Strony
▼
środa, 28 stycznia 2015
Plucha
Niby jest jeszcze białe ale zaczynamy powoli pływać. Roztopowo znaczy. Oczywiście mam już przemoczone buty ( powinnam łazić w kaloszach a nie silić się na elegancję ), znów dyskretnie siąpię z nosa i jak to się mówi - czuję że mnie bierze. Ulubionych lekarstw brać nie mogę bo wszystkie na bazie alkoholu ( a jak teraz pomogłaby mi taka naleweczka rozgrzewająca ) i kolidują z tymi paproctwami które dohtory mi przepisały. W związku z tym tylko smętnie spoglądam na pamiątkę z Tajojowa Zachodniego, prawdziwą naleweczkę śliwkową z korzeniami, od Ewandki i Krzysia. Eh, dobrze by było choć powąchać, ale naleweczka porządnie zamknięta a ja zakatarzona. Nie ma lekko, oj nie ma. Pocieszam się jak mogę a nie jest to najlepsze dla mojej kieszeni. Miałam nie kupować paprociumów z neta ale skusiłam się na języcznika 'Crispa', qrczę, zawsze mi się podobał. Z dużym trudem powstrzymałam się przed kupnem odmianowych przylaszczek, ale poległam przy kielichowcu 'Aphrodite'. W Szewczykowie wypatrzyłam Polygonatum 'Roseum' a przede mną jeszcze oferta magnolek, normalnie strach się bać!
Koty wkurzone na wszechobecną, roztopową wilgoć. Wyżywają się na sobie wzajemnie a jak da radę to i na mnie. Któremuś z panów zdarzyło się stracić zęba, a tzw. przegląd mórd nie dał jednoznacznej odpowiedzi kto został odzębiony. Podejrzewam że Lalek, ponieważ jego uzębienie nie było kompletne już w czasie kiedy trafił do rodziny i zawsze miałam problem ze "stanem obecności" w jego paszczy. Felicjan wygląda na w pełni uzębionego a "wypadły ząb" jest za duży na dziewczyńskie szczeny. Jak tak dalej pójdzie to Lalek uda się do Mamelona po "szufladę". Jednak je normalnie i nie wygląda na bezzębnego dziadka. No zdziwność.
Dżizaas podejrzanie grzeczna, pewnie coś knuje. Nie powinnam narzekać bo obraziłabym Wielkiego Rodzinnego, wszak Dżizaas uległa namolnym prośbom i zrobiła pączki. W końcu mamy karnawał, a że pogoda jak w Krainie Deszczowców, w sam raz dla ryb i żab, to już inna sprawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz