Paeonia lactiflora czyli peonia chińska bylinowa to taki samograj na majowo - czerwcowych rabatach. Obecna niemal w każdym ogrodzie bylinowym, kojarzona z ogródkiem w typie "country" ( po naszemu wsiowy ), niesłusznie traktowana po macoszemu "bo krótko kwitnie" ( co nie jest w przypadku chińskich mieszańców prawdą ), bezczelnie pomijana przy projektach nowych ogrodów ( no, bo lepiej sadzić jarzeniowe nowe odmiany żurawek albo jeżówek ). Z lekka zapomniana, ta królowa czerwcowych ogrodów przegrywa walkę ze swoimi krewniaczkami, peoniami ITOH, które mają olbrzymie kwiaty i kuszą egzotyką. A to właśnie peonie krzewiaste i peonie ITOH ( czyli mieszańce peoni bylinowych i krzewiastych ) niespecjalnie długo cieszą nas swoimi kwiatami. No cóż, świeżynki mają ten urok niedawno przybyłych orientalnych księżniczek, a o tym że peonie bylinowe też kiedyś były orientalnymi egzotami na europejskich rabatach już zapomniano. Sic transit gloria mundi!
W Alcatrazie jednak peonie chińskie cieszą się estymą, w końcu to świetne byliny. Nie tylko ozdobne są ich kwiaty, bardzo cenię sobie ich liście, jakże mile przerywające monotonię irysowych czy liliowcowych "źdźbeł". W jesiennym słońcu liście niektórych odmian pięknie czerwienieją, wzbogacając nasyconą barwą rabaty. Miodzio! Moje peonie to głównie staruszki, choć mam też parę nowszych odmian. Jednak najliczniej są reprezentowane old - schoolowe "kapuściane głowy", chwała wiktoriańskich ogrodów ( w epoce królowej Wiktorii kochano odmiany kwiatów mocno wypełnione płatkami ). Te stare pełne odmiany wymagają podpierania pędów, kwiaty są tak ciężkie że rośliny lubią wylegać ( szczególnie po deszczu ). Nie należy mylić peoni chińskich z pochodzącą z Europy Południowej peonią lekarską Paeonia officinalis. Ta ostatnia jest również bardzo popularna w naszych ogrodach ale zakwita o jakieś dwa tygodnie wcześniej niż najwcześniejsze odmiany peoni chińskiej.
Jak uprawiać peonie żeby cieszyły oko? Przede wszystkim zacząć od tego że człowiek uświadomi sobie iż kupuje się sadzonki, które mają od trzech do pięciu oczek. Czasem zdarza się człowiekowi skusić na coś pod tytułem "Jednooczkowa sadzonka" ale to jest perwersja dla kolekcjonerów pożądających rzadkich albo najnowszych odmian. Normalnie ogrodujący to powinien takowe jednooczkowe traktować lekceważącym spojrzeniem i ust nie otwierać, żeby się jakie brzydkie słowo nie wyrwało w kierunku sprzedającego starsze odmiany peoni. Dysponując odpowiedniej wielkości karpami ( peonie jak dalie mają karpy a nie kłącza ) możemy przystąpić do poszukiwania miejsca w ogrodzie, mając przy tym na uwadze że peonia będzie zajmować swoje stanowisko przez znacznie dłuższy okres czasu niż ma to miejsce w przypadku innych bylin. Piwonie kochają słoneczko, można je od biedy uprawiać w półcieniu, ale nie ma co wtedy liczyć na oszałamiającą ilość kwiatów.Starajmy się zatem żeby roślina odstawała odpowiednią ilość słonecznych promieni.
Peonie chińskie urosną prawie w każdej glebie z wyjątkiem ekstremalnych kwachów. Najlepsze dla uprawy peoni są gleby gliniaste, gliniasto - piaszczyste a nawet piaszczyste ( na tych ostatnich peoni trzeba nieco więcej odżywiających dobrutek, no i wody ). Na cięższych glebach gliniastych peonie ponoć obficiej kwitną i ich kwiaty lepiej się wybarwiają. Teraz uwaga! Tadam, tadam - rzecz bardzo ważna w przypadku naszej peoniowej chińszczyzny - oczka w karpie peoni nie powinny być przykryte ziemią więcej niż na wysokość 5 cm. Przekroczenie tej "magicznej pięcio - centymetrówki" to jest częsty powód tego że peonie nie kwitną. Ponieważ peonie dobrze okryć na zimę warstwą kompostu albo tam innej ściółki, trzeba sobie wiosenną porą przypomnieć o rozgrzebaniu tego zimowego okrycia na peoniowych stanowiskach. Nie ma lekko - raz na jakiś czas dobrze jest sprawdzić czy karpa się zbytnio nie zagłębiła w ziemi i w razie stwierdzenia że jest nie halo, trzeba zadziałać.
