Strony

środa, 12 sierpnia 2015

Perska podróż - post pocieszkowy

No i objawiła nam się Dżizaas, solidnie wypodróżowana.  Przywiózła mnóstwo zdjęć, tzw. pamiątki z podróży ( w tym wyczekiwane przeze mnie słodycze ) i pocieszkę że u nas lato nie jest wcale takie najgorsze.  Po "zaliczonym"  Kāshānie z tymi czterdziestu paroma w cieniu to skromne łódzkie  trzydzieści siedem na plusie to rzeczywiście pryszcz.  No i wilgotność powietrza nieco inna. Czasem było lżej Dżizaasowi znosić  słoneczne irańskie dni ze względu na wysokość nad poziomem morza, ale  Kāshān leży w niecce i nie było zmiłuj. Teheran latem też jest pewnym wyzwaniem, choć jak to na południu - najlepiej zaczynać życie tak pod wieczór.



Stolica  Iranu ogromniasta, trudna do ogarnięcia - w końcu rywalizuje z Kairem o miano największego miasta na Bliskim Wschodzie. Szczęśliwie Dżizaas nie koncentrowała się  na  Teheranie, udało jej się  zobaczyć kawałek mniej  "cywilizowanego"  Iranu. Choć w tym wypadku to raczej głupio używać takiego przymiotnika, cywilizacja w tym zakątku świata rozwijała się na długo przedtem nim Grecy postanowili założyć swoje pierwsze  polis.




Krajobrazy  letniego Iranu, a właściwie części tego kraju którą zwiedzała Dżizaas, są nieco księżycowe. Bezśnieżne, łyse góry, w dolinach wyschnięte trawy i niewielkie  plamy zieleni tworzone przez  drzewa. Mimo wszechobecnej "piaszczystości"  ludzie uprawiają pola, ogrody i  sady. Dżizaas przeżywała bardzo  rozmiary  tamtejszych arbuzów, ponoć monstrualnie wielkich. Melony, jako owoce o mało wyrazistym smaku ( dla Dżizaasa rzecz jasna, bo dla mnie to mają swój specyficzny aromat ) nie cieszyły się jakoś zainteresowaniem mojej siostrzycy. Za to została prawdziwym ekspertem szafranowym, aż strach się bać.




Więcej o perskiej podróży napiszę po dokładnym przesłuchaniu Dżizaasa i degustacji przywiezionego dobra ( pachnącego kardamonem i wodą różaną ). Na razie zamieszczam fotki pocieszające, gdzieś tam na świecie są miejsca gdzie latem panują cięższe od naszych upały, zielonego prawie ni ma i gdzie człowiek nie posiadający lodówki ma przechlapane, he, he.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz