O rodkach opowieści część druga. Po wizycie w Kórniku i oblookaniu tamtejszych rodków doszłam do wniosku że w tym roku w alcatrazowych rododendronariach jest tak jak i w "profesjonalnych" ogrodach. Rodki kwitną obficie, nawet bardzo obficie - kwiaty zaś mają jakości różnej, te z bardziej suchych stanowisk wyglądają jak i niektóre moje "wykwity", z lekka niewyprasowane. W sumie rodkowo narzekać nie mogę, prawie wszystko raczyło się kwitnąco odmeldować i wielkich różnic pomiędzy stanem mojej amatorsko prowadzonej hodowli, a tej prowadzonej przez fachowców nie widzę. Być może miłość do Alcatrazu mnie zaślepia, he, he.
Niebawem okolice oczka wodnego ( Dżizaas określa to miejsce mianem rzęchu, chyba niestety prawdziwe ) powiększą się o kolejne stanowisko azalek. Na byłym Ciepłym Monstrum planuje całkiem spore nasadzenia azalkowe i może ze dwa czy trzy małe rododendronki yakuszimanki jeszcze wcisnę. Myślałam o roślinach kwitnących w kolorach nawiązujących do tych kwitnień z "południowego brzegu" - pastele i to najlepiej z tych "cieplutkich". Azalki mam upatrzone, tylko zamawiać albo wyprawę podjąć ( raczej to pierwsze, bo bo ostatnio i tak się dużo "wyprawowuję" ). Zamierzam całkiem blisko dokupić kolejną azalkę 'Cannon's Double' i domówić lub dokupić do niej azalie 'Freya', 'Arista', . Może skuszę się na dość kontrastowo wybarwioną odmianę o dużych pojedynczych kwiatach 'Jock Brydon' albo przesłodką 'Satomi'. Jednak azalka, która jest najbardziej wymarzona i upragniona nazywa się 'Corneille'. Dwie z azalek, w tym faworyta ( druga to 'Freya' ) są przedstawicielkami grupy Rustica, do której mam wyjątkową słabość. Bardzo dobre z tych Rustica azalki, twarde i mocne - prawdziwe hardcory i do tego wdzięcznie urodne!
Zastanawiam się też bardzo leniwie nad wprowadzeniem starych odmiany azalii z grupy Occidentale - 'Irene Kostner' i 'Soir de Paris'. Obydwie odmiany są z tych raczej bezproblemowo zakwitających. Jeszcze nie zdecydowałam czy aby na pewno pojawią się w Alcatrazie ale ich kandydatury na stanowisko rośliny alcatrazowej popiera Mamelon i Ciotka Elka ( Ciotka popiera wszystkie azalki jak leci, he, he ). Z rodkami jakby mniej problematycznie, trzy sztuki w porywach, o ciepłych, pastelowych kwiatach i niewielkich rozmiarach - w ofercie rodkowej dostępnej w naszym kraju nie ma zbyt wielu roślin, które szczególnie by mi "podchodziły". Nr 1 i pewniak do rododendronarium na "północnym brzegu" to odmiana 'Loreley'.
O zaszczytne drugie miejsce na podium walczą odmiany 'Goldprinz' i 'Babette', nr 3 to będzie 'Percy Wisemann' i na tym szlus, bo nie samymi rodkami i azalkami ogród żyje.Wszystkie rodki należą do grupy Yakushimanum, to karłowe krzaczki o dość dużych w stosunku do swojego wzrostu kwiatach. Mam nadzieję że to całe towarzystwo będzie grało z obsadą "południowego brzegu". Azalkom i rodkom na nowym stanowisku będą musiały towarzyszyć nieco inne rośliny niż te rosnące na znacznie bardziej zacienionych starych rodkowych rabatach. Na razie jestem na etapie obmyślania krzewiastego towarzystwa dla nowych nasadzeń z azalek i rodków. Przyznam że trochę ciężko mi idzie bo w skutek "priwiczków" myślę iglakowo ( a iglaków w tej części Alcatrazu jest już wystarczająco dużo ). Posadziłabym halesie ale moja zamówiona wyfrunęła jakimś cudem do innego klienta. Może stewarcja będzie pasiła, kwiaty też urodne, liście przebarwiają się fajnie jesienią. A może jakaś hortensja się jeszcze w pobliżu rozkrzaczy, oj, ciężkomi to sobie wszystko w myślach poobsadzać. Lepiej się jeszcze pogapię na rodki, które kwitną, myślenie o nowej rabacie azalkowo -rodkowej zostawię sobie na później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz