Hym, zrobiło mi się kremowo biało na Zabukszpaniu. Zakwitły rutewki 'Splendide White', kremowe naparstnice Digitalis lutea i tojad lisi Aconitum vulparia, szykują się do kwitnienia anemonopsisy. Oczywiście kwitnąca rabata wygląda zupełnie inaczej niż to planowałam. Zawsze zaskakują mnie różnice między moją wizją wyglądu gotowej rabaty a realem. Najczęściej łapię się na kiepskim zestawianiu terminów kwitnień, wbrew pozorom niełatwa to sztuka utrafić w niektóre wspólne kwitnienia. W zeszłym roku nowo posadzone anemonopsisy kwitły w końcówce czerwca, w tym roku jest już trzecia dekada lipca a na pędach widzę jedynie olbrzymie pąki. Naparstnica i tojad kwitną od dwóch tygodni, pąki kwiatów rutewki niedawno się otworzyły. Górująca nad wszystkim chmurkowo biała rutewka 'Elin' zakończyła już spektakl ( o ile się poszczęści to może powtórzy kwitnienie we wrześniu ). Ponieważ wszystko kwitnie w sobie tylko wiadomym czasie, zielsko bezczelnie nie trzyma się terminów, jest mi w zasadzie na tyle wszystko jedno że postanowiłam dosadzić do tego kremowo - białego zestawu Deinanthe bifida ( rośnie pod kasztanowcem i już zdążyło złośliwie przekwitnąć ).
Szanse na wspólne kwitnienie nie są zbyt duże ale może kiedyś tam choć trochę te kwitnienia się zazębią. Na chwilę obecną sama sobie składam gratulejszony że na tej niby kremowo - białej rabacie posadziłam sporo roślin o zróżnicowanych i ciekawych liściach. Szlag mnie przynajmniej nie trafia że kwiaty takie niezsynchronizowane. Nadrabiam liśćmi , że się tak wypiszę. Trochę dalej na Zabukszpaniu przekwitły pierwsze świecznice ( Actaea racemosa zwane dawniej Cimicifuga racemosa ). Ich rozjaśniającą rolę zaraz podejmą następne, Actaea racemosa 'Atropurpurea' szykuje się już na całego, kwitnienie tuż tuż. Przyznam się że wolę zestawiać rośliny preferujące słoneczko. Mam wrażenie że o wiele prostsze jest w tym wypadku zestawianie kwitnień. Owszem zdarzają się "niedotyrzmania terminów" ale jeszcze się nie zdarzyło żeby terminy kwitnień bylin, które mają kwiaty w tym samym czasie, tak straszliwie się rozjeżdżały jak ma to u mnie miejsce w przypadku roślin cieniolubnych. No cóż, z roślinami cieniolubnymi "pracuję" znacznie krócej niż z tymi ze słonecznych stanowisk. Myślę że sporo zaskakujących doświadczeń dopiero przede mną. Przynajmniej nuda człowiekowi nie grozi, he, he.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz