No i się porobiło! Nie jest co prawda tak jak dwa lata temu, znaczy jeszcze nie odśnieżam ale białe świństwo padające z nieba właśnie przestało się topić. Dookoła stało się biało a we mnie zalęgła się groza ( za tydzień mam deptać praski bruk, mam nadzieję że nie będzie zaśnieżony ). Wszystkie koty w domu, kaloryferek grzeje, nastrój taki bardziej zimowy. A wszystko przez to że Marzanna nie została należycie potraktowana. Zima była leciutka i to uśpiło czujność względem wrednego babska. No i pada teraz z nieba taki oblepek wielkopłatkowy, nijak nie pasujący do pisanek, cukrowych baranków i czekoladowych zajęcy.
Co tam jednak Wielkanoc, ja zaczynam się martwić czy brak tradycyjnego potraktowania Marzanny nie będzie miał zgubnego wpływu na tzw. Zimnych Ogrodników - może się uzłośliwią i będą wyjątkowo chłodni ( oby nie, pamiętam okropną hekatombę kwiatów irysków SDB po solidnych przymrozkach parę lat temu ). Wiosno wróć i trwaj! Możesz być niezbyt ciepła i deszczowa, byle tylko nie było śnieżyc i mocnych przymrozków. Widok zaśnieżonych a otwierających się już leciutko magnoliowych pączków wywołuje u mnie spleen z tych paskudnie dołujących ( oby magnolkowe płatki nie przybrały barwy herbaty ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz