Szafirek armeński Muscari armeniacum to zasiedziały mieszkaniec ogrodów. Odkąd tylko sięgnę pamięcią to wśród "prawdziwych, starych" ogrodników ( na czele ze Stryjem Mieczysławem ) wiosennym oczarowaniom wywołanym przez kwiaty hiacyntów, narcyzów czy tulipanów towarzyszyła wyrozumiała tolerancja dla obecności szafirków w ich pobliżu. No są bo są, taka drobnica ogrodowa! Ani to zabójczo nie pachnie, ani wyglądu wpadającego w oko i powodującego leżenie plackiem przed kwiatem nie ma. Nie wiem czy to duch przekory, który we mnie bynajmniej nie drzemał tylko darł się wniebogłosy, czy po prostu umiłowanie małych kwiatków sprawiło że już od wczesnego dzieciństwa uważałam że wiosna bez szafirków nie jest prawdziwą wiosną. Kiedy Alcatraz został oddany w moje władanie, specjalnym edyktem jako miłościwie panująca zarządziłam - szafirków ma być multum! Wszelakich, ale najwięcej tych "najprostszych" czyli najbardziej pospolitych, znanych ogrodowych samograjów szafirów armeńskich. Cebulki kupowałam i wyłudzałam skąd się dało ( w tym miejscu szczególne podziękowania dla Jo od Żółwi, która zasiliła ogród w szafirki po stratach zimowych w 2012 roku ).
Nie da się bowiem ukryć że jak się jest małym to ogrodnicze zmysły należy atakować masowo. Szafirki w liczbie sztuk dziesięciu to sobie mogą zimową porą w domu zadoniczkowane cieszyć oko i pomagać przetrwać tę ciężką dla ogrodników porę roku. W ogrodzie te dziesięć sztuk szafirków w ogóle nie istnieje, nie ma takiego zjawiska jak kwitnienie szafirków. No chyba że przeprowadzamy inwentaryzację z lupą, he, he. Żeby mogły zaistnieć szafirków musi być naprawdę dużo - liczba cebul od jakiej zaczynamy uprawę to tak "pi razy oko" trzydzieści sztuk. Wtedy szafirki dopiero widać. A potem to już się popłynie, he, he! Szafirki nieźle się rozrastają, a jeżeli damy im jeszcze papu w okresie po kwitnieniu ( cebulowe wiosenne rośliny właśnie wtedy potrzebują najwięcej dobrutek, bo to czas przygotowywania się cebul do przyszłorocznych kwitnień ), usuniemy przekwitłe badylki żeby rośliny nie tworzyły nasienników osłabiających wzrost cebul i przede wszystkim pozwolimy zaschnąć liściom ( usuwanie liści cebulowym roślinom wiosennym po kwitnieniu jest zagrożone w Alcatrazie karą dziesięciu lat codziennego jedzenia dyniowej zupy Dżizaasa ), to możemy spodziewać się zmiany szafirkowego strumyka w szeroko rozlaną rzekę.
Jak już się nasyciłam tzw. szafirkiem podstawowym to rozejrzałam się za ogrodowymi odmianami szafirka armeńskiego, a także za innymi gatunkami szafirków. Sukcesy z pospoliciakiem nastroiły mnie bardzo optymistycznie i nie spodziewałam się żadnych większych komplikacji w uprawie. I w zasadzie to miałam rację ale jak wiadomo od zasady zawsze istnieje jakiś wyjątek. Szafirek miękkolistny Muscari comosum wziął i poległ, tak samo jego odmiana 'Plumosum'. Nie zdzierżył też alcatrazowych warunków Muscari macrocarpum 'Golden Fragrance'. No cóż, o ile żałuję gatunku szafirka miękkolistnego o tyle za dwoma pozostałymi szafirkami łez nie ronię. W szafirkach nie tyle bowiem cenię rarytetność gatunku czy odmiany co zdolność do tworzenia kolorowej pięknej plamy z drobnych kwiatów.I dlatego, mimo kwitnących już w marcu Muscari azureum czy dwukolorowych Muscari aucheri 'Mount Hood' i Muscari latifolium najbardziej paszą mi szafirki armeńskie. Szczególną estymą darzę odmianę 'Blue Spike'. Grube basiory kwiatostanów tego szafirka świetnie wyglądają w masie, jeden wielki "błękit paryski"! Co parę lat trzeba jednak tę odmianę rozsadzać i dość dobrze dokarmiać żeby zachowała swój charakterystyczny wygląd. Bez rozsadzania i odpowiedniego papu, po pewnym czasie jej kwiaty przypominają kwiaty zwykłego "utuczonego" szafirka armeńskiego. Nie ma tego nagromadzenia kwiatów.
Dwie błękitne odmiany szafirka armeńskiego - 'Blue Pearl' i 'Valerie Finnis' rosną dobrze choć nie ich kwitnienie nie jest tak spektakularne jak w przypadku odmiany 'Blue Spike'. Holenderka z pochodzenia czyli 'Blue Pearl' zakwita bardzo wcześnie jak na szafirka armeńskiego, natomiast angielska odmiana 'Valerie Finnis' zaczyna kwitnienie w pełni sezonu szafirkowego ( i to niezależnie od stanowiska na którym rośnie, więc ten termin kwitnienia to chyba kwestia odmiany ). Razem z gatunkiem i odmianą 'Blue Spike' zakwita za to szafirek armeński odmiany 'Album'. Od pewnego czasu jest to drugie miejsce na podium w Alcatrazowych Mistrzostwach Szafirkowych, rośnie świetnie i sprawdza się wszędzie tam gdzie szafirkowa niebieskość "krzyczy" w zestawieniach. Teraz trochę o warunkach uprawy - szafirki urosną niemal wszędzie, może tylko w strefie bagiennej oczka wodnego odmówią współpracy, he, he. Wystarcza im przeciętna ogrodowa gleba, dadzą jednak radę i na tej bardziej piaszczystej i na tej zaglinionej ( w Alcatrazie rosną w tak różnych glebowo miejscach że szok). Pamiętać należy że po kwitnieniu zasychają szafirkom liście i przez niemal cały sezon ( niektóre szafirki wypuszczają liście już jesienią, tak ma 'Blue Spike' ) w szafirkowych miejscach będzie łyso. Dlatego sadzić należy szafirki rozsądnie, np. tam gdzie w kwietniu jest jeszcze słoneczko ale w czerwcu cień dają liście krzewów czy drzew i można sadzić w związku ze związkiem hosty. Można obsadzać nimi i inne byliny, ja lubię łączenie szafirków z sasankami. Szafirkować można naprawdę na 101 sposobów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz