawdę to było odpowiednie zakończenie ogrodowego weekendu. Prawdziwe niedzielne kwietniowe popołudnie( choć na blogowym zegarku nadal pacyficzne okolice jedenastej rano )!



2 komentarze:

  1. Masz rękę do przylaszczek, na pewno kiedyś doczekasz się łączki :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To miłe z tą zieloną przylaszczkowa łapą. Do tej pory z tymi moimi rozsadzeniami to różnie bywało, z sasankami się udawało a z takimi prostymi niby roślinami jak pierwiosnki to już nie bardzo.

    OdpowiedzUsuń