Isfahan czyli miasto ze snów. To jest taka kategoria miast pod którą podpadają Samarkanda, Timbuktu, Toledo. Wszystkie one istnieją, są jak najbardziej realne ale nie nie są już tym czym były kiedyś. Nazwy kojarzą się bajkowo - romantycznie, ale w chwili obecnej część z tych świetnych niegdyś miast to albo zapyziałe dziury z rozpadającymi się pomnikami architektury, albo skansen nastawiony na turystów ( niestety często na tych masowych turystów ). Isfahan miał wiele szczęścia bo nie wpadł w żadną z tych pułapek, jest drugim co do wielkości miastem Iranu i raczej jego sytuacja jest zbliżona do sytuacji Krakowa niż takiego Timbuktu czy innej Wenecji. Znaczy miasto żyje własnym współczesnym życiem, choć turystyka jest w nim wszechobecna. No, ale zabytki są w nim "unescowe" to nie ma się co dziwić że "grodzisko" jest turystycznie oblężone. Napiszę o mieście dość pobieżnie bo inaczej, bez narzuconych sobie ramek, zrobiłabym z tego wpisu tzw. post rzekę. Jest w Isfahanie tyle godnych zobaczenia miejsc że blog mógłby się od tego odogrodowić i zrobić isfahański, a wtedy zawodzenie siostrzane od morza by mnie dobiegło ( Magdzioł wyraźnie stęskniona ogrodniczenia, upały nad morzem to w końcu nie są takie prawdziwe upały - sister szczęśliwie nieświadoma ogromu klęski suszy w centralnej i południowej Polszcze ). Isfahan chwile swojej świetności przeżywał za Safawidów, szach Abbas I Wielki uczynił z tego miasta stolicę swojego imperium.
Z całej masy "atakujących" zabytków na Dżizaasie największe wrażenie wywarły dwa: Czehel Sotun ( z anielska Chehel Sotoun ) czyli Pałac Czterdziestu Kolumn wraz z zamkniętym w obrębie jego murów ogrodem i plac Majdan-e Imam Homeini zwany dawniej Maidaan-e Naqsh-e Jehaan ( bardziej prosto będzie Naghsh-i Jahan , he, he ), z całym zespołem przylegających do niego budowli. Czehel Sotun powstał w czasach panowania Abbasa I Wielkiego ale to szach Abbas II był tym, który miał największy wpływ na to jak Czehel Sotun wygląda. Nazwa pochodzi od kolumn pałacowego pawilonu, zwielokrotnionych przez odbicie w tafli wodnej . Pawilon, mimo tego że naprawdę olbrzymi nie wydaje się monumentalny. Nic z ciężkości architektury pałacowej Mogołów czy monumentalności tureckich założeń, nie ta bajka. Wszystko tu jest jakby bardziej subtelne, czuć "oddech" chińskiej sztuki, jak w miniaturach Rezi Abbasiego. Można się też dopatrzeć nawiązań do preislamskiej architektury perskiej, śladów po Persepolis. Są oczywiście odjazdy lustereczkowo - zwierciadlane, ale nie mniejsze mamy w europejskim Wersalu, że napomknę o tym czymś zwanym Gabinetem Zwierciadlanym w Rezydencji Biskupiej w Würzburgu. Rozwijająca się optyka, zabawy Galileusza ze szkiełkami i tym podobne naukowe ekscesy znalazły swoje odbicie ( he, he ) w sztuce. Fascynacja zwierciadłami w XVII i XVIII wieku jak widać nie ominęła Orientu, więc nie ma co jęczeć że "za bogato".
Tak przy okazji zwierciadlanych sufitów Dżizaas wywiedziała się że dobrze zwracać uwagę na dekorację tzw. pował. Często umieszczano na nich odbicie ( znowu lustereczkowo, he, he ) tego co znajdowało się na podłodze. Podłóg wyściełanych oryginalnymi dywanami niewiele się zachowało ( i raczej są to okazy z późniejszych epok niż safawidzka ) i właściwie jedyny ślad po dekoracjach podłóg mamy na.....suficie. Oczywiście dywany dywanami ale i ceramiczne okładziny podłóg , drewniane itp. - wszystko to podlegało temu samemu prawu odwzorowania. Jako na suficie tako i na podłodze. Amen!
Pałac ukończono w 1647 roku, choć słowo ukończenie raczej odnosi się do samej architektury - ściany były wielokrotnie pokrywane nowymi malowidłami ( na niektórych doliczono się wielu warstw tynku ), konserwatorzy mają nielichy problem - pod cennymi malowidłami z epoki Kadżarów, znajdują się jeszcze cenniejsze malowidła z epoki Safawidów.
W pawilonie i na tarasie Abbas II przyjmował poselstwa, ta idylliczna siedziba szacha była czymś pełniącym podobną funkcję do XVII wiecznego Wilanowa - rezydencja królewska i owszem, ale bez jakiegoś zadęcia i "walenia" władzą i związanym z nią przepychem po oczach. Bardziej subtelnie niż we Francji pokazywano "kto tu rządzi".
Pałac zajmuje powierzchnię 2125 metrów kwadratowych, ogród pałacowy 6000 metrów kwadratowych ( kiedyś był większy ). Obecnie pałac jest odrestaurowywany, stąd widoczne rusztowania ( zresztą w całym starym Isfahanie trwa Wielka Restauracja ). Urządzono w nim muzeum, są w nim "na stanie" dzieła sztuki pochodzące ze starych pałaców Isfahanu, które miały mniej szczęścia niż Czehel Sotun i nie udało im się dotrwać do czasów współczesnych.
Majdan-e Imam Homeini ( za czasów mej młodości pisano Chomeini przez Ch, teraz okazało się że to jednak prawdziwe głębokie H ) to Wokół placu wybudowano ciąg dwupoziomowych arkad ( w nich kipi handlowo, dywany "pamiuntki" - te sprawy, ). Po wschodniej stronie placu stoi Meczet szacha Lutf Allaha, a po stronie południowej Meczet Królewski. Po zachodniej stronie placu ma swoje miejsce kompleks pałacowy ze słynnymi Ali Kapu czyli Wysokimi Wrotami - bramą prowadzącą do pałacu, z wybudowanej na tej bramie podwyższonej werandy szachowie mogli oglądać uroczystości na placu. Pomiędzy placem Imama Homeiniego a Meczetem Piątkowym znajduje się Wielki Bazar, rozciągnięty na długości niemal 2 kilometrów. Plac ( tralala, słówko "Majdan" brzmi znajomo ) o wymiarach 512 × 159 metrów zbudowany został w latach 1590–1595, przez Abbasa I Wielkiego po przeniesieniu stolicy państwa do Isfahanu. Na początku miał służyć jedynie jako miejsce ceremonii królewskich i boisko do gry w polo, jednak już w 1602 otoczono go dwupoziomowymi arkadami handlowymi. Dla Irańczyków jest dziś tym czym dla nas Rynek Krakowski - z jednej strony duma z dziedzictwa, z drugiej komercha turystyczna, najbezczelniej oczywiście wyglądająca z tych handlowych arkadek.
Słynne trzy meczety Isfahanu to perły architektury islamskiej - tą najjaśniej błyszczącą w koronie jest niewątpliwie Meczet Piątkowy ( odświętny, muzułmańska niedziela przypada na nasz piątek ). Był co prawda wielokrotnie przebudowywany ale stał na "swoim miejscu" już w VIII wieku naszej ery. Jest jednym z najstarszych meczetów Iranu i nie tylko Iranu. Swój dzisiejszy kształt zawdzięcza w największym stopniu rozbudowie jaka miała miejsce za czasów panowania Seldżuków, czyli w XI i XII wieku. U nas w tym czasie budowano romańskie kościółki i klasztory, w Persji "obudowywano" dziedzińce meczetów, wznoszono kopuły, wymyślano ejwany ( ejwan lub iwan to przesklepione pomieszczenie otwarte od strony dziedzińca, sklepione kolebką o załamanym łuku lub konchą ). Architektoniczna skala trudności którą bezproblemowo opanowali islamscy architekci, przez ich europejskich odpowiedników została opanowana dopiero po wyprawach krzyżowych. Wgapiając się w gotyckie sklepienia katedr możemy odnaleźć w ich konstrukcji echa "wschodniej nuty". Wierni wznoszący chrześcijańskie oczęta ku ostrołukowym sklepieniom oczywiście nie mieli pojęcia że "sięgające nieba" gotyckie katedry "urodziły" się wśród wyznawców innej religii. Tak, tak,....rozmodlony gotyk, a tu niespodziewanka!
Meczet szajcha Lutf Allaha wzniesiony został w latach 1603–1619. Powstał jako prywatny meczet szacha i jego dworu, znaczy nie był meczetem publicznie dostępnym tylko pałacowym. Z tego powodu przy meczecie nie ma minaretów, muezini nie wzywali wiernych - wierni pojawiali się zgodnie z etykietą. Nie jest to też meczet specjalnie wielki, w końcu dwór to była elita a elity mają to do siebie że są grupkami nieliczącymi zbyt wielu członków. Publicznie dostępny stał się ten meczet dopiero w jakieś sto lat po zbudowaniu. Nazwa meczetu wywodzi się od imienia słynnego imama, który przewodniczył modlitwom dworu królewskiego. Konstrukcyjnie to nie jest tzw. "perła architektury" - raczej prosta budowla, bez cudów i nowatorskich rozwiązań, za to dekoracja - no, to jest temat "dysertacyjny". Z dekoracją meczetów jest tak jak z pisaniem ikon czy porządkiem ołtarzy w katedrach - odbiór takich dzieł w oczach laika to tylko interesujące zdobienia, czasem czyste piękno ale dla wiernych to zbiór kodów, swoista księga zawierająca pewien program. Dla przybysza z Zachodu meczety są "ozdabiane kafelkami w arabeski", dla ludzi islamu są opisem ich wiary i nie tylko wiary. Dekoracja meczetu szajcha Lutf Allaha odnosi się do określenia odmienności szyickiej wersji islamu wobec sunnityzmu. To był problem, który zaprzątał umysł fundatora meczetu, szacha Abbasa. Nie chodziło rzecz jasna tylko o samą religię, jak to w takich wypadkach zawsze bywa sprawa była z gatunku politycznych. Na czasy Safawidów przypada okres formowania się podstaw współczesnej tożsamości Irańczyków ( porównać możemy to do formowania się protestanckiej tożsamości ludzi północno - zachodniej Europy ), a także początków irańskiej państwowości w jej obecnym kształcie terytorialnym. "Kafelki" czyli okładzina ceramiczna z wybranymi surami Koranu jest historią tworzenia się współczesnego Iranu.
Masdżet e-Szah czyli Meczet Królewski , wzniesiony został w latach 1612 -1630. Już na etapie projektowania było wiadomo ze nie będzie to taki zwykły meczet. Problemem było umiejscowienie mihrabu czyli półokrągłej wnęki w ścianie wskazującej kierunek Mekki. Żeby skierować mihrab zgodnie z tradycją , architekt zmuszony był do złamania osi budowli. Meczet został wzniesiony na planie czterech ejwanów, gdzie wokół centralnego dziedzińca wznoszą się cztery ejwany wiodące do przykrytych kopułami sal. Oczywiście jest po królewsku olbrzymi, znaczy wielkorozmiarowy - 100 × 130 metrów. Ten meczet ma minarety, był meczetem dla wszystkich wiernych. Trzy portale, z elewacjami pokrytymi barwną ceramiczną okładziną ( najpiękniejsza w tzw. portalu głównym ), z niszami wypełnionymi sklepieniem stalaktytowym, z piętrowymi galeriami, przykryte turkusowymi kopułami, to w sumie trzy olbrzymie, samodzielne budynki. Meczet wieńczy wielka, 60-metrowa kopuła. We wnętrzu meczetu olśnień podobnych do tych z meczetu szajcha Lutf Allaha nie ma się co spodziewać, choć robi wrażenie sklepienia, zwane stalaktytowym, czy też wykuty w białożółtym marmurze minbar czyli kazalnica, no i dekoracja kopuły.
Plac Imama Homeiniego , trzy meczety i bazar to turystyczny standard. Jak już się jest w Isfahanie to mus zobaczyć, bo nie widzieć to tak jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża. W mieście zabytków od groma ale turystycznie to najbardziej oblężonym miejscem jest ten plac. Jednak architektura jest tak wysokiej próby że nawet "umasowienie turystyczne" nie przeszkadzało Dżizaasowi podziwiać tego miejsca.
I to by było na tyle i baaaardzo "po łebkach" na temat Isfahanu.
Bardzo Ci dziękuję za tę podróż wirtualną, którą mogłam przeżyć przy porannej herbacie we własnych czterech ścianach. Tak się zaczytałam, że wyrwana przez domowe dźwięki przez chwilę nie mogłam się odnaleźć z rzeczywistości :))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOrientalne klimaty w deszczowy dzień ( u mnie pada i dobrze że pada! ) są "odpowiednie". Iran nie jest u nas popularnym kierunkiem podróży, stąd takie moje rozpisywanie się ogólne o tzw. największych atrakcjach.
UsuńPiękne, poczułam się jak w królewna z baśni 1001 Nocy
OdpowiedzUsuńTaaaa, ale niektóre królewny z tysiąca i jednej nocy mają totalnie przerąbane. Panstwo irańskie, mimo że na Zachodzie postrzegane jest jako dyktatura teokratyczna, nie jest jeszcze aż tak opresyjne wobec kobiet jak arabskie kraje basenu Zatoki Perskiej, ale to nie oznacza że królewny mają tam bardzo różowo. Irańskie znajomki opowiadały że miasta ich kraju a wieś to dzieli tzw. duża różnica mentalna. Znam historię wiejskiej kobiety chorej na cukrzycę, której mąż nie pozwolił leczyć choroby. Przyjechała do Teheranu i szczęśliwie została "doprowadzona" przez życzliwych jej ludzi do lekarza. Tak, tak - wschodnie królewny nie mają lekko!
OdpowiedzUsuń