Strony
▼
sobota, 19 lipca 2014
Szaleństwa kulinarne Dżizaasa - świńskie rozkosze
Tak się jakoś dziwnie składa że Dżizaasa nie trzeba wcale długo namawiać do "złego". Wewnętrzna busola mojej sister zawsze wskazuje kierunek żarciucho, tak jak wiadome urządzonko wskazuje biegun magnetyczny. Parę dni temu rzuciłam od niechcenia że mam w domu sporą ilość mielonych orzechów laskowych i kupny marcepan, któremu kończy się niedługo termin ważności. Nawet nie minęła sekunda a ze strony Dżizaasa nastąpił odzew.
W kąt poszło katorżnicze zbieranie materiałów "dohtorskich", zaczęło się radosne grzebanie po książkach kucharskich, własnych zapiskach żarciuchowych i netowych kulinarkach. Alije przedwojenne i ich postrzeganie przez polskie społeczeństwo odpłynęły w kierunku Morza Niepamięci a Dżizaas zajęła się tortologią i makaroniką wyższą, jak na razie w wymiarze teoretycznym ( jeszcze parę ćwiczeń z wekostyki i Dżizaas zacznie się "dohtoryzować" w dziedzinie cukiernictwa stosowanego, he, he ). Nie wiem czy się aby nie zacząć już zamartwiać że sister rozminęła się z powołaniem, mój Dżizaasek ma wyraźne ciągotki do ostrego kucharzenia. Twórcze działania kuchenne bardziej zdaje się ją ostatnio wciągają niż badania historyczne ( no cóż, nie odczuwam z tego powodu jakiejś szczególnej zgrozy, pewnie dlatego że jestem tzw.ćwiczebnym obiektem skarmialnym ).
Jak Dżizaas wgryzła się w problemy ciastowe, ja zajęłam się wykorzystaniem marcepanu. Swego czasu oblookałam w necie dekorację tortu wykonaną z tzw. plastycznego lukru. Mało które cukiernicze tworzywo jest mi tak obce jak ów plastyczny. No nijak mnie nie podnieca smakowanie zakolorowanego cukru z glukozą, stawiam zdecydowanie na smak ciast a nie na efekt wizualny. W rodzinie jest tylko jeden osobnik, który jest w stanie bez mrugnięcia ślepiem pożreć plastyczny - Sajmon, morderca cukrowego wielkanocnego baranka. Sajmon zje nawet cukierki Cadbury & Chocolate i nutellę prosto ze słoiczka, więc plastyczny to dla niego pecha. Reszta rodziny lubi gdy podniebienie pieści coś więcej niż tylko mdląca słodycz. Masy z migdałów czy orzechów, że o polewach czekoladowych tylko napomknę, silniej do nas przemawiają i w związku ze związkiem lukier plastyczny pojawia się na naszych stołach sporadycznie.
Z neta został jedynie zaczerpnięty sam świnkowy motyw, radośnie bezgustowny. Nasz torcik nie został też potraktowany gotowymi batonikami. Mnożenie smaków ma dla mnie swoje granice ( Dżizaas jest bardziej liberalna w tym względzie ). Nasz torcik został rozpisany na orzechy laskowe, czekoladę, powidła i marcepan - zestaw w sam raz na upały, he, he. To jest tzw. ciężki kawałek tortu, zdecydowanie bardziej pasujący do jesiennej czy zimowej pory. Jednak postanowiłyśmy się poświęcić i pomimo lipcowej kanikuły wypiec, ozdobić i pożreć ten tort ( spokojnie, w większości świńska rozkosz została "rozczęstowana" w gronie przyjaciół ). Ciasto to makaronikowy orzechowiec, ciężko suszony w dżizaasowym piekarniku, przełożenie to krem angielski z czekoladą i orzechami ( w jego okolicach dyskretna warstewka powideł śliwkowych ), na wierzch dekoracyjnie polewa czekoladowa ( należycie gorzka ) robiąca za błotko, no i świński wyrób z marcepanu zakolorowanego sokiem z buraków. Z afrykańską kawą smakowało całkiem całkiem.
Prosiaczki takie rozkoszne, że żal byłoby je zjeść. Czy zostało im darowane, czy marne były szanse na ocalenie?
OdpowiedzUsuńDarować marcepanowi?! Never! O prawo do pożarcia "wieprzowiny" były toczone boje! Dżizaas w ramach rekompensaty dla tych którym nie udało się dorwać uszka czy ryjka upiekła cantuccini ( oczywiście "szczęśliwi marcepanowcy" usiłowali coś tam podeżreć, he, he ).
UsuńJednym słowem: rzeźnia. Chlewik apetyczny i natchnął mnie, że czas przerwać terroryzm odchudzającej się córki, która nie pozwala na żadne wypiekowe szaleństwa. Upały letnie to taka jakby zima, tylko inaczej, czyli organizm potrzebuje dodatkowej energii na utrzymanie właściwej temperatury. Po takim usprawiedliwieniu łakomstwa, można piec. Ja też wyjadam łyżką Nutellę i ... różne takie tam... miody, dżemy. Hi, hi.
OdpowiedzUsuńA nich latorośl się dalej odchudza, w końcu nie ma nakazu pożerania ciast. Zawsze może popatrzeć na "upadlające" praktyki rodziny i ślinkę łykać. Przecz z nastoletnim "chudym terroryzmem", he, he! A w ogóle to mózg potrzebuje glukozy, a w upały to już szczególnie bo jeszcze się weźmie zatnie i będzie problem z ponownym odpaleniem, he, he.
Usuń