Sprawdzać najlepiej wczesną wiosną albo w porze przesadzania ( sierpień ), bo wtedy można za pomocą szpadelka karpiszona podnieść. Nawożenie peoni nie jest jakoś specjalnie kłopotliwe, nie ma takich akcji jak z niektórymi różami. Trzeba uważać żeby nie przenawozić azotem ( czyli nie trawnikować, bo azot w dużych ilościach to chyba tylko trawnik zdzierży ). U mnie peonie dostają gnojowicę ( czyli przefermentowany ) produkt roślinno - zwierzęcy. Trochę nietypowy bo zawierający skórki bananowe ( magnoliom służy to dlaczego nie miałoby służyć peoniom ). Od czasu do czasu się podłamię i zasilę sztucznym nawozem długo działającym, ale mam potem ekologiczne wyrzuty sumienia i to są wypadki przy pracy ( najczęściej po moich wypadkach, kiedy nie mam siły na nic bardziej skomplikowanego niż granulki ). Od czasu do czasu można koło peoni wymienić glebę ( nieco wzbogacona kompościkiem i papu cięższa gleba i peonia uszczęśliwiona ). Takie ekscesy z glebą to raz na parę lat, żeby się peonia nie rozbestwiła. No chyba że uprzemy się hodować peonie chińskie na glebie piaszczystej typu Sahara, wtedy nie ma zmiłuj i akcję powtarzamy często i gęsto ( znaczy gleba około peoniowa musi mieć pewną zwięzłość ). Peonie nawozimy wczesną wiosną
Po paru latach, kiedy peonie zaczynają słabiej kwitnąć , sprawdzamy czy w środku karpy nie utworzyła się łysina. Jeżeli tak przystępujemy do odmłodzenia, w końcu oczka i tak tworzą się tylko na brzegach karpy. Jeżeli chcemy żeby stanowisko nadal było peoniowe wymieniamy całą ziemię. Albo taki scenariusza albo sadzimy karpy w staroglebie i
dziwimy się że nie kwitną. jeżeli w czasie w którym peonia zajmowała swoje stanowisko sąsiedzi zanadto się rozrośli (dotyczy to szczególnie krzewów ) lepiej zmienić peoniom miejsce ( nie znoszą konkurencji ). Teraz trochę o przesądach - niedobrze ścinać peoniom wszystkie kwiaty. Podobno potrafią się wtedy obrazić i złośliwie nie kwitną. Niedobrze też wycinać kwitnące pędy do samej ziemi. Rzecz w tym że przy okazji ścinania kwitnących pędów pozbawiamy roślinę liści, które są niezbędne przy właściwym odżywianiu karpy i produkcji nowych oczek. Znaczy ostrożnie z tym pozyskiwaniem kwiatów do wazonów. A w ogóle to kwiaty peoni najładniej wyglądają na krzaku peoni. Amen!
w tym roku mnie naszło i posadziłam 4 karpy dwóch odmian, jeszcze nie kwitły. Mam nadzieje ze w przyszłym roku odwdzięczą się za domek:) Twoje pięknie się prezentują.
OdpowiedzUsuńHa, a ja ze zdumieniem odkryłam że mam naście odmian ( nie wszystkie są obzdjęciowane, niektóre jeszcze w ogóle nie kwitły bo też świeżynki, a zdjęcia innych na tzw. zaginionym dysku ). Zbierałam tak latami i nawet nie przyuważyłam że jest ich u mnie sporawo. Życzę Twoim peoniom rozwoju karpek, jak karpki wyprodukują masowo oczka to kwitnienie powinno być "zadowalniające".
OdpowiedzUsuń