Strony
▼
wtorek, 11 sierpnia 2015
Kolczaste problemy Alcatrazu
Kolczaste dylematy czyli być albo nie być pokłutą, przez tzw. nasadzenia. Co gorsze nasadzenia własnego autorstwa. Z jednej strony kolczaste rośliny są urodne a z drugiej może nie tyle niebezpieczne co niewdzięczne w obsłudze. No, uciążliwa jest pielęgnacja tych wszystkich berberysów, ogników czy innych głogów. Z Wielkim Ogrodowym sprawa jeśli to tylko raz w roku coś kolczastego wymaga przycinania, znacznie gorzej jak do cięcia trzeba się zabierać parę razy w sezonie. Kiedy zaczynałam ogrodowanie takie zabiegi pielęgnacyjne nie wydawały mi się czymś strasznym i przerastającym moje możliwości, teraz za to jawią mi się jako kara za grzechy "młodocianego" planowania ogrodu. Cholerne berberysy pospolite muszę przycinać dwa, trzy razy w sezonie żeby utrzymać je w ryzach, prawie tak samo często przycinam berberysy Thunberga. Oczywiście robota wykonywana w rękawicach i dość ciężkim "stroju ochronnym" ( który się z przyczyn wiadomych nie dopina ). Niestety strój jest na tyle ciężki i niewygodny że nie wlezę w nim na drabinę i nie przytnę do odpowiednich rozmiarów i do odpowiedniego kształtu głogu 'Paul's Scarlet'. Wymarzona kiedyś przeze mnie forma doskonale okrągłej kuli głogowej kosztuje mnie coraz więcej wysiłku. Głów dwuszyjkowy wyprowadzony na pniu, nie poddany zabiegowi przycinania zamienia się w zwykłe drzewsko, dość pospolite, o nieszczególnie urodnej koronie. Gdybym dziś planowała od początku drzewiaste nasadzenia Alcatrazu, głóg wyleciałby z "listy nasadzeniowej" w krótkich podskokach. Tak samo działoby się z krzewami berberysów, oczywiście nie ze wszystkimi. Są gatunki i odmiany berberysów, które nie wymagają częstej korekty sekatorem. Lubię karłowe odmiany i te o strzelistej sylwetce, w moim ogrodzie są mało absorbującymi roślinami. Nie przycinam też często ogników, nie rosną u mnie w tempie ekspresowym - sekatorowanie raz do roku im wystarcza. Za to rokitnik daje mi popalić, nie dość że kolczasty to jeszcze te odrosty. Chyba jakieś zaćmienie umysłu mi się przytrafiło kiedy postanowiłam posadzić go w ogrodzie. No trochę kierowałam się względami sentymentalnymi, rokitnik przypominał mi nadmorskie dzieciństwo. Cóż, sentymenta teraz bokiem mi wyłażą! Z perspektywy czasu widzę że nie zawsze czule wspominane rośliny dzieciństwa ( głóg dwuszyjkowy to ta sama kategoria roślin wspominkowych ) są dobrym materiałem dla nieco leniwego ogrodowania w moim wykonaniu. Szczęśliwie powstrzymałam się przed zakupem oliwnika, doświadczenia rokitnikowe na coś się w końcu przydały, he, he.
Róże rosnące w Alcatrazie są w olbrzymiej większości kolczaste, ale w tym wypadku jakoś mniej odczuwam uciążliwości związane z ich pielęgnacją. Pewnie dlatego że hoduję "prawdziwe" róże, dla mieszańców herbatnich czy tam innych "szklarniowców" bym się nie poświęcała. No i przy różanych krzewach zawsze można udawać "śpięcą królewnę", choć nie wiem czy modelka pana Waterhousa z obrazu ilustrującego dzisiejszy wpis, miała do czynienia z prawdziwym krzewem różanym. Śmiem wątpić, he, he.
Co do kolczastych bylin to toleruję, pod warunkiem że nie są baaaardzo kłujące. Główne ich siedlisko to przyszła Żwirowa, w innych częściach ogrodu właściwie nie występują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